Skocz do zawartości
Nerwica.com

finalriot

Użytkownik
  • Postów

    115
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez finalriot

  1. Dziwnie się czuję, ale coś skłania mnie ku temu by do Was tu napisać. Rok temu w lutym byłam na domówce. Byli sami znajomi i chłopak któremu od dawna się podobałam. Wcześniej całowaliśmy się, może uznał to za zachętę. Wlałam w siebie stanowczo za dużo alkoholu, w pewnej chwili leżałam na kanapie i nie mogłam się ruszyć. Bolało, straciłam dziewictwo. Rano znalazłam prezerwatywę i nie mogłam chodzić. Byłemu chłopakowi napisałam "czuję się tak jakby mnie ktoś zgwałcił" - chyba jeszcze byłam pijana, nie mam pojęcia. Wszystko pamiętam jak przez mgłę. Zaczął mnie straszyć że pójdzie do moich rodziców, że muszę iść na policję. Skłamałam i powiedziałam że wszystko sobie wymyśliłam. Do teraz wmawiam sobie że nic się nie stało, przecież potem z nim byłam. Zdecydowałam się na to ponieważ jako jedyny pisał do mnie gdy byłam w szpitalu psychiatrycznym, nie chciał mi zrobić krzywdy. Wcześniej totalnie straciłam szacunek do mojego ciała, sama siebie krzywdziłam. A teraz? Teraz zaczynam zauważać, że boję się bliskości i jak najbardziej jej unikam. Unikam także słowa "gwałt" bo to chyba nie by gwałt, przecież wyglądało tak jak bym wyraziła na to zgodę... ale nie tak miał wyglądać mój pierwszy raz, nie w taki sposób.
  2. niewidoczny, za późno bo może znowu zaczęło mi zależeć. A jeżeli zaczęło mi zależeć to znowu będę miała nawrót depresji a jestem w trakcie matur, nie mogę. Znowu cały świat mi się zawali? Znowu przez niego?
  3. Nienawidzę tego życia. Wreszcie zrozumiałam po co mój były to robi. Laska dała mu kosza to przyleciał do mnie. I zauważyłam że zawsze tak robił, za pierwszym razem bo rozstał się z dziewczyną, za drugim razem byłam fajna bo zajęta i zmieniłam całe życie dla niego, a teraz bo inna go nie chciała. I prawie dałam się nabrać. Dobra, dałam się nabrać. Ale na szczęście nie jest za późno. A może już jest za późno.
  4. Zaraz oszaleję. Trzęsą mi się ręce, do oczu cisną łzy i myślę o tym by znowu to zrobić.
  5. Znowu to samo, mam dosyć. Nie mam siły ani mobilizacji by się uczyć do matur, cudownie.
  6. nienormalna21, Lilith, Vett, dziękuję Wam, przemyślę to. Niestety najtrudniejszy jest ten pierwszy krok. Trzymam kciuki! A co Ciebie do tego skłoniło?
  7. Wiek nie jest aż tak istotny, często ktoś młodszy jest bardziej dojrzały niż ktoś kto ma np. 50 lat. Zdarzają się po prostu takie charaktery i z wiekiem to się nie zmienia, wręcz może być gorzej. A z tego co słyszałam to facetom którzy mają 50 lat też potrafi ładnie odbijać.
  8. Lilith, masz rację. Mimo wszystko ciężko jest się wybrać do psychologa, mam jakiś wewnętrzny opór związany z myślą, że jakoś sobie poradzę. Nie chcę jednak przegrać tego życia, a niestety widzę że powielam swoje błędy zamiast wyciągać z nich wnioski na przyszłość. Ta pomoc wirtualna i tak wiele mi daje, nareszcie ktoś mnie rozumie i nie wmawia mi że jestem nienormalna. Vett, masz rację. Po 10 latach to na pewno bym nie poszła.
  9. Lilith, przerwałam terapię i sama odstawiłam leki. Aktualnie zastanawiam się nad poszukaniem jakiegoś psychologa, ale nie wiem co miałabym mu powiedzieć, za dużo tego wszystkiego się nazbierało.
  10. Lilith, oczywiście że myślałam. Przed świętami specjalnie się pocięłam żeby przestał się odzywać, stwierdziłam że tak będzie lepiej dla niego i dla mnie. I owszem, przestał się odzywać, nie chciał mnie znać bo doskonale wiem że go skrzywdziłam. To co się wtedy działo to był koszmar. Byłam cieniem człowieka, chodziłam do niego zaryczana i prosiłam żeby zechciał ze mną porozmawiać. Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia. Kilka razy próbowałam zerwać znajomość, ostatnio prawie się udało, tylko nie wiem czy wyszłabym z tego z życiem bo nagle nic nie miało sensu. Boję się że uzależniłam się od niego. Dużo mi daje, ale równocześnie potrafi też skrzywdzić obojętnością. Z innymi ludźmi potrafię zakończyć znajomość gdy dam im drugą szansę, a on ma nieskończenie wiele tych szans. Monar, idle, gratulacje!
  11. Vian, jest różnica, ponieważ jak można porównywać wychowanie i zajmowanie się dzieckiem przez kilkanaście lat do ocenienia filmu czy samochodu? W tej drugiej kwestii każdy ma przecież inny gust, jednemu podoba się to, a drugiemu coś innego. Mimo wszystko z dziećmi jest inaczej, ponieważ większość ludzi (którzy dzieci nie posiadają) uważa że co to za wielka filozofia wychować dziecko. No i gdyby oni mieli dzieci to chodziłyby jak w zegarku, ale nie mają bo nie lubią. Dlatego też podałam dwa przykłady na to, że doprowadzenie dziecka do porządku (szczególnie w miejscu publicznym) nie jest proste, a co dopiero cały okres wychowania dzieci.
  12. In_Chains_Of_DD, to było czysto teoretycznie, zamierzam się tym zająć w przyszłości. Denerwujesz się i krytykujesz nieumiejętność wychowania dzieci, ale nie masz swoich. To jest to co irytuje mnie najbardziej na tym świecie. To najpierw miej dzieci, wychowaj ich, a potem krytykuj postępowanie innych rodziców. Uspokojenie dziecka w kościele czy też sklepie wcale nie jest takie proste. Tak samo w sklepie, mam brata 9 lat młodszego i kilka lat temu poszłam z nim do sklepu. Były tam ruchome schody. I co? Oczywiście patrzę a on stoi na górze. Jadę więc do niego, a on zjeżdża na dół, jadę w dół, on znowu do góry. Myślałam że szlag mnie trafi. I w tej sytuacji również zawiedli ludzie, czy tak ciężko było złapać gówniarza? Dzieci tak mają że gdy widzą widownie to są jeszcze gorsze bo wzbudziły zainteresowanie tłumu - wszyscy się patrzą, komentują, mama/opiekun wściekły, a uderzyć dziecka nie można by się uspokoiło bo pomocni ludzie zaraz zadzwonią na policję. Albo w komunikacji miejskiej, spotkałam się z taką sytuacją że jechała mama z trójką dzieci, dwójka miała tak mniej więcej cztery lata i jedno dziecko w wózku. Kobieta chciała wysiąść i mówiła do synka żeby wysiadł, ale on ze słów matki nic sobie nie robił. Kolejny przystanek, wszyscy ludzie się patrzą i oczywiście nikt kobiecie nie pomógł, więc podeszłam, wzięłam dzieciaka na ręce i wyniosłam go z autobusu po to by kobieta nie musiała jechać na pętlę, a potem wracać pieszo z tymi dzieciakami. I tu jest świetna postawa ludzi - najłatwiej jest skrytykować że nie potrafiła uspokoić dzieciaka, ale czy ktokolwiek jej pomógł? Nie, no bo po co. A złapanie dziecka w takiej sytuacji nie jest trudne, tym bardziej że traci on orientację bo robi to ktoś obcy. Dla mnie normalne wydaje się to, że rodzice zachwycają się swoimi dziećmi. Fakt, jedni ludzie lubią dzieci, inni nie. Ale sądzę że aby krytykować złe wychowanie innych ludzi, najpierw trzeba wychować swoje dzieci bo to nie jest taka prosta sprawa. Moim zdaniem u każdego jest jakiś czynnik, który spowodował ten wstręt do dzieci, ponieważ według mnie mało prawdopodobne jest obrzydzenie do takich małych, niewinnych istotek, one wam nic nie zrobiły. Ale jest to tylko i wyłącznie moja opinia, nikt nie musi się z nią zgadzać.
  13. Lilith, to chyba chodzi o mojego byłego. Usiłuję zagłuszać wszystkie swoje uczucia bo nie chcę nic do niego czuć. A jeszcze wczoraj byłam u niego do północy i po ośmiu miesiącach od rozstania znowu się do siebie zbliżyliśmy. Łudzę się że przez to że było trochę alkoholu, dziś nie pamięta tego że się całowaliśmy. Nie wiem jak to się stało, ale źle się stało.
  14. Tak, ciągle z nim rozmawiam, przyjaźniliśmy się. Wczoraj byłam u niego do północy, trochę alkoholu i całowaliśmy się tarzając po jego podłodze, jestem na siebie wściekła mimo że na taki pocałunek czekałam od września. Wstałam rano i byłam przekonana że to był tylko głupi sen, niestety ślady na mojej szyi uświadomiły mi że to naprawdę się stało, nawet nie wiem jak. Mam nadzieję że on tego nie pamięta. Do tego moja podświadomość znów mi daje znać że się boję. Zawsze jak coś się działo śniły mi się drzwi, które ja zamykałam a one nadal były otwarte, dziś było to samo. Kurde.
  15. niewidoczny, próbowałam. Jakoś nic z tego nie wychodziło i zawsze wracam do punktu wyjścia. Z nim jakoś zawsze mam o czym porozmawiać, jest miło i mogę powiedzieć że jest ideałem do chwili gdy mnie nie krzywdzi.
  16. niewidoczny, chciałabym to wiedzieć. Miał inną dziewczynę od naszego rozstania. Nienawidziłam jej z całego serca, ale wiedziałam że jest szczęśliwy. Po ich rozstaniu rozpaczałam chyba bardziej niż on bo nie mogłam patrzeć na to jaki był nieszczęśliwy. Dureń zostawił mnie dwa razy mimo że tak do siebie pasujemy. Dlaczego dureń? Bo miał kochającą dziewczynę to poleciał sobie do innej. Mamy identyczne charaktery, znamy siebie na wylot, wiem że dla niego jestem strasznie atrakcyjna, a mimo to z jego strony czegoś brakuje. Najgorsze jest to że on sam nie wie czego. A ja czekam na niego jak skończona kretynka, chociaż mówię mu że nigdy nie będziemy już razem i to że w ogóle ze sobą byliśmy to największy błąd naszego życia. Tylko jego widzę w roli mojego męża, ojca moich dzieci. To chore, ja doskonale to wiem, ale nie potrafię inaczej. Najwidoczniej brak mi rozsądku. I chciałabym się teraz rozpłakać, ale niestety nie potrafię.
  17. Lilith, nie mam zielonego pojęcia. Wszystko było dobrze, a nagle taka pustka. Nie mam uczuć. Jak można nic nie czuć?
  18. Irytują mnie te komentarze że jest to pójście na łatwiznę i tchórzostwo. To co ja czułam przed próbą samobójczą było straszne i ponad moje siły, więc nie wyobrażam sobie i nie chcę wiedzieć co musieli czuć ludzie którym się udało.
  19. finalriot

    Test osobowości

    Typ osobowości - wojownik, podtyp - dawca. Jejku, jedno drugiemu zaprzecza, jestem jakaś skomplikowana.
  20. Jeżeli aż tak się boisz że coś pomylisz, to nie pisz w wypracowaniu nic ponad to co jest zamieszczone we fragmencie i zdasz bez problemu.
  21. Kocham pewnego człowieka pomimo tego że dwa razy mnie zostawił i od września podświadomie na niego czekam. Jestem głupia i zniszczę sobie życie, czuję to.
  22. Dziewczyny, jak się trzymacie? Mam taką straszną ochotę to zrobić, czuję się strasznie samotna. -- 02 maja 2013, 16:49 -- A teraz to ja nie czuję zupełnie nic, to jest najgorszy stan w jakim potrafię być. Ma tak któraś z Was? Zaraz oszaleję, wolałabym już czuć ból po samookaleczeniu niż nie czuć NIC.
  23. coma, zajmij się czymkolwiek, spróbuj o tym nie myśleć... Trzymam za Ciebie kciuki, dasz radę!
×