Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

hejka

ja bym chcial pogadac co sie dzieje na grupowkach

bo mam wrazenie ze cos nie teges ale nie wiem czy to moje wrazenie i opory czy cos tam czy cos wiecej

chodzi mi o brak kontraktru, brak zasad i strofiowanie za lamanie zasad ktorych mi nikt nie powiedzial

nie wiem czy to przeniesienie czy moje czy zaniedbanie z 2 strony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14 napisał(a):

Tylko ryczalam :) dlaczego powiedzialam za tydzien na nastepnej sesji

 

 

hehe, fajnie :) też bym tak chciała :P bo ja póki co jeszcze nigdy nie płakałam na sesji. jeśli już ryczę to po terapii a nie na. i myslę że to też świadczy o tym, że jeszcze nie jestem na tyle otwarta ...

 

 

 

Ja też! Myślę, że taki płacz jest nawet oczyszczający, bo pozwala uwolnić negatywne emocje. Ja w ogóle mało płaczę,a u psychoterapeuty opowiadałam wszystko z uśmiechem na twarzy i tego u siebie nienawidzę :evil: Chciałabym choć raz wylać komuś swoje wszystkie żale ale niestety przed nikim nie potrafię się poczuć na tyle swobodnie.

 

Wigilie przelezelismy z moim zwierzyncem w lozku :) W pierwszy dzien swiat nadciagneli juz przyjaciele z walowka bo przewidywali , ze bede miec pusta lodowke w moim stanie.

 

 

 

Przywracasz wiarę w to, że jednak można trafić na prawdziwą przyjaźń. :smile: Kiedyś nie wierzyłam w bezinteresowną przyjaźń i uważałam, że w życiu trzeba liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Teraz uważam, że pomoc innych ludzi jest nam niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania. Każdy przecież potrzebuje czasem się komuś wypłakać i wyżalić. Myślę, że to pomaga nam otrząsnąć się i stanąć na nogi. Ja mam z tym jeszcze spory problem. :(

 

Jeden z nich zostal moim mezczyzna :D

 

 

To super. Fajnie chyba jak miłość rodzi się z przyjaźni. Wtedy więź jest trwalsza, tak mi się wydaje ;)

 

ja bym chcial pogadac co sie dzieje na grupowkach

 

Przykro mi bardzo, ale nie mam żadnych doświadczeń związanych z terapią w grupie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariposa28 fajnie poczytać takie Twoje optymistyczne posty :)

a w jakim nurcie jesteś? psychodynamicznym?

 

Jestem w nurcie Gestalt :D Super sprawa

 

Co do otwarcia się na terapii- nie mówię, że to łatwe ale miałam świadomość, że po to tam idę, że muszę być szczera. To jak skok na bungee trochę. :D Zrobisz pierwszy krok, a potem już leeeeecisz i nie ma odwrotu. I tyle różnych doznań po drodze...

 

Ja płakałam na pierwszym spotkaniu, na samym końcu. Zapytałam terapeutki głupio czy można tu płakać :D ona z takim wielkim zrozumieniem do mnie, że można płakać, tupać nogą, podnosić głos walić pięścią tylko nie można bić terapeuty :) Potem mi się już nie zdarzyło zapłakać ale czuję, że największy płacz jeszcze przede mną. Nie wstydzę się. Tam, w tym gabinecie mogę być w 2000 % sobą! I nikt mnie nie oceni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko nie można bić terapeuty :)

 

hehehe, dobre :mrgreen:

 

Jestem w nurcie Gestalt :D Super sprawa

 

Może się mylę ale wydaje mi się, że ważniejsza jest osoba terapeuty niż nurt. Chyba jest odpowiednia chemia pomiędzy Tobą a terapeutą i dlatego czujesz się u niej tak dobrze. Zazdroszczę i życzę dalszych sukcesów w terapii. Fajnie się czyta tak pozytywne posty :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może się mylę ale wydaje mi się, że ważniejsza jest osoba terapeuty niż nurt.

 

Trzeba trafić na odpowiedniego człowieka, na pewno! Kiedyś miałam kontakt z takim psychoterapeutą (bardzo krótki epizod), który budził moją niechęć mimo, iż był profesjonalny. Nie wiem... coś nie grało, brak przyciągania? chemii? Ale była między nami ściana i mój totalny brak zaangażowania. Ale dziś wiem, że warto szukać i próbować. Wierzcie mi - nie zawsze miałam tyle zapału co teraz. 3 miesiące byłam w ciemnej d... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm jakby to z tym dystansem wytłumaczyć. Chyba chodzi mi o to co napisała Candy 14- podoba mi się, że traktuje mnie jak klienta, a nie kumpelę. Że nie głaszcze mnie po głowie i że traktuje mnie mega profesjonalnie. Te wszystkie "dzień dobry, " do widzenia" podanie ręki na początek i na koniec. Serdecznie ale z dystansem, bardzo dużo ciepła od niej ale dozowane wszystko idealnie dla mnie. Czuję taką granicę, której nie przekraczamy w swojej relacji i to jest super bo dzięki temu nie przywiąże się do niej za bardzo i nie będzie mi się ciężko od niej odkleić gdy przyjdzie koniec terapii. Ja sobie na przykład nie wyobrażam, że mogłybyśmy do siebie mówić na Ty i na pewno nie zgodziłabym się na to.

 

Jeszcze ktoś tu pisał niedawno, że się wkurza że terapaeuta mało mówi... Kurde jak ja się na początku dziwiłam, że ona prawie nic nie mówi! Tzn nie miałam z tym problemu, bo sama na początku tyle mówiłam, że mi się buzia nie mogła zamknąć :) i występowała suchość w gardle na końcu sesji :D Ona z każdą sesją zaczęła mówić więcej i więcej, zadaje dużo pytań. Teraz widzę, że na początku badała grunt- musiała posłuchać mnie by zrozumieć problem. Zresztą... nie wiem do końca jaką on mają taktykę terpaeutyczną, grunt, że działa :) :great: ja zaufałam po prostu i się nie zawiodłam ;) chodzę już albo dopiero 3 miesiące. Jak zaczynałam to naiwnie myślałam, że może mi przejdzie mój problem po jednym, dwóch spotkaniach :mrgreen: hhehehehehe Terapeutka się uśmiechnęła do mnie wtedy hehehe ale mnie nie wyśmiała tylko pamiętam powiedziała "Wszystko zależy od Pani" :) :) Dwa spotkania to było dopiero moje wygadanie się, tzn. opowiedzenie o wszystkich " bolączkach" .

p.s Fajne to forum :) można się dodatkowo wygadać. Ja w relau nie mam komu opowiadać o terapii, a szkoda. Bo to traz ważny dla mnie temat.

 

Mariposa28 jestem w szoku :shock: moja jest taka sama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie sie wtedy ulalo .. zblizala sie wigilia, bylam tuz po rozwodzie,w depresji , zupelnie sama w domu a nikt..doslownie nikt z mojej rodzinki (rodzice +2 rodzenstwa) nawet nie zadzwonili zeby sie zapytac co robie w swieta. Nie mialabym sily sie z nimi widziec i na pewno odmowila gdyby mnie zaprosili a chodzilo mi o sam fakt olania. A ja glupia cale lata robilam swieta dla calej rodziny u siebie.

No ale to byla dobra lekcja i wyciagnelam z niej wnioski

 

candy no to rzeczywiscie ci się przytrafilo

aż nie chce sie wierzyć że nie zadzwonili....

 

i fajnie że masz takich przyjaciół...

i 4 i 2 nogich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio uspokajam się na sesji i wychodzę wypoczęta jak nigdy.Mogłabym rzec-oczyszczona.Tyle,że nie korzystam w tej chwili z typowej terapii tylko w ramach wsparcia,doraźnej pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

detektywmonk, Nie zwróciłam na to uwagi. Moja terapeutka jest naturalna. Dziwne by było, gdyby miała grobową minę przez całą sesję. Gdy się trzeba śmiać, to się śmieje, gdy się trzeba uśmiechać, to się uśmiecha, gdy sytuacja wymaga powagi nie rży jak koń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem okazje być na kilku rozmowach z .... nie wiem czy to psychoterapeutka czy psycholożka była.... no i na pierwszym spotkaniu opowiedzialem po krotce o sobie i co mi tam dolega, dolegało i pani (chyba nawet mlodsza ode mnie bo ja mam 32 latka:) zadała mi takie pytanie.... Rozmowa na jaki temat mogła by mi pomóc w ustąpieniu tego co mi dolega? Haha. Więc jej odpowiedziałem żę tutaj 80,90 procent "roboty" zrobiły by dobrane leki a porozmawiać sobie ewentualnie mogę. Tymbardziej ze wczesniej bralem kilka miesiecy leki i mi sie zauwazalnie poprawilo i na zadne rozmowy z psychologiem nie chopdzilem. Jak np. rozmowa sprawi że mi sie apetyt poprawi, albo że przstane mieć zimne spocone ręce, albo zaczne normalnie sypiać (wtedy bylem 1,5 tyg. na oddziale nerwic i pojawily mi sie tam problemy z zasypianiem, zreszta odeszlem z tamtad bo mnie otumaniali hydroksyzyną). Kobieta ta chciala sie doszukiwać jakiś różnych spraw i przyczyn itp. i rozmawiac na ten temat, ale to jest tylko odwracanie kota ogonem i wkrecanie sobie ze coś tam z przeszlosci jest czy moze byc naszym problem i rozrabianie tego jak "gówna w betoniarce".

 

Na tym oddziale ordynatorem była Krystyna Korejba. Na wizytówce na drzwiach pisało że jet także psychoterapeutą. Jak sie jej mówiło że coś nam dolega to odpowiadała żeby się w to nie wsłuchiwać. Ok. mogęspróbować odwrócic swoja uwage i tak robie, ale to nie sprawia ze mi ustepuje to co mi dolega bo to caly czas jest i nie znika. Caly czas daje o sobie znać. Ale to tak jakby ona poszła do dentysty z bolącym zębem a dentysta by sie jej zapytał po co się w tego zęba bolącego wsłuchuje? Niech się w to niewsłuchuje a najlepiej na rozmowe do psychologa niech pojdzie. A psycholog sie jej zapyta rozmowa na jaki temat moglaby pomoc zeby bol zęba ustąpił. Tak tam własnie leczenie wyglądało. Mowilem jak sie czuje ze jestem jakis zwiotczaly, jak znieczulony oslabiony (prawdopodobnie od konskich dawek hydroksyzyny) to KOrejba nawet nie wysluchala mnie do konca , nie pozwolila mi kontynuowac tego co mowilem i kazala isc do psychologa. A rozmowa z pacjentem na codziennej wizycie trwala krocej niz 30 sekund. Spalem po 3 godziny na dobe , otumaniony hydroksyzyną ktora nasennie na mnie nie dzialala bo to lek glownie przeciwalergiczny i uspakajajacy poprzez zahamowanie OUN. NIe wiem też jak hamowanie oun moze pomoc w stanach typu adhedonia/dystymia czy brak zainteresowania rzeczami ktore nam wczesniej sprawaly przyjemnosc, w dodatku jak w takiej kondycji psychofizycznej mozna swiadomie uczestniczyc w terapi z psychologiem? A generalanie na oddziale bylo fajnie pod tym wzgledem ze sie mialo zorganizowany caly dzien i ludzie tez raczej normalni ze swoimi problemami, zadne tam wariaty czy psychole. Ale jak w kazdej reklamie lekow w tv - wyraźnie mowią - ze nie wlasciwe stosowanie leku albo niewlasciwy lek moze zaszkodzic a nie pomoc. NA wypisie pani Krystyna Korejba napisala cos tam ze nastroj dobry (co nie bylo prawdą), podejscie hipohondryczne (ciekaw jestem jakie choroby cielesne sobie wymyślałem, bo nie wymyślalem zadnych), i na co narzeekalem itp. Ale tak najlatwiej napisac jak sie nie umie pomóc to sie pisze ze hipohondria , tak na odwal sie.

 

Ale jak ktos nie ma z kim porozmawiac, to pewnie takie rozomwy zawsze cos tam mu pomogą. Zresztą jeśli mamy sie nie skupiac na tym co nam dolega to po co o tym rozmawiac? Lepiej sie skupic na czyms innym odwrocic swoją uwagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Masz racje mecze sie tylko stara baba a jak ide na terapie to cala sie trzese .Pozdrawiam i jak co znajde to napisze .

ps a jak mozna z nfz gdzie trzeba sie udac zeby miec psychoterapie za darmo bo nie powiem juz za bardzo mnie tez nie stac a leczenie jest min 3 lata

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

onlanka, aby korzystać z terapii w ramach NFZ-etu, musisz mieć skierowanie na nią. Od lekarza rodzinnego lub psychiatry. Potem dowiadujesz się, które poradnie mają kontrakt, jakie są terminy, umawiasz się i jest. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja miałam dziś jakiś dziwny dzień :( a jutro moje urodziny- może to dlatego. Tak sobie myślę, że czas zapierdala, a ja nie potrafię się z tym pogodzić do końca. Niby czuje sie duuużo lepiej ale dziś dopadł mnie jakiś nostalgiczny dół. Chyba to poruszę na najbliższej terapii/. Miłej niedzieli dla wszystkich :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×