Skocz do zawartości
Nerwica.com

sadunia85

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sadunia85

  1. Tyrr, super! Mam nadzieję, że kolejne wizyty również będą Ci przynosiły taka ulgę :)
  2. deader, no fakt. Do leków przeciwbólowych nie mam negatywnego nastawienia. Ogólnie nie uważam jakiś innych leków za samo zło Heh i faktycznie, to co powiedziała Twoja psychiatra - sama prawda. Tylko jakoś tak się o tym nie myśli w momencie zażywania czegoś innego niż leki... W sumie, tym co napisałeś, przypomniałeś mi to co powiedział mi jakiś czas temu terapeuta. Często zapijam swoje smutki. Nie jakoś mocno. Delikatnie. Tak, żeby tylko się rozluźnić i oderwać od tego złego nastroju. W każdym razie terapeuta powtarza, że nawet niewielka ilość alkoholu, ale spożywana regularnie działa na mózg depresyjnie, że to tylko pogłębia te moje stany, mimo, że na chwilę daje wytchnienie i czuję się lepiej. Wywiązała się rozmowa na temat leków i jakoś tak zeszło na benzodiazepiny (w sumie sama nie wiem czemu). I wtedy on powiedział, że benzodiazepiny są tak samo niebezpieczne jak niebezpieczny jest alkohol. I teraz tak sobie myślę, że przecież bioxetin jest lajtowy w stosunku do benzo. No i tu paradoks. Alkoholu się nie boję..a leku się boję.. Heh..faktycznie irracjonalne. barsinister, to obniżone libido trochę mnie martwi hehe. Choć z drugiej strony przy obniżonym nastroju libido i tak nie było jakieś oszałamiające. W każdym razie dzięki za info
  3. deader, Co do narkotyków to braniem bym tego nie nazwała Kilka razy (może dosłownie z 5 ) zapaliłam trawkę i jeden jedyny raz wzięłam coś mocniejszego. I tyle. A co do panadolu..to tak Jak boli mnie głowa to łykam. A czemu pytasz ?
  4. Yvaine, dzięki, przydały się Sama wizyta faktycznie poszła ok. Więcej strachu niż to wszystko warte
  5. Doświadczeń nie mam żadnych w lekach Skąd ten lęk? Sama nie wiem. Mam mnóstwo obaw. Przeraża mnie, długość potrzeby brania tego leku (psych. mówiła, że pół roku), boję się skutków ubocznych, że będę się źle czuła. Do tego boję się, że jakoś źle to wpłynie na moją psychoterapię w której jestem, że mnie jakoś ten lek za bardzo "znieczuli", że nie będę już widziała moich problemów, bo po leku będzie lepiej, że nie będę pokazywała emocji na terapii przez lek, a już teraz i bez leku mam problem z okazywaniem emocji. Poza tym, właśnie..piszesz, że "jak już nie ma wyjścia.." a ja ciągle sobie zadaję pytanie czy jestem właśnie w tym momencie kiedy już nie ma wyjścia. Moje stany nie są aż tak straszne, lęki nie są aż tak silne, zaburzenia depresyjne nie są AŻ tak uciążliwe. Ale są... Mój terapeuta raz zaproponował wsparcie lekami, a później zazwyczaj mówił, że ten stan depresyjny minie..minie jak zawsze. I faktycznie zawsze mija sam. Ale potem zawsze za jakiś czas wraca. I tak w kółko. Psychiatra przepisując leki powiedziała "po co się męczyć?". Dlatego mam takie obawy. Ciągle się zastanawiam czy mogę wyjść z tego bez leków, wspomagając się tylko psychoterapią
  6. Dzięki za odpowiedzi A jak jest z płaczem po fluo? Ehh, mam tyyyyle obaw, przed braniem tego To ogólnie mój pierwszy lek, moja pierwsza wizyta u psychiatry itd. Chyba dlatego aż tak bardzo się boję. Ciągle się zastanawiam czy jestem w stanie sama sobie poradzić z problemami, bez leków, tylko samą terapią.
  7. marimorena, boję się, że mogę np nie mieć dostępu wtedy do negatywnych emocji. Chyba, że przeceniam działanie leku
  8. Też jestem tego ciekawa... A jeśli to nie molestowanie, to jestem ciekawa co takiego musiało się zadziać, żeby być aż tak bardzo przywiązanym do jednego rodzica...przesadnie przywiązanym..do tego będąc oczywiście już dorosłym.
  9. Yvaine, ja się boję, że to ja będę musiała więcej mówić..a nie psychiatra. Swoją drogą właśnie dzisiaj się umówiłam. Jestem przerażona tym faktem...i do wizyty pewnie będę się mega stresować.
  10. Czy ktoś z Was został skierowany do psychiatry przez swojego terapeutę? Jak wtedy powinna wyglądać taka wizyta? Wiem już sporo o swoich objawach, stanach, o tym co mi mniej więcej jest, bo to ustaliliśmy wspólnie na terapii. Zastanawiam się co ja mam powiedzieć psychiatrze na pierwszej wizycie. Mam skupić się na objawach, na tym co mi jest, czego doświadczam, czy raczej z góry powiedzieć, że chodzę na terapię, mam stany depresyjne i nerwicę? Z jednej strony nie chcę przyjść i od razu sama stawiać sobie diagnoz .. ale z drugiej jak opowiedzieć o tych wszystkich objawach? Przecież ich jest mnóstwo..z nimi są związane różne historie. Z terapeutą dochodziliśmy do tego miesiącami..więc jak teraz mam to zebrać w kupę i powiedzieć na raz w kilkadziesiąt minut? Mam tak jak z automatu wymieniać same objawy? Zupełnie nie wiem jak się przygotować do takiej wizyty..
  11. salvorin, Twoje pytanie o molestowanie, którego można nie pamiętać przykuło moją uwagę, bo ostatnio sama zaczęłam się nad tym zastanawiać. Męczy mnie to strasznie. Powiedzcie mi jak to jest... Jeśli byliśmy molestowani przez kogoś, to jaki jest później nasz stosunek do tej osoby? Chyba raczej odczuwamy przed taką osobą lęk? nienawiść? niepokój? A czy możliwe jest odczuwanie względem tej osoby zupełnie innych uczuć? Mam na myśli przesadne przywiązanie, ogromną więź z taką osobą, może nawet miłość? Czy możliwe jest, że kiedy pamiętamy molestowanie to odczuwamy nienawiść, a kiedy nie pamiętamy to własnie mogą pojawić się przeciwstawne uczucia? Czy można być molestowanym, nie pamiętać tego, i bezgranicznie kochać tą osobę?
  12. Poranny trening na siłowni, a później terapia
  13. heh..mogłabym to samo napisać o sobie...słowo w słowo. Z tym że ja sobie z tym nie radzę dalej...
  14. BladzacyAniolek super, gratuluję :) Jak sobie z tym poradziłaś?
  15. oo tak, tak też lubię ale patrzenia prosto w oczy nie wytrzymuję Mam wrażenie, że niedługo zacznę liczyć kafelki na podłodze Bo kaktusa który stoi za nim znam już na pamięć - choć dziad jest ogromny! A tak serio..to myślę, że takie swobodne patrzenie podczas rozmowy na terapeutę to już wyższy level, widocznie do niego jeszcze nie doszłam
  16. A jak wygląda Wasz kontakt wzrokowy podczas wizyty u terapeuty? Patrzycie się na terapeutę jak do niego mówicie? Albo jak on do was mówi? Mi się nigdy nie udaje utrzymać kontaktu wzrokowego dłużej niż 2-3 sekundy. Później zawsze się peszę i uciekam wzrokiem. Nawet jak coś opowiadam to też na niego nie patrzę, tylko zerkam przed siebie, na ścianę, podłogę, obraz - gdziekolwiek A i tak przez całą sesję zerknę na niego może góra ze 2-3 razy. Hm...to normalne ?
  17. hehehe, takie rzeczy to tylko na pw bo jeszcze mnie tu kto rozpozna aż taka odważna to ja nie jestem hahaha a swoją drogą kurczę...tak sobie myślę, że to jednak chyba jest fajne jak można zaufać terapeucie już na tyle mocno żeby dzielić się z nim swoimi fantazjami erotycznymi. Wydaje mi się, że wtedy przechodzi się już na wyższy level terapii
  18. Lilith myślę, że pierwszy raz będzie wręcz bardzo trudny!! Korci mnie żeby o tym pogadać, bo od jakiegoś czasu już o tym myślę, ale z drugiej strony nie czuję się tak w 100% gotowa na taki temat. Chyba najpierw wybadam grunt, tak jak piszesz..zapytam co myśli na ten temat i będę obserwować jego reakcję hehehe, nie chcę Was tu tak publicznie zgorszyć
  19. Czasem sam zaczyna czymś z poprzedniej sesji, a jak zaczyna pytaniem to raczej innym, jak się czuję, o czym myślę itd. Chyba nigdy jeszcze nie padło o czym chciałabym porozmawiać Lilith no właśnie po przeczytaniu Was nie jestem pewna czy każdy terapeuta jest przygotowany na takie tematy Boję się właśnie jego reakcji. Bo póki co jest wszystko ok - nigdy nie widziałam żeby się zburaczył (chociaż może nie dałam mu powodu ) nigdy mnie nie krytykował, nie oceniał itd. Więc póki co jego reakcje są bardzo w porządku. No ale właśnie jeszcze nigdy nie było rozmowy o seksie. I boję się, że zobaczę coś czego nie chcę zobaczyć...np. że się zawstydził, albo zdziwił, zniesmaczył oburzył...no sama nie wiem co jeszcze...I co wtedy... ? Jestem już tak długo w terapii, że nie będę chciała zmieniać terapeuty ale wiem, że któraś z tych reakcji jeśli się pojawi to baaardzo dużo między nami zniszczy. I tak się zastanawiam czy można jakoś to wcześniej wyczuć zanim przejdę do sedna sprawy To jest pierwsza kwestia - strach o jego reakcję. A druga - jednak wstyd ogólny przed tym tematem. Ja na pewno będę zburaczona Nie wiem też jakich słów używać..bo jednak wstyd nazywać tak niektóre rzeczy po imieniu
  20. Jeśli jestem w terapii i jeszcze NIGDY nie rozmawiałam z terapeutą o swoim życiu seksualnym to jak zacząć taki temat? Najchętniej to bym w ogóle spytała go o pozwolenie..czy można tu rozmawiać o seksie.. ale brzmi to dość głupio. Chciałabym bardzo poruszyć te kwestie ale ogromnie się wstydzę...
  21. zazdroszczę...bo ja dzisiaj wciągnęłam pół...ale nie kawałka tylko blachy
  22. kaloria poruszyłaś bardzo fajny temat. Ja jestem w terapii 5 miesięcy i jeszcze nie poruszałam takich tematów. Raz próbowałam, ale szło mi opornie bardzo więc stwierdziłam, że to jeszcze nie czas Możliwe, że w tych sprawach jest mi też trochę trudniej ze względu na to, że mój terapeuta jest mężczyzną Chociaż nie wiem czy z kobietą byłoby mi łatwiej o tym rozmawiać - to po prostu chyba ogólnie jest ciężki temat;) Nie uważam, żeby poruszanie tematu seksu było nietaktem. W końcu mamy tam mówić wszystko co nas dręczy, martwi, zastanawia itd, więc czemu ten temat omijać? Myślę, że terapeuta na pewno nie miał by nic przeciwko. Gorzej z naszym nastawieniem, bo nie jest łatwo o tym tak po prostu mówić - przynajmniej mi. Może jeszcze wypowie się ktoś kto takie rozmowy ma już za sobą...
×