Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

No fakt lepiej się żalić na ,,jęczarni".

 

Wykładam Wam jak na tacy sposób, którego 3 lata szukałem, a tu jeszcze bulwers :/

 

 

Tak wole się wyżalić bezsensownie i na życiu i przykładach innych coś zdziałąć może jak na "mądrych książkowych mądrościach " czy tam wyuczonych filozofiach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczypiorek 86

Napisałeś 400 ileś postów jakie to życie jest do złe, nie wiem czy chorujesz, czy nie, czy spamujesz na tym forum, czy co w ogóle robisz?

Ale zamiast cały czas się użalać to wypróbuj co inni Ci radzą i nie neguj książek, pisałem w jaki sposób działa kod. I jakbys nie był miłośnikiem medycyny przypadkiem to Cie uświadamiam, że już filozofowie mówili w 16,17 wieku, że medycyna przyszlości to medycyna energii., na której sie kod opiera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczypiorek 86

Napisałeś 400 ileś postów jakie to życie jest do złe, nie wiem czy chorujesz, czy nie, czy spamujesz na tym forum, czy co w ogóle robisz?

Ale zamiast cały czas się użalać to wypróbuj co inni Ci radzą i nie neguj książek, pisałem w jaki sposób działa kod. I jakbys nie był miłośnikiem medycyny przypadkiem to Cie uświadamiam, że już filozofowie mówili w 16,17 wieku, że medycyna przyszlości to medycyna energii., na której sie kod opiera.

 

 

 

Chorując spamuje taki sposób na odreagowanie...pasuje ? A filozofów czytać nie będę bo jak sam z tego gówna nie wyjdę to na pewno nie dzięki "Mądrym" ksiązką...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierdzielę muszę się wygadać. Myślałem że depreche, fobię spoleczną i lęki mam za sobą - k***a nie mam. Po ostatniej półtorarocznej terapii wydawało się że to już. Ze ok. Potem ze dwa lata wzglednego spokoju, a raczej uspienia. Pisze raczej bo cos mi nie pasowalo - czasami reagowalem niewspolmiernie do bozdzcow, ale przelykalem lzy i dalej. I chyba wlasnie uwierzylem ze jestem wolny i ... dostalem po glowie. Najbardziej chyba wrocila fobia spoleczna. Wypracowana chwiejna rownowaga wlasnie poszla sie pieprzyc. Nie mam ochoty ani finansowych mozliwosci na nastepna terapie - a psychiatra - mam wrazenie ze slucha tylko po to żeby moc przejsc do wypisania recept. Nie potrafie byc soba - gdybym potrafil bylbym zupelnie gdzue indziej. Przekroczylem w stosunku do siebie dobrze pojmowana granice kompromisu i place za to caly czas. Tylko czasami mam ochote kogos udusic - najchetniej siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Któryś dzień z kolei dziwnie bardzo dziwnie się czuje ...Mroczki przed oczami,ciało jak z waty,drgawki .Standard to tylko to ,ze wszystko mnie boli a wręcz nap...* Wiem tylko ,ze to nie ma nic wspólnego z problemami fizycznymi... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyszłam dzisiaj z domu, czego unikam, bo mam fobie społeczną, do tego przewlekłą depresję i borderline. W każdym razie idę bo muszę coś załatwić i mijam na ulicy ludzi, unikam ich wzroku, unikam patrzenia na nich, omijam ich szerokim łukiem, ale najgorsze dziś było to, że jedyne co miałam w głowie mijając ich, to: "chcę umrzeć, chcę umrzeć, chcę umrzeć, chcę się zabić", tylko dlatego, że się bałam. Mam dość. Jestem zmęczona. Nie leczę się. Tylko farmakologicznie, nic poza tym, ponieważ mój ostatni terapeuta okazał się ignoranckim łgarzem. Nie chcę kolejnego, mam po prostu szczerze dosyć. Wszystkiego.

Mam stan podgorączkowy i wszystko mnie boli, chciałabym spać, ale nie mogę. Do tego, chciałabym, żeby mnie ktoś kochał. Żeby się mną zajął, zaopiekował, dał poczucie względnego bezpieczeństwa i szczęścia. Chciałabym po prostu, żeby był ktoś dzięki komu poczuję choć odrobinę chęci do życia i siły, żeby się choć troszkę pozbierać... ktoś kto będzie mnie rozśmieszał głupimi dowcipami i grał ze mną w idiotyczne gierki. Ale chcę za dużo, bo nie ma kogoś takiego. Kto zniósłby mnie, razem z całą moją zrytą psychiką.

Po prostu nie mam już siły.

Dzisiaj diabetolog przepisał mojej mamie insulinę. A ja jedyne o czym myślę w kontekście tego, to łatwa i bezbolesna śmierć, albo chociaż śpiączka. Sama siebie przrażam.

Jakiś tydzień temu, przez chwilę, czułam się lepiej. Wtedy coś się stało i miałam atak histerii który wyzwolił we mnie chęć zabicia się. Powstrzymałam to wtedy, bo mnie to wręcz przeraziło, że było ok, a tu nagle chęć samobójstwa, wyglądało to jakbym mogła sobie odebrać życie nieświadomie, kiedy wcale tego nie chciałam.

To było u mnie niespotykane. Że nie chciałam. A dzisiaj?

Dzisiaj jest normalnie, tak jak od kilku lat przez większość czasu. Nieustannie towarzysząca mi chęć śmierci jest tym, co jest u mnie naturalne i normalne. I niezależnie od tego, jak bardzo bym chciała, żeby było inaczej, tak jak przez chwilę w zeszłym tygodniu... Nie chce być inaczej. Ani trochę. Moja codzienność, to co siedzi we mnie w środku, to mnie wykańcza. Ja się wykańczam.. i nie mam na to lekarstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wszystkiego dosyć. Nie zrobiłam nic złego a on mnie tak potraktował. Zawsze chciałam dla niego jak najlepiej. I co? I przychodził do mnie tylko wtedy gdy nie miał fajek i gdy jego znajomi wyjechali. Bo przecież oni nie rozmawiali z nim o nim, o jego uczuciach. Był ze mną dwa razy, to on mnie zostawił, więc za co? Za co? Co ja takiego mu zrobiłam? To nie jest okej. Zawsze go broniłam, musiałam stanąć sama przeciwko całemu światu który mówił mi jaki on jest. Tyle dla niego zrobiłam, a z jego znajomych pewnie najbardziej dostaję po ryju obojętnością. Piszę teraz z kilkoma osobami. Łzy mi ciekną po polikach a w moich wiadomości wyglądają mniej więcej tak: "super! :DD". Zupełnie nie mam z kim pogadać, mam dosyć udawania.

Facet z którym się spotykam i w którego ramionach czułam się ostatnio tak bezpieczna bo było mi zimno a on się mną zajął, zapewne ucieknie gdy dowie się jaka śmierdząca przeszłość się za mną ciągnie. Za kilka dni matura a ja jestem w takim stanie. Wszystko mnie boli, nie mogę spać, chcę schować się gdzieś głęboko pod kołdrą i czekać aż umrę. Nienawidzę samej siebie. Nawet nie wiem za co, tak po prostu. Może dlatego że nikt mnie nie rozumie, nikt nie chce zrozumieć. Czy to był taki problem wpisać w google hasło: "depresja" i trochę o niej poczytać, a nie wmawiać mi że jestem nienormalna? Oni wiedzieli, pomagałam im i tak bardzo się zawiodłam. Nienawidzę tego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że zamiast być lepiej - jest gorzej.

Wydaje mi się, że ludzie na mnie dziwnie patrzą, że śmieją się ze mnie w autobusie, tramwaju, na ulicy.. Że mówią o mnie.. Dziś prawie spanikowałam widząc, że kobieta patrzy na mnie w tramwaju.

Boję się, że ktoś chce mnie zranić, skrzywdzić, że wiele osób jest przeciwko mnie.

Czuję się głupio, gdy kolejna osoba zwraca mi uwagę, że stałam się oschła, zimna, że zerwałam kontakt. Mnie chyba przeraża bliskość. Przeraża mnie fakt, że ktoś mógłby mnie porzucić. Są momenty, że potrzebuję obecności drugiego człowieka, ale wtedy orientuje się, że nie ma nikogo z kim mogłabym porozmawiać.. Wolę milczeć niż zostać olaną.

 

Wstydzę się wyrytych igłą napisów na rękach. Wstydzę się swojego ciała, wyglądu. Wstydzę się siebie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×