Skocz do zawartości
Nerwica.com

anette

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia anette

  1. złożyłam cv i list motywacyjny w pewnym sklepie odzieżowym. licze na telefon. od paru miesiecy kogoś szukają.....cholernie się boję, ale....brawa za odwagę i fakt, ze się przełamałam :) chocby takie małe tyci-tyci brawa :)
  2. anette

    Depresja objawy

    wiec....długo nie pisałam. bardzo długo. teraz jednak postanowiłam sie tu zjawic. długo się za to zabierałam, ale w końcu się odważyłam. moze powinnam to napisac w innym dziale, ale ten jest mi niezwykle bliski. jeśli jednak popełniłam błąd- dajcie znac :) dużo się zmieniło od mojej ostatniej 'wizyty' tutaj. zrobiłam coś czego chyba nigdy bym się zrobic nie odważyła. zerwałam kontakt z osobą, która najbardziej mnie raniła, a która ciagle powtarzała, że jest moja przyjaciółką. już wcześniej czułam, ze coś jest nie tak. że gdy mam problemy jestem z nimi sama, a gdy ona potrzebuje pomocy ja mobilizuję wszystkie siły tylko po to by ona poczuła się lepiej. podporządkowałam swoje życie jej osobie, sprawom, powtarzałam, ze nie jest głupia, ze jest zdolna, piękna, ze da sobie w życiu radę. pomagałam w problemach sercowych, w szkole, z rodziną. doradzałam, odradzałam, byłam pod telefonem. kiedy zrozumiałam, ze nie moge oczekiwac tego samego w naszej przyjaźni? gdy pewnej nocy zalałam się łzami. płakałam, ogarnął mnie lęk i nie potrafiłam sie uspokoic. łyknęłam coś na uspokojenie, ale nic to nie dało. a moje przyjaciółka? po 21-22 nie dobiera telefonów. przyjaźń czynna od 11 do 21. doszłam do wniosku, ze tak już nie będzie. zaczęłam unikac z nia kontaktu i...wywołałam tym burzę. ciagłe przepraszanie, smsy, pretensje, ze nie wie co się ze mną dzieje etc. byłam jednak twarda. nie chciałam kolejnych pustych obietnic, które potem znikały, bo ona była ważniejsza. zerwałam z nią kontakt. zmieniłam numer telefonu. przestałam pisac. prawie. nagle stwierdziła, ze byłam jej toksycznym otoczeniem, że jestem gówno warta, beznadziejna, tandetna i emo-coś tam. nie przejęłabym się, ale....to bolało. to mówiła osoba, która przez ponad dwa lata mówila, ze jest moją przyjaciółką.... byłam tandetna, bo nie poszłam na studniówkę, choc ona znała moją sytuację i (wtedy przynajmniej) ją skceptowała, byłam tandetna bo nie kochałam jej ulubionego zespołu. nie dałam się sprowokowac. grzecznie życzyłam jej powodzenia w życiu, zdania matury, powodzenia z chlopakiem, do którego nie ma nawet odwagi zagadac. byłam miła i to ją chyba drażniło. odsyłam listy i kartki, które mi przysłała. nie chcę pamiatek, bo tylko trzymają mnie w stanie pustki, w której tkwiłam. czy dobrze robię? nie wiem.... co sie zmieniło? wiele. założyłam konto w banku, złapałam dorywczą pracę, zaczęłam znów pisac i...mam plany. Boze! ile ja mam planów:) w tym roku chciałabym znaleśc coś stałego. muszę nazbierac fundusze na lipcowy wyjazd z koleżankami w góry. chciałam nauczyc się hiszpańskiego, a pod koniec roku moze wyjechac do Anglii i tam zrobic jakiś licencjat. a potem....ech, tak daleko jeszcze nie planuję. wszystko małymi kroczkami. powoli. nie chcę spłoszyc samej siebie. byłoby pięknie, gdyby ona jednak wciąż nie raniła. bo ciagle jest problem. od pół roku trzyma mój zeszyt w wierszami. ponad setki... to wiele miesięcy mojej pracy, a ona traktuje to jak kośc przetargową, jak coś co jeszcze ma nas niby łączyc. mówiła, ze sądziła iż to wszystko jeszcze rozejdzie się po kosciach, ale ja nie chcę. wiecie...jest mi dobrze bez niej. naprawdę. uśmiecham się, mam plany... Nie planuję jeszcze studiów, bo nie jestem na to gotowa, ale moze kiedys. ona jednak ciagle potrafi mnie zranic...bardzo. ale jest dobrze, prawda? :)
  3. mnie nie przytulaj, bo nie lubie gdy ktoś to robi chciałabym zniknac...wtedy byłoby najlepiej
  4. dowiedziałam się, że mam w życiu robic tylko pieniądze a nie to co mnie interesuje. mój ojciec powiedział, że mam iśc na logistykę, bo będę świetnie zarabiac. gdy odpowiedziałam, że nie chcę zapytał czy chcę w pysk. okazało się, że w życiu nie mogę robic tego co chcę, bo to bezsensowne i głupie, a ja tak naprawdę nawet nie wiem co chce w życiu osiągnąc.... może mają rację...może jestem głupia...ale mam łzy w oczach, bo chcę byc sobą, a nie kimś kim nie chce....
  5. niby są moimi przyjaciółkami,niby znają mnie najlepiej. ciągle mówię, ale ciągle nie mam odpowiedzi
  6. mi nadzieję daje zawsze muzyka i pisanie. to moje dwie wielkie pasje. mam swoje ulubione piosenki i nigdy nie wyrzucam ich ze swojego mp3, np. płyta Avril Lavigne 'Under My Skin'. w pisaniu zaś mogę spokojnie wylac swoje myśli na papier. daje mi to ulgę i czasami nawet udaje mi się przejśc krok do przodu
  7. gdyby coś się zmieniło...gdyby mi udało się zmienic... może w końcu ośmieliłabym się wysłac, któreś z moich opowiadan do wydawnictwa może wyjechałabym gdzieś daleko aby zacząc życ jeszcze raz może w końcu w nocy tak bardzo bym się nie bała i uśmiechałabym się...bardzo dużo uśmiechów
  8. w nocy zrozumiałam jak bardzo jestem samotna. jestem niewygodna dla znajomych, bo histeryzuję i rozpaczam. najchętniej nikt by się do mnie nie odzywał i zostawiliby mnie na pastwę losu. zaczęłam płakac....nie potrafiłam złapac tchu.... nikt mi jednak nie odpowiadał. a przecież do cholery nie śpią o 22....
  9. koleżanka przekonała mnie bym pojechała poskładac CV tam gdzie szukają pracowników. gdy stałam na przystanku omal się nie popłakalam... wszystko tak bardzo mnie przerażało, że nie wiedziałam gdzie mam się podziac. chciałam wracac, albo zniknąc... wszystko mnie przeraża, a każde wyjście z domu to udręka...
  10. chciałam się leczyc, ale nie mogę. nie mam ubezpieczenia. najśmieszniejsze jest to, ze chwilami mam w sobie tyle energii, tyle siły do działania, do zmian, tyle pomysłów, a potem zawsze ktoś z bliskich brutalnie ściąga mnie na ziemię. nie dojrzałam do życia...
  11. jestem beznadziejna... chciałabym to zmienic, ale nie potrafię. nie potrafię już z nikim rozmawiac. ludzie wykrzykują mi, że mam sie zmienic, ale...nie potrafię. chciałabym aby to wszystko się już skonczyło, ale ciągle budzę się rano
  12. miałam...miałam siłę wszystko zmienic. piękne uczucie. zgubiłam je gdy tylko obudziłam się rano...straszne jest to co ze mną sie dzieje. i znów chęc odchudzania...coraz bardziej plącze się w swoim życiu...a rodzina coraz bardziej pokazuje mi, ze tak naprawdę do niczego sie nie nadaje
  13. uznacie mnie pewnie za nieczułą, pozbawioną serca dziewczynę, ale sądzę, że nieposiadanie chłopaka, to nie jest problem. nigdy nie miałam faceta. nie było tak, ze miałam kompleksy typu 'jestem za gruba i to powód'. zawsze uważałam, ze mężczyzna musi mi imponowac, a taki się jeszcze nie znalazł. no i niestety jestem typem indywidualistki i wolę byc sama. nie rozumiem jednak dlaczego 18letnia dziewczyna tak bardzo przejmuje się brakiem chłopaka. mam wrażenie, że magazyny dla młodzieży kreują wizerunek młodych dziewczyn, które muszą miec faceta, muszą chodzic na randki i muszą miec problemy typu 'jego eks'. skarbie, moja rada: jako zdesperowana poszukiwaczka mężczyzny nie wyjdziesz najlepiej. jesteś młodą, piękną i inteligentną dziewczyną. Jeśli mężczyźni tego nie doceniają to ich sprawa. dlaczego masz się nimi przejmowac.
  14. porażka raz za razem i fakt, że tak naprawdę jest się samym sprawia, ze coraz bardziej sie izoluję. to jest chyba najlepsze. dzień podobny do dnia. minuta do minuty. dni mi się łączą w jedno, a przyjaciele...przecież w ogóle ich nie miałam. smutna prawda, ale prawda... gdy człowiek ma problemy jest z nimi sam
×