Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Co do terapii do konca zycia.

 

zujzuj, mam szanse,że nie będę tak długo potrzebować terapii,jeśli opuszczę toksyczne środowisko w którym mieszkam,ale w moim wypadku,jest to trudne do wykonania i tak ugrzęzłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mnie psychoterapia także nie pomogła ,chodziłem przez 3 lata . Niedawno zmienilem lekarza i dowiedziałem się że moje problemy najprawdopodobniej wynikają ze zmian napadowych uchwyconych w eeg a niewidocznych w postaci typowej epilepsji .Podobno takie zmiany w płatach czolowo skroniowych objawiają sie w formie zaburzeń nastroju i lęku .No ale psychoterapeuta choć widzial wyniki dalej chciał prowadzić terapie .Dość więcej nie pójdę.

 

-- 27 gru 2011, 19:09 --

 

Nie ma tutaj żadnej kwestii bo jesteśmy winni sami pozwalając terapeutom by mieszkali między nami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry post Soulmate.Jeśli chodzi o mnie to nie pokładam w psychoterapii żadnej nadziei bo bardzo sie na niej zawiodłem.Nie oczekuje już żadnej pomocy ani ze strony psychiatry,psychoterapeuty,psychologa ani żadnego innego szamana.Miałem już w życiu postawionych chyba z pięć różnych diagnoz,oczywiscie każda była inna w zależnosci do którego "lekarza" poszedłem,niestety straciłem sporo pieniędzy przez tych łajdaków nastawionych tylko i wyłącznie na żerowanie na cudzym nieszczesciu.W zdecydowanej większosci tym "leczeniem" zajmują sie ludzie z tzw.dobrych domów mający bogatych rodziców którzy wszystko podłożą pod "ryj",kupią mieszkanie,auto,opłacą studia,korepetycje.Skończy panienka studia,otworzy sobie gabinet psychologiczny,weźmie 80 zł za 45 minut sesji w czasie której jedyne co potrafi robić to kiwać głową.Interes się kręci,wysiłek żaden,tatuś i mamusia dumni ze swojej córeczki że tak wspaniale pomaga ludziom.Załatwi sobie jakiś wywiad w niszowym radiu czy gazecie,wklei na swoją strone i już staje sie znaną "krakowską psychoterapeutką".Ma 27 lat ale na stronie napisze że ma wieloletnie doświadczenie w leczeniu,przecierz uczciwi są tylko frajerzy.Wszystkie krytyczne opinie jakie piszą pacjenci dziwnym trafem znikają po kilku dniach.Niemoge sobie wybaczyć że kiedyś dałem sie nabrać na jej usługi i uwierzyłem w to że może mi pomóc.Pół roku terapii u niej i zmiany w moim życiu nastąpiły ale tylko na gorsze,potrafiła tylko przytakiwać,zero zainteresowanie z jej strony moją osobą.Po 10 sesjach z uśmiechem na ustach oznajmia "nic o panu jeszcze niewiem".Trzeba mieć naprawde niezły tupet brać pieniądze i nawet nie słuchać.Miałem ciężko w życiu,wiele wyrzeczeń musiałem poniesc zeby pójsc na tą psychoterapie a spotkałem sie z .... własciwie to nawet niewiem jak to określic.Miałem nie normalne dziecinstwo,wczesna dorosłosc,obecne życie tez jest bardzo przygniatajace i trudne ale wiem juz ze trzeba walczyc o siebie samemu bo nikt mi nie pomoże nawet jesli mu za to zapłace.Świat jest jaki jest jedni mają prawie wszystko a drudzy prawie nic,juz sie z tym pogodziłem i juz nigdy niebede płacił żadnej przemiłej pani psycholog za to żeby mnie słuchała.Wiem że gdybym ciężko zachorował albo wylądował na ulicy przemiła pani psycholog miała by to w poważaniu,nie ma 80 zł to nie ma pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jmt ,

Szczere do bólu,od razu widać i czuć. Mam bardzo podobne ( choć na szczęście nie płaciłem za słuchanie, kiwanie głową i od czasu do czasu wtrącenie retorycznego pytanka) doświadczenia na ten temat . Trafiłem na takiego psychoterapeutę ala Zygmunta Freuda,że gdybym nie gadał non-stop przez 45minut to NAPEWNO spotkanie utknęło by na totalnym milczeniu w napięciu i niezręczności.Nie ma co ,ja do niego z całym gównem posranym z całego życia ,a on mi na trzeciej terapii ,że powinienem udać się na Terapię grupową ( wiesz takie do południa, z tymi co się maluje na szkle lub wycina kolorowanki w celu zabicia czasu)aby zmniejszyć dystans do drugiego człowieka ,czy coś w tym stylu-(ha ha koń by się uśmiał) ,w każdym razie bezsens wyssany z palca.Potem oczywiście mogę wrócić do niego tutaj z powrotem .Nie umiał powiedzieć cwany skubaniec ,że nie da najnormalniej sobie z tym rady ,że to go przerasta ,że nie ma na tyle doświadczenia ,aby mnie dalej prowadzić,że jest za słaby ,za głupi...Nic z tych rzeczy,tylko kopniak w dupę(tak zwana spychologia).Gdyby mi to powiedział (PRAWDĘ),uszanowałbym jego osobę ,zrozumiał,ale takie wciskanie kitu dorosłemu ,inteligentnemu facetowi to k***a przegięcie po całej linii.Normalny człowiek nie musi się na wszystkim znać, nawet najlepszy terapeuta tego powiedzieć szczerze nie może ,że już wszystko poznał ,a teraz to może ,ze wszystkim się zmierzyć ,pokonać. Lecz nie ,ten mój znał najpewniej zapewne wszystkie odpowiedzi świata,a co niewygodne ,za trudne do kosza. Ale @jtm Ty to naprawdę trafiłeś w niezłe Ala "psychoterapeutyczne" nabijanie kasy ,współczuję ,można stracić wiarę na długo lub zawsze. Już widzę(może )jak zaczną ludzie reagować ,że im psychoterapia pomogła. Mi też pomogły bardzo te trzy spotkania ,ale przez ponad pół roku czekania liczyłem na więcej.Przeliczyłem się!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak to niestety jest. Najgorsze jest jednak to, że nie ma w zasadzie żadnej kontroli, nie ma wiarygodnych informacji,nic o tych ludziach nie wiadomo. Nawet cięzko tutaj pisać o tym, że terapia nie działa, bo w wielu przypadkach to terapeuci nie działają. Ja rozmawiałem o tym z moją terapeutką i ona jasno przyznała żema całkiem wielu znajomych którzy nie chcą zajmowac sie trudnym przypadkiem. Wybieraja sobie ludzi z małymi problemami, których stosunkowo łatwo do czegoś nakłonić i dośc łatwo rozwiązac ich problem. Jednak jeśli ktoś jest słabym terapeutą i ma nikłe doswiadczenie, to w zasadzie lepiej jak naszego czasu nie marnuje. Tylko tak jak w ostatnim poscie, cięzko zrozumieć to że oni nie potrafią jasno powiedzieć o co chodzi. Zwodzą mydlą oczy, byle tylko splawić

 

I jeszcze jedno. Terapia tylko gadana moim zdaniem jest do dupy. Jeszcze jak jest tak gadana, że ty ciagle nawijasz bo nie wiadomo czemu druga strona jest niekatywna to jest mordęga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj ha.. wiesz ja doczytałem dlaczego oni tak milczą... i jest coś takiego jak kojarzenie ciszy z oporem pacjenta w terapii w nurcie psychodynamicznym i psychoanalitycznym. I to jest podobno odpowiednia reakcja terapeuty, że nic nie mówi i siedzi z grobową miną.

Mam też tak często na sesji, ale co jakiś czas mój terapeuta się odzywa. Denerwuje mnie coś takiego, no ale podobno to norma, choć osobiście sądzę, że zbyt długa cisza na sesji to po prostu marnowanie czasu.

 

-- 30 sty 2012, 13:50 --

 

*Monika* nie wiem czy masz szczęście, czy nie masz, ale ja w to nie wierzę. Wydaje mi się, że po prostu nie dostrzegasz pewnych uchybień osób, z którymi masz do czynienia. I to jest dobre. Z kolei to chyba jest nasz (w sensie, tych głównie niezadowolonych do końca osób) problem, że właśnie dostrzegamy te uchybienia.

Dla przykładu... oddaje auto do mechanika... oddaje mi po trzech dniach, a ja w tym czasie sprawdziłem jak to powinno być naprawione i dochodzę to tego, że przepłaciłem. Z kolei Ty, oddajesz te auto i tylko je odbierasz. Jesteś zadowolona. Zaufałaś mechanikowi, choć tak naprawdę przepłaciłaś (Nie dopuszczasz tego do siebie).

Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi :).

 

-- 30 sty 2012, 13:52 --

 

I wynik tego problemu, dla mnie (nas?) jest taki, że również patrzę przez te same okulary na swoją osobę. Tym samym każde moje potknięcie, uchybnienie cholernie mnie boli i dołuje, bo wiem, że mogłem zrobić to lepiej, szybciej itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z oporem pacjenta... to fajnie. To trzeba było mnie słuchac na tej terapii. Tworzyłem i poruszałem sie w tak abstrakcyjnej formie, że ta babka mi przerywała bo nie nadązała i zupelnie nia lapala o co chodzi. Ja robilem jakies skruty myślowe i w zasadzie to sam nie wiem o czym gadałem. Bardziej starałem sie wyjasniać i rozumiec siebie jako maszynę. starałem sie intelektualnie w oparciu o bardzo introspektywne podejscie wyjasniac swoje mysli dzialanie jako czlowieka. Wyjasniałem swiat, innych ludzi, spoleczenstwo itd...itp... ale nie było w tymn zupelnie mnie i moich emocji. Cisza mnie krepowała, więc starałem sie nawijac. Była to relacja nienaturalna. Jakbym zapytał o cos człowieka(bo terapeuta to dla mnie czlowiek):),to on by mi nie odpowiedział.A tu nic. Więc ja to traktuje po swojemu, pomimo tego że wiem że to może być jakieś coś tam... Jak sie żegnałem z ta terapią, to jej powiedziałem(czym w zasadzie sam byłem zdziwiony) że dała sie zrobić w konia. Ze pozwoliła mi zrobić samego siebie i ją w konia. Ze mi nie przerywała, to był błąd i interpretowąłem to jako przyzwolenie na takie bełkotanie. Takie porozumiewanie sie przy pomocy uogólniej generalizacji itd... traktowałem jako oderwanie od samego siebie. Jesli ona milczy,to jest to przyzwolenie na moja nieobecność, to ja nawijam, ale gdzies tam w srodku czulem że to był test. Ja ta kjakbym ja obserwował i to jak zareaguje. Co bedzie dla niej wazne.

 

Przedłożyła dyscypline intelektualną, forme naukową nad intuicyjnie emocjonalny kontakt. Nawet zwykłe stwierdzenie" Niech pan juz przestanie pieprzyć" byłoby lepsze. byloby ludzkie. Jesli ktoś nie pozwala być sobie czlowiekiem w kontakcie ze mną, to jak mam to traktować?To trwało w zasadzie 4 lata i zakonczyło sie oswiadczeniem że ponieslismy porazke.

 

Potem poszedlem do kolesia, który miał zupelnie inne podejscie. On to od razu zauważył, że mam taki bardzo dziwny i rozbudowany system komunikacji. Więc powiedział że bedzie mnie trzymał w realu. Autorytarnie trzymał mnie w realu, mówiąc do mnie jak do dziecka. Nawet nie byłem w stanie mu wyjasnić o co mi chodzi. .. Potem powiedział, że napotkał sciane i nie jest w stanie nic zrobić. Powiedział, że jesli ja to robie swiadomie i to jest moja gra z rzeczywistością i samym soba to jest pod wrazeniem... Ja go slucham i traktuje jak kosmite. Ja nie mam pojecia o czym on bredzi. Jakas gra? Gra z nim z rzeczywistością. Przecież to normalne i z tym wlasnie mam klopot. On sie wycofuje bo on sobie z moim klopotem nie poradzi i nie bedzie potrafił mi pomodz. Potem jak już było jasne, że to bedzie ostatnie spotkanie i poszedłem dopytać sie o sytuacje w szpitalu itd... to gadałem już z nim normalnie. zupelnie inny koleś i on powiedział że najprawdopodobniej nic mi nie jest LOL. W sensie że ja prowadzę tą gre, ale nie jestem chory. Bo wczesniej to nawet schizofrenie wpisał

 

A prawda jest taka, że ludzie są rozni. Nie dosc że sa rozni, to w tym zawodzie ich intelektualna wiedza jest na dalekim miejscu. Prawda jest taka, że terapeuta działa nie tym jakim jest terapeutą(doswiadczenie, studia), tylko przedewszystkim jakim jest czlowiekiem. Kolesiowi sie wydaje, że jest zajebisty bo 20 lat był w szpitalu. 40 lat diagnozuje ludzi...ale on ich tylko zamyka w klatkach, a zupelnie im nie potrafi pomodz i do nich dotrzec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, zgadzam się z tym, że to jakim jest terapeuta w głównej mierze zależy od tego jakim jest człowiekiem. Również nie wierzę w to, że podczas rozmowy korzysta on w jakiejś większej skali z doświadczeń czy zdobytej na studiach wiedzy. Najlepsze byłoby gdyby terapeuta już przed sesją pomyślał o jej założeniach. Niestety, nie jestem pewien czy to tak wygląda w naszej służbie zdrowia.

No, ale mówią..bierz co Ci dają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wujekEgonDaCiKlapsa,

bo z lekami specjalisto od klapsów trzeba ostroznie, bo to nie cukierki , jak ze wszystkim nie mozna byc w zyciu ani swieto jebliwym ani jebliwym tylko w ramach jakiegos tam rozsądku, ale dowcip trzeba miec i byc sztywnym tez nie słuzy ee tam moje rowazania nocne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spór o to, co wypada lepiej w porównaniu: terapie psychologiczne czy biomedyczne, jest stary i ciągle aktualny. Choć w odniesieniu do niektórych zaburzeń połączenie terapii psychologicznej i leków może być najlepsze, to leki np. nie są użyteczne w leczeniu specyficznych fobii. Podobnie, leki mają niewielką wartość jako forma terapii w przypadku większości problemów z uczeniem się, dysfunkcji seksualnych, większości zaburzeń zachowania oraz większości zaburzeń rozwojowych (z wyjątkiem ADHD). Ponadto powinno się pamiętać, że wielu ludzi mających problemy natury psychologicznej nie ma zdiagnozowanego zaburzenia psychicznego, takiego jak depresja, fobia czy schizofrenia. Są to osoby, które klinicyści określają czasem mianem "studni zmartwień". Nie chodzi tu o to, że ich problemy nie są prawdziwe i autentycznie niepokojące czy niewarte niesienia pomocy. Nie noszą one jednak jednej z "nazw firmowych" zaburzeń, zwłaszcza tych wymienionych w ICD-10. Formalnie rzecz biorąc, osoby takie klasyfikowane są pod nagłówkiem: "inne stany, mogące stanowić przedmiot klinicznej uwagi", ale cierpią na to, co moglibyśmy określić mianem ogólnych "problemów życiowych" - często problemów związanych z trudnymi wyborami, np. Czy powinnam pozostać w tym małżeństwie? itp. Problemy te same w sobie nie wymagają leków ani innych interwencji medycznych. Trudność polega na tym, że osoby z tego rodzaju problemami życiowymi zbyt często przekonują lekarzy, by przepisał im leki antydepresyjne lub przeciwlękowe. Tymczasem tym, czego tak naprawdę potrzebują, jest skierowanie do specjalisty w dziedzinie zdrowia psychicznego, który mógłby im pomóc przyjrzeć się własnym problemom i wyborom oraz zaprowadzić w nich jakiś porządek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doświadczona ale bardzo niefajna. Leki już nie działają. Na początku dosyć entuzjastycznie podchodziłem do farmakoterapii, niestety szybko się zawiodłem. Mimo, że momentami dały m namiastkę czegoś co nazwałbym życiem, czego nie dał mi żaden psycholog.

U mnie to dosyć skomplikowane. Gdy mam zły nastrój to żadna siła nie przedrze się przez mur, którym się obwarowuję. Albo jestem w euforii, albo w stanie warzywnym. Bardzo rzadko coś po środku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podchodziłem do farmakoterapii, niestety szybko się zawiodłem.

Egon ,mam do Ciebie takie pytanie to szybko to ile czasu u Ciebie? Jeśli byś mógł ,pytam z czystej ciekawości ,bez najmniejszego cienia zgryżliwości . Ja już 24 lata na farmako i jakoś jeszcze -pomimo wielu rozczarowań-uparcie wierzę w MEGACUDOWNE LEKARSTWO. I chyba z tą wiarą umrę.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przerzucam się z psychoanalizy na integratywną z dominacją nurtu behawioralno-poznawczego. Na dotychczasowej kręcę się tylko w kółko, terapeutka mało doświadczona. Mam wrażenie, że niedługo się całkiem wykończę. Czas minął...

 

Byłam już na konsultacji u nowej, która ma dużą praktykę. Widziała, że ciężki ze mnie przypadek, ale chce się tego podjąć. Zapewniła, że ma na mnie pomysł. Oby się coś zmieniło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×