Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

A JEŚLI KTOŚ dopatruje sie w dyskusji psychoterapii to jeśli już skorzystać mogą na niej ci którzy zastanowią się nad tym co napisałem

hahahahaha ale to działa w dwie strony - no bo chyba wcześniej czytasz co kto napisał ze zrozumieniem, żeby móc mądrze odpisać :mrgreen:(chociaż nie jestem tego pewna) :mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może lepiej jak każdy wypowie się o terapii na swoim własnym przykładzie.

Jednym pomaga a drugim nie.

to zależny od kogoś na ile się otworzy, ile chce powiedzieć i czy da sobie pomóc.

Jeśli uważa że zjadł wszystkie rozumy to nici z terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jednym słowem pierdolę PSYCHOANALIZĘ i odradzam ją każdemu, inne formy terapii które przeszedłem opiszę za jakiś czas.

Już dawno udowodniono nieskuteczność tego nurtu więc dziwie się , że ludzie się na nią decydują ;) tak jak na psychodynamiczną która mimo tego , że jest skuteczna trwa zdecydowanie za długo , to terapia dla cierpliwych skoro pierwsze efekty są po 2 latach ( w nielicznych przypadkach wcześniej) . Zamiast psychodynamicznej polecam terapie skoncentrowaną na rozwiązaniach która również skupią się na przeszłość pacjenta ale trwa rok i jest równie skuteczna ;) do tego behawioralna jak dla mnie najlepsza ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale taka jest niestety prawda. Psychoanaliza i wywodząca się z niej terapia psychodynamiczna to metody pseudonaukowe, nie mające współcześnie żadnych racjonalnych podstaw i już dawno udowodniono ich nikłą skuteczność w leczeniu większości zaburzeń psychicznych. Np. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne wydało oświadczenie, w którym stwierdza, że brak jakichkolwiek udowodnionych przesłanek mających wskazywać na przydatność psychoanalizy, czy terapii psychodynamicznej w leczeniu nerwicy natręctw (zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne). Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się terapia behawioralna, poznawczo-behawioralna albo humanistyczno-egzystencjalna- potwierdzono wielokrotnie w literaturze fachowej ich skuteczność w przypadku depresji, fobii społecznej, nerwicy natręctw itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy wybiera taki nurt jaki mu odpowiada. Mi niestety kierunek psychodynamiczny kompletnie nie leży- nienawidzę się babrać w swoim dzieciństwie, relacjach z matką, ojcem itd. Zresztą i tak niewiele z tego okresu pamiętam. Jak mi ostatnio proponowali terapię w tym nurcie to stwierdzili, że 4 lata to absolutne minimum, aby dokopać się do źródła problemu- i tu dochodzimy z powrotem do tematu- "ile powinna trwać terapia?". Zdecydowanie bardziej wolę terapię poznawczo-behawioralną, terapię systemową i terapię zorientowaną na proces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, nurt musiałem skrytykować ale panią moderator uwielbiam :P proszę o wybaczenie i zrozumienie mnie :D

:D Nie dość, że laleczka, to jeszcze słodziak :mrgreen:

 

ak mi ostatnio proponowali terapię w tym nurcie to stwierdzili, że 4 lata to absolutne minimum

 

Wierzę

Ja już mam ustalony koniec terapii.

To będzie w sumie okres 3 lat i 2 miesięcy.

Jestem cierpliwym człowiekiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rindpvp, Już bym zakończyła, ale ja jestem typem człowieka, który no niestety...przez swój pedantyzm, perfekcjonizm lubi mieć wszystko zakończone, jasne, jak na dłoni.

Coraz mniej mi ten perfekcjonizm przeszkadza.

I tu jest paradoks z uwagi na fakt, że nauczyłam się, że niestety, choćbym na rzęsach maszerowała, to muszę przyjąć do wiadomości, że są sytuacje, którym trzeba dać czas. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi.

Są sprawy, na które nie mamy większego wpływu bo od nas nie zależą. Ja mogę zająć się czym, na co mam wpływ.

Teraz, gdy wiem, ze terapia dobiega końca, uwierz....dostałam takiego napędu i motorku, że wszystko chcę załatwić za jednym zamachem.

A wiem, że tak się nie da.

Doszłam do takiego wniosku, że mogę czuć się jeszcze bezpiecznie przed podejmowaniem trudnych decyzji bo wiem, że jeszcze będzie terapeutka.

Zdaję sobie sprawę też z tego, że ona mi nie powie co zrobić i jaką decyzję podjąć.

Bo to są już tylko i wyłącznie moje decyzje. I tak jest.

Człowiek zawsze ma co robić na terapii, jeśli oczywiście tego chce i zdaje sobie sprawę ze swoich trudności.

Jestem właśnie na takim etapie.

I domena: "Jakoś to będzie, nie będzie źle" od długiego czasu mi towarzyszy.

Są też cięższe dni, ale to u każdego takie są.

Ogólnie na wielki plus.

A czy mi to wystarczy?

Myślę, że to , czego doświadczyłam nie wróci. Ponieważ mam to doświadczenie. :mrgreen: I nie jest ono moją trudnością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zuj zuj przykład zakonnicy podałem hipotetyczny ,zmiana swiatopogladu nic nie da ,swiatopogląd nie wy........ zakonnicy .Inną kwestią jest że zakonnica chce nią pozostać przecież .Następną sprawą jest to iż zakonnicy nie jest potrzebny terapeuta aby poznać przyczynę konfliktu bo wie to nawet upośledzony człowiek .Od terapeuty wymaga się czegoś wiecej niż od siebie on jest fachowcem i musi być mądrzejszy od nas gdyż w innym przypadku skończy się tak jak na twojej terapii.Co do tego że ja jestem przykładem tej zakonnicy to zapewniam iż nie brakuje mi zaspokojenia w tym względzie. Ale niektórym forumowiczom zapewne tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zuj zuj przykład zakonnicy podałem hipotetyczny ,zmiana swiatopogladu nic nie da ,swiatopogląd nie wy........ zakonnicy .Inną kwestią jest że zakonnica chce nią pozostać przecież .Następną sprawą jest to iż zakonnicy nie jest potrzebny terapeuta aby poznać przyczynę konfliktu bo wie to nawet upośledzony człowiek .Od terapeuty wymaga się czegoś wiecej niż od siebie on jest fachowcem i musi być mądrzejszy od nas gdyż w innym przypadku skończy się tak jak na twojej terapii.Co do tego że ja jestem przykładem tej zakonnicy to zapewniam iż nie brakuje mi zaspokojenia w tym względzie. Ale niektórym forumowiczom zapewne tak.

 

Przez kilkanaście stron dyskusji mówisz że konflikt wewn nie jest przyczyna zaburzeń psychicznych, piszesz że rozwiązanie takiego konfliktu poprzez terapie nic nie da. Teraz podajesz przykład w którym piszesz że konflikt i zaburzenia powstaja na bazie takowego konfliktu i ... Ja sie gubie. W twoim przecież krótkim ostatnim poście pogubiłem sie kilka razy.

 

1. Po co piszesz że przykład jest hipotetyczny? Przecież to oczywiste

2. "zmiana światopoglądu nic nie da, światopogląd nie wy ......zakonnicy" Nie do końca wiem co chciałeś przekazać pisząc nie wy....

Chodzi ci o to, że światopogląd nie przeleci zakonnicy?

3. Jak to zmiana światopoglądu nic nie da? Jaja sobie robisz? Jak możesz cos takiego pisać? Jak ktokolwiek ma ciebie potem powaznie traktować? Przecierz piszesz, że zakonnica będąc w kieracie narzuconym przez zakon musi przestrzegać odgórnych norm. Czyli powstrzymywać się od współżycia i kontrolować swój popęd seksualny. Jeśli zakonnica zmienia zdanie i uzna że może byc przy Bogu np poprzez małżeństwo to konflikt sie kończy. Przyczyna ew zaburzeń emocjonalnych znikan poprzez zmianę podejścia do swojego życia. Jeśli ona bedzie tkwić w takiej sytuacji to nic sie nie zmiani, ale jak nie bedzie to sie zmieni.

Jak możesz napisac że zmiana światopoglądu nic nie da? Jest książka o której pisałem "Boża ladacznica" C. Van Raay i tam jest to opisane. Gdyby ta osoba tkwiła w zakonie przez kilkadziesiąt lat i bezmyślnie starała sie być posłuszna to pewnie miałaby trwałe problemy psychiczne.Jednak podjeła inna decyzje.

4

Ty nie jesteś przykładem tej zakonnicy w sensie dosłownym. Ten przykład z zakonnicą świadczy o tym jak ty widzisz owe sprawy i ich ewentualne rozwiązanie. Podałeś przykład w którym przyczyna jest osobowość psychika człowieka, światopogląd, to jak został wychowany. Potem podajesz jako jedyne rozwiązanie leki. Ty własnie to starasz sie sobie udowodnić. Ty jesteś w takiej samej sytuacji i tak samo widzisz jej rozwiązanie. Miałes iść na terapie i pracować ale wolisz brac leki. Wolisz byc w 100% nieodpowiedzialny za swój stan i chcesz go naprawiac sztucznie. Tak samo idiotycznie jak chciałeś wyleczyc zakonnice starasz sie pomóc sobie. Tak samo jak odmawiasz zakonnicy mozliwości zmiany swojej sytuacji, tak samo zrzucasz odpowiedzialność za swoją na mózg. Za twoja sytuacje odpowiedzialny jest twój mózg, a nie jest jak twierdzą specjaliści wysyłając cie na terapie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Logują tu się ludzie, którzy mają problemy. Każdy jest na innym etapie zdrowienia. Niektórzy są już na wylocie inni na poczatku. Są też ludzie, którzy nie chcą zmian. Nie chcą pomocy i nie chcą pomagać. Chcą pogłębiać swoją chorobę, zaburzenia bo im z tym dobrze, wygodniej. Podsycają atmosferę tylko po to żeby czuć cokolwiek i żeby być ważnym w jakimś sensie. Często też dodatkowo podsycają się chemią i nie myślą jasno co można wywnioskować z ich wpisu. Gdyby taką osobą przestać się interesować i nie reagować na jej infantylne zaczepki na poczatku się zezłości, będzie sfrustrowana ale może się ocknie - przestanie brać prochy, dostrzeże swój problem i zacznie sama coś ze sobą robić. Jak narazie to wszyscy odpieramy jej dziwne racje, które są bez ładu i składu i tak naprawdę o to tej osobie chodzi. Także my jej nie pomagamy lecz utrzymujemy w przekonaniu że ma coś mądrego do powiedzenia a przecież zgodnie stwierdzilismy że raczej nie. Myślę sobie, że niech najpierw wytrzeźwieje z tej całej chemii potem pomysli nad sobą z terapią czy bez jak tam chce i może zaskoczy, że trzeba coś ze sobą robić i nad sobą pracować. Forum to jest stworzone z myślą wzajemnym pomaganiu, więc pomóżmy temu człowiekowi :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jest terapia dda prowadzona nie pod kątem syndromów?

Przede wszystkim pod kątem syndromu, ale może też łączyć parę nurtów, to zależy.

Inaczej na grupowej, inaczej na indywidualnej.

 

Forum to jest stworzone z myślą wzajemnym pomaganiu, więc pomóżmy temu człowiekowi :lol:

Któremu człowiekowi Koleżanko? :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×