Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Agathy,

Sam fakt istnienia nerwicy musisz w sobie zaakceptować. Myśl pozytywnie, jeśli masz lęk to masz - jest, ale zaraz sobie pójdzie. Nie myśl o lękach bo wtedy przywołujesz je jak złe duchy. I nadzieja, wiara są tutaj bardzo ważne. Też zdaję w tym roku maturę. Ale nie można się tym łamać. To tylko 2 miesiące, wykorzystaj je dobrze aby dobrze wypaść na maturce. A potem czerwiec i dłuuugie wolne :D o tym myśl. A tak w ogóle to zajrzyj tutaj: http://www.forum.nerwica.com/co-bardzo-optymistycznego-vt6238.html Mam nadzieję że posty w tym temacie odbierzesz jak najbardziej pozytywnie, mnie to wczoraj podbudowało. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za słowa otuchy. Nie chcę się poddawać bo uważam że już dużo osiągnęłam i nie chcę żeby to się zmarnowało. Gdy w szkole jest dobrze i ja czuję się dobrze. Lecz gdy w szkole przeżywam te złe chwile wszystko odbija się poźniej na moim samopoczuciu. Dziś znowu bałam się iść do szkoły ale poszłam i cieszę się z tego. Było ciężko ale dałam radę i szczerze mówiąc jestem z siebie dumna i mam teraz o wiele lepszy nastrój niż rano. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Zastanawiam się dalej co z tymi tabletkami. Naprawdę chciałabym przestać je brać. Nie będe brać już całej tabletki. Będę brac po połówce żeby przyzwyczajać organizm do coraz mniejszej dawki. I tak już czuję się źle, ale powiedziałam sobie że przetrzymam te gorsze dni. Nie wiem czy dobrze robię, ale cóż...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejna noc kiedy nic nie robie tylko mysle nad swoim beznadziejnym zyciem. Czasami chcialabym juz umrzec, ale nie mam odwagi na proby samobojcze......Nic mi nie wychodzi. Popelnilam duzo bledow w zyciu, zaluje ich, ale wiem ze ich sie nie da naprawic. Czasami chce z kims porozmaiwac, ale niewiem czy to cos da....Ile jeszcze bede cierpiec, dlaczego mnie to spotkalo, ja nie prosze o duzo, a mimo to i tak nic mi sie nie udaje......smutno mi.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magdo ,chyba nie ma czlowieka który w swoim zyciu nie popełnia błędów.Na błędach się czlowiek uczy i to przez całe życie kochana.

Umrzec?a powiedz?Czy to jest wyjscie z sytuacjii?Kolejny błąd,nic więcej -egoizm ,pomysl o bliskich....

Piszesz, że czasami chcesz z kims porozmawiac ,i super..to pomaga.

Wiesz?Kiedys tez myslałam inaczej...rozmowa?z przyjaciólką?,z mężem?..z kimśtam?....po co? co to da?

Nieprawda....duzo daje..wyrzucasz z siebie wszystko-tylko szczerośc ,by nic nie pozostało w Tobie,to wazne..

Ale mimo wszystko jesli masz jakies problemy (bo niewątpliwie masz) radze psychologa,to osoba postronna,poza tym nie zna Cię,idziesz i mówisz do woli....wywalasz wszystko z siebie...jejku co to za ulga...a póxniej starasz się myslec jak to "poskładac"....Naprawdę warto.

Najgorzej się załamac!!!Nie wolno Ci tego robic...nie ma takiej sytuacji z której nie byloby wyjscia,naprawdę ,uwierz mi..

Trzymam za Ciebie kciuki i nie smu się az tak bardzo...pamiętaj -zawsze po burzy przychodzi słońce...trzeba tylko wierzyc :D

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejna noc kiedy nic nie robie tylko mysle nad swoim beznadziejnym zyciem. Czasami chcialabym juz umrzec, ale nie mam odwagi na proby samobojcze......Nic mi nie wychodzi. Popelnilam duzo bledow w zyciu, zaluje ich, ale wiem ze ich sie nie da naprawic. Czasami chce z kims porozmaiwac, ale niewiem czy to cos da....Ile jeszcze bede cierpiec, dlaczego mnie to spotkalo, ja nie prosze o duzo, a mimo to i tak nic mi sie nie udaje......smutno mi.........

 

Hej Magdo

Też popełniłem sporo błędów , tak samo rozpamiętuje je na codzień nawet te jeszcze z podstawówki, tak bardzo chciałbym cofnąć czas, podobno to nie jest dobre, mówi się nam żeby zapomnieć, wyciągnąć wnioski i iść dalej nie popełniając ich ponownie, pamiętam ile to razy z werwa brałem się za coś nowego nauka, próby itd a kończyło się całkowitą porażką, te rzeczy potrafią całkowicie demotywować nawet dzisiaj w pracy, ja ide na psychoterapię (na razie przymierzam się do tego jak sójka za morze) co Tobie też chyba by dobrze zrobiło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Magda :) Opowiem Ci jak jest ze mną. Ja popelnilam w życiu calą masę blędów, beznadziejnych blędów. To doprowadzilo mnie do wewnętrznej ruiny, cale moje życie leglo w gruzach. Nikomu nic zlego nie zrobilam-najbardziej skrzywdzilam samą siebie. Przez bardzo dlugi okres zmagalam się z takimi uczuciami jak wewnętrzny ból, niepewność, strach, poczucie winy i z calą siecią tej beznadziei, w którą sama się wplątalam. To trwa od lat. To byl koszmar. Ale nie moglam z tego wyjść. To mnie przeroslo. Przyszla deprejsa. Bylo jeszcze gorzej. Powoli zaczelam zdawać sobie sprawę co jak i dlaczego. Uświadamilam sobie dokladnie wszystkie blędy ich podloże. Fakt, że do tego przyczynily się inne rzeczy niezależne ode mnie. Ale to glównie moja wina. I wiesz co? Nie potrafię zrozumieć jak moglam tak beznadziejnie wszystko zniszczyć. Poprostu nie mogę tego pojąć. Ciągle szamotalam się z tym, nie moglam się z tym pogodzić. Wczoraj stalo się coś, co sprawilo, że poczulam spokój. Wczoraj usiadlam wieczorem i nie myślalam już "że przeraża mnie ta beznadzieja" tylko powiedzialam sobie otwarcie: ponioslam swoją życiową porażkę. Upadlam. Tak wlaśnie taka jest prawda. Mimo, że jestem mloda czuję się jak osoba, która poniosla osobistą życiową porażkę. Bo cale moje życie wygląga zupelnie nie tak jak powinno. Bo blędy które popelnilam są beznadziejne. Bo tego nie da się zrozumieć. Bo stracilam prawie wszystko. Stracilam siebie i to najbardziej boli.

Teraz uśmiecham się. Tego nie widać, bo to jest wewnętrzny uśmiech. Dobrze, że upadlam na same dno, że już nie trwam w tej beznadziei. Teraz jestem w punkcie, z którego mogę zacząć nowe życie. Pogodzilam się z tym, że tak wyszlo. Chociaż dalej nie bardzo mogę to pojąć. Przede mną dluga droga. To nie jest proste. Jest trudne. Ale nie zamierzam się poddać. Za wiele razy to robilam. Treaz idę przed siebie. Do szczęścia...

Też mialam myśli samobójcze, ale w glębi duszy wiedzialam, że nigdy bym tego nie zrobila, nie chcialam tego. To żadne rozwiązanie. Czasem trzeba upaćś bardzo nisko, dotknąć dna, zdać sobie sprawę ze wszystkiego i pogodzić się z tym, że blędy bardzo kosztują. Coś Ci powiem, postanów sobie już teraz, że nie poddasz się. Że odnajdziesz szczęście, że poradzisz sobie z tym wszystkim. I idź przed siebie. Nawet jak upadniesz (ja tych upadków mialam setki) nie poddawaj się. Idź dalej, szukaj rozwiązania. Myślę, że jak podejmiesz walkę o swoje życie i szczęście to wygrasz. I tego Ci życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AShley, ładnie napisane, chwyta...

Myślę że każdy z nas popełni błedy czasami takie, że mają decydujący wpływ na nasze całe życie, ostatni gdzieś wyczytałam, że więcej satysfakcji czy szczęścia daje nam skupianie się na procesie dochodzenia do celu niż na samym celu. I to jest bardzo logiczne i wprowadzenie tego w zycie może zmienić wiele.

Określamy sobie cel? I co? Często na starcie już mówimy o nie! Przecież to nie dla mnie, nie dam rady itp.

Oczywiście patrząc na cel nie damy rady zrealizować go natychmiast. Ale jak pomyślimy o 1-szym kroku jaki powinnismy wykonać aby zbliżyć się do celu już jest lepiej, krok jest łatwiejszy i damy radę !!! I po wykonaniu tego kroku należy się docenić i cieszyć że już zaczęłam/ąłem i iść dalej. Skupiać się na kroczkach.

Pozdrowionka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda18, Witaj!

Życie to same wzloty i upadki, raz jest lepiej, raz gorzej. Każdy popełnia błędy. Najważniejsze nie jest jednak zaglądanie w swoją przeszłość i zadręczanie się dawnymi błędami, bo to kolejny błąd. Nie oglądaj się za siebie. Co się stało, się nie odstanie. Nie zmienisz tego, więc nie warto się tym zadręczać. Osobiście, gdybym skumulował wszystkie swoje życiowe - mniejsze i większe błędy, to raczej żyletka, pociąg, albo okno... wiesz o co chodzi. Nie warto. Bo przy takim podejściu ludzkość popełniłaby zbiorowe samobójstwo. A ty lepiej patrz przed siebie i myśl, jakby przeżyć to życie, aby być z niego zadowoloną. Skup się na przyszłości, a nie na tym, co już się stało. Nie mów, że Ci nic nie wychodzi. Ty tylko nie zauważasz tych pozytywnych faktów, a stawiasz na 1 miejscu swoje niepowodzenia. I jeśli chcesz z kimś porozmawiać - to dobry pomysł, bo rozmowa pomaga. Tylko żeby to była zaufana osoba, której możesz powierzyć swoje myśli i uczucia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wszystkim ;) Kiedyś kilka lat temu jak siedzieliśmy na szkole, nudziliśmy sie i poszliśmy do chemicznego po farby.., od pierwszego kontaktu zakochałem się w tym sporcie ale ostatnio nie mogę usiąść żadnego

projektu zrobić. Często nic mi się nie chce i siedzę w domu cały dzień śpię, a

w nocy ogarnia mnie stres i nie mogę zasnąć, okrutna melancholia. Ostatnio mam chęci coś zrobić ale strasznie mi drżą ręce :( ,boje się że to mi nie minie i już nie będzie tak jak kiedyś, choć nadal to kocham ale jak patrze na takie krzywe kreski to chce mi sie płakać i jestem zły na siebie. To było dla mnie często wszystkim co miałem, ucieczką od problemów i czułem się najszczęśliwszą osobą na świecie gdy sie w tym spełniałem. Czy to może być wina depresji?, jak nie to czego..? , Z góry dziękuje za pomoc..:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[size=7]NO CÓZ JA MOGE POWIEDZIEC TO SAMO.DO CZEGO SIE NIE DOTKNE TO KRACH. KAZDE NIEPOWODZENIE DOŁUJE MNIE DO OPORU. PEWNEGO DNIA POMYSLAŁAM SOBIE TAK: JA CHYBA WOGOLE NIE POWINNAM WYCHODZIC Z DOMU - TO WTEDY NIE BĘDZIE KLOPOTÓW, NIEPOWODZEŃ. ZAPLATAŁAM SIĘ. WIEM ŻE NALEZY ZERWAC Z PRZESZŁOŚCIĄ BO ONA NISZCZY. ALE TO KURCZE ROBI SIE SAMO. NAGLE NI Z TEGO NI Z OWEGO MAM PRED OCZAMI SCENY Z NIEUDANEGO ZYCIA. ŚCIĄGNĘŁAM SOBIE PRZEZ E-MULE AUTOHIPNOZE. SŁUCHAM CODZIENNIE PRZED SNEM-UCZE SIĘ JEJ. JEST TROCHE LEPIEJ. POZDRAWIAM[/size]

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się lepiej czuję, od kiedy naprawdę przestało mnie obchodzić, co myślą o mnie inni I CO ONI ROBIĄ (a czego ja nie robię i NIE MUSZĘ). I od kiedy przestałam wierzyć w jakąś "zbiorową rzeczywistość" - że niby jak np. studiujesz na dobrej uczleni, to odnosisz sukces, a jak nic nie robisz, to jesteś do d.... itp (właściwie jest to rzeczyiwstość, która obejmuje tylko i wyłącznie środowisko, w którym się akurat obracasz). Ja też czuję się tak, jakbym wychodziła z jakiegoś bagna, ale wiem, że będziez ze mną wkrótce BARDZO dobrze :mrgreen: ... Kiedy znajdzie się właściwą drogę (a przynajmniej jej początek), od razu to czuć. Od razu czuję to szczęście z takiego "nieprzymuszonego życia", które kiedyś prowadziłam. Zrozumiałam, że naprawdę mogę robić to, co mi się podoba, nawet jeśli będzie to łapanie koników polnych w ogrodzie. I czuć satysfakcję. Dobrze jest podejść do życia "indywidualnie" - jakby nie obchodziło cię to, czy ktoś ma świetne życie, znajomych, itp... Każdy może znaleźć swoje miejsce na świecie. Może inaczej: dla każdego jest miejsce na tym świecie. Trzeba po prostu mieć odwagę i je znaleźć. Wiem, ten koniec trochę mi ckliwy wyszedł. Sorry...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madziu siebie również zaliczam do listy osób popełniających błędy w swoim życiu. Było ich dużo , a o niektórych nawet nie chcę wspominać. Co nie oznacza że większość czy mniejszość dała mi popalić, a niektóre coś w tym moim marnym życiu nauczyły mnie. Nigdy, a to nigdy się nie poddać, bez względu co by się nie wydarzyło. Nie wolno się poddawać.Wykonywać malutki krok do przodu, potem następny itd. do przodu i patrzeć przed siebie.Pa.kochana. Patrz przed siebie........... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co wybór to porażka. Chiałam dobrze, a wychodziło źle.

u mnie niestety też tak było. teraz trochę lepiej, ale w pewnym momencie podjęcie jakiejkolwiek decyzji było prawie niemozliwe bo za bardzo się bałam że ...i tak wyjdzie źle.

A jeśli chodzi o błędy - to niektórych do tej pory sobie nie mogę wybaczyć - chociaż nie były aż takie straszne. Głupoty to sobie nigdy nie wybaczę . grrr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale to nie tylko kwestia wybaczenia... Bo te niepowodzenia sprawiają, że masz zaniżone poczucie własnej wartości :( - skoro nic ci nie wychodzi, to musisz być "groszy" od innych, nie?? Wg mnie, trzeba zacząć powoli się jakoś "dowartościowywać", kroczek po kroczku 8)8) .... Zacząć od byle czego... Żeby tylko poczuć, że nadajesz się do CZEGOKOLWIEK... A potem sam poczujesz, że stać cię na więcej..... :mrgreen: Tak przynajmniej zaczyna POWOLI wynikać z mojego doświadczenia.... :mrgreen::mrgreen: Możesz np. zacząć pomagać innym w jakiś sposób - to naprawdę podnosi poczucie własnej wartości. :D Kiedy czujesz, że komuś się do czegoś przydajesz :D (nie mówię oczywiście o wyzysku :evil: ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.Zgadzam sie z przedmowca ze sam czlowiek nie da rady :( bo choroba sama nie minie,nie odejdzie,a pomoc ludzka jest nieoceniona!pamietaj o tym-tylko musisz trafic na dobrych ludzi a wlasnie tu odnajdziesz odpowiedzi na wszystkie nurtujace cie pytania-jestes w dobrym miejscu-nie bedziesz tu sam i naprawde mozesz tu lczyc na pomoc ludzi ktorzy juz to przeszli-sa w tym lub juz z tego wyszli-pytaj,pisz jak najwiecej o sobie,wywlaj to z siebie a napewno nie bedziesz sie czul samotny i zagubiony:)nie wstydz sie,i pamietaj ze twoj problem nie jest traktowany przez nas jak kolejny przypadek tylko jest tak samo wazny jak nasz wlasny!bo doskonale wiemy co czujesz.Glowa do gory!nie jestes sam!masz Nas!bedzie dobrze! :smile: pozdrawiam cie cieplutko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co płakać nad ,,rozlanym mlekiem".Znam to ...to poczucie klątwy, fatum, złej karmy, fatalizmu/nie ważne jak nazywamy brak szczęścia (Sprawiedliwości). Gdyby życie było w kratkę -jakaś proporcja, dobra i zła które nas spotyka.Ale czasem jesteśmy Syzyfami i jedyny plus to to, że kamień nas nie przygniata( ale tylko dlatego, abyśmy mogli dalej go pchać). I co...co z tego :?: co z tego że było źle, przecież idziemy dalej. Jak idziesz to nie oglądaj się za siebie, bo się przewrócisz i daleko nie zajdziesz. Nic mi się nie udało wczoraj więc nic nie będę robić jutro :?: A może jednak Coś osiągnęłaś, może Twoje klęski są subiektywne, może nie poradziłaś sobie z problemami w 100% ale jednak udało Ci się uniknąć katastrofy :!::?: .A gdybym ja był na Twoim miejscu - może nie osiągnąłbym tego co Ty :?: Masz żal do siebie(nie tylko do życia),czyli czujesz że mogłabyś osiągnąć więcej -dać więcej....więcej od czego :?: od tego co już dałaś :?: osiągnęłaś :?:CZYLI JEDNAK COŚ CI SIE UDAłO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×