Skocz do zawartości
Nerwica.com

finalriot

Użytkownik
  • Postów

    115
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez finalriot

  1. Straszne jest to że większość z nas w ogóle nie ma wsparcia... najłatwiej jest się odwrócić i udawać że problemu nie ma.
  2. Monar, to ładnie, pierwsze dni są przecież najgorsze. Bardzo mi pomogło zajęcie się wszystkim co możliwe - jak najczęściej wychodziłam z domu i wracałam tak zmęczona, że natychmiastowo zasypiałam. A masz kogoś z kim mogłabyś o tym porozmawiać?
  3. Ja mam 171 cm wzrostu i 51 kg wagi.
  4. Jak tam się trzymacie, radzicie sobie jakoś? Ja ostatni raz pocięłam się 23 dni temu i staram się jakoś wytrwać.
  5. I tak to właśnie jest, wszyscy uciekają... Nie wiem jak jest z innymi, ale ja mam tak że potrzebuję świadomości że ktoś bliski jest obok. W całej chorobie najbardziej brakuje mi osoby w stanie czuwania - taka do której w każdej chwili mogłabym przyjść, wypłakać się, porozmawiać o wszystkim i o niczym, czy też pomilczeć. Uciekanie i uważanie że fachowa pomoc jest lepsza i "oni jej pomogą" do niczego nie prowadzi. W internecie jest mnóstwo o depresji, trzeba tylko chcieć tam zajrzeć. Smutne jest to że bliskie osoby tak się zachowują i osobiście dołuje mnie to jeszcze bardziej.
  6. Głupie jest takie podejście. Jak to nie ważne? Skoro jedna osoba zapytała to trzeba odpowiedzieć zgodnie z nauką kościoła, a nie pisać coś takiego, co ja odbieram jako: "nie powinno cie to obchodzić, żyj tak by iść do aniołków bo jak nie to pójdziesz do diabełka!" monk.2000, co do Twojego zniechęcenia, to szczerze powiedziawszy nie dziwię się. Owszem, ludzie wierzący w tej kwestii są beznadziejni. Mam koleżankę, która nie jest zdecydowana czy wierzy, ale nie biegam za nią z Pismem Świętym czy z różańcem żeby się modliła bo pójdzie do piekła. Najlepszym sposobem jest delikatne nakierowanie człowieka i spowodowanie że zastanowi się dlaczego nie wierzy. Ja często mówię o zabawnych sytuacjach w kościele, mszach dla młodzieży, opowiadam o ludziach którzy razem ze mną chodzą na spotkania, lub podsyłam religijne piosenki (np. rock chrześcijański bo nie lubię takich typowych pieśni które śpiewają starsze panie). I osobiście uważam że to jest droga do ludzi (szczególnie młodych), którzy się pogubili i mają wątpliwości, niż takie wywyższanie się i rzucanie cytatami z Biblii, to do niczego nie prowadzi, przynajmniej na początku. A co do objawień to Kościół początkowo sceptycznie podchodzi do takich rzeczy i to jest bardzo długi proces by o kimś powiedzieć, że miał objawienia i jest święty, gdyż muszą mieć najpierw na to dowody. No i są to ludzie zdrowi psychicznie, więc nie jest to ich urojenie, ale to też jest kwestia wiary. ( Dean )^2, owszem, można sprzedać swoją duszę, chociażby mówiąc Szatanowi że będziemy mu służyć i już ma do nas dostęp, ponieważ sami się na to zgodziliśmy. Bonus, dokładnie tak. Ludzie mają wolną wolę i sami decydują w życiu. Jeżeli ktoś zdecyduje, że po alkoholu wsiądzie w samochód i przez to spowoduje śmiertelny wypadek, to do kogo są pretensje? Do Boga. A cóż Bóg mógł zrobić? Zrzucić mu cegłę na głowę żeby się opamiętał? Świat jest zły, ponieważ człowiek dąży do zła. A Bóg nie ma nic do tego bo skoro dał wolną wolę to musimy sami decydować o swoim życiu. A co do niewierzących, często jest tak że osoba która nie wierzy, jest lepszym człowiekiem niż ktoś biegający codziennie do kościoła tylko na pokaz a ma w sobie wiele nienawiści względem innych.
  7. Stworzył tryb siedmiodniowy, ale to wcale nie oznacza że świat został stworzony w 7 dni. Piekło nie jest miejscem, więc piekła nie stworzył Bóg, tylko piekło to stan duszy która odtrąciła Boga i wybrała zło. Szatan cierpi przez co jego nienawiść jeszcze bardziej się nasila i nie chce on być w tym cierpieniu sam. Oczywiście, jemu na rękę jest gdy człowiek mówi że go nie ma, czy też że jest taki szczęśliwy, ponieważ to kusi dusze ku temu by do niego dołączyć. Nie jest to na wzór Królestwa Bożego, ponieważ jest to stan rozpaczy, bólu, tęsknoty. Jest to jeden świat, tutaj gdzie my żyjemy. Oni nie są w żadnym miejscu, tylko między nami. Różnią ich stany duszy, przez co osoby które same odsunęły się od Boga nie mają do Niego dostępu tak jak ci, których stan duszy nazywamy Rajem.
  8. Na przykład tego, dlaczego młodzież jadąca na pielgrzymkę do Częstochowy ginie w katastrofie drogowej. A cóż ma pielgrzymka do Częstochowy, do wypadku? Wypadki często są ze zwyczajnej głupoty ludzkiej, na które Bóg nie ma wpływu. Moim zdaniem wyjaśnia wszystko, mimo że czasem tego nie rozumiem. Jednak gdybym rozumiała i miała 100% pewności że tak było, to nie byłaby wiara tylko wiedza. to byłaby wielka przysługa dla kościoła w Polsce bo nic tak nie odstręcza młodych od Kościoła jak lekcje religii w szkole Z tym się zgadzam. Religia w szkole jest bzdurą. Zazwyczaj jest nudna, polega na oglądaniu filmów czy też bezczynnym siedzeniu lub powtarzaniu dziesięciu przykazań Bożych. Podczas swojej edukacji miałam styczność z trzema katechetkami, potem było dwóch księży. Jednym słowem: beznadzieja. Bardziej mnie to zrażało niż zachęcało. Coś z tą biblijną chronologią nie tak, roślinność powstała przed powstaniem słońca to chyba niemożliwe i skąd bez słońca powstało światło. Nic dziwnego że kościół tak się bronił przed teorią heliocentryczną. Jeżeli nawet te powstanie świata to metafora to czemu kolejność jest nie zgodna z logiką. O matko. Przecież jest to obrazowe przedstawienie stworzenia świata, żeby człowiekowi było łatwiej to zrozumieć. Skąd wiadomo że Bóg tworzył świat 7 dni, skoro w Raju nie ma czegoś takiego jak czas, liczenie dni i lat. Biblii nie można brać dosłownie, wiele sytuacji jest przedstawionych obrazowo i ścisłe trzymanie się napisanych słów prowadzi później do takich dziwnych dyskusji. Sprawa z Szatanem ma bliskie powiązanie z człowiekiem. Pod jaką postacią przyszedł na świat Jezus? Nie pojawił się On jako Anioł który jest idealny, ale jako człowiek grzeszny, przyszedł pod postacią tych którzy upadają. Duma części Aniołów została urażona. Tak do końca Szatan nie jest przeciwnikiem Boga, ale człowieka. Poprzez zranienie swojej dumy, cały czas usiłuje namówić nas do grzechu, by pokazać Bogu jaki człowiek jest beznadziejny. To tak jakby to miało na celu ukazanie, że Bóg się pomylił. Piekło jest oddaleniem od Boga, jest cierpieniem ponieważ przekonali się że Bóg istnieje, a Szatan jest podły i się z nich najzwyczajniej w świecie śmieje. On nie jest naszym przyjacielem, mimo iż wydaje nam się że przecież chce dla nas dobrze. On nas nienawidzi i chce żebyśmy do niego trafili. Dlaczego nas nie wynagradza? Po pierwsze nie ma jak, ponieważ po śmierci nic nie jest ważniejsze od pragnienia bliskości Boga - dlatego dusze cierpią. I on też cierpi, ale woli w swojej nienawiści zgarniać kolejne dusze. A po drugie - on się cieszy, przecież mu się udało. Zabrał kolejną osobę, która skończyła tak jak On i tak jak pisałam wcześniej, pokazuje Bogu: "patrz jaki jest ten Twój wspaniały człowiek, jest beznadziejny a Jezus zniżył się do jego poziomu" - oczywiście to jest obrazowe przedstawienie sytuacji. Cierpienie i śmierć - pierwsi ludzie wybrali za nas wszystkich. Mieli wszystko, jedynie został im postawiony jeden zakaz. Mieli wolną wolę, mogli wybrać. Gdy go złamali, zostali wygnani z Raju i pojawiły się choroby, ciężka praca i śmierć, ponieważ człowiek sam sobie to wybrał. A w świecie w którym aktualnie żyjemy Szatan ma do nas dostęp, ponieważ mamy rozum i umiejętność odróżniania dobra i zła, przez co sami wybieramy i pracujemy na swoją przyszłość po śmierci.
  9. 24 godziny na dobę? Do zwariowania. Każdy przecież musi mieć kumpli z którymi będzie się spotykał, czy też swoją pasję. Trzeba mieć dużo wspólnego, ale poza związkiem też trzeba mieć jakieś życie, w razie gdy związek się zakończy. Poza tym myślę, że takie ciągłe przebywanie ze sobą nie jest zdrowe.
  10. Niestety, Uważam, że problem z samookaleczaniem nie ma związku z tym ile mamy lat. Nasze obwinianie się jest związane też z tym, że słyszymy od naszego otoczenia: "jesteś dorosła a zachowujesz się jak dziecko, ogarnij się" i myślimy że jesteśmy beznadziejne. Wtedy automatycznie sięgamy dna, co prowadzi nas do kolejnej krzywdy zadanej sobie. Jakie emocje Ci towarzyszyły? Nie pisz że jesteś żałosna. To się stało, nie odwrócisz już tego. Walcz dalej i nie poddawaj się!
  11. wkurza mnie to że psuję to co udaje mi się zbudować.
  12. leaslie, nie jesteś sama, też sobie nie radzę i też nie wiem co się dzieje. Doskonale wiem, że zrobienie tego po długiej przerwie strasznie boli. Jedyne co mogę napisać w temacie zaufanej osoby to trzy kropki, na nic więcej nie mam siły bo właśnie w tym tkwi największy problem.
  13. to, że muszę wstać z łóżka i się ubrać, mimo że nie mam siły i ochoty.
  14. Chcę_pomóc, jeżeli chcesz sprawdzić czy dana osoba naprawdę potrzebuje Twojej pomocy to zostaw takiego człowieka samego na kilka dni, będzie miał czas żeby wszystko przemyśleć. Są wtedy dwie opcje - albo naprawdę tej pomocy nie potrzebował, albo zobaczy że ta niechciana pomoc była mu niezbędna. Ja zostałam sama i dziś, gdy jest za późno, mogłabym błagać na kolanach żeby było tak jak kiedyś. Skup się teraz na sobie. Jeżeli okaże się że Twojej pomocy nie będzie mu brakowało, to szkoda Twojego życia, zdrowia i czasu.
  15. purimer_89 ale nie ma czegoś takiego jak Bóg i Niebo w głowie człowieka. I nie ma takiej możliwości żebyś doświadczył pełni Nieba na tym świecie. I jak ziemia to ciało? Ciało to ciało, ziemia to ziemia, Niebo to Niebo - ma to ze sobą wiele wspólnego, ale to nie jest jedno, jak próbujesz to przedstawić. Tylko mylisz ludziom, którzy nie są zorientowani i potem nie dziwię się że mówią o religii, że to wszystko jest chore i nie ma sensu. Bo dla mnie to co piszesz nie ma w ogóle sensu.
  16. Dodałabym jeszcze żeby tak łatwo się nie zniechęcać. Ja podświadomie sprawdzam granice wytrzymałości bliskich mi znajomych. To że mówię żeby zostawili mnie w spokoju, nie oznacza że tego chcę - wręcz przeciwnie. Wiele razy słyszałam: "nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię zrozumieć" - ja nie potrafię zaczynać tematu tego co się ze mną dzieje bo boję się, że ktoś nie będzie mnie słuchał, zlekceważy to o czym chciałabym porozmawiać. A to bolesny i trudny temat, więc zlekceważenie byłoby ponad moje siły.
  17. Idąc tym rozumowaniem - niektórzy ludzie idą po śmierci do Nieba bo Bóg jest w Niebie, a według Ciebie Niebo jest w mózgu, to po śmierci trafiamy do mózgu? I wychodzi na to że wszyscy święci siedzą w mojej głowie . Przecież to zupełnie nie ma sensu. Po pierwsze to Niebo nie jest w mózgu, tylko jest równoległym światem. A wie wszystko nie dlatego, że siedzi w naszym mózgu tylko dlatego że jest wszechwiedzący.
  18. Przecież to jest mnóstwo czasu. Ratuj siebie póki możesz. Ja wiem że to wszystko jest trudne, ale może warto spróbować? :)
  19. No właśnie... jak chcesz wytrzymać przez te dwa lata?
  20. A przeszedł on terapię? To że nie potrafi przepraszać i nie widzi swojej winy nie jest kwestią DDA z rolą bohatera, ponieważ również to mam i nie jest to wytłumaczenie, nad tym po prostu trzeba pracować. Czy próbowałaś z nim rozmawiać, uświadamiać mu w którym momencie coś jest jego winą a nie Twoją? Być może on nie widzi tego, że robi coś źle. Odnośnie ratowania związku musisz sama podjąć taką decyzję, ponieważ to jest Twoje życie. Ty wiesz najlepiej jak to jest gdy jest dobrze i jak jest, gdy jest źle i ile jeszcze potrafisz znieść.
  21. Też tak sądzę. Aktualnie sama próbuję się zmobilizować, wiem że to nie jest łatwe, ale przecież może pomóc. :) Kinky Kylie, A za ile możesz wyprowadzić się z domu?
  22. monk.2000, małe procenty, ale zawsze. Najgorsza dla mnie jest sinusoida uczuć. Raz jest wszystko super, tryskam energią i nie wiem co mam ze sobą zrobić, a za chwilę przez jedno słowo potrafię spaść na samo dno swojego samopoczucia .
  23. Jeżeli mam po prostu kiepski nastrój to śmiech potrafi go pokonać. Nie uśmiecham się na siłę gdy jest naprawdę źle, ponieważ po prostu nie potrafię. To chyba kwestia tego, że szukam dla siebie ratunku, być może mam nadzieję że ktoś mi pomoże.
  24. Ja wierzę w Boga, uważam że bez Niego życie w ogóle nie miałoby sensu. Poza tym teraz zbliżają się święta, trwa Triduum Paschalne, cudowny czas, wspaniała atmosfera i nie wyobrażam sobie obchodzić świąt bez chodzenia w ciągu tych trzech dni do kościoła. A wielu ludzi nie wierzy, ponieważ nie dostają tego co by chcieli.
×