Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Poki co mialam trzy wizyty, czwarta czeka mnie w polowie maja. Pierwsza to wywalanie problemow, druga proste testy, ktore rozwiazalam w 20 min, trzecia- rozmowa i krotka analiza oraz zaproponownie pobytu w osrodku w Suwalkach.

Ciezko jest sie otworzyc, zaufac. Mnie tym bardziej ciezko bylo przed kobieta, ale udalo sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o.n.a, najłatwiej będzie Ci, jeśli spiszesz sobie na karteczce wszystko, co chcesz powiedzieć, inaczej usiądziesz tam z pustą głową. Prawdopodobnie na dzień dobry zostaniesz zapytana, co spowodowało, że przyszłaś - odpowiedz sobie zatem na pytanie, dlaczego poczułaś, że pomoc jest Ci potrzebna, co jest Twoim problemem i pisz, co przychodzi Ci do głowy. A potem to przeczytasz. Może być od myślników, chaotycznie, to nie ma być wypracowanie. Psycholog dopyta Cię o to, co będzie mu potrzebne. Nie martw się :smile:

 

-- 03 maja 2012, 14:39 --

 

Ciezko jest sie otworzyc, zaufac. Mnie tym bardziej ciezko bylo przed kobieta, ale udalo sie.

Ja dlatego sobie wybrałam terapeutę-mężczyznę, a też było ciężko, ale jest coraz lepiej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja do psychologa zostaam skierowana z..konfesjonau. Poszlam po dlugich dlugich namyslach. Sensu w tym nie widze, poki co. Pani psycholog na pierwszej konsultacji sama trafila co jest podstawa tego co sie zlego dzieje, nadrugiej konsultacji wyslala mnie do psychiatry, zeby ocenil czy leczenie farmakologizne nie bedzie potrzebna. Psychiatra stwierdzil ze nie, ze bylo potrzebne w momencie kiedy przez dluzszy czas nie mialam ochoty z lozka wstawac, robilam to co musialam, ale samo przeszlo. Ogolnie nie jest zle, do psychologa chidze w totalnej konspiracji, nikt o tym nie wie, nawewt matka. Nadzieje mam ze zmienie cos w swojej osobie, tak by moc przeiwstawic sie temu co zle. Dla mnie najgorsze sa poczatki kazdej wizyty, ja sie nie odzywam Ona sie nie odzywa i tak sobie siedzimy. Ogolnie malo mowie, duzo czasu siedzimy i Ona patrzy na mnie a ja na podloge, swoja droga wykladzine w gabinecie znam juz lepiej niz wasny dywan w pokoju ;p Ale ocenie po skonczeniu terapii.

trzymam kciuki

terapia to nie jest rozwiązanie na każde zło ale moze bardzi pomóc

dobrze ze depresja sama ci przeszła

ja tez sie wielokrotnie czułam jak szmatka po terapii

moze trzeba to przejsc?

swiadomy duchowny swoja droga

ze nie proponuje tylko 1 drogi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem chyba gotowa na wizytę u psychologa,ale mam obawy, nie wiem jak to wygląda, obawiam się że nie będę wiedziała od czego zacząć, nie potrafię mówić,łatwiej jest mi odpowiadać na pytania. W ogóle nie wiem o czym mówić a o czy nie.Co jest ważne a co nie.

 

Nie wiem czy jak nie przyjdzie moja kolej,czy nie ucieknę.

Nie mam siły czytać tych set postów, napiszcie jak mniej wiecej wygląda taka wizyta.

 

Też tak miałam, tez się bałam, ale zacisnełam zęby i stwierdziłam że co ma być to będzie. W końcu nikt Ci nie będzie kazał przychodzić na kolejne wizyty, nie spodoba się to podziekujesz i tyle.

 

Ja miałam na początku pierwsze 3 wizyty, w czasie których sama z siebie nic nie mowilam. PAni psycholog sama wywnioskowała ten gruntowny problem.

 

A pierwsza wizyta polegała na tym, że zaczeła wypytywac się o rodzine, rodzice, rodzenstwo, pracują czy nie, jaki problem np alkoholowy.

 

Te 50 min kazdego spotkania jest czasem poświęconym samemu sobie, gdzie możesz powiedziec o tym co cie gnębi, a o czym nie powiesz nawet przyjacielowi, albo cięzko jest powiedzieć to samemu sobie. Ja swoją psychoterapie staram się wspomagać także modlitwą, kiepsko mi to idzie, ale lepiej nieudolnie niz wcale.

 

Dodam, że warto sie zając sobą, nawt błachymi rzeczami, które sie lubi, ja np lubie maj, kwitnące drzewa owocowe i wsłuchiwac sie w prace pszczół na tych drzewach, lubie ładne kolczyki, nawet drobnostka ktra sprawia radosc jest ważna.

 

Trzymam kciuki :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja idę jutro na sesję po 2 tygodniach przerwy ze względu na wolne. I hm..jakoś ogarnął mnie lekki strach. Takie przerwy chyba nie działają na mnie zbyt dobrze. Mam w głowie jeden temat o którym bardzo bym chciała opowiedzieć, ale boję się, że sparaliżuje mnie strach, że znowu nie będę wiedziała jak zacząć. Wiem, że jak nie zacznę to zacznie terapeuta, no ale wtedy pewnie będziemy gadali o czymś innym, a ja czuję, że muszę o tym...

Jakby to miało być dzisiaj, to pewnie bym powiedziała, ale boję się, że jutro obudzę się już z innym nastawieniem, albo z jeszcze większym strachem i będzie dupa. Jejku jak się wyzbyć tego lęku przed mówieniem/zaczynaniem? Ja wiem, że dużo osób tak ma, ale to mi nie pomaga. Nie wiem jak sobie z tym radzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzę na terapię psychologiczną.

Dziś zapytałam pani psycholog, o co właściwie chodzi w tej terapii. Powiedziałam też, że wygląda to jak rozmowa dwóch koleżanek.

Pani psycholog się wzburzyła dość, powiedziała coś w stylu "to po co pani do mnie przychodzi". Zrobiło mi się przykro.

 

Walnęła mi też kilka innych rzeczy, że jestem nieobecna, niemrawa, i wyglądam tak, jakbym się miała rozpłakać.

 

Chodzę na terapię od lutego, i chcę się dowiedzieć O CO W NIEJ CHODZI?

Rozmawiam z panią, mówię jej coś, ona mi podsuwa pytania, ja mam wysnuwać wnioski.

Ale nie rozumiem do czego to prowadzi. Nie wiem. Czy ktoś mi wytłumaczy? Bo pani psycholog niezbyt był chętna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91, ja chodze od stycznia i nie czaje w czym rzecz, powiedziałam też pani psycholog, ze sensu w tym nie widze, a ona sie spytała czy to moja ostateczna decyzja ;] Ogólnie z tego co Tobie powiedziała można wywnioskowac jedno, zmien psychologa, ja jestem nieobecna, mam mine zbitego psa, ale mnie sie nie czepia z tego powodu, czasem sie pyta o czym mysle (w momenci kiedy se zawieszam). Psycholog na pewno za Ciebie nic nie zmieni, nie będzie zyć, bo to jest konkretna liczba spotkań. Tam za pomocą terapeuty trzeba odkryć samego siebie, zrozumiec dlaczego tak a nie inaczej sie postępuje. JA odkryłam ze mam beznadziejny charakter.

 

-- 07 maja 2012, 20:40 --

 

sadunia85, też ak mam, ide na zywioł po prostu, najgorzej jest jak psycholog usiadzie przede mna i sie patrzy i tak z 10 min.....po czym zadaje pytanie, jutro ide i pewnie bedzie co sie ze mna działo przez te 2 tygodnie, bo tez miałam przerwe z racji wolnego. Może po prostu powiedz ze jest jedna sprawa która Cie nurtuje...a dalej pojdzie samo. To troche jak z pisaniem rozprawki, trzeba sie nauczyć na pamiec jakiegoś początku, który pasuje do kazdej historii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zachować się na pierwszej wizycie? Mam ją jutro u mgr Przekop... Boję się że psycholog poprzez swój młody wiek zignoruje moje wołanie o pomoc i wizyta zupełnie nic mi nie da albo wprawi w ogromne zakłopotanie i znow będę pogrążona w mgle i zawrotach. Czy tam sama poruszam jakieś tematy? Czy pytania są kierowane tylko w moją stronę, proszę o kilka porad, bardzo boję się jutra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi zawsze jest ciężko się rozkręcić po dwóch tygodniach przerwy. Nie umiem od razu przejśc do nurtujących mnie spraw więc rozmawiamy o pogodzie :), gdzie ostatnio byłam itp itd. Jak już przejdę do sedna to gadam jak najęta. Czasami się bardzo mieszam w tym swoim słowotoku i sama gubię wątki, aż dziw, że moja terapeutka nadąża za mną :blabla::D Ona sama się mało odzywa, tzn znikoma ilość stwierdzeń, głównie pytania, pytania i jeszcze raz pytania :P Ale trzeba przyznać, że to bardzo celne pytania, które niesamowicie mnie pobudzają do zajrzenia w głąb siebie. Czasem się pośmiejemy :P Ja w ogóle z sesji na sesję jestem u niej bardziej rozluźniona, mówię swobodnie, obnażam się ze wszystkimi emocjami i przeżyciami. Na początku myślałam, że będę się krępować ale nic podobnego. :o:smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ja nie potrafie nawiazac dobrego kontaktu z moją tarapeutką sama nie wiem dlaczego .Jak tak dalej pójdzie bede musiala zrezygnowac wstydze sie .Jestem taka zdołowana moim postępowaniem wiem ze ona chce mi pomóż a jednak jestem tak zablokowana chodze juz ponad rok koszmar .Pozdrawiam wszystkich ::Kazda wizyta jest dla mnie strasznym przeżyciem zadaje sobie pytanie czy psychoterapia mi pomoże chyba nie nadaje sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

próbuje to zmienic, tyle ze zakażdym razem kiedy mysle ze stoje mocno na nogach okazuje sie ze wcale nie i z byle powodu wychodzi na zewnatrz jaka mam niska samoocene.

 

-- 09 maja 2012, 15:31 --

 

ja no wlasnie taka jestem, zadnych skarg nie zloze. Zmienic po polowie....drugiej osobie nie wyjawie swojej historii. Najchetniej bym znikneła, bo tu nawe śmierc niczego nie zmieni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłam na mojej pierwszej wizycie u psychologa. Myślę, że wogóle mi nie pomogła. Pytała mnie ciągle o rodzicow, o relacje z nimi, z siostrą, nie pytała o nic innego, a mój problem nie jest przecież tylko związany z nimi. Chciałam jej powiedzieć o samobójczych myślach, jednak nie mogłam, nie wiem dlaczego, nie mogłam wyksztusić tego z siebie. Tu na forum łatwo jest mi o tym pisać, na żywo, w konwersacji nie potrafię, mówiłam o sobie o wiele mniej niż tu, o nerwicy natręctw i zawrotach głowy i pustce tylko wspomniałam, a ona ciągle wracała do tematu rodziców... Nie wiem czy pierwsza wizyta zawsze jest taka... nietrafiona. Np zasmucilo mnie to że zapytała co chciałabym robić w życiu, a ja odpowiedzialam że zawsze moim marzeniem było zostanie lekarzem, chirurgiem, patomorfologiem...a ona powiedziala "to zdawaj na studia w tym roku"... Jak mogę zdawać... powiedziałam jej że nie jestem w stanie zdać matury z rozszerzeń z biologii powyżej 70% a z chemii w sasadzie nie mogę wogole zdać... To nie mam szans,,, jestem realistką... Ona nie sluchala mnie, mówi że mogę sobie złożyć papiery i się dostać... ale jak tak mogę, nie dość że nie mam sznas się dotać to jestem na 2 roku bio, a chcę od 3 roku pracować żeby mieszkać sama... jak zaczęłabym medyczną od 1 roku to musiałabym mieszkać u rodzicow kolejne 6 lat... To perspektywa najbardziej mnie załamująca, chcę mieszkać sama... Jak ona mogła tak powiedzieć, załamało mnie to jeszcze bardziej, popłakałam się wychodząc z gabinetu, jestem tak beznadziejna że nawet nie potrafiłam się otworzyć przed psycholog, znowu przywdziałam fałszywą maskę, coraz częściej ogarnia mnie myśl że to wszystko jest nierealne, nierealne jest wszystko, to tylko chory eksperyment, system czasami się zacina i ujawnia jego nieprawidłowości..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jagoda123, Jedna wizyta nigdy nie pomaga. Regularne wizyty są procesem terapeutycznym.

Terapeuta musi zbadać Twoje relacje z rodzicami, otoczeniem by mieć wgląd nad czym z Tobą popracować.

Przecież masz trudności, z którymi sobie nie radzisz tak?

Na pierwszych wizytach buduje się relację między terapeutą, a pacjentem. To też trochę potrwa. Niestety, to długotrwały, ciężki proces. Efekty będą, ale nie od razu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×