Skocz do zawartości
Nerwica.com

uspiony2

Użytkownik
  • Postów

    128
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez uspiony2

  1. Jakby nie patrzeć to tak samo wygląda większość psychoterapii. Oczywiście są wtedy pewne założenia. No, ale im mniej się mówi, tym mniej się myli.
  2. Stark, wydaje mi się, że czytam kolejną radę w stylu przeczekaj, przemyśl pół roku i dopiero wtedy. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak nieodpowiedni czas. Czas jest jak najbardziej odpowiedni. Człowiek swój charakter kształtuje w systematycznym działaniu. Życie jest krótkie. Lepiej mieć nawet i te złe wspomienia, smutki aniżeli nie mieć ich wcale.
  3. ajajaj89, prawdopodobieństwo jest duże jeżeli obracasz się wśród ludzi. Prawda jest taka, że większość par to ludzie, którzy nie poznali się na ulicy, tylko ktoś ich sobie przedstawił. To smutna prawda dla jednostek nieśmiałych i zamkniętych w sobie. Osobiście uważam, że nie ma co czekać na łud szczęścia. To nieprawda, że miłość sama przyjdzie. Tak można wg. mnie powiedzieć tylko dziewczynie, która pomimo niezłego wyglądu nie ma partnera. Facet musi się sam postarać i rozpocząć znajomość z kobietą. Mam kolegę, którego znam od dawna. Na początku wydawał się bardziej "nieogarnięty" w sprawach dziewczyn niż ja. Na studiach poznał dużo ludzi. Już wtedy zrobił się bardziej "socjalny", ale z reguły wychodził gdzieś ze mną. Często mi się żalił, że na jego kierunku nikt nie chce wyjść nawet na piwo. No i po roku podjął dodatkowo inne studia.... i całkowicie się rozwinął. Nowi znajomi jakoś bardziej otwarci. Często gdzieś wychodzi. Otacza go już całkiem spora grupka dziewczyn. Dziewczyna to już dla niego nie temat "tabu". Martwi mnie tylko, że ja zszedłem na dalszy plan i nie chce mnie wyciągnąć z tego bagna braku znajomych.
  4. KillBill, ale czy Ty czytałeś co ja pisałem wcześniej? Nikt nie będzie mnie nazywał pedałem. Popraw post.
  5. Candy14, nie umiem. Wolę nie próbować na siłę, bo wyjdzie dziwnie. Jestem z tych co całość emocji ukazują dopiero przy głębokim poznaniu. -- 11 maja 2012, o 14:38 -- KillBill, obrażasz mnie? Lepiej popraw swój post.
  6. Wyczytałem dzisiaj, że z zagadywaniem sytuacja ma się trochę inaczej na Zachodzie. Osobiście nie sprawdzałem, ale tam znacznie częściej niż w Polsce podobno można trafić na sytuację, w której to kobieta pierwsza wykonuje ruch. Zastanawia mnie to czy podrywaniem obcych mi kompletnie kobiet mam szansę je bliżej poznać? Bo co do siebie, to nie widzę innej opcji poznania swojej drugiej połówki. Miałem dwie takie sytuacje, kiedy próbowałem "poderwać" obce mi kobiety. Niestety nic nie wyszło, a raz w błędzie zagadałem do dwóch dziewczyn i niestety w grupie były bardzo pewne siebie i szybko podcieły mi skrzydła. Tylko nie myślcie, że rozpoczynałem jakimiś głupimi tekstami... nie, nie, to były neutralne dyskusje, na przyziemny temat. Zbieranie motywacji na takie akty trwa bardzo długo więc tylko tyle przez całe moje życie . Natomiast ostatnio staram się utrzymywać kontakt wzrokowy z kobietami - nie upuszczam głowy. Patrzę się na nie i staram zrobić "pozytywną minę". Efektów po tygodniu całkowicie brak. No, ale będę próbował dalej. Jakiś czas temu chodziłem jeszcze przez jakiś czas do klubu fitness, ale mimo, że dziewczyn trochę tam było, żadna jakoś na mnie nie wpadła. Dziewczyny, co można zrobić jeszcze?
  7. amelia83, wtedy psycholog staje się terapeutą. To zależy po prostu czy ma na to papier.
  8. Ja bym powiedział, że nie jesteśmy ofiarą, dopóki się za nią nie uważamy. Uważam też, że osoba, która nie ma problemów w obcowaniu społecznym, nie jest wstanie poczuć tego rodzaju beznadziei, co osoba, która nie zaznała bliższej relacji w płcią przeciwną, a bardzo tego by chciała. Stąd, nie widzę sensu dyskusji mającej na celu przekonywanie, że nie jest za póżno, że inne trele morele. Najlepiej skupić się na podłożu problemu. Tylko tu można coś sensowne ugrać. Jeżeli chodzi o wspomiany tu wątek terapii, to ja bym skłaniał się jednak powiedzieć, że w tego rodzaju problemu lepszym wyjściem (przynajmniej na początku) jest podjęcie terapii poznawczo-behawioralnej. Korzystałem z nurtu psychodynamicznego i w mojej opinii osoba z tego typu problemami powinna zacząć od czego innego. Tu też zgodzę się z wspomnianym PUA, że bardzo pomocnym może okazać się wystawienie na stresor.
  9. computer, psycholog na pewno Ci nie zaszkodzi. Myślę, że problem masz jakiś na pewno, inaczej byś tu nie napisał. Masz 19 lat, więc możesz już iść do niego samodzielnie. Z doświadczenia (mam podobne problemy) radzę Ci wybrać psychologa pracującego w nurcie innym niż psychodynamiczny/psychoanalityczny. Zrób jakiś krok w przód, a potem zastanowisz się nad następnym.
  10. Gregg1991, zapewniam Cię, że posługujesz się mitem co do opisu informatyka.
  11. Zenonek, ja już jestem po lekach i po psychoterapii :). Mam mało znajomych. Poza tym ja nie imprezuję, bo czuję się strasznie obco w takich sytuacjach - próbowałem się zmuszać. Został mi rok studiów. To jest jedyna szansa, tak mi się wydaje. I to właśnie też prowadzi mnie do frustracji.
  12. bakus, dobrze piszesz. Zgadzam się z Tobą. Ja mam 21 lat i swoje jedyne doświadczenia (nie mówię tu nawet o kontakcie fizycznym) z kobietami opieram na trwającym niecały miesiąc "flircie". Oczywiście jako przeciwnieństwo osoby silnej psychicznie mam to w głowie mimo, że mineły już dwa lata. Nie przejmowałbym się tym, gdyby nie fakt, że praktycznie od zawsze nie mam bliższego (wykraczającego poza cześć) kontaktu z dziewczynami. Im przybywa lat, tym bardziej rośnie frustracja, słabnie nadzieja i wzmaga się lęk przed płcią przeciwną. Jednakże, zaznaczam, że kobiety to nie jedyny aspekt moich problemów. Choć jeden z głównych. Na obecną chwilę jestem zrezygnowany w tej kwesti, ale w głowie świta mi jeszcze podejście "behawioralne", tzn. wystawienia się na stresor, co do tego problemu.
  13. Nat128, psychoterapia to też pewna forma wyjścia z problemu samodzielnie :). Myślę jednak, że najpierw skorzystaj ze zwykłej pogadanki z psychologiem. Na pewno Ci to nie zaszkodzi. Dobrym pomysłem wydaję się też, w tym wieku, wyprowadzka na "własny grunt" (sama to zauważyłaś). Człowiek przebywając w danym środowisku, przejmuje od niego też pewne wzorce i odczucia. Resztę sama na ten temat sobie już dopowiedziałaś. No i warto odezwać się do przyjaciółek . Trzymaj się!
  14. To prawda, ale czasami nie da się jej "znaleźć" mimo przebywania między ludźmi. Mówię to z własnego opisu. Dookoła mnie dużo dziewczyn, ale nie potrafię się do żadnej odezwać.
  15. Czytam to i ściska mnie w gardle...
  16. ... a ja się zastanawiam czy nie wyjść na rower. Nie wiem czy nie jest za zimno na mój strój rowerowy.
  17. klementynka, spokojnie... wspomniałaś, że dopiero wystartowałaś z terapią. Na początku przede wszystkim musisz nabrać zaufania do terapeuty. Staraj się i mów o wszystkim co czujesz. O swoich obawach, np. takich jak te. Chcesz coś powiedzieć, ale się boisz? Powiedz jej/mu to! Dasz sobie radę !
  18. *Monika*, chyba, źle mnie zrozumiałaś. Mówiąc "terapeuta mówi zdecydowanie mniej" chodziło mi o to, że terapeuta sam z siebie nie podejmuje szerszych wypowiedzi. On ogranicza się do komentowania, pytania o to co chwilę wcześniej powiedziałaś... jak sama zauważyłaś, on "odnosi się". On nie dba o to, żeby były tematy do dyskusji - czeka na "klienta", ewentualnie pytając go, co w danej chwili myśli.
  19. klementynka właśnie, że nie chcesz mówić. Milczenie uznawane jest w tej terapii za opór "klienta" przed terapią (osobiście nie wiem dlaczego). Musisz zdobyć motywację do mówienia i z czasem powinno Ci już to nie sprawiać większego problemu. No i nie licz na ciągnięcie za język.
  20. klementynka we wszystkich rodzajach psychoterapii indywidualnej to Ty powinnaś więcej mówić. W podejściu psychodynamicznym ta granica jeszce bardziej się przesuwa. Terapeuta mówi tu zdecydowanie mniej. Co do pisania maili, to zależy jak się z nim umówiłaś. Niekiedy zdarza się, że ludzie mogą wysłać smsa/zadzwonić jeden raz w tygodniu. Innym razem w ogóle coś takiego się nie pojawia i w mojej opinii jest to jak najbardziej normalne, gdyż terapeuta to zawód. On ma też swoje właśne życie i trzeba to zrozumieć. Jeśli chodzi o kontrakt, to możne on zostać "spisany" ustnie i tak najczęściej bywa. Miałem podobnie jak napisałaś. Trzeba zdać sobie sprawę, że psychoterapia, a zwykła wizyta u psychologa, to dwie różne rzeczy. Psychoterapia wymaga znacznie więcej od pacjenta.
×