Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

zujzuj, Możemy nieświadomie zaspokajać swoje potrzeby u terapeutów. Mogą nam zastępować rodziców...matkę, ojca. Nie tak całkowicie, pewne obszary.

Może Laima, właśnie to robi.

Nie mówię,że to źle. Bo w taki sposób uczy się i doświadcza tego, czego nie otrzymała od rodziców, uświadamia sobie co od nich otrzymała. Kształtuje swoją osobowość. Uczy się siebie, ciągle pracuje nad trudnościami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest dorabianie ideologii. To że terapeuta ma zastepowac rodziców to jest przegięcie. On nie jest w stanie tego robić i nie powinien próbować. Może obdarzac uczuciem, ale pisanie o zastępowaniu rodziców to przesada. O czym my wogóle rozmawiamy? To jest jakies utopijne podejscie. Abstrakcyjne czcze gadanie. Ja też mogę napisać że terapia jest światłością egzystęcji, balsamem dla duszy. Po terapii człowiek zmienia sie z poczwarki w motyla i pędzi na skrzydłach samospełnienia gnany wiatrem przyjemności doświadczania i zycia, przez przestrzen dnia codziennego. Rozswietla szarość pospolitych dni i daje siłe na walke z kłopotami. Jest jak żródełko z którego jak raz sie napijesz, juz nigdy nie bedziesz spragniony... To jest bełkot i pustosłowie. No nie wiem jak sytuacja wygląda, ale byc wychowywanym prze terapeutów to nie jest normalne, tym bardziej ze wiez z terapeutą jest substytutem normalnych wiezi. Terapia ma cos zmieniać w naszym zyciu, a nie pobłażać i głaskac po głowie. No tak mi sie przynajmniej wydaje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie Zuj Zuj masz rację.

 

"Ogólnie" - bo Laima napisała "wsparcie" ... a terapia NIE JEST WSPARCIEM !

Tak na prawdę nie wiemy z czego ona korzysta.

 

Jakoś nie umiem zająć stanowiska.

Z 1 strony nie wiemy co jest Laimie, a z 2 - aż kusi się napisać, że coś tu nie gra. Tylko żeby napisać tak, trzeba by wiedzieć cokolwiek więcej. A samo hasło "wsparcie" już na samym wstępie mówi, że nie jest to psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O psychoterapii słyszy się coraz więcej w publicznym dyskursie. Czasem więcej zamieszania niż rzetelnej informacji. Często jako psychoterapię przedstawia się pomysły, które z pewnością nie są psychoterapią, jak np. radykalne wybaczanie, manipulacja wg NLP czy ustawienia Hellingera. Można wyobrazić sobie, jak działania uzdrowiciela leczącego ciężkie choroby przy pomocy glinki ceramicznej spotykają się z szerokim komentarzem medialnym w stylu: „Oszuści wykorzystują ludzi udając, że potrafią leczyć raka. Trzeba wreszcie skończyć z tymi szarlatanami, podającymi się za profesjonalistów”. Właśnie coś takiego przytrafia się psychologom i psychoterapeutom, przedstawianym niekiedy w poważnej publicystyce jako szamani, naciągacze czy fałszywi prorocy. W konsekwencji jakiś zdezorientowany czytelnik nie zgłosi się po pomoc psychoterapeutyczną, chociaż jej rzeczywiście potrzebuje (Bo przecież psychoterapia to oszustwo!), inny zmylony sugerującą psychoterapeutyczność nazwą, poszuka takiej pomocy na warsztatach z „terapii prowokatywnej”, jeszcze inny w nieufności porzuci psychoterapię, która ułatwiała mu znośne funkcjonowanie, mimo głębokiego zaburzenia.

 

Nie zamierzam bronić psychoterapeutów, bo wiadomo, że zdarzają się – jak w każdym zawodzie – osoby nieuczciwe czy zaburzone. Wprawdzie, jeśli lekarz na porodówce zionie wódką, proboszcz myje dziewczynki na plebanii, a adwokat odpłatnie dostarcza fałszywe ekspertyzy, nie prowadzi to do podważania racji bytu całego zawodu, podczas gdy psychologia czy psychoterapia ze znacznie błahszych powodów staje się przedmiotem potępiających ocen.

 

Czasem kontrowersje wokół psychoterapii biorą się też z nieścisłości słów i niejednoznaczności definicji. Co jest, a co nie jest psychoterapią? „Psychoterapia to zastosowanie metod klinicznych i oddziaływań interpersonalnych pochodzących ze sprawdzonych twierdzeń nauk psychologicznych w celu odpowiedzi na zaburzenie, objaw, trudność, kłopot czy cierpienie. Może być pomocą dla osób (par, rodzin) cierpiących nie tylko z powodu chorób psychicznych, ale również trudności, dysfunkcji, nieprzystosowania. Uprawianie psychoterapii wymaga wieloletniego szkolenia. Psychoterapeuta to specjalista po magisterskich studiach wyższych (najlepsze przygotowanie teoretyczne mają psychologowie i lekarze psychiatrzy), który ukończy kilkuletnie podyplomowe szkolenie prowadzone przez doświadczonych ekspertów”.

 

Czy psychoterapia rzeczywiście pomaga? Psychoterapia jako metoda jest sprawdzona i skuteczna, a współcześnie istnieje wiele badań to potwierdzających. Odsyłam do klasycznej już pracy Smitha, Glassa i Millera z 1980 roku, która podsumowuje wyniki 475 badań. Wynika z nich, że skuteczność psychoterapii jest większa lub porównywalna ze skutecznością uznanych oddziaływań w medycynie (na przykład leków na artretyzm, leków antydepresyjnych, leków obniżających cholesterol) czy edukacji. Dotyczy to oczywiście psychoterapii z solidnym zapleczem klinicznym i naukowym, przebadanej w umożliwiających to ośrodkach klinicznych. Najczęściej badano psychoterapię poznawczo-behawioralną, ale nie tylko ona uzyskała naukowe potwierdzenie. Zainteresowani mogą sięgnąć do artykułu Jonathana Shedlera (American Psychologist z 2010 roku), gdzie autor przytacza dane dowodzące skuteczności i trwałości psychoterapii psychodynamicznej, mającej swoje korzenie zarówno w psychoanalizie, jak i w teoriach relacji z obiektem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekspert_abcZdrowie, trudne pytanie.Wiele razy go sobie zadawałam,na terapii tez padało.Nie potrafię tego nazwać.Poprawę widać na wielu płaszczyznach.Funkcjonuję jak ktoś zdrowy,więcej teraz się dzieje w moim wnętrzu kiedyś było widoczne i na zewnątrz.

Ciężko mi podać konkretnie,ale to czuję.

Stwierdzoną miałam schizofrenie,wciąż lekarz się waha ,a ja wbrew diagnozie się rozwijam,powoli co prawda,ale cały czas do przodu.

Moja terapeutka powiedziała,że być może będę musiała korzystać z pomocy terapeutów do końca życia,czy to w formie wsparcia czy okresowych terapii,ze względu na moje przejścia i obecnie trudne warunki.

 

Nie napisałam,że terapeuci pełnią funkcję moich rodziców tylko w formie,że wiele mnie nauczyli "wychowali".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, Nie zrozumieliśmy się. Ty mnie nie zrozumiałeś.

Tu nie chodzi o to, że terapeuta ma zastępować rodziców, że to jego obowiązek. NIe chodzi też o fakt, że to wymaganie pacjenta, żeby terapeuta zastępował mu matkę czy ojca.

Miałam na myśli nieświadome zastępowanie rodzica/rodziców w mniemaniu pacjenta. Pacjent nieświadomie traktuje terapeutę jako rodzica, matkę lub ojca.

Akurat jestem w temacie z uwagi na tematykę i problematykę mojej ostatniej sesji.

NIe ma co uogólniać.

U każdego terapia wygląda inaczej.

 

Jeśli chodzi o to czy psychoterapia jest formą wsparcia...jak najbardziej. To jest tzw. pomoc psychologiczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madlen, psychoterapia jest leczeniem A NIE FORMĄ WSPARCIA.

 

Od wspierania jeszcze nikt się nie wyleczył ;)

Czujesz się lepiej - a jakże - ale nie leczysz się.

I czymś takim jest powiedzmy pomoc psych. - ale to nie psychoterapia.

 

O ! więc dobrze, że nie zajęłam stanowiska.

Jeśli Laima miałą rozpoznanie schizofrenii - to jak najbardziej takie długie leczenie jest normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, czy pomoc psychologiczna jest w zakresie psychoterapii czy to zupełnie inny rodzaj pracy psychologa? Bo mi się zawsze wydawało, że to są różne rzeczy, że wyróżnia się psychoterapie i pomoc psychologiczną oddzielnie.

Chciałam się dowiedzieć czym się różnią te dwa terminy i czy możliwe jest, że zamiast na psychoterapię na którą skierował mnie psychiatra przychodzę po pomoc psychologiczną? Czym się różni pomoc psychologiczna od psychoterapii? Komu potrzebne jest pierwsze, a komu drugie? Sorry za głupie być może pytania, ale zmieszałam się kompletnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madlen92,

 

W obecnym rozumieniu medycznym należy jednak podzielić to, co popularnie nazywa się psychoterapią, na dwie istotnie różniące się od siebie dziedziny – psychoterapię i pomoc psychospołeczną. Psychoterapia sensu stricto jest metodą z wyboru w leczeniu zaburzeń nerwicowych (obecnie klasyfikowanych jako zaburzenia lękowe) i zaburzeń osobowości. Pomoc psychospołeczna jest to "pomaganie" – tam gdzie nie ma zdefiniowanej (wg ICD-10 i DSM-IV) choroby ani zaburzenia, ale jednak pacjent potrzebuje czyjejś pomocy.

 

Pomocą psychologiczną obejmuje się np. rodziny ofiar katastrof, uczestników wypadków komunikacyjnych, osoby z PTSD etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaciekawilo mnie ostatnio to, co Eric Berne pisze w swojej ksiazce skierowanej m. in do terapeutow ("Dzien dobry i co dalej") Otoz Berne uwaza, ze kazdy ma z gory zapisany scenariusz zyciowy i mozna go wprawdzie zmienic ale... tylko jesli ktos (terapeuta) powie nam w kluczowych sprawach, co KONKRETNIE dalej mamy robic. Inaczej skazani jestesmy wlasciwie na porazke, bo decyzje jakie podejmujemy samodzielnie, wciaz utrwalaja wyksztalcony w dziecinstwie schemat. Berne uwaza, ze tak wlasnie powinna wygladac terapia - ze terapeuta MA nam mowic, co mamy robic. Po przemysleniu stwierdzam, ze mogloby to byc ciekawe doswiadczenie i chetnie bym poszla na sesje do takiego wlasnie terepeuty. I mysle, ze wielu ludziom taka terpia dalaby wiecej, niz za przeproszeniem "p.........e o Szopenie";)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Berne już od dawna to wałkuje w swoich pracach, to o czym mówisz to tzw. skrypt życiowy i uproszczając zagadnienie, można być wedle niego albo przegranym albo wygranym w życiu. A wszystko opiera się właśnie na tym jak nas "zaprogramowano" za młodu. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mozliwe, ja czytalam tylko 2 jego ksiazki - wymieniona wczesniej, oraz niemniej interesujaca "W co graja ludzie". No ale chyba pierwszy raz napisal tu tak jasno, ze terapeuta POWINIEN mowic ludziom, co maja robic :) To dosc niepopularny poglad, bo wiekszosc ludzi i samych terepeutow uwaza ,ze powinno sie zaburzonych naprowadzac "na dobra droge", sugerowac cos, pozwalac na to, zeby czlowiek sam decydowal itp. a nie wprost mowic: "W tej sytuacji prosze zrobic to i to" - " Niech pani rzuci ta prace i szuka nowej","Prosze zadzwonic ponownie do tej dziewczyny i powiedziec jej to i to", "Podjeta przez pana decyzja w sprawie wyjazdu z kraju jak widac okazala sie nie trafiona, prosze wrocic jak najszybciej, bo brak kontaktu z rodzina poglebi pana zaburzenia", "Z tego co wynika z opisu zachowania pani szefa, wynika, ze nalezy z nim postepowac tak i tak" itp.

Ja bym z chcecia robila wszystko co by mi powiedziano przez pewien czas - z czystej ciekawosci, jak zmieni sie moje zycie, jesli zagram wedlug czyjegos scenariusza, a nie mojego wlasnego, nieco zwichrowanego :) Jesli ktos chodzi do takiego terapeuty, to prosze o podanie na priva nr. kontaktowego :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do terapii do konca zycia. Jesli jest tak, że ten terapeuta przekazuje coś co jest nie zbednei unikalne to ok. Cos co w przyrodzie nie wystepuje to ok. Jednak chyba jest tak, że on nie jest w stanie wyleczyć, choć jest w stanie pomóc. Kazda terapia pomaga, jesli nie sa popelniane jakies błędy. Jednak w takiej sytuacji lepiej chyba poszukac jakiejś grupy spolecznej, korzystac z warsztatów itd... na pewno sa jakies programy społeczne. Mi jako członkowi spolecznestwa, który ma na nie jakis wpływ i ma wizje jak powinno wyglądać, coś takiego najnormalnie w swiecie nie pasuje. Co to za społeczenstwo, które nie jest w stanie wykreować wsparcia, wpółczucia wobec osób tego potrzebujących. Rodzina, znajomi, inni w podobnej sytuacji ktokolwiek i nie koniecznie w jakiś okreslony zposób, nakierowany na okreslony wynik. Rozumiem że są rózne sytuacje, ale z pkt widzenia ładu spolecznego to jest dno. Dno jesli scieżka szukania emocjonalnego wsparcia, prowadzi tylko poprzez sformalizowane sztuczne(bo przecież pewna sztuczność relacji tutaj wystepuje) interesowne, lub na pół interesowne twory. To tylko w egocentrycznym swiecie białego czlowieka. Sa chyba jakies granice. A tutaj widzę, że nie dość że tak jest sprawa przedstawiana. Bo jak ktoś mowi że trzeba bedzie "do konca zycia korzystac z terapii" to chyba innej drogi nie widzi i uważa że jest to konieczne. To jeszcze inni sa juz jakby nauczeni, że to jest własnie optymalne miejsce. Jakby intuicyjnie, że tylko tutaj. Bo tylko czlowiek pod wpływem intelektualnej samopowinnosci jest w stanie nad dac tego czego potrzebujemy. Tak jakby zostawał wykrojony kawaleczek pokoiku, gdzie można to robić. Gdzie indziej cos innego, gdzie indziej cos innego. Ciągła formalizacja, zagarnianie w ramy wszystkiego i kazdego. System doskonały. Dobrze i fajnie, że jest to wsparcie i pomoc. Ale czy w tym przypadku, nie powinno sie tej pomocy kreatywnie poszukac gdzie indziej? Dla mnie to jest jakies dziwne. Dorzywotnia pomoc w kieracie profesjonalizmu i chcąc nie chcąc interesowności.

 

Co do pomocy psychologicznej, to tez sie tym interesowałem. Ponieważ koleś na pierwszym spotkaniu powiedział, że nie proponuje mi terapii tylko taką własnie pomoc. Z tego co pamiętam, to terapia zawiera sie w pomocy psychologicznej. Pomoc psychologiczna jest pojęciem szerszym i niekoniecznie oznacza terapie, która to jest działaniem obramowanym pewnymi założeniami, tak jakby szablonem. Pomoc psychologiczna ma polegac na robieniu tego co konieczne, żeby komuś pomodz. Terapeuta psychodynamiczny, tez ci bedzie pomagał, ale tylko w zakresie terapii psychodynamicznej. W Nie mczech np: pojawia sie teraz moda na pomoc filozoficzną. Czyli bardziej ludzkie podejscie do problemów, a mniej naukowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozczarowanie terapią

 

Witajcie!

Chciałabym zapytać was o rozczarowanie terapią. Mam 26lat, stwierdzono u mnie fobię społeczną. Zaczęłam psychoterapię indywidualną, chodziłam 7miesięcy, potem moja terapeutka zostawiła mnie na 6mcy (miała staż). W tym czasie wyrzucono mnie z pracy i ze stancji, skończyło się myślami S, depresją. Przyszłam do terapeutki i powiedziałam jej: "potrzebuję pomocy, myślę o odebraniu sobie życia, w moim życiu dzieje się to i to..." na co odpowiedziała mi, że "nie pomoże bo wybiera się na urlop", poszłam do lekarza, dostałam antydepresanta ale do terapeutki nie wróciłam. U innej się zagadałam, więc mi przycięła tekstem: "jak się pani coś nie podoba to tam są drzwi, a poza tym za to gadanie jakby pani była prywatnie to by pani płaciła za drugą godzinę." Szukam pracy od roku, ale wysupłałam 80zł i poszłam do jedynej terapeutki w nurcie Gestalt w moim mieście i opowiedziałam o moich problemach, fajnie było do momentu gdy wspomniałam, że mój ojciec ma psychozę maniakalno-depresyjną (CHAD). Od tego momentu przekonywała mnie, że na pewno to odziedziczyłam i powinnam "brać sole litu". Zmarnowane 80zł. Od kiedy to psychoter.stawia tak poważne diagnozy. Żaden z lekarzy nie postawił mi diagnozy CHAD. Poszłam na grupową, by dowiedzieć się czemu wyleciałam z 3 miejsc pracy. Dodam tylko, że pracuję jako pielęgniarka, w moim zawodzie jest wojskowa hierarchia i wojskowa fala. Dla mnie chorej na nerwicę naprawdę ciężko pracować w tak odpowiedzialnym zawodzie i bez wsparcia starszego personelu. Dodam, że nie jestem konfliktowa. Gdy zapytałam grupę, czemu mnie wyrzucono dowiedziałam się, że "jesteś niepokorna, nieposłuszna i uparta" a terapeutka powiedziała, że "w życiu jednym wolno więcej drugim mniej" Tzn. mi wolno mniej? Z terapii wyszłam z depresją. Poszłam do prawnika w Izbie pielęgniarskiej i inspektora w Inspekcji pracy, powiedziałam co mi się stało w pracach i że poszłam w związku z tym na terapię bo to moja wina. Oboje specjaliści powiedzieli, że niepotrzebnie szukam w sobie winy bo po prostu złamano wobec mnie prawo a moje zachowanie nie było neurotyczne to była walka o swoje prawa. Oto jak wiarygodne są grupy terap. Zapytałam więc moją terapeutkę co jest zachowaniem neurotycznym a co normą? Czy moja walka o prawa w pracy to przejaw zachowań nerwicowych? Odpowiedziała mi że "nie wie" Szok! Przecież celem każdej terapii jest zmiana, prawda? Ale o jaką zmianę chodzi? Jak terapeuci chcą nam pomóc i doprowadzić do normy skoro zapytani o to, do jakiej normy będziemy dążyć w terapii odpowiadają: "nie wiem" Czasami mam wrażenie, że jesteśmy numerkami w statystyce. Im więcej pacjentów tym więcej pieniędzy dostanie przychodnia od NFZ. A to czy nam pomogą czy nie, to już nie ich zmartwienie. Czy ktoś z Was przeżył podobne rozczarowanie w kontakcie z ludźmi mającymi nieść pomoc a spotkał się z ignorancją i totalnym olewactwem? Na terapii dowiedziałam się co ze mną nie tak, ale co z tym zrobić nikt nie powiedział. Powiecie mi, że nikt nie da recepty. Prawda. Ale skąd ja mam wiedzieć w jakim kierunku mam się zmieniać i JAK to zrobić, skoro nawet terapeuta nie wyznaczył normy do której mam dążyć. W necie jest pełno opisów objawów nerwicy ale nigdzie nie napisano jaki ma być człowiek po zwalczeniu nerwicy. Jak poznać, że jestem już zdrowa? Piszcie na littlealice202020@wp.pl Pozdrawiam!

Alice

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Soulmate, Witaj.

Możliwe, że nie trafiłaś na kompetentnych terapeutów, ciężko mi oceniać, mało szczegółów znam. No i możesz przez swoje nieobiektywne spojrzenie widzieć całą sytuację nieadekwatnie.

Ja jestem zadowolona z mojej terapii.

Tu masz wątek, w którym ludzie wypowiadają się w większości pozytywnie na temat terapii: psychoterapia-dziala-czekam-na-ka-dego-posta-z-wasza-opinia-t4853-1750.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To powinno brzmieć "rozczarowanie terapeutami", bo z tego co mówisz to na terapii nigdy nie byłas. Choć ja już zdaje sobie sprawę, że taki podstawowy kontakt interpersonalny jest ważny, to tez miałem pewne kłopoty. Ja miałem jednak kłopoty z psychologami klinicznymi po kilkudziesięcioletniej praktyce w szpitalu. Myslałem, że jesłi mają praktykę i dużo biora to bedzie ok. W zasadzie to uważam, że to jest niesprawiedliwe, że oni mogą sie ogłaszać tak jak sie ogłaszają. Po pierwsze łamią chyba podstawę terapii, a więc przyjmują w domu, a nie neutralnym miejscu. Oni mają kase z przeróznych zajęc i nie zalezy im na długiej trudnej terapii(a czasem jest konieczna). Dodatkowo oni zupelnie nie mają zamiaru jej prowadzić. Mam teraz wrażenie, że terapia dla nich znaczy "zbadam cie i napisze słówko, a potem pojdziesz do psychiatry i on ci przpisze lek". W zasadzie to nie ma w tym nic dziwnego, jeśli ktoś kilkadziesiąt lat zajmował sie diagnostyką i lekami a nie terapią. Nie mam jakiś pretensji. Nie pasuje mi tylko, że zostałem wprowadzony w błąd. Oni zarabiają na testach na broń, są biegłymi sadowymi... ale nie sa terapeutami. Ja szedłem do terapeuty z kilkudziesięcioletnim stażem...a dopiero teraz sie dowiedziałem, że poszedłem do kogos w rodzaju psychiatry, który nie jest psychiatrą. Jego praktyka polegała na diegnozie i "opiece szpitalnej".

 

Nawet nie zaczęsliśmy nic robić, a on powiedział że musze iśc do psychiatry, bo on napotkał "scianę i nie może sie przebić", a spotkanie wczesniej mówił, że bardzo duzo zrobiliśmy(??? nawet sensownie i logicznie nie potrafił wyjasnić czemu mam iśc do psychiatry). Wpisał mi jakies choroby, które podejżewa...a potem jak dostałem skierowanie od psychiatry na obserwacje psychiatryczną poszedłem do niego ostatni raz. Gadałem z nim zupelnie inaczej i pożegnał mnie stwierdzeniem "że jest przekonany, że diagnoza bedzie optymistyczna i że mi sie to nie spodoba". Najpierw wysyła mnie ze schizo i innymi cyrkami, a po następnej godzinie stwierdza że nic mi nie jest. No to sie pytam, czy takie coś nie podalega terapii? On odpowiada że nie, ale tak na odczepnego. Nie chciałem sie wkórwiać, ale dla mnie farsa i nawet nie chciałem z nim gadać. Skasował mnie, zachowywał sie jak paw i tyle. Powiedział mi jeszcze, że jak mnie zdagnozują to mam dac mu znać. Bo rozbudziłem jego ambicje, że nie potrafił mnie jednoznacznie określić, a jest ciekawy jakie słowko mi przypiąć. Terapeucie w zasadzie nie zależy, jak cie określić. Masz kłopot i sie nim zajmujesz. A on patrzył jak na ewentualnie ciekawy okaz kliniczny, a nie jak na człowieka. Im bedziesz bardziej oporny, bardziej pokręcony tym oni cie szybciej zleją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, dziękuję Wam za tak ogromny odzew.

Dodam jedną rzecz, gdy kończyłam terapię grupową, terapeutka powiedziała mi, żebym głęboko ukryła epikryzę i nigdy nikomu nie mówiła o psychoterapii bo "leczenie psychiatryczne jak smród wlecze się za człowiekiem i w niespodziewanym momencie może popsuć w życiu". Nie ma czegoś takiego jak tajemnica lekarska! Moja karta leży sobie grzecznie u psychiatry i nie była wyciągana od lat, bo przeprowadziłam się do innego miasta. A gdy wróciłam do rodzinnego miasta koleżanka pielęgniarka zapytała mnie czy to prawda, że leczę się psychiatrycznie? Ostrzegam, takie informacje wypływają i nie zdziwcie się jak wylecicie z roboty a szef uzasadni to stwierdzeniem: "zwalniam bo tak". Ja osobiście zrozumiałam jak bardzo przeszkadza pewna niezdrowa filozofia życia, dlatego zachęcam was do autopsychoterapii, ja zapoznaję się z buddyzmem zen (polecam Sharlotte Yoko Beck "Zwykły zen na co dzień") Poczytajcie o zniekształceniach poznawczych w nerwicach, dużo o tym w podręcznikach do psychoterapii racjonalno-emotywnej Alberta Elissa. Chodzi o to by zrozumieć, że my oraz wychowanie i różne traumy dają nam w sumie filozofię życia, która wiedzie nas do depresji czy nerwicy. Ja ostatnio widziałam w telewizji historię podpalonego psa Kubusia, tak to mną wstrząsnęło, że stwierdziłam, że nie chcę żyć na tym okrutnym świecie bo się boję. Co z tym zrobić? Mam wpojoną filozofię współczucia dla krzywdzonych zwierząt i brak realnych możliwości ukarania tych zwyrodnialców. Konflikt wewn.gotowy. Wiecie co zrobiłam? Wysłałam zapomogę fin.dla fundacji która leczyła Kubusia i oddałam 1%podatku. Mogłam się zabić, tak? Ale wybrałam życie i dałam coś od siebie cierpiącemu pieskowi. My neurotycy cierpimy ale też jesteśmy niesłychanie skupieni na sobie, egocentrycy skupieni na nerwicowej biegunce itd. Po co? Ja właśnie wycofałam się z testów psychologicznych. Chciałam mieć diagnozę, tylko po co? Mam fobię i już. Zrozumiałam, że chcę zdefiniować siebie poprzez chorobę. Ja muszę być kimś, skoro nie mogę być wybitną pielęgniarką, dziewczyną roku to chociaż tytuł super neurotyczki osiągnę. Mam depresję, wg skali Becka bardzo silną? No i co? Nie pójdę po leki. Zrobię porządek w życiu. Od roku nie mam pracy choć złożyłam osobiście 100CV, mam starą schorowaną mamę która przestanie mnie utrzymywać gdy zamknie oczy, mój ojciec z CHAD-em rozbił mi ostatnio wargę, mam kredyt studencki do spłaty i żyję w chałupie bez łazienki, zimno jest tak, że pasta do zębów zamarza. Czy ja mam depresję? Mam. Czy fluoksetyna mi pomoże na brak pracy? Czy zmieni to, że mam 50%szans na odziedziczenie po tacie CHAD-u? Czy jak umrze mama a ja nie będę miała za co żyć, ktoś mi pomoże? Może moje koleżanki z grupy terapeutycznej? Spotykamy się już rok po zakończeniu grupy a ja ostatnio dostałam radę:"a może tak poeksperymentuj z psychotropami?" w odpowiedzi, na stwierdzenie, że ja nigdy nie wezmę udziału w terapii, nie czuję potrzeby omawiania wątku przemocy w szkole i w domu już nie wiem który raz. NEUROTYK UMIERA NA BRAK ZAINTERESOWANIA. NEUROTYK MUSI MIEĆ KOGOŚ KTO GO POSŁUCHA. DO TEGO CELU POLECAM TERAPEUTÓW. A poza tym zróbcie porządek w swoim życiu, ja go zrobię bo żadna koleżanka z grupy i żaden terapeuta nie przyniosą mi jedzenia gdy nie będę miała za co żyć. Oni nie opłacą mi rachunków. Tak boję się iść do pracy, bo mnie znów mogą wywalić, bo nie wiem co ja takiego robię, że wywalają, bo koleżanki stosują mobbing. A kogo to naprawdę obchodzi? Ktoś mi współczuje? Do tej pory opowiadałam o krzywdach wszystkim, dziś mnie olśniło. Przecież problemy wynikają z BRAKU AKCEPTACJI ŚWIATA I LUDZI TAKICH JAKIMI SĄ. Mnie nie dziwi oblany benzyną pies i podpalony, zgwałcony niemowlak, oblana kwasem żona i dziecko usmażone w mikrofali. Ludzie! My tacy już jesteśmy. Nie oczekujcie, dobra od ludzi, współczucia i zrozumienia. Moja współlokatorka powiedziała, że czeka na samobójczą śmierć swojej siostry, która ma bulimię i tłucze szklanki w domu a potem podcina żyły. Stwierdziłam, że rodzina jest po to by się zaopiekować chorą osobą. Odpowiedziała mi, że "jej żyły jej sprawa, nikt w domu nie będzie jej ratował". A Wy rozpaczacie bo szef, chłopak, współpracownicy Was ranią? Ludzi bliscy mają w d....a co dopiero dalsze otoczenie. Otwórzcie oczy! Jak sami sobie nie pomożecie to nikt Wam nie pomoże. Jeśli jesteście wierzący to nikt za Was nie zaniesie do Boga prośby o pomoc. Wszystko w Waszych rękach. A leki? Mój kolega gdy się poci cuchnie "chemią" Jest przesiąknięty lekami. W USA gdy dzieciak jest nieśmiały wmawia się rodzicom, że to depresja dziecięca i wciska prozac. Ja bym wysłała na judo lub na karate. Sama chodziłam na aikido i wiecie co? Powiedzieli mi, że walczę jak facet a mam 152cm wzrostu. Tam uświadomiłam sobie, że mam w sobie OCEAN ZŁOŚCI I AGRESJI. Tam poczułam własne ciało, tam trener mi powiedział, że każdy błąd jest cenny bo przybliża mnie do sukcesu i mam siebie nie poniżać w związku z tym, że nic mi nie wychodzi. Skąd wiedział, że miałam siebie wtedy za ostatnią niedorajdę? Kazał wyłączyć autoagresję i włączyć myślenie. Co sprawia, że coś wychodzi a co nie. Nie namawiam na pakowanie się w filozofie wschodu. Namawiam do czerpania nauki z życia. Zrozumiałam, że nie przyjdzie żaden mistrz-terapeuta, życie jest Mistrzem! A uwierzcie mi z moją nerwicą jeździłam do znachorki i do tarocisty. Modliłam się i płakałam. Przeszłam 4terapeutów i 4 lekarzy. 2 terapie indyw.i jedną grupową. "Każdy jest specjalistą od samego siebie" powiedział nam psychoter.na zajęciach z komunikacji na I roku pielęgniarstwa. Uwiercie w to. A ja żałuję, że nie wiedziałam tego wcześniej, bo dałam się przekonać bym zrezygnowała ze studiowania psychologii na rzecz pielęgniarstwa. A jak dobrze bym dziś zarabiała....

Pozdrawiam Was kochani!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Może ostatni wpis Soulmate brzmi dość desperacko i sugeruje na nieskuteczność psychoterapii, ale dużo w nim racji. Może to dla niektórych być szokiem, co napiszę, ale faktycznie każdy sam dla siebie jest psychoterapeutą. Psychoterapeuta z uprawnieniami ma jedynie pomóc ludziom - swoim klientom - odkryć im w samych sobie moc terapeutyczną. Na tym założeniu chyba najbardziej bazuje psychoterapia w nurcie humanistycznym. Chodzi o to, by zamiast szukać rozwiązań problemów poza sobą (w lekach, terapii itp.), zajrzeć do swojego wnętrza i poszukać rozwiązania wewnątrz siebie. Może to wiązać się z cierpieniem, bólem, żalem, gniewem, agresją, złością itp., ale w rezultacie ma doprowadzić do pewnego rodzaju "olśnienia", które osiągnęła Soulmate. Terapeuta nie daje gotowych recept, jak często się od niego tego wymaga. On ma pomóc odnaleźć pacjentowi odpowiedź w nim samym - w tym względzie psychoterapia jest trochę podobna do filozofii Wschodu. Dlatego niektórzy rezygnują z psychoterapii, twierdząc: "Po co mam czekać na jakieś wskazówki od terapeuty? Sam sobie poradzę w oparciu np. o przeczytanie kilku fachowych książek". I kiedy to pomaga, jest OK.

 

Co do skuteczności psychoterapii, pisałam już wcześniej. Ci, którzy przeglądali ten wątek, pewnie widzieli te wpisy. Jeśli chodzi natomiast o rozczarowanie leczeniem, myślę, że nie zawęża się on wyłącznie do psychoterapii. Są ludzie, którzy zawiedli się też na farmakoterapii. Wielu osobom leki po prostu nie pomagają. I to nie dotyczy tylko chorób duszy. Ludzie mają pretensje do psychoterapeutów, psychiatrów, psychologów klinicznych. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony. Niestety, w odniesieniu do chorób somatycznych tez niejednokrotnie nie wygląda to lepiej. Dlaczego? Bo brak indywidualnego podejścia do pacjenta! Osobiście mam mamę chorą na raka i uwierzcie mi Państwo, że lekarze też się nie przejmują pojedynczym chorym. Ludzi choruje mnóstwo. W szpitalach jest horror - tego nie da się opisać. I nikt się nie przejmuje, że nie ma miejsca na kolejne specjalistyczne badanie. A kiedy człowiek pójdzie prywatnie z nadzieją, że zapłaci i będzie mógł wymagać tego indywidualnego podejścia, też często okazuje się, że dostanie obuchem w łeb, bo lekarz owszem wie, jak policzyć pieniążki, ale co do efektów leczenia, to może być tak, a może nie tak, może być różnie - kolorowo i podłużnie, czyli tak naprawdę człowiek tak jak dalej nic nie wiedział, nie wie.

 

Kończąc wywód, chciałam zauważyć, że wątek psychoterapia działa czy nie działa, tak naprawdę dotyczy ogólnie kondycji naszej polskiej służby zdrowia (publicznej i sektora prywatnego), która niestety pozostawia wiele do życzenia. I niestety wiele sukcesów medycznych to często przypadek. Ktoś miał szczęście, bo akurat "trafiono" z diagnozą i metodą leczenia, na którą pozytywnie zareagował. Niestety, stosuje się schematy, algorytmy, jakieś szablony i to zarówno w odniesieniu do leczenia chorób psychicznych, jak i somatycznych, a przecież każdy człowiek jest inny. Jeden akurat zareaguje pozytywnie, drugi w ogóle nie zareaguje, a trzeciemu wręcz to zaszkodzi. Co pozostaje? Modlić się o cud?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3, wiem, że wiele osób myśli podobnie do Ciebie. I nie mam nic przeciwko pokładaniu wiary w cud. Myślę wręcz, że niejednemu pacjentowi modlitwa i wiara daje siły do walki i mobilizuje, by przezwyciężać paskudne choróbska, mimo przeciwności losu i mankamentów w systemie zdrowotnym. Są jednak osoby, którym to jednak nie wystarcza i doskonale ich rozumiem. Dlaczego płacąc podatki, nie mają prawa oczekiwać, że zostaną rzetelnie zdiagnozowani i leczeni? To im się należy! Niestety, okazuje się, że leczenie - skuteczne leczenie - staje się w Polsce przywilejem, a nie normą... Przykre, ale niestety prawdziwe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×