Skocz do zawartości
Nerwica.com

Być lubianym


abrakadabra xx

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie przypominam sobie nawet tego, żeby mi zależało na akceptacji przez matkę. Potrzeby adoracji nie przypominam sobie, potrzeby bycia kochanym nie przypominam sobie. Mojej natury to jakby nie obchodzi, od małego. Ten brak potrzeby adoracji to jawi mi się jako pozytywna cecha, bo przynajmniej może ułatwiać bycie pokornym. Brak potrzeby bycia kochanym czy akceptowanym może być jakimś talentem, chociaż wydaje się, że może być szczególnie często spotykany wśród osób z różnymi autyzmami.

 

 

Pewnie część aspektów takiego "stylu" życia jest pozytywna, a część negatywna. napewno zyskujemy dużo na niezależności. mówi sie ze sie odzyskało siebie. Aczkolwiek nie chciałbym mieć takiego stanu od dziecka, te wszystkie wspołne zabawy przygody, to skarb.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja natura widzi w nim i dobre strony, jak mniejsza ilość potrzeb czy zmartwień, osłabiona podatność na pewne zranienia emocjonalne, możliwość poświęcenia większej ilości czasu np. na rozwój talentów związanych z nauką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, najgłupsze to sa misski na wyborach: chcialabym zeby panował pokoj na swiecie. :time:

 

Co w tym głupiego?

Pragnienie, wiara w realność tego marzenia czy też gadanie pod publiczkę?

Według mnie samo pragnienie nie jest takie głupie, gorzej z resztą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja natura widzi w nim i dobre strony, jak mniejsza ilość potrzeb czy zmartwień, osłabiona podatność na pewne zranienia emocjonalne, możliwość poświęcenia większej ilości czasu np. na rozwój talentów związanych z nauką.

Dla mnie najbardziej pozytywny z tej sfery braku niektórych potrzeb, jest brak potrzeby miłości. Jak obserwuję moich rodziców oraz wpisy w internecie ludzi "zaangażowanych" w miłość, to często mam wrażenie, że miłość to "syf" i cieszę się, że moja sieć neuronowa jest od tego wolna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mojej mentalności bycie kochanym emocjonalnie raczej nie obchodzi (woli "swój świat"). Niestety, nie ominął mnie ten kuszący do nieczystości pociąg płciowy. Mimo tego, że "socjalizowanie się" i bycie kochanym za bardzo nie obchodzi mojej natury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli lubimy sami siebie to inni też nas będą lubić.Prosta zależność.Co myślimy o sobie przekłada się na to jak odbierają nas inni.Jeśli jesteśmy dla siebie dobrzy to ludzie też będą,jeśli nie będziemy siebie szanować to inni też nie będą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bycie lubianym wiąże się również z byciem nielubianym. Bo zawsze znajdzie się grupa osób, której nie przypasują jakieś twoje "towarzyskie sukcesy" i zaczną kreować sobie swoje zdanie o Tobie "niekoniecznie prawdziwe" :D Ostatnio spotykałem się z pewną dziewczyną, po czym dowiedziałem się, że facet z którym ledwo jestem na cześć naopowiadał jej o mnie takie rzeczy jakich sam o sobie nie słyszałem, wszystko po to, żeby przejąć "pałeczke" po mnie, na szczęście musiał sobie darować :lol: w każdym razie, jedno wiąże się z drugim jak dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, co zrobić aby być lubianym przez innych?
Moim zdaniem wystarczy po prostu być miłym i się kontrolować, by zachowywać się w sposób społecznie akceptowany. Tak - jest to forma (mniej lub bardziej zakamuflowanej) uległości, ale coś za coś.

 

Czy myślicie o tym czy to przychodzi naturalnie bo jesteście sobą, czy unikacie pewnych zachowań a inne sprawdzone powielacie?
W podstawówce byłem prześladowanym i wyśmiewanym wyrzutkiem. Takim najgorszym, najśmieszniejszym, z którym można było zrobić wszystko. Kozłem ofiarnym, popychadłem. W pewnym momencie doznałem olśnienia - mniej więcej właśnie to o czym mówisz "unikanie pewnych zachowań i powielanie innych, sprawdzonych" - to był game changer. Stopniowo moja pozycja wzrosła poprzez gimnazjum i liceum i o ile w podstawówce byłem jedną z najbardziej nielubianych i pogardzanych osób, o tyle w liceum jedną z najbardziej lubianych, szanowanych, a nawet podziwianych.

 

Po prostu starasz się zachowywać tak, żeby być akceptowanym przez innych, a wówczas wchodzi Ci to coraz bardziej w krew i staje się Twoją naturą. Tworzysz w ten sposób nowe nawyki zachowań, to nowe zachowanie staje się dla Ciebie naturalne. Oczywiście nadal kontakt z ludźmi może być wówczas do pewnego stopnia męczący i stresujący, bo musisz się kontrolować. Ale jeśli będziesz miał szczęście, to może poznasz kilka lub więcej osób, które będą Cię akceptowały takiego, jakim jesteś ("przychodzi naturalnie bo jesteście sobą,"). Ja poznałem w końcu takiego kolegę, przy którym się czuję dość swobodnie. Różni ludzie mogą Cię akceptować w różnym stopniu. Przy jednych "musisz" się kontrolować bardziej (dyplomacja), przy innych możesz być bardziej sobą. Toteż z tymi drugimi możesz stworzyć głębsze i prawdziwsze relacje, ale te powierzchowne "Cześć, co tam słychać" też może być miłe i przyjemne.

 

Czy wystarczy być w porządku dla innych żeby być lubianym a może potrzeba czegoś więcej, czyli czego?
To "więcej" to moim zdaniem po prostu bycie miłym i zachowywanie się w sposób społecznie akceptowany. Oczywiście trening i obserwacja czynią mistrza. Uczyłem się, obserwując ludzi w okół, uczyłem się także metodą prób i błędów.

 

Macie to w sobie? No i czy warto w ogóle być lubianym? Czy wam na tym zależy?
Tak, opanowałem już tego skilla. Co nie znaczy, że go używam dzisiaj w takim stopniu jak dawniej, bo już mi tak bardzo nie zależy. Czy warto być lubianym? Syty głodnego nie zrozumie. Jeśli ktoś od dziecka był popychadłem i wyrzutkiem, to chyba normalne, że chciałby się poczuć częścią społeczności, że chciałby się poczuć akceptowany. Zatem moim zdaniem warto. Ale z drugiej strony w pewnym momencie może trafić kosa na kamień. Ja trafiłem na cwaną krypto-zołzę, która perfidnie wykorzystała moją uległość. To doświadczenie mnie brutalnie zmieniło. Stopniowo zacząłem emancypować swoją arogancję. Zakosztowałem ciemnej strony mocy. Niekoniecznie jest to dobre, ale wciąż szukam swojej drogi. Nie mniej już staram się tak nie przejmować opinią innych ludzi - jest mi o tyle łatwiej, że udowodniłem sobie, że jeśli chcę, to mogę, to potrafię, bo już bycie lubianym swego czasu osiągnąłem. Udowodniłem sobie swoją potencjalną wartość, a przecież po to tak naprawdę chcemy się czuć akceptowani, czyż nie?

 

Ja osobiście po powstaniu zaburzeń nie jestem zbytnio lubiany, niby wszystko rozumiem, co i dlaczego ale zastanawia mnie fenomen pewnych osób, nie robią niczego szczególnego w tym kierunku a inni ich kochają, czy to po prostu trzeba mieć w sobie, czy da się wyćwiczyć? Nie mówię tu o skrajnym lizusostwie czy scoorwysyństwie, mówię o normalnych cechach ludzkich, gdzie jedne osoby są bardziej lubiane a inne mniej.
Może są po prostu bardziej kompatybilni z otoczeniem? Ja też od dziecka byłem inny - upośledzony społecznie. Dla innych interakcje społeczne są naturalne. Dla mnie to jest coś, co w sobie w dużej mierze wytrenowałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie lubią i nie wiem dlaczego...gdzieś popełniam błąd. Nawet jeśli mi się wydaje, że mnie ktoś lubi to podejrzewam...że nie jest to szczere i robi to z grzeczności :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem kluczem jest znalezienie odpowiedniego towarzystwa, takiego, które będzie Cie rozumieć i przy którym będziesz mógł się czuć swobodnie, udawanie bycia miłym jest sztuczne i nie widzę w tym żadnego sensu. Skoro ktoś np, nie jest dowcipny to po co ma na siłę udawać, tylko po to żeby go polubili. Polubienie kogoś to po prostu znalezienie pokrewnej duszy i nie robienie niczego wbrew sobie żeby się" wpasować". Nie postrzegam tego jako jakiejś "sztuki" którą trzeba opanować. To po prostu naturalne- być sobą a na pewno znajdzie się ktoś, kto Cie takiego polubi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem kluczem jest znalezienie odpowiedniego towarzystwa, takiego, które będzie Cie rozumieć i przy którym będziesz mógł się czuć swobodnie, udawanie bycia miłym jest sztuczne i nie widzę w tym żadnego sensu. Skoro ktoś np, nie jest dowcipny to po co ma na siłę udawać, tylko po to żeby go polubili. Polubienie kogoś to po prostu znalezienie pokrewnej duszy i nie robienie niczego wbrew sobie żeby się" wpasować". Nie postrzegam tego jako jakiejś "sztuki" którą trzeba opanować. To po prostu naturalne- być sobą a na pewno znajdzie się ktoś, kto Cie takiego polubi.
Z własnego doświadczenia powiem, że tego typu "pouczanie" i zarzucanie udawania jest moim zdaniem wysoce szkodliwe.

 

:arrow: Nie chodzi mi o żadne "sztuczne udawanie bycia miłym", tylko proste dokonanie wyboru, żeby być miłym. To my wybieramy, to my kontrolujemy, czy chcemy się zachowywać miło, czy nie. To nie jest żadna sztuczna regulacja, tylko wybór jakim być. Nie można "udawać, że się jest miłym". Można być miłym w danej sytuacji lub nie być. "Udawanie bycia miłym" to moim zdaniem jakiś paskudny oksymoron, który ma za zadanie obezwładniać ludzi i wpędzać ich w depresję lub w niej utrzymywać.

 

:arrow: Podobnie z "udawaniem dowcipności". Tak samo jak można wydobyć z siebie w danej sytuacji tę część, która jest i chce być miła, tak samo można wydobyć z siebie tę część, która chce i lubi żartować. To my wybieramy, której części siebie w danej chwili używamy. Jak ktoś nam zarzuca, że "nie jesteśmy sobą", bo wczoraj mieliśmy inny nastrój i zachowywaliśmy się w związku z tym inaczej, a dzisiaj mamy inny nastrój, mieliśmy jakieś refleksje i kontemplacje i w związku z tym chcemy się dzisiaj zachowywać inaczej...jeśli ktoś jest na tyle głupi, że nie potrafi tego uszanować, to niech spada na drzewo. Nie ma co się moim zdaniem przejmować opiniami takiego kogoś.

 

:arrow: Nie ma czegoś takiego jak "bycie sobą". Wybierasz, jak chcesz się zachowywać. Człowiek może się ciągle zmieniać, rozwijać. Nie trzeba się sztywno trzymać jakiegoś zachowania po to, by zachowywać się w kółko tak samo, bo przecież "powinienem być sobą". Mamy różne mózgi - jednym relacje społeczne przychodzą łatwiej, a jeśli ktoś jest na przykład na spektrum autyzmu, to musi się bardziej postarać.

 

:arrow: Oczywiście jeśli znajdziesz kogoś, kto Cię zaakceptuje takiego jaka/jakim jesteś, to wspaniale. Pisałem o tym zresztą w swoim poście, nie ma sensu tej jego części ignorować. Ale obawiam się, że nie zawsze jest to takie proste, a z innymi ludźmi też warto mieć dobre relacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie spotkałeś nigdy nikogo kto był sztucznie miły, po prostu udawał? Ja często i bardzo mnie irytuje i na pewno nie sprawia, że polubię tą osobę. Tak samo jest z żartowaniem, skoro ktoś tego nie lubi, to po co ma " z siebie to wydobywać" bo otoczenie tak chce? Bez sensu. A być sobą to właśnie zachowywać się tak jak JA chce a nie wymaga tego ode mnie jakaś grupa ludzi. Coś w stylu wszyscy dowcipkują to ja tez- własnie nie, skoro jestem bardziej poważny/a to szukam podobnego towarzystwa. Wiadomo, że każdy ma gorsze i lepsze dni, no ale to chyba rzez oczywista i nie mowie, że trzeba się sztywno trzymać jakiegoś zachowania, właśnie wręcz przeciwnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czegoś takiego jak "bycie sobą". Wybierasz, jak chcesz się zachowywać.

 

Wybieranie konkretnego zachowania to już podchodzi pod udawanie. Bycie sobą to naturalna reakcja...zgodna z własnymi przekonaniami która przychodzi z automatu...nieprzemyślana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie spotkałeś nigdy nikogo kto był sztucznie miły, po prostu udawał?
Może trochę. Ale ja nie o tym mówię.

 

Ja często i bardzo mnie irytuje i na pewno nie sprawia, że polubię tą osobę.
A mnie z kolei irytują niesłuszne oskarżenia. Kiedyś jedna koleżanka zarzuciła mi "nie udawaj, że jesteś miły". A ja po prostu byłem i chciałem być miły. To nie było żadne udawanie. Żeby ją zadowolić, musiałbym być niemiły. Przecież to bez sensu. A prawda jest taka, że to po prostu ona była taką depresyjną smutaską i to wpływało zapewne na jej spojrzenie na świat. Być może mi zazdrościła tej pozytywnej energii, z którą wychodziłem do innych ludzi, po prostu. I być może nie potrafiła przyjąc do wiadomości, że ktoś może być sangwinikiem (jakim kiedyś byłem) i być miłym. Skąd wiesz, że Ty nigdy błędnie nikogo w ten sposób nie oceniłaś?

 

Tak samo jest z żartowaniem, skoro ktoś tego nie lubi, to po co ma " z siebie to wydobywać" bo otoczenie tak chce? Bez sensu.
Oczywiście, rób swoje. Ja akurat lubię żartować i trudno mi się wczuć w taką sytuację...

 

A być sobą to właśnie zachowywać się tak jak JA chce a nie wymaga tego ode mnie jakaś grupa ludzi.
Oczywiście. Ale jeśli chcesz mieć dobre relacje z ludźmi to i możesz w związku z tym CHCIEĆ być miła. Z mojego doświadczenia wiem, że gdy ja jestem miły dla innych, to i inni są mili dla mnie. Mówię o zwykłej ludzkiej życzliwości, którą można przecież z siebie wydobyć.

 

Coś w stylu wszyscy dowcipkują to ja tez- własnie nie, skoro jestem bardziej poważny/a to szukam podobnego towarzystwa.
Jak nie chcesz, to nie dowcipkuj. To nie o to chodzi. W tym sensie tak, bądź sobą. Jak już mówiłem, chodzi mi o zwykłą ludzką życzliwość. I o roztropność. Jeśli jesteś już na przykład "skazana" na towarzystwo smutasów, które w ogóle nie łapią Twojego poczucia humoru, to możesz z kolei od swoich dowcipnych wyskoków i komentarzy się powstrzymać, żeby zachować dobre relacje.

 

Wiadomo, że każdy ma gorsze i lepsze dni, no ale to chyba rzez oczywista i nie mowie, że trzeba się sztywno trzymać jakiegoś zachowania, właśnie wręcz przeciwnie.
Uff... :D

 

Wybieranie konkretnego zachowania to już podchodzi pod udawanie. Bycie sobą to naturalna reakcja...zgodna z własnymi przekonaniami która przychodzi z automatu...nieprzemyślana.
Proszę Cię...Ty naprawdę chcesz, żebyśmy wszyscy byli automatami? A co z potencjałem do samostanowienia? Ma się marnować?

 

Ok, trochę racji mogę w tym odnaleźć. Dobrze jest, żeby nasze zachowanie było w zgodzie z naszymi uczuciami. Udawanie nie jest fajne i powoduje dysonans. Ale zauważ, że nie jest to cała prawda. Jak na przykład ktoś miałby się wyzwolić z zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych czy innych tików nerwowych, gdyby w ten sposób postępował? Zauważ również, że możemy mieć do wyboru więcej niż jedno zachowanie zgodne z nami. Patrz też: konflikty wewnętrzne - część z nas chce postąpić w jeden sposób, a część w inny. My możemy wybrać - oba te zachowania są zgodne z jakąś częścią nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś życzliwy z natury czy udajesz?
Jestem ambiwalentny. Jest we mnie zarówno życzliwość, sympatia i współczucie do ludzi, jak i niechęć i pogarda do nich. Z tego, co pamiętam, gdy byłem małym dzieckiem, to miałem serce na dłoni, więc pewnie życzliwy z natury. Później jednak dostawałem w d..., więc stałem się egoistą. Zapewne stąd (i z późniejszych wydarzeń) ta ambiwalencja.

 

W jakimś stopniu mój stosunek do ludzi odnajduję w tych słowach:

 

Those with power... fear us! Those without power... seek us! The world should be judged by us, the Order of the Black Knights ( Lamperouge Lelouch C.G )...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Those with power... fear us! Those without power... seek us! The world should be judged by us, the Order of the Black Knights ( Lamperouge Lelouch C.G )...
Czyli w swobodnym tłumaczeniu:

 

Ci, którzy mają władzę...bójcie się nas! Ci pozbawieni mocy... szukajcie nas! Świat zostanie osądzony przez nas, Zakon Czarnych Rycerzy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem kluczem jest znalezienie odpowiedniego towarzystwa, takiego, które będzie Cie rozumieć i przy którym będziesz mógł się czuć swobodnie

Czyli niektórym pozostaje podróż na inne planety, bądź też do całkiem innych wszechświatów i szukanie odpowiednich istot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na siłę, nie ma się gdzie pchać. Jeśli o mnie chodzi, gadałem z ludźmi o całkiem innych poglądach niż moje i czasami się nawet mocno zżyliśmy :mrgreen: Mieliśmy inne wspólne zainteresowania :) Często nam się może wydawać, że ktoś nas nie lubi a my kogoś. Tak nam ta nerwica płata figla. Ogólnie bardzo dużo ludzi po czasie się dowie, że bardzo źle wybrali ale może być już za późno. Straciłem sporo kontaktów i wiem, że spora jest w tym moja wina, moja dziwaczność, śmieszność... Po latach tęsknię za wieloma ludźmi i nawet ich szukam ale prawie bez rezultatu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Początkowo byłem taki:

 

3--.jpg

 

VydrdGp9TTMh1nqV6btKBiSCXpmjuAl0kTc_FB3RUwE9xzNENflWOpbPDeReUYSDFd3KLpA=s630-fcrop64=1,00000000ffffffff

 

:arrow: Najpierw pracowałem nad sobą, żeby unikać niepotrzebnych konfliktów (trening czyni mistrza) oraz żeby zachowywać się normalnie, a nie jak jakiś dziwak (trening czyni mistrza).

 

hinata.jpg

 

:arrow: W dalszej kolejności pracowałem nad tym, by stać się bardziej wyluzowanym i pewnym siebie (trening czyni mistrza).

 

oblasti-tmy.jpg

 

Z tym jest moim zdaniem trochę jak z jazdą na rowerze. Początkowo jest to praca nad sobą, ale stopniowo wchodzi Ci to w krew i staje się dla Ciebie bardziej naturalne. Jeśli nie jesteś zadowolony z Twojej obecnej osobowości, to masz pełno prawo, by ją zmieniać. Fake it, till you make it.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem kluczem jest znalezienie odpowiedniego towarzystwa, takiego, które będzie Cie rozumieć i przy którym będziesz mógł się czuć swobodnie

Czyli niektórym pozostaje podróż na inne planety, bądź też do całkiem innych wszechświatów i szukanie odpowiednich istot.

:bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×