Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Jak "ideał sięgnie bruku", to pozostaje tylko podnieść się, pozamiatać i iść z podniesioną przyłbicą do przodu.

Tylko... wiecie... strasznie się boję, żeby nie popełnić starych błędów kolejny raz. Znów nie upaść i to tym razem tak totalnie, na pysk. Boję się, że znów wszystko pokićkam i skrzywdzę - najbardziej siebie. Jak się nie dać? Ha? Jak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

strasznie się boję, żeby nie popełnić starych błędów kolejny raz. Znów nie upaść i to tym razem tak totalnie, na pysk. Boję się, że znów

 

skrzywdzę - najbardziej siebie. Jak się nie dać? Ha? Jak?

Iś i mnie dopadają ostatnio właśnie te pytania i krążą mi po głowie. A co najgorsze decyzję jaką już podjęłam, a muszę wprowadzić ją w życie za ok. 12 dni najprawdopodobniej skutek będzie trudny, by nie napisać okropny. Po prostu będzie bolało. I to ja mam paść na ,, pysk". I dlatego by do tego nie dopuścić muszę się przygotować psychicznie na cios ( jeszcze nie wiem jak mam się przygotować) by mnie nie zabolało. Bym mogła wytrzymać. Ale czas pokaże swoje, czy dam radę. I dlatego , bynajmniej ja uważam, że nie życie jest niesprawiedliwe, ono jest piękne, ono mi nie wyrządza nic złego, tylko to jest człowiek, a w moim przypadku to osoba z którą jestem bardzo mocno emocjonalnie związana. Jestem przekonana, muszę na pewno coś zrobić, zupełnie inaczej postąpić , by się nie poddać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Chciała bym się was poradzic. Więc: mam depresje.. często (bardzo) myslę o śmierci.. nie radze sobie ze szkołą (mam w tym roku mature i naprawdę bardzo mi na niej zależy, ale mimo tego nie jestem wstanie sie skupic na nauce).. życiem.. z wszystkimi trudnościami na mojej drodze..

Część mnie chce pomocy, a z drugiej strony boję się o nią poprosic.

Zastanawiam się czy powinnam powiedzieć o moich problemach rodzicom? Boję się, że nie wezmą mnie na poważnie lub zbagatelizują to..

A może powinnam na własna ręke wybrać się do psychiatry lub psychologa? Też nie wiem czy to dobry pomysł.. bardzo bojęsie zaszuflatkowania... i ze potraktuje mnie jak kolejna chisteryczke.. lub kolejny ten sam przypadek co setki przedemna.. a tego bym nie zniosła..

Jeszcze jedna kwestia.. czy jak zdecyduje sie wybrać do psychologa i (być może) leczyć się.. czy takie informacje zostaną gdzieś zapisane? Gdzieś gdzie np mój przyszly pracodawca będzie miał do nich dostęp??

Czy da się z tego wyjść samemu? Bez pomocy nikogo..??

 

Tak jak teraz czułam sie wiele razy.. ale nie trwało to nigdy dl niz miesiac.. a później bylo znów normalnie.. Teraz jednak naprawde się o siebie boje.. Tak źle jest juz od 6 miesięcy i nie zanosi się żeby miało byc lepiej.. wręcz przeciwnie..

 

Z góry dziekuję za rady i odp

 

Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam w tym roku mature

witaj w klubie ;)

Zastanawiam się czy powinnam powiedzieć o moich problemach rodzicom? Boję się, że nie wezmą mnie na poważnie lub zbagatelizują to..

I to jest dobre pytanie. Jednoznacznej odpowiedzi na to nie ma, ale: jeśli kiedykolwiek traktowali Cię niepoważnie albo bagatelizowali, ignorowali Twoje problemy, raczej jestem skłonny powiedzieć, żebyś im o tym nie mówiła. Jeżeli traktują Cię poważnie, to jak najszybciej im o tym powiedz. Jeśli jest fifty fifty i nie masz pewności jak jest, to jest ryzyko, ale warto zaryzykować. W końcu nic Ci się nie stanie.

Czy da się z tego wyjść samemu? Bez pomocy nikogo..??

Tak naprawdę to wychodzi sie z tego samemu. Psycholog, psychoterapeuta to doradcy. Oni mogą dać wskazówki. Pomóc. Ale to ty rządzisz sobą i swoją psychiką. I tak naprawdę czy z tego wyjdziesz, zależy tylko od Ciebie. A odpowiadając bezpośrednio na pytanie powiem tak. Wiele można. Ale jeśli robi się to samemu, trzeba w to włożyć często więcej wysiłku. I dużo wiary w siebie, samokontroli i pracy nad sobą. Można to zrobić. Co prawda nie zawsze, ale jeśli czujesz się na siłach, zawsze można spróbować. Człowiek może osiągnąć więcej niż mu się wydaje. Więc walcz! Pozdrawiam serdecznie.

 

PS. A tak na marginesie... z czego zdajesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za odpowiedz

 

Jesli sie zastanowic.. to chyba jednak nie powiem im o tym... kiedys juz byla taka sytuacja... Przyznalam sie mamie ze mam cos w podobie do stanow lenkowych.. doslownie mnie wysmiala i nie uwiezyla... pamietam jak sie pozniej czolam... chyba nie warto ryzykowac....

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:33 pm ]

Zdaje z WOS-u, angielskiego i oczywiscie polaka... na stopniu podstawowym...

 

A Ty??

No i przedewszystkim powodzenia powinnam życzyć.. bo to juz niedlogo :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith - oczywiście że możesz tak jak mówił Piotrek spróbować sama sobie poradzić z tym problemem. Jednak gdybyś poczuła że nie dasz radzy to śmiało idź do psychologa.

Napisałas - "Jeszcze jedna kwestia.. czy jak zdecyduje sie wybrać do psychologa i (być może) leczyć się.. czy takie informacje zostaną gdzieś zapisane? Gdzieś gdzie np mój przyszly pracodawca będzie miał do nich dostęp?? "

Każda osoba starająca się o pracę przechodzi badania wstępne które przeprowadza lekarz medycyny pracy. Lekarz ten przeprowadza wywiad, Jeśli nie powiesz że chodzisz do psychologa czy psychiatry to nikt się o tym nie dowie. Wszystko zależy od Ciebie.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oby do przodu! Małymi kroczkami, nawet jak wyrżniemy, to i tak podniesiemy
bardzo mi się podoba te stwierdzenie :mrgreen: . Pewnie ,że się podniesiemy. Już nie damy nikomu tej satysfakcji ;) , by myśleli o nas,że jesteśmy słabeusze. A co!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Lilith, nie jestem psychologiem(moja wiedza o depresji jest bardzo powierzchowna).Jestem pedagogiem szkolnym i piszę do Ciebie jako pedagog. Widzisz ....matura sama w sobie jest stresująca i wywołuje u większości zdających ją uczniów lęk i przygnębienie. W Twoim przypadku, gdy masz kłopoty z ,,koncentracją, skupieniem'',to przygnębienie z braku efektywnych wyników w nauce do matury, może -nieźle dać Ci w kość. Dlatego popieram Grację, rozważ jej sugestię do której i ja się dołączam - jeśli poczujesz że nie dajesz rady, poszukaj pomocy. Jeśli się boisz ,,zaszufladkowania'' i przeraża Cię wizyta u psychologa w poradni zdrowia p. czy innej placówce NFZ, to jest wyjście. Możesz odwiedzić psychologa w poradni psychologiczno-pedagogicznej, w Twoim rejonie. To poradnia (szkolna-edukacyjna), do której możesz się zgłosić sama(szkoła nic o tej wizycie nie będzie wiedzieć). Psycholog tam pracujący może Ci pomóc -gdy mu powiesz o Twoich problemach z nauką-przynajmniej z tym sobie może poradzić.A jeśli chodzi o duszę ? to kto wie -jeśli nie on, nie Ty, to może ośmielona tym pierwszym ,,zawierzeniem'' poszukasz sobie psychologa ,,meteorologa co rozwieje te czarne chmury''. Pozdrawiam serdecznie i obiecuję :!: że będę trzymał kciuki za Ciebie, w czasie matur. :P

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:15 pm ]

ps I Tobie Piotrek (i wszystkim zdającym maturę) życzę POWODZENIA :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć:) Jestem tego samego zdania co poprzednicy. Myslę że psycholog byłby dobrym rozwiązaniem. To sa ludzie którzy naprawde zainteresują sie twoim problemem i nie zbagatelizują go. Potrafią pomoc a co najważniejsze chca pomóc. Twoja wizyta będzie dla nich radościa. Osobiście radził bym Ci sie wybrac do dobrego psychologa , mam nadzieje że mnie posłuchasz :) Pozdrawiam Cie serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wręcz nakłaniałbym na psychoterapię. Chodzi mi o gruntowne przepracowywanie problemów.

Jeśli już sama boisz się o siebie, to dla mnie znaczy jedno, by dłużej nie zwlekać i jak najszybciej dać sobie pomóc.

Pozdrawiam i życzę silnej woli walki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej lilith

 

głupio mi to mówic, ale miałam identyczną sytuację w zeszłym roku

sama to wszystko przechodziłam i nadal przechodzę

jest ciężko, wiem o tym

ale powinnaś dac radę...bo ktoś musi sobie poradzic no i czemu nie miałabyś to byc ty :)

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anette i Lilith, dziewczyny też przeszlam przez dość ciężką depresję i myślę, że lepiej jest powiedzieć o tym komuś blizkiemu i iść do lekarza. Wtedy on oceni sytuację i znajdzie sposób żeby Wam to wyjście z tego ulatwić. Warto. Ale poszukajcie kogoś dobrego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam kilka pytań.

Mam nadzieję , że nikt nie nakrzyczy na mnie , że mowa o tym o co pytam była już w 100 innych tematach , a opcja szukaj nie gryzie.

 

Jakieś dwa lata temu, było ze mną bardzo źle. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo byłam chora. Dopiero niedawno, gdy zaczęłam czytać o tym wszystkim..

Trwało jakieś pół roku. Miałam prawie wszystkie objawy jakie przypisuje się depresji. Ale jako że miałam wtedy 14/15 lat nigdy poważnie nie myślałam o leczeniu. A rodzice ignorowali to i przyczyniali się do pogorszenia mojego stanu. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć w jaki sposób, ale zebrałam się w sobie. I jeszcze niedawno byłam z siebie dumna. Że byłam tak silna i udało mi się samej to wszystko pokonać.

Teraz mam wrażenie , że tylko uśpiłam to w sobie.

Wszystkie problemy które wtedy spowodowały u mnie taki stan zostały już "zapomniane". Można powiedzieć , że jest dobrze , jest wiosna a ja powinnam być szczęśliwa.

Ale przez ostatni miesiąc , czuję jakbym przezywała flashback z tego co wtedy działo się w mojej głowie. Jakiś dziwny lęk , którego wcześniej nie miałam, potrafię rozpłakać się 20 razy dziennie z całkowicie 'śmiesznych' powodów albo w ogóle bez przyczyny. Paraliżująca niemoc , złość na samą siebie i to co zwykle.

Wystarczy że 20 metrów od domu zobaczę w jakiejś szybie swoje odbicie i od razu zwrot w tył. " z TAKĄ sobą nie będę nigdzie wychodzić "

Nie mam ochoty się odzywać bo nie podoba mi się mój ton głosu.

Chciałabym wreszcie dać spokój samej sobie. I nie być swoim największym wrogiem. Móc odczuwać wszystko, a nie tylko patrzeć przez szybę na to jaki świat jest piękny nie mogąc tego poczuć.

Chcę nauczyć się chodzić . Tam gdzie chcę , a nie ciągle odmawiać sobie czegoś tylko dlatego że jestem "niewłaściwa". Chcę panować nad swoim nastrojem, bo mam wrażenie że w środku jestem szczęśliwa, ale coś jakby paraliżuje mnie i nie pozwala się uśmiechać. Przecież wszystko jest dobrze...wszystko co kiedyś mnie trapiło zostało uśpione, więc ten stan jest całkowicie irracjonalny.

Wiem , że nie jesteście lekarzami. Ale... chciałam spytać czy uważacie że powinnam radzić sobie z tym sama czy zwrócić się do kogoś o pomoc. Bo ja często nie wierzę sobie , że jestem chora. Nawet gdy termometr pokazuje 39 stopni gorączki...

Chciałam jeszcze spytać czy jeżeli nie mam skończonych osiemnastu lat , to czy można pominąć udział mojej mamy w ewentualnym leczeniu.

 

Jeżeli ktoś przebrnie przez taki długi post i będzie tak miły żeby odpowiedzieć to z góry dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj szugar.k Myśle żo dobrze byłoby gdyby Twoi rodzice wiedzieli ,że coś się z Tobą dzieje. Poproś mamę żeby poszła z Tobą do psychologa. Możesz też iść sama. Każdy może mieć zmienne nastroje ale nie powinno to trwać za długo i czasami trzeba skorzystać z pomocy lekarza. Nie pozostawaj z tym problemem sama. Zwróc się po pomoc. Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Dasz radę. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szugar k. skarbie, doskonale Cię rozumiem i na podstawie wlasnej przeszlości potrafię sobie wyobrazić, jak się teraz czujesz. Myślę, że powinnaś trochę ochlonąć, uspokoić myśli, zatrzymać się na chwilę. Nie uciekaj przed sobą, nie bój się zajrzeć w swoje wnętrze. Zastanów się dobrze, jakie są Twoje problemy i czego pragniesz. (Pamiętaj, że mimo to, że sytuacja przybrala sporych rozmiarów wg Ciebie, w rzeczywistości nie jest tak źle, ale oczywiście swój problem potraktuj rozsądnie, nie zostawiaj go). Powinnaś wg mnie iść do psychologa, bo wtedy poczujesz się dużo lepiej. A mamie powiedz, że potrzebujesz iść- nic zlego sobie nie pomyśli.

 

Jak czytam Twojego posta widzę, że bardzo mocno się krytykujesz, a może nawet calkowicie siebie przekreślilaś? Nie możesz tego robisz. Przecież to Ty jesteś dla siebie najważniejsza, od Ciebie zależy Twoje szczęście. Musisz siebie zaakceptować. Koniecznie to zrób. Zaakceptuj się taka jaka jesteś teraz, a potam się zmienisz. Pokochaj siebie ;) Jesteś wartościowym czlowiekiem nie możesz tak się oceniać. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powinnas podzieliuć się swoimi problemami z rodzicasmi bo jak się okazuje np. w moim przypadku to oni wzięli mnie za rękę do psychologa oni dali pieniądze na proszki i mam w nich wsparcie... wiem ż ejak mi zabraknie to pomogą.. oczywiście jest to pewien rodzaj biernej pomocy ale byłem już w takim stanie że nie można mnie było do niczego zmobilizować i nie chciałem juz walczyć o siebie i to co robie palny itd... Powinnas iśc do psychologa może nie koniecznie szkolnego bo oni czasami nie rozumieją tak jak ten nieszkolny... byc może dojrzewasz wogole pewnie zderzyłaś sie jakoś ze światem lepiej poproś kogoś o pomoc bo to się może źle skończyć... musisz tez przyzwyczaić się do tego że masz problemy bo każdy je ma bez wzgledu na wiek inteligencje wykształcenie... odwiedzaj nasze forum pozdrawiam kasztan... ;););)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byc może dojrzewasz wogole pewnie zderzyłaś sie jakoś ze światem lepiej poproś kogoś o pomoc bo to się może źle skończyć...
Pamiętaj, że mimo to, że sytuacja przybrala sporych rozmiarów wg Ciebie, w rzeczywistości nie jest tak źle,

Mam wrażenie , że to co napisałam potraktowaliście jako nieodłączny problem który występuje w wieku dojrzewania.

Zderzyłam się ze światem już bardzo dawno temu. Teraz mam prawie osiemnaście lat i czuje poprostu ,że muszę posprzątać wszystko co było za mną. Bo okropnie mi żal, tej czternastolatki na którą patrzę w odtwórczej wyobraźni, i z całych sił chcę się przenieść kilka lat wstecz. I choćby otrzeć jej łzy.

To się już kończyło źle. Mam za sobą kilka jakże śmiesznych prób samobójczych. Gdzieś przeczytałam , że to zazwyczaj nie udaje się gdy człowiek jest w ciężkiej depresji. I teraz mam to w głowie jako najprostsza droga do uzyskania pomocy. Jeszcze teraz jestem w stanie coś zrobić, nie chcę czekać aż zrobi się tak ciemno , że nie będę mogła zrobić nic. Tylko leżeć i jak kiedyś wzywać po cichutku pomocy. Której nie będzie, tak samo jak kiedyś. A boję się potwornie zignorowania moich problemów. Boję się , że dla kogoś mogę okazać się kimś nie wartym wyciągania dłoni. Wolałabym załatwić to bez udziału mojej matki bo wiem że trzebaby było rozgrzebywac przeszłość. Wyrzucać jej jakieś rzeczy które robiła , a których nie robiła.

Prawdę mówiąc , może mylnie ale winię ją za to jaka jestem. Za to jak odnoszę się do siebie. Ja = wszystko co najgorsze. Winię ale już się z tym pogodziłam. Nie chcę zadawać jej bólu bo wiem , że teraz się stara.

I obawiam się , że nie byłaby moim wsparciem, ale przeciwnie to wszystko podzieliłoby nas. A tego bardzo nie chcę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rób jak chcesz, Twoja decyzja, ale wg mnie jesteś zbyt młoda, żeby mówić o depresji

być może masz depresję, a być może jest to okres dojrzewania, w którym bardziej wrażliwe osoby przeżywają doły wydające im się czymś nie do pokonania, co z perspektywy czasu, póżniej, wydaje się dość banalne

 

w każdym razie powinnaś udać się przynajmniej do psychologa, porozmawiać czy otworzyć się szczerze, jeśli nie masz oparcia w rodzinie (albo wydaje Ci się, że nie masz)

często łatwiej jest otworzyć się przed 'kimś obcym'

 

wyżalić się na forum, zyskać uwagę i współczucie - nie rozwiąże Twoich problemów, sama musisz coś z tym zrobić i pierwszym krokiem jest zaakceptowanie problemu, czyli "mam problem" i teraz "szukam pomocy i rozwiązania problemu" (to drugi krok)

trzecim jest praca nad poprawą swojej sytuacji

 

wiem, że łatwo się to pisze, a trudniej robi, ale nie ma innego wyjścia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałaś - "Wolałabym załatwić to bez udziału mojej matki bo wiem że trzebaby było rozgrzebywac przeszłość. Wyrzucać jej jakieś rzeczy które robiła , a których nie robiła". I tu nie masz racji. Właśnie rozmowa z mamą może tu dużo zmienić. Przecież nie musisz jej mówić byłaś zła, zrobiłaś mi to... czy to... . Można powiedzieć tak - boli mnie to jak mnie traktujesz, źle się czuje z tym co robisz, zrobiłaś itp. Mów o swoich uczuciach związanych z sytuacjami. Mamy to nie obrazi bo będziesz mówiła o sobie ale dowie się co cię rani, co cię boli. A psycholodzy to też ludzie i napewno znajdziesz zrozumienie. Nie zwlekaj. Zacznij działać. Nie musisz przecież zaczynać od rozmowy z mamą. Zacznij od psychologa.

Jeszcze teraz jestem w stanie coś zrobić, nie chcę czekać aż zrobi się tak ciemno , że nie będę mogła zrobić nic.
Masz motywację. Działaj. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, że mimo to, że sytuacja przybrala sporych rozmiarów wg Ciebie, w rzeczywistości nie jest tak źle,

 

w rzeczywistości nie jest tak źle; ja cały tydzień tamten nie spałem, w końcu załamałem się w niedzielę i w poniedziałek po nieprzespanej nocy nie mogłem się pozbierać... najgorsze bo we wtorek miałem sparwdzian z wosu a planowałem naukę z rana w poniedziałek lecz nie mogłem bo byłem zaspany zmeczony a nie mogłem odespać po południu bo wypiłem 3 kawy i 4 plusze wtedy działasz jak jakiś robot jesteś zdolny do mechanicznych działań najlepiej jak śa to czynności fizyczne bo wykonujesz je machinalnie... i pojawiły się myśli ze jestem do niczego i że beznadziewjny i wogóle dooł wielki nie mogłem się pozbierać do 23; aż w końcu cos puściło i nauczyłem sie treochę tego wosu jak się okazało na następny dzień nie było tak źle na kartkówce odp owioedziałem na pare pytań... a w pon to był porblem nie do przeskoczenia, a teraz jestem w dobrym nastroju bo mam na spanie imovan i lexapro i wogóle chce mi się żyć pozdrawiam wszytkich i życzę miłych świąt bezdepresyjnych...

:smile::?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szugar źle nas zrozumialaś, ani przez chwile nie pomyślalam, że to są zwykle problemy dojrzewania, poprostu chcialam Ci powiedzieć, że czlowiek w depresji(wiem po sobie) często widzi wszystko w tragicznych barwach, kiedy w rzeczywistości jest dużo lepiej. Tylko trzeba się podnieść z tego stanu, zrobić jakieś kroki, żeby z tego wyjść. I nie myśl o samobójstwie. To, że teraz sytuacja wygląda tak to nie znaczy, że kiedyś nie zmieni się na dobre. Ja myślę, że jak się postarasz to się zmieni, tylko do takich zmian potzreba czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×