Witam Wszystkich.
Jestem tu nowa, ale potrzebuję pomocy, a raczej mój zwiazek.
Od 3 lat spotykam sie z pewnym mezczyzna, 2 lata jestesmy po zareczynach. Na poczatku bylo cudownie i bez problemów. Chyba jak zawsze... Problemy zaczęły sie po roku znajomości. Bez podstaw potrafil sie obrazac na mnie i na cały swiat, czesto łapał doła, milczał miał mysli samobójcze. wmawiał mi rzeczy typu ze go nie kocham i najlepiej to mam go zostawic tak jak wszyscy wkoło i odejsc. Zrobił mi kiedys awanture o to ze mam miesiaczke i nie chce do niego przyjechac na weekend, i ze napewno to tylko wymówka z mojej strony bo przeciez to nie moze tak bolec. Nie odzywał sie domnie przez tydzien, az wkoncy po moich długich przeprosinach zgodził sie zebym przyjechała. Zreszta zawsze to ja pierwsze przepraszała nawet za to ze on złapał focha i miał zły dzien i na mnie naskoczył.Zawsze kiedy jest stresująca sytuacja w jego pracy, albo kiedy mielismy deficyt w finansach konczyło sie to kłutnia i rozstaniem. Padło duzo przykrych słów, usłyszalam ze jestem oszustka ze sie nie staram nie kocham i jestem beznadziejna. Takie duże kłutnie ze zrywaniem odbywały sie systematycznie co rok. Zawsze jest zwalanie winy na mnie i przypominanie słów ktore powiedziałam w gniewie. Dodam ze mój partner jest rozwodnikiem. Wiem ze jest przykładowym dda z rola bohatera, gdyz psycholog to zdiagnozował w czasie badania na sprawie o unieważnienie slubu koscielnego. Dlatego tez jego zona była zona moze ponownie wziąść slub a on tylko za zgoda kurii. Nie wiem co mam dalej robić, obecnie jestesmy na etapie że znowu usłyszałam ze jestem oszustka ze go nie kocham i ze sie nie angazowałam w nasz zwiazek tak jak on i z kims innym bedzie mi lepiej bo on to mnie tylko zawodzi. Kocham go ponad życie ale nie wiem jak do niego dotrzec. czasami mam wrazenie ze jestem zwiazana z 2 roznymi mezczyznami. Jeden jest cudowny, kochany, oddany, a ten 2gi jest strasznie zawistny sprawiajacy mi bol i cierpienie. Nie wiem co mu jest bo nawet teraz od 3 dni nie rozmawiamy. Chciałam przyjechac do niego, porozmawiac ale on mnie nie wpuscił, napisał tylko smsa ze nie chce mnie widziec i ze to koniec i mam mu dac spokój i zostawic go samego tak jak wszyscy, poszukac kogos nowego z kim bede szczesliwa, kocham go mocno ale czasami nie rozmumiem jego zachowania(poł godziny predzej mowi ze kocha nad zycie a po chwili jak cos sie nie spodoba to kaze sie wynosic) poradzcie czy to ma zwiazek z dda czy to moze byc cos wiecej? Juz nie wiem co mam robic i myslec... Strasznie go kocham i chce mu pomóc ale nie wiem czy moge...