No ja już chodzę 2 miesiące i powoli zaczynam czuć poprawę, zaczynam wychodzić, sama wracać komunikacją miejską, odnawiam stare kontakty i staram się cieszyć z życia. Myślę że to całe polepszenie zależy od naszego podejścia, nie wolno się zmuszać lecz robić postępy wyłącznie dla siebie dla swojej satysfakcji. Teraz to co 2 miesiące temu sprawiało mi ogromny ból teraz sprawia ogromną radość. Robię to co lubię i strasznie się z tego cieszę, inni lubią mnie za to jaka jestem a nie za to kogo udaję. Czuję że odmłodniałam o jakieś 30 lat i młodnieje dalej... Wiem że walczę, pokonuje nerwice małymi kroczkami i wiem że wygram
Ja myślę że trzeba chcieć coś zmienić, czasami trudno jest dowiedzieć się że wcale się siebie nie znało. Na pewno pasja związana z psychologią bardzo pomogła mi się otworzyć i spojrzeć na swoje życie z innej strony. Bardzo poważnie traktuję swoja terapię bo to moje jedyne zajęcie jakie obecnie mam. Staram się analizować swoje słowa i terapeuty, dochodzić do różnych wniosków i o wszystkim z nim dyskutować, niczego nie zatajać nawet tego czego bardzo się wstydzę. I naprawdę już czuję poprawę.