Skocz do zawartości
Nerwica.com

Soulmate

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Soulmate

  1. Nie ma terapeutów niecertyfikowanych. http://psycho-kit.pl/?p=158 -- 24 mar 2013, 16:18 -- Terapeutów nie obowiązuje przysięga lekarska i nie ma nawet ustawy o zawodzie psychoterapeuty, w razie np. popełnienia przez pacjenta samobójstwa w związku z terapią, rodzina nie może zwrócić się do rzadnego organu nadzorującego aby zbadać czy samobójstwo wynikło z interakcji z terapeutą czy nie-bo TAKIEGO ORGANU NIE MA! Ot wariat to i się zabił, w papierach diagnoza:chwiejna impulsywna to i impulsywnie się targnęła na życie, prawda? Terapeuta chroniony, lekarz stanąłby przed sądem za błąd lekarski. Bardzo dobry zawód zerowa odpowiedzialność. http://psycho-kit.pl/?p=1442 nie stać mnie na prywatną terapię.
  2. Ilu mozna terapeutów znieść? Rana psychiczna się goi idę do terap.on ją rozdrapuje a po kilku miesiącach stwierdza, że "nie dam rady pani M dla pani pomóc" i co? Rana się gnoi nie goi a ja mam iść i jak mantrę niemal jak negatywną afirmację powtarzać swój życiorys. A co do bordera to się wycofał z tej diagnozy...
  3. Mój terapeuta ericsonowski stwierdził przez telefon, że mam pograniczne zaburzenia osobowości. Dlaczego przez telefon? Bo w żaden inny sposób nie mogłam z nim się skontaktowac, wciąż przesuwał terminy wizyt. Cały tydzień trułam się tą diagnozą i tym, że doradził mi położenie się do ośrodka. Nie powiedział prawdy. Ten ośrodek to nie sanatorium to zamknięty oddział leczenia zaburzeń osobowości F7 Szpitala im.Babińskiego w Krakowie. Miałabym tam być przez 12mcy zamknięta w pomieszczeniu z zakratowanymi szybami. Wiem coś o tym, sama pracowałam jako pielęgniarka w szpitalu psychiatrycznym. Zapytany o diagnozę, wycofał się z niej. Przeprosił za faktyczne wprowadzenie mnie w błąd z tym oddziałem F7. Stwierdził, że „jest Pani zbyt inteligentna a ja nie jestem kompetentny aby się Panią zająć, może lepiej byłoby gdybym powiedział to Pani kilka miesięcy temu”. Pożegnałam go pełna złości za zmarnowany czas. Poszłam do terapeutki poznawczo-behawioralnej. Z testu wyszło, że mam osobowość chwiejną emocjonalnie impulsywną, u innego terapeuty, że osobowość anankastyczną, u innego fobia społeczna a u jeszcze innego nerwica depresyjna. W związku z procedurami przeszłam w tej przychodni rozmowę z psychiatrą. Sympatycznemu lekarzowi opowiedziałam o moich frustrujących poszukiwaniach pracy, ciężkiej chorobie mamy i złym stanie ojca. Na dzisiejszej rozmowie gdy zapytałam terapeutkę co stwierdził lekarz? Ze śmiechem, tak tak śmiejąc się powiedziała: Zaburzenia osobowości. Zranił mnie śmiech a po drugie poczułam się oszukana przez lekarza. Rozmawiam logicznie, spójnie, jestem w dobrej formie intelektualnej, jestem wykształcona, oczytana, inteligentna i nagle okazało się, że powiedziałam w czasie rozmowy „coś” co sprawiło, że dostałam etykietką w głowę. Do terapeutki trafiłam z powodu problemów z komunikacją z koleżankami w pracy, przeżyłam też utratę pracy z tego powodu. Dochodziłam sprawiedliwości u Rzecznika odpowiedzialności zawodowej pielęgniarek i położnych, byłam u adwokata, który wysłuchał nagrania z dyktafonu reprymend i połajanek jakie spadały na moją głowę od oddziałowej, przejrzała odwołanie do dyrektora szpitala, zapoznała się z pielęgniarskim kodeksem etyki zawodowej pielęgniarek, ustawą o zawodzie i stwierdziła: „mobbing!”. Poszłam do Inspekcji Pracy i opowiedziałam to samo, ponadto zwierzyłam się, że czuję się winna i poszłam na psychoterapię. Na co Inspektor odpowiedział: „po co Pani się plącze po terapeutach? Przecież wobec Pani naruszono prawo!” I jakież było moje zdziwienie gdy nowa terapeutka powiedziała mi, że nie wierzy mi w te opowieści o pracy. Zapytałam dlaczego? A ona ze śmiechem odpowiedziała: „bo ma Pani głębokie zaburzenia osobowości” Nigdy do niej nie wrócę. Wyszłam zdruzgotana. Terapeutom naprawdę nie zależy by pomóc. Dałam czadu. Skoro jestem borderem to diagnoza zobowiązuje, prawda? Powiedziałam to terapeucie i wyznałam, że mam ochotę skopać go po jajach. Wolno mi prawda? Wariatom wolno! Pozdrawiam Wasza Soulmate
  4. Ja jestem personel pielęgniarski i dlatego założyłam ten wątek powołując się na pracę w dps-ie. My naprawdę nie jesteśmy dyskretni! Pielęgniarki są plotkarami i ja też. W moim miasteczku kobieta poszła do AA porozmawiać z terapeutką uzależnień na temat swego popijającego męża, zanim doszła do domu, terapeutka zadzwoniła już do teściowej tej pani a teściowa zaczęła wykrzykiwać, żeby synowa nie robiła pijaka z jej syna. Ot dyskrecja. Po drugie pójdź do gastrologa bo masz wrzoda żołądka a on zajrzy do systemu i powie: "aha schizofreniczka! Pewnie kosmicie wiercą jej w brzuchu dziurę laserem. Oleję ją" Co Ty na to?! Pozdrawiam Pielęgniarka
  5. Witajcie! Dostałam od psychoterapeuty etykietkę:"ma pani pograniczne zaburzenia osobowości" i "trzeba na oddział" oraz "ja nie wiem jak się leczy takie osoby" Poszłam do terapeuty poznawczo-behawioralnego, zrobiono mi testy, 4konsultacje i co? Osobowość anankastyczna i lęk społeczny a całość doprawiona stanami depresyjnymi wywołanymi przewlekłym bezrobociem i biedą. Tymczasem zrozumiałam, że dostanę epikryzę bordera, będzie to wisiało w systemie e-wuś i każda rejestratorka powiedzmy np.u ginekologa dowie się, że jestem ciężko zaburzona psychicznie. A jeśli rejestratorka medyczna okaże się np.moją koleżanką ze studiów? Bo jestem z wykształcenia mgr pielęgniarstwa. Albo pracodawca nie przyjmie mnie do pracy w szpitalu bo w systemie NFZ-u wisi info, że pacjentka o nazwisku...leczy się w poradni zdrowia psychicznego. Pracowałam w dps-ie przeznaczonym dla chorych psychicznie i zaskoczyło mnie gdy moja kierowniczka stwierdziła, że "a schizofrenia to to samo co depresja" Szok! Mamdo Was pytanie: czy boicie się, że ludzie postronni dowiedzą się przez system e-wuś o problemach z psychiką? Ps. nie wierzcie w tajemnicę lekarską, moje koleżanki z dpsu wynosiły dane o pacjentkach i całe miasteczko szumiało o tym co pacjentki dpsu wyprawiają. Pozdrawiam Marta
  6. Witajcie! Dostałam od psychoterapeuty etykietkę:"ma pani pograniczne zaburzenia osobowości" i "trzeba na oddział" oraz "ja nie wiem jak się leczy takie osoby" Poszłam do terapeuty poznawczo-behawioralnego, zrobiono mi testy, 4konsultacje i co? Osobowość anankastyczna i lęk społeczny a całość doprawiona stanami depresyjnymi wywołanymi przewlekłym bezrobociem i biedą. Tymczasem zrozumiałam, że dostanę epikryzę bordera, będzie to wisiało w systemie e-wuś i każda rejestratorka powiedzmy np.u ginekologa dowie się, że jestem ciężko zaburzona psychicznie. A jeśli rejestratorka medyczna okaże się np.moją koleżanką ze studiów? Bo jestem z wykształcenia mgr pielęgniarstwa. Albo pracodawca nie przyjmie mnie do pracy w szpitalu bo w systemie NFZ-u wisi info, że pacjentka o nazwisku...leczy się w poradni zdrowia psychicznego. Pracowałam w dps-ie przeznaczonym dla chorych psychicznie i zaskoczyło mnie gdy moja kierowniczka stwierdziła, że "a schizofrenia to to samo co depresja" Szok! Mamdo Was pytanie: czy boicie się, że ludzie postronni dowiedzą się przez system e-wuś o problemach z psychiką? Ps. nie wierzcie w tajemnicę lekarską, moje koleżanki z dpsu wynosiły dane o pacjentkach i całe miasteczko szumiało o tym co pacjentki dpsu wyprawiają. Pozdrawiam Marta
  7. Witaj Vi Mój terapeuta też mi proponuje, byłaś w Krakowskim oddziale i jak było? Pozdrówka -- 05 mar 2013, 01:40 -- Witaj! Mam tam propozycję ale się boję, nie chcę się zamykać i izolowac bo mam fobię społeczną i raczej izolowanie się nie jest wskazane, chyba... Jak tam jest? Pozdrawiam cieplutko
  8. Witaj Vi Mój terapeuta też mi proponuje, byłaś w Krakowskim oddziale i jak było? Pozdrówka -- 05 mar 2013, 01:40 -- Witaj! Mam tam propozycję ale się boję, nie chcę się zamykać i izolowac bo mam fobię społeczną i raczej izolowanie się nie jest wskazane, chyba... Jak tam jest? Pozdrawiam cieplutko
  9. Zamknięty Ośrodek Psychoterapii w Krakowie Witam! Czy ktoś coś wie o takim ośrodku? Jak długo trwa tam leczenie? Czy ośrodek działa na zasadzie oddziału psychiatrycznego? Czy są wyjscia czy trzeba oddać kierownictwu komórkę, pieniadze i wszelkie kontakty ze światem zewnętrznym (przepustki, odwiedziny)są dopuszczalne? Czy jest przymusowe przyjmowanie leków pod kontrolą? Izolowanie w salach obserwacyjnych itp.? Dziękuję za wszelkie wypowiedzi Pozdrówka
  10. Zamknięty Ośrodek Psychoterapii w Krakowie Witam! Czy ktoś coś wie o takim ośrodku? Jak długo trwa tam leczenie? Czy ośrodek działa na zasadzie oddziału psychiatrycznego? Czy są wyjscia czy trzeba oddać kierownictwu komórkę, pieniadze i wszelkie kontakty ze światem zewnętrznym (przepustki, odwiedziny)są dopuszczalne? Czy jest przymusowe przyjmowanie leków pod kontrolą? Izolowanie w salach obserwacyjnych itp.? Dziękuję za wszelkie wypowiedzi Pozdrówka
  11. Witaj Abraxas! "tam już nie masz domu" powiedziała nie pseudoterapeutka ale kierowniczka poradni zdrowia psychicznego, która jest psychologiem klinicznym i w dodatku superwizorem. Więc nie byle kto.Ale to tylko człowiek, może się mylić. A zadaniem pacjenta nie jest łykać jak pelikan to co terapeuta mówi bo po to dała Bozia rozum by myslec nad tym co się słyszy. Poza tym pacjenci w Polsce są skłonni nisko się ze strachem i bojaźnią bożą kłaniać terapeutom i nie kwestionować. Co do rozdrapywania...tak jak pisałam wielu już rozdrapało, znam przyczyny i co z tego. Ojciec z Chadem podpalał dom, pił, bił a ja spałam pod łóżkiem by mnie nie zabił, matka nie umiała odejść i nie miała dokąd a siostry ojca mówiły: "to przez Ciebie bo go nie kochasz jak trzeba" ot dysfunkcyjny dom i co mi to daje? Mam tłumaczyć szefowi, że zachodzi mechanizm przeniesienia mojego strachu przed ojcem na niego i co? dlatego jestem nerwowa w pracy...a co go to obchodzi. Zaczełam konsultacje behaw-pozn, przedstawiłam problemy co pani terapeutka podsumowała "no cóż pani wina, straciła pani tyle razy pracę i nie wyciagnęła wniosków." Na co ja: I dlatego przyszłam do mądrej osoby, która powie na czym ta WINA polega, o ile mozna o winie mówić w przypadku terapii, wolałabym przyczyna a nie wina, przecież to gabinet nie konfesjonał. Mitingi DDD to szeroki temat jeszcze o tym napiszę... Pozdrawiam Marta
  12. Witaj Abraxas! "tam już nie masz domu" powiedziała nie pseudoterapeutka ale kierowniczka poradni zdrowia psychicznego, która jest psychologiem klinicznym i w dodatku superwizorem. Więc nie byle kto.Ale to tylko człowiek, może się mylić. A zadaniem pacjenta nie jest łykać jak pelikan to co terapeuta mówi bo po to dała Bozia rozum by myslec nad tym co się słyszy. Poza tym pacjenci w Polsce są skłonni nisko się ze strachem i bojaźnią bożą kłaniać terapeutom i nie kwestionować. Co do rozdrapywania...tak jak pisałam wielu już rozdrapało, znam przyczyny i co z tego. Ojciec z Chadem podpalał dom, pił, bił a ja spałam pod łóżkiem by mnie nie zabił, matka nie umiała odejść i nie miała dokąd a siostry ojca mówiły: "to przez Ciebie bo go nie kochasz jak trzeba" ot dysfunkcyjny dom i co mi to daje? Mam tłumaczyć szefowi, że zachodzi mechanizm przeniesienia mojego strachu przed ojcem na niego i co? dlatego jestem nerwowa w pracy...a co go to obchodzi. Zaczełam konsultacje behaw-pozn, przedstawiłam problemy co pani terapeutka podsumowała "no cóż pani wina, straciła pani tyle razy pracę i nie wyciagnęła wniosków." Na co ja: I dlatego przyszłam do mądrej osoby, która powie na czym ta WINA polega, o ile mozna o winie mówić w przypadku terapii, wolałabym przyczyna a nie wina, przecież to gabinet nie konfesjonał. Mitingi DDD to szeroki temat jeszcze o tym napiszę... Pozdrawiam Marta
  13. Soulmate

    List do terapeutki

    Witajcie! Dawno mnie tu nie było. Opiszę Wam moje poszukiwania dobrego dla mnie terapeuty. Na NFZ. Dodam, że mam fobię społeczną i problemy z utrzymaniem się w pracy (trudności z komunikacją interpersonalną itd.)Terapeuta ericksonowski (tak sibie określa na swej stronie internetowej)oddawał bez uprzedzenia terminy moich wizyt innym pacjentom, wyjaśnił, że robił to bo "nie umiem tego wyjaśnić ale Pani mnie drażni czymś ale nie wiem czym" i "a może poleczyłaby się Pani w zamkniętym ośrodku psychoterapii w Krakowie?". Kiedy pytałam go co skonociłam w konkretnej sytuacji w pracy odpowiadał, że nie zajmuje się takimi "drobiazgami jak komunikacja", a kiedy pytałam go o problemy w związku odpowiadał,że tym się nie zajmuje (dodam, że jest też terapeutą par małżeńskiech). Tak więc opowiadam mu o sobie od kilku mcy i zero reakcji, opowiem i wychodzę. PEWNIE PANI MODERATOR POWIE, ŻE "TERAPEUTA NIE JEST OD UDZIELANIA RAD I RECEPT NA ŻYCIE" otóż przypominam, że jakoś do gazet do rubryki pt. "zdaniem psychologa" ludzie piszą o swoim problemie i dostają wskazówkę jak porozmawiać, jak postapić gdy np. pijany mąż bije lub co zrobić gdy nawiedzają człowieka myśli "S". Nawet terapeuci przedstawiający się z imienia i nazwiska, ze zdjęciem na portalach wypowiadają się, że psycholog ma obowiązek poradzić! Skoro ja wyleciałam już z 6zakładów pracy przeszłam grupową terapię i indywidualną krótkoterminową też i nadal NIE WIEM CO ROBIĘ, ŻE TAK WNERWIAM LUDZI W PRACY, ŻE MNIE WYWALAJĄ, to chyba niehumanitarne jest gdy po roku terapii terapeuta certyfikowany, psycholog i pedagog w jednym milczy gdy zadaję mu pytanie: jak pani myśli co ja knocę? Pada odpowiedź nie wiem. A ja co mam zrobić? Umrzeć z głodu bez pracy czy POCZEKAĆ, AŻ MI SIĘ TAK POGORSZY ŻE DOSTANĘ RENTĘ PSYCHIATRYCZNĄ?! Poszukałam innej terapeutki, na 2-giej konsultacji świetnie: "ja będę tylko odzwierciedlać aby mogła Pani zobaczyć siebie z dystansu" a na 3iej konsultacji: "rozdrapię Pani rany, dokonam w Paniżyciu zmian, ale te zmiany będą Panią bardzo bolały" Napiszecie Pewnie, że zmiany bolą. Ostatnio czyłam podręcznik do psychoterapii erics.cytat "uciekajcie od terapeutów, którzy zapowiadają ból i leczenie wieloletnie". Ja cierpię od lat i cierpię bo każdy terap.rozdrapuje na nowo i po swojemu bo "żeby zagoić trzeba rozdrapać". Po terapii grupowej rozwaliłam moją relację z matką bo uwierzyłam terap.że ona jest winna, bo nie odeszła od męża chorego psychicznie, terap.powiedziała, że "nie mam już domu, tam nic nie dostanę, ona mnie teraz będzie wspierać zamiast matki" Pojechałam po wsparcie do mej "nowej" matki, tak mnie rozstroiła, że z płaczem wybiegłam a ona za mną i z pryw.komórki zaczeła wydzwaniać proszac bym wróciła do gabinetu. Matkę nawet złą bo ułomną i niedoskonałą ma się JEDNĄ, a bolesna zmiana to jedynie uswiadomienie sobie, że matka to człowiek a nie bóg i robi pomyłki życiowe. A więc nowa terapeutka też sugerowała mi bolesne zmiany, przeczytajcie list do niej i wyciągnijcie wnioski, konsekwencje mądrości terapeutów ponosicie WY! 1.Nie mam ochoty aby "rozdrapywała" mi pani jakiekolwiek "rany". 2. Rany rozdrapywało wielu terapeutów, natomiast żaden nie potrafił ich zagoić 3. Rozdrapywana rana nigdy się nie zagoi 4. Pragnie mnie Pani przerobić na swoją modłę a tak by się stało, gdyż jak podaje literatura fachowa "czynnikiem leczącym jest osobowość terapeuty" natomiast Pani Aneto nie chcę być skrojona według Pani widzimisię. Nie jestem sweterkiem, który można przerabiać jak się chce. Co będzie gdy w trakcie tego "przerabiania" popsuje Pani tak ten sweterek, że odechce się Pani go naprawiać? Co będzie gdy pójdę do innego terapeuty i usłyszę, że szkody w sweterku są nie do naprawienia lub terapeuta zacznie znowu przerabiać sweterek według własnych upodobań. Tak jak pisze autor artykułu po podanym linkiem konsekwencje błędów terapeuty zawsze ponosi pacjent! Oczywiście wszystko można uzasadnić np.oporem w psychoterapii itp.... 5. Zaproponowała Pani, zmiany które będą mnie "cholernie boleć" bo takiego sformułowania Pani użyła. Nie chcę bólu, czyż człowiek o zdrowej psychice nie unika bólu wręcz instynktownie? 6. Nigdy nie zapomnę metafory, której użył kiedyś mój były terapeuta: "Pani Marto zanim stopniowo zbudujemy nowy most, nie możemy zniszczyć od razu starego ". Dziś doceniam mądrość tych słów. Miałam wrażenie, że Pani chciałaby zniszczyć ten "most" a jak miałabym funkcjonować bez nowego, który nie powstałby tak łatwo? Łatwo naruszyć czyjeś mechanizmy obronne trudniej natomiast zaproponować coś innego w zamian, a przecież terapeuci nie udzielają rad, prawda? Z czym więc bym została? Zburzymy stary dom zanim wybudujemy nowy, do tego czasu mam marznąć... 7. Dlaczego na poprzednim spotkaniu tak zachęcająco opowiadałam mi Pani, że będzie Pani dzielić się ze mną swoim odbiorem (odzwierciedlenie?) przedstawionych przeze mnie sytuacji a wnioski należą do mnie i to czy zrobię użytek z przedstawionego mi nowego punktu widzenia też należą do mnie. Ucieszyłam się, bo to zapowiadało wolność wyboru i poszanowanie mojej autonomii, zapowiadało się wspaniale. Niestety na kolejnej wizycie wystraszyła mnie Pani zapowiedzią bólu i cierpienia jakie mnie czeka i odniosłam wrażenie, że chce Pani dokonać operacji na mojej osobowości a ja mam tylko podpisać na to zgodę. Poczułam się oszukana, a gdzie jest moja wolność? Dlaczego przestała Pani rozmawiać ze mną jak z człowiekiem a zaczęła Pani posługiwac się jakimś modelem terapeutycznym? Na schematyczne posługiowanie się modelami skarżą się wszyscy moi znajomi będący w terapii. Posługiwanie się modelem można porównać do posługiwania się narzedziem przez rzemieślnika, można z tego zrobić coś w miarę dobrego np.toporne krzesło ale jednak krzesło lub posłusznego nijakiego pacjenta-tego dokona terapeuta rzemieślnik! Będąc artystą w rzemiośle stolarz tym samym narzedziem wykona dzieło sztuki a będąc artystą psychoterapii terapeuta tym samym modelem wykona człowieka, który żyje pełnią swych mozliwości, akceptuje swoje ograniczenia, dokonuje autoterapii by zachować swoje zdrowie psychiczne w niesprzyjających warunkach. Ja jako pielęgniarka uczę pacjenta SAMOOPIEKI, aby poradził soebie w domu w tym, w czym Ja go zastępowałam, gdy był w szpitalu. Ja od Pani oczekiwałam nie dłubania w ranach a nauczenia samoopieki. 8. Zauważyłam, że dość mocno Pani zareagowała na moją opowieść o bardzo empatycznej pani pracującej jako doradca zawodowy, mogę wręcz zapytać, co Pani wtedy czuła, pani Aneto? Dwie trzygodzinne sesje z tą panią, które miały być poświęcone kontaktom zawodowym uświadomiły mi w jaki sposób moje emocje zniekształcają sposób myślenia, odbiór rzeczywistości, reagowanie na rzeczywistość, na odbiór zachowania pracodawcy w czasie rozmowy o pracę. Odkryłam skąd wzięła mi się surowość w traktowaniu samej siebie, odnalazłam odpowiedź na pytanie co sprawia, że ludziom tak łatwo jest przypisywać mi ICH niechciane emocje,dlaczego uruchamiam mechanizm projekcji u innych. Odniesienia do domu i relacji z osobami znaczącymi pojawiły mi się same. Przy czym pani doradca cały czas podkreślała, że autorką odkryć jestem ja sama. Pani doradca wychodzi z założenia, że każde zachowanie i każde upieranie się przy danej postawie ma jakiś cel. Intensywnie prowokowała mnie do zadawania sobie pytania "po mi to? co z tego mam" sama doszłam do wniosku, że trwam przy zachowaniach, które nic nie wnoszą. Np.co mi daje nieustanne afirmowanie wad, które widzą we mnie inni? Dlaczego uparcie spełniam oczekiwania innych a nigdy swoje? Dlaczego nie wiem kim jestem naprawdę a natomiast wypisałam w ciągu minuty całą listę wad, patologii, ułomności, które jak okazały się cudzymi opiniami o mnie a ja je przyjęłam jako własne. Dziś nie pozwalam aby ktoś mi mówił jaka jestem! To JA o tym decyduję. Wreszcie poczulam się jak człowiek z ułomnościami i potencjałem do zmian a nie jak przypadek kliniczny. Zobaczyłam siebie we właściwych proporcjach do tej pory byłam DUŻYM zbiorem zaburzeń. Podsumowałam i podjęłam decyzję na nie. Dziękuję za poświęcony mi czas. Pozdrawiam serdecznie Marta Ps.zamieszczam link, o psychoterapii trochę inaczej. http://psycho-kit.pl/?p=590 Są utalentowani i drodzy terapeuci i są tacy jak ta Pani, ludzie o empatii walca drogowego... Piszcie co myślicie Pozdrawiam Was! Ps. chodzę na mitingi DDD i to mi pomaga :-)
  14. Soulmate

    List do terapeutki

    Witajcie! Dawno mnie tu nie było. Opiszę Wam moje poszukiwania dobrego dla mnie terapeuty. Na NFZ. Dodam, że mam fobię społeczną i problemy z utrzymaniem się w pracy (trudności z komunikacją interpersonalną itd.)Terapeuta ericksonowski (tak sibie określa na swej stronie internetowej)oddawał bez uprzedzenia terminy moich wizyt innym pacjentom, wyjaśnił, że robił to bo "nie umiem tego wyjaśnić ale Pani mnie drażni czymś ale nie wiem czym" i "a może poleczyłaby się Pani w zamkniętym ośrodku psychoterapii w Krakowie?". Kiedy pytałam go co skonociłam w konkretnej sytuacji w pracy odpowiadał, że nie zajmuje się takimi "drobiazgami jak komunikacja", a kiedy pytałam go o problemy w związku odpowiadał,że tym się nie zajmuje (dodam, że jest też terapeutą par małżeńskiech). Tak więc opowiadam mu o sobie od kilku mcy i zero reakcji, opowiem i wychodzę. PEWNIE PANI MODERATOR POWIE, ŻE "TERAPEUTA NIE JEST OD UDZIELANIA RAD I RECEPT NA ŻYCIE" otóż przypominam, że jakoś do gazet do rubryki pt. "zdaniem psychologa" ludzie piszą o swoim problemie i dostają wskazówkę jak porozmawiać, jak postapić gdy np. pijany mąż bije lub co zrobić gdy nawiedzają człowieka myśli "S". Nawet terapeuci przedstawiający się z imienia i nazwiska, ze zdjęciem na portalach wypowiadają się, że psycholog ma obowiązek poradzić! Skoro ja wyleciałam już z 6zakładów pracy przeszłam grupową terapię i indywidualną krótkoterminową też i nadal NIE WIEM CO ROBIĘ, ŻE TAK WNERWIAM LUDZI W PRACY, ŻE MNIE WYWALAJĄ, to chyba niehumanitarne jest gdy po roku terapii terapeuta certyfikowany, psycholog i pedagog w jednym milczy gdy zadaję mu pytanie: jak pani myśli co ja knocę? Pada odpowiedź nie wiem. A ja co mam zrobić? Umrzeć z głodu bez pracy czy POCZEKAĆ, AŻ MI SIĘ TAK POGORSZY ŻE DOSTANĘ RENTĘ PSYCHIATRYCZNĄ?! Poszukałam innej terapeutki, na 2-giej konsultacji świetnie: "ja będę tylko odzwierciedlać aby mogła Pani zobaczyć siebie z dystansu" a na 3iej konsultacji: "rozdrapię Pani rany, dokonam w Paniżyciu zmian, ale te zmiany będą Panią bardzo bolały" Napiszecie Pewnie, że zmiany bolą. Ostatnio czyłam podręcznik do psychoterapii erics.cytat "uciekajcie od terapeutów, którzy zapowiadają ból i leczenie wieloletnie". Ja cierpię od lat i cierpię bo każdy terap.rozdrapuje na nowo i po swojemu bo "żeby zagoić trzeba rozdrapać". Po terapii grupowej rozwaliłam moją relację z matką bo uwierzyłam terap.że ona jest winna, bo nie odeszła od męża chorego psychicznie, terap.powiedziała, że "nie mam już domu, tam nic nie dostanę, ona mnie teraz będzie wspierać zamiast matki" Pojechałam po wsparcie do mej "nowej" matki, tak mnie rozstroiła, że z płaczem wybiegłam a ona za mną i z pryw.komórki zaczeła wydzwaniać proszac bym wróciła do gabinetu. Matkę nawet złą bo ułomną i niedoskonałą ma się JEDNĄ, a bolesna zmiana to jedynie uswiadomienie sobie, że matka to człowiek a nie bóg i robi pomyłki życiowe. A więc nowa terapeutka też sugerowała mi bolesne zmiany, przeczytajcie list do niej i wyciągnijcie wnioski, konsekwencje mądrości terapeutów ponosicie WY! 1.Nie mam ochoty aby "rozdrapywała" mi pani jakiekolwiek "rany". 2. Rany rozdrapywało wielu terapeutów, natomiast żaden nie potrafił ich zagoić 3. Rozdrapywana rana nigdy się nie zagoi 4. Pragnie mnie Pani przerobić na swoją modłę a tak by się stało, gdyż jak podaje literatura fachowa "czynnikiem leczącym jest osobowość terapeuty" natomiast Pani Aneto nie chcę być skrojona według Pani widzimisię. Nie jestem sweterkiem, który można przerabiać jak się chce. Co będzie gdy w trakcie tego "przerabiania" popsuje Pani tak ten sweterek, że odechce się Pani go naprawiać? Co będzie gdy pójdę do innego terapeuty i usłyszę, że szkody w sweterku są nie do naprawienia lub terapeuta zacznie znowu przerabiać sweterek według własnych upodobań. Tak jak pisze autor artykułu po podanym linkiem konsekwencje błędów terapeuty zawsze ponosi pacjent! Oczywiście wszystko można uzasadnić np.oporem w psychoterapii itp.... 5. Zaproponowała Pani, zmiany które będą mnie "cholernie boleć" bo takiego sformułowania Pani użyła. Nie chcę bólu, czyż człowiek o zdrowej psychice nie unika bólu wręcz instynktownie? 6. Nigdy nie zapomnę metafory, której użył kiedyś mój były terapeuta: "Pani Marto zanim stopniowo zbudujemy nowy most, nie możemy zniszczyć od razu starego ". Dziś doceniam mądrość tych słów. Miałam wrażenie, że Pani chciałaby zniszczyć ten "most" a jak miałabym funkcjonować bez nowego, który nie powstałby tak łatwo? Łatwo naruszyć czyjeś mechanizmy obronne trudniej natomiast zaproponować coś innego w zamian, a przecież terapeuci nie udzielają rad, prawda? Z czym więc bym została? Zburzymy stary dom zanim wybudujemy nowy, do tego czasu mam marznąć... 7. Dlaczego na poprzednim spotkaniu tak zachęcająco opowiadałam mi Pani, że będzie Pani dzielić się ze mną swoim odbiorem (odzwierciedlenie?) przedstawionych przeze mnie sytuacji a wnioski należą do mnie i to czy zrobię użytek z przedstawionego mi nowego punktu widzenia też należą do mnie. Ucieszyłam się, bo to zapowiadało wolność wyboru i poszanowanie mojej autonomii, zapowiadało się wspaniale. Niestety na kolejnej wizycie wystraszyła mnie Pani zapowiedzią bólu i cierpienia jakie mnie czeka i odniosłam wrażenie, że chce Pani dokonać operacji na mojej osobowości a ja mam tylko podpisać na to zgodę. Poczułam się oszukana, a gdzie jest moja wolność? Dlaczego przestała Pani rozmawiać ze mną jak z człowiekiem a zaczęła Pani posługiwac się jakimś modelem terapeutycznym? Na schematyczne posługiowanie się modelami skarżą się wszyscy moi znajomi będący w terapii. Posługiwanie się modelem można porównać do posługiwania się narzedziem przez rzemieślnika, można z tego zrobić coś w miarę dobrego np.toporne krzesło ale jednak krzesło lub posłusznego nijakiego pacjenta-tego dokona terapeuta rzemieślnik! Będąc artystą w rzemiośle stolarz tym samym narzedziem wykona dzieło sztuki a będąc artystą psychoterapii terapeuta tym samym modelem wykona człowieka, który żyje pełnią swych mozliwości, akceptuje swoje ograniczenia, dokonuje autoterapii by zachować swoje zdrowie psychiczne w niesprzyjających warunkach. Ja jako pielęgniarka uczę pacjenta SAMOOPIEKI, aby poradził soebie w domu w tym, w czym Ja go zastępowałam, gdy był w szpitalu. Ja od Pani oczekiwałam nie dłubania w ranach a nauczenia samoopieki. 8. Zauważyłam, że dość mocno Pani zareagowała na moją opowieść o bardzo empatycznej pani pracującej jako doradca zawodowy, mogę wręcz zapytać, co Pani wtedy czuła, pani Aneto? Dwie trzygodzinne sesje z tą panią, które miały być poświęcone kontaktom zawodowym uświadomiły mi w jaki sposób moje emocje zniekształcają sposób myślenia, odbiór rzeczywistości, reagowanie na rzeczywistość, na odbiór zachowania pracodawcy w czasie rozmowy o pracę. Odkryłam skąd wzięła mi się surowość w traktowaniu samej siebie, odnalazłam odpowiedź na pytanie co sprawia, że ludziom tak łatwo jest przypisywać mi ICH niechciane emocje,dlaczego uruchamiam mechanizm projekcji u innych. Odniesienia do domu i relacji z osobami znaczącymi pojawiły mi się same. Przy czym pani doradca cały czas podkreślała, że autorką odkryć jestem ja sama. Pani doradca wychodzi z założenia, że każde zachowanie i każde upieranie się przy danej postawie ma jakiś cel. Intensywnie prowokowała mnie do zadawania sobie pytania "po mi to? co z tego mam" sama doszłam do wniosku, że trwam przy zachowaniach, które nic nie wnoszą. Np.co mi daje nieustanne afirmowanie wad, które widzą we mnie inni? Dlaczego uparcie spełniam oczekiwania innych a nigdy swoje? Dlaczego nie wiem kim jestem naprawdę a natomiast wypisałam w ciągu minuty całą listę wad, patologii, ułomności, które jak okazały się cudzymi opiniami o mnie a ja je przyjęłam jako własne. Dziś nie pozwalam aby ktoś mi mówił jaka jestem! To JA o tym decyduję. Wreszcie poczulam się jak człowiek z ułomnościami i potencjałem do zmian a nie jak przypadek kliniczny. Zobaczyłam siebie we właściwych proporcjach do tej pory byłam DUŻYM zbiorem zaburzeń. Podsumowałam i podjęłam decyzję na nie. Dziękuję za poświęcony mi czas. Pozdrawiam serdecznie Marta Ps.zamieszczam link, o psychoterapii trochę inaczej. http://psycho-kit.pl/?p=590 Są utalentowani i drodzy terapeuci i są tacy jak ta Pani, ludzie o empatii walca drogowego... Piszcie co myślicie Pozdrawiam Was! Ps. chodzę na mitingi DDD i to mi pomaga :-)
  15. Witajcie! Dawno mnie tu nie było. Opiszę Wam moje poszukiwania dobrego dla mnie terapeuty. Na NFZ. Dodam, że mam fobię społeczną i problemy z utrzymaniem się w pracy (trudności z komunikacją interpersonalną itd.)Terapeuta ericksonowski (tak sibie określa na swej stronie internetowej)oddawał bez uprzedzenia terminy moich wizyt innym pacjentom, wyjaśnił, że robił to bo "nie umiem tego wyjaśnić ale Pani mnie drażni czymś ale nie wiem czym" i "a może poleczyłaby się Pani w zamkniętym ośrodku psychoterapii w Krakowie?". Kiedy pytałam go co skonociłam w konkretnej sytuacji w pracy odpowiadał, że nie zajmuje się takimi "drobiazgami jak komunikacja", a kiedy pytałam go o problemy w związku odpowiadał,że tym się nie zajmuje (dodam, że jest też terapeutą par małżeńskiech). Tak więc opowiadam mu o sobie od kilku mcy i zero reakcji, opowiem i wychodzę. PEWNIE PANI MODERATOR POWIE, ŻE "TERAPEUTA NIE JEST OD UDZIELANIA RAD I RECEPT NA ŻYCIE" otóż przypominam, że jakoś do gazet do rubryki pt. "zdaniem psychologa" ludzie piszą o swoim problemie i dostają wskazówkę jak porozmawiać, jak postapić gdy np. pijany mąż bije lub co zrobić gdy nawiedzają człowieka myśli "S". Nawet terapeuci przedstawiający się z imienia i nazwiska, ze zdjęciem na portalach wypowiadają się, że psycholog ma obowiązek poradzić! Skoro ja wyleciałam już z 6zakładów pracy przeszłam grupową terapię i indywidualną krótkoterminową też i nadal NIE WIEM CO ROBIĘ, ŻE TAK WNERWIAM LUDZI W PRACY, ŻE MNIE WYWALAJĄ, to chyba niehumanitarne jest gdy po roku terapii terapeuta certyfikowany, psycholog i pedagog w jednym milczy gdy zadaję mu pytanie: jak pani myśli co ja knocę? Pada odpowiedź nie wiem. A ja co mam zrobić? Umrzeć z głodu bez pracy czy POCZEKAĆ, AŻ MI SIĘ TAK POGORSZY ŻE DOSTANĘ RENTĘ PSYCHIATRYCZNĄ?! Poszukałam innej terapeutki, na 2-giej konsultacji świetnie: "ja będę tylko odzwierciedlać aby mogła Pani zobaczyć siebie z dystansu" a na 3iej konsultacji: "rozdrapię Pani rany, dokonam w Paniżyciu zmian, ale te zmiany będą Panią bardzo bolały" Napiszecie Pewnie, że zmiany bolą. Ostatnio czyłam podręcznik do psychoterapii erics.cytat "uciekajcie od terapeutów, którzy zapowiadają ból i leczenie wieloletnie". Ja cierpię od lat i cierpię bo każdy terap.rozdrapuje na nowo i po swojemu bo "żeby zagoić trzeba rozdrapać". Po terapii grupowej rozwaliłam moją relację z matką bo uwierzyłam terap.że ona jest winna, bo nie odeszła od męża chorego psychicznie, terap.powiedziała, że "nie mam już domu, tam nic nie dostanę, ona mnie teraz będzie wspierać zamiast matki" Pojechałam po wsparcie do mej "nowej" matki, tak mnie rozstroiła, że z płaczem wybiegłam a ona za mną i z pryw.komórki zaczeła wydzwaniać proszac bym wróciła do gabinetu. Matkę nawet złą bo ułomną i niedoskonałą ma się JEDNĄ, a bolesna zmiana to jedynie uswiadomienie sobie, że matka to człowiek a nie bóg i robi pomyłki życiowe. A więc nowa terapeutka też sugerowała mi bolesne zmiany, przeczytajcie list do niej i wyciągnijcie wnioski, konsekwencje mądrości terapeutów ponosicie WY! 1.Nie mam ochoty aby "rozdrapywała" mi pani jakiekolwiek "rany". 2. Rany rozdrapywało wielu terapeutów, natomiast żaden nie potrafił ich zagoić 3. Rozdrapywana rana nigdy się nie zagoi 4. Pragnie mnie Pani przerobić na swoją modłę a tak by się stało, gdyż jak podaje literatura fachowa "czynnikiem leczącym jest osobowość terapeuty" natomiast Pani Aneto nie chcę być skrojona według Pani widzimisię. Nie jestem sweterkiem, który można przerabiać jak się chce. Co będzie gdy w trakcie tego "przerabiania" popsuje Pani tak ten sweterek, że odechce się Pani go naprawiać? Co będzie gdy pójdę do innego terapeuty i usłyszę, że szkody w sweterku są nie do naprawienia lub terapeuta zacznie znowu przerabiać sweterek według własnych upodobań. Tak jak pisze autor artykułu po podanym linkiem konsekwencje błędów terapeuty zawsze ponosi pacjent! Oczywiście wszystko można uzasadnić np.oporem w psychoterapii itp.... 5. Zaproponowała Pani, zmiany które będą mnie "cholernie boleć" bo takiego sformułowania Pani użyła. Nie chcę bólu, czyż człowiek o zdrowej psychice nie unika bólu wręcz instynktownie? 6. Nigdy nie zapomnę metafory, której użył kiedyś mój były terapeuta: "Pani Marto zanim stopniowo zbudujemy nowy most, nie możemy zniszczyć od razu starego ". Dziś doceniam mądrość tych słów. Miałam wrażenie, że Pani chciałaby zniszczyć ten "most" a jak miałabym funkcjonować bez nowego, który nie powstałby tak łatwo? Łatwo naruszyć czyjeś mechanizmy obronne trudniej natomiast zaproponować coś innego w zamian, a przecież terapeuci nie udzielają rad, prawda? Z czym więc bym została? Zburzymy stary dom zanim wybudujemy nowy, do tego czasu mam marznąć... 7. Dlaczego na poprzednim spotkaniu tak zachęcająco opowiadałam mi Pani, że będzie Pani dzielić się ze mną swoim odbiorem (odzwierciedlenie?) przedstawionych przeze mnie sytuacji a wnioski należą do mnie i to czy zrobię użytek z przedstawionego mi nowego punktu widzenia też należą do mnie. Ucieszyłam się, bo to zapowiadało wolność wyboru i poszanowanie mojej autonomii, zapowiadało się wspaniale. Niestety na kolejnej wizycie wystraszyła mnie Pani zapowiedzią bólu i cierpienia jakie mnie czeka i odniosłam wrażenie, że chce Pani dokonać operacji na mojej osobowości a ja mam tylko podpisać na to zgodę. Poczułam się oszukana, a gdzie jest moja wolność? Dlaczego przestała Pani rozmawiać ze mną jak z człowiekiem a zaczęła Pani posługiwac się jakimś modelem terapeutycznym? Na schematyczne posługiowanie się modelami skarżą się wszyscy moi znajomi będący w terapii. Posługiwanie się modelem można porównać do posługiwania się narzedziem przez rzemieślnika, można z tego zrobić coś w miarę dobrego np.toporne krzesło ale jednak krzesło lub posłusznego nijakiego pacjenta-tego dokona terapeuta rzemieślnik! Będąc artystą w rzemiośle stolarz tym samym narzedziem wykona dzieło sztuki a będąc artystą psychoterapii terapeuta tym samym modelem wykona człowieka, który żyje pełnią swych mozliwości, akceptuje swoje ograniczenia, dokonuje autoterapii by zachować swoje zdrowie psychiczne w niesprzyjających warunkach. Ja jako pielęgniarka uczę pacjenta SAMOOPIEKI, aby poradził soebie w domu w tym, w czym Ja go zastępowałam, gdy był w szpitalu. Ja od Pani oczekiwałam nie dłubania w ranach a nauczenia samoopieki. 8. Zauważyłam, że dość mocno Pani zareagowała na moją opowieść o bardzo empatycznej pani pracującej jako doradca zawodowy, mogę wręcz zapytać, co Pani wtedy czuła, pani Aneto? Dwie trzygodzinne sesje z tą panią, które miały być poświęcone kontaktom zawodowym uświadomiły mi w jaki sposób moje emocje zniekształcają sposób myślenia, odbiór rzeczywistości, reagowanie na rzeczywistość, na odbiór zachowania pracodawcy w czasie rozmowy o pracę. Odkryłam skąd wzięła mi się surowość w traktowaniu samej siebie, odnalazłam odpowiedź na pytanie co sprawia, że ludziom tak łatwo jest przypisywać mi ICH niechciane emocje,dlaczego uruchamiam mechanizm projekcji u innych. Odniesienia do domu i relacji z osobami znaczącymi pojawiły mi się same. Przy czym pani doradca cały czas podkreślała, że autorką odkryć jestem ja sama. Pani doradca wychodzi z założenia, że każde zachowanie i każde upieranie się przy danej postawie ma jakiś cel. Intensywnie prowokowała mnie do zadawania sobie pytania "po mi to? co z tego mam" sama doszłam do wniosku, że trwam przy zachowaniach, które nic nie wnoszą. Np.co mi daje nieustanne afirmowanie wad, które widzą we mnie inni? Dlaczego uparcie spełniam oczekiwania innych a nigdy swoje? Dlaczego nie wiem kim jestem naprawdę a natomiast wypisałam w ciągu minuty całą listę wad, patologii, ułomności, które jak okazały się cudzymi opiniami o mnie a ja je przyjęłam jako własne. Dziś nie pozwalam aby ktoś mi mówił jaka jestem! To JA o tym decyduję. Wreszcie poczulam się jak człowiek z ułomnościami i potencjałem do zmian a nie jak przypadek kliniczny. Zobaczyłam siebie we właściwych proporcjach do tej pory byłam DUŻYM zbiorem zaburzeń. Podsumowałam i podjęłam decyzję na nie. Dziękuję za poświęcony mi czas. Pozdrawiam serdecznie Marta Ps.zamieszczam link, o psychoterapii trochę inaczej. http://psycho-kit.pl/?p=590 Są utalentowani i drodzy terapeuci i są tacy jak ta Pani, ludzie o empatii walca drogowego... Piszcie co myślicie Pozdrawiam Was! Ps. chodzę na mitingi DDD i to mi pomaga :-)
×