Mam 18 lat...Nie umiem sie skoncentrować na niczym.Moje życie jest bezsensu.Uczę sie caly dzień ale niczego nie pamietam...nie mam checi do niczego.. tydzien bylam w domu,bo tydzien temu strasznie na biologii żoladek mnie rozbolal i mialam biegunke..poszlam do lakarza-zapalenie przewodu pokarmowego.bralam jakies tabletki,pilam smecte...ale wszystko na marne,bo znowu czuję to uczucie...znowu żolądek mnie boli i jest mi ogolnie niedobrze...bo jutro szkola i znowu biologia.Chociaż ta lekcja mnie nie stresuje,zawsze jestem przygotowana.nauczycielka jest co prawda surowa,ale ja sie nauczycieli przeciez nie boje...Niedawno chlopak ze mna zerwal,tzn nie doslownie bo powiedzial ,że bedziemy przyjaciólmi..i jestesmy sie spotykamy,lecz nie moge juz sie z nim dogadac.On mnie nie rozumie..mówi ze mam isc do psychologa...Jak z nim rozmawialam(w ten dzień co ze mna "zrywał" to cala sie trzęslam,ponad dwie godziny sie trzęslam i nie moglam tego opanowac,...teraz sie trzese coraz czesciej..ręce...i coraz czesciej jest mi niedobrze.Juz z nikim nie mogę pogadać...gadam sama do siebie..codziennie ryczę i chce sie zabic.z reszta w dziecinstwie nie raz chcialam to zrobic.rodzice mysla ze jest dobrze.Ze nic mi nie jest..chociaz jak bylam mala to matka kupila mi tabletki na uspokojenie..bylam bardzo nerwowa...obgryzywalam paznokcie,wyrywalam sobie wlosy,drapalam sie do krwi...Rodzice czasami nie wytrzymywali mojego zachowania i dostawalam "lanie" potem siedzialam cale dnie w pokoju...Do szkoly naienawidzilam chodzić.Dzieci sie ze mni śmialy,ze mam blizny na twarzy (po ospie)...bylam niesmiala.rozmawialam tylko z tymi ktorym ufalam....To juz minęło ludzie mnie tolerują,mialam przyjaciol na cale zycie, mialam duzo zainteresowan.ateraz nienawidze siebie.Nic nie robię cale dnie.Tylko się uczę i stresuję przed szkolą.Nic mnie nie interesuje.Znikim sie nie mogę dogadać.Nie mam juz przyjaciół(to moja wina).Przecież szkola nie byla dla mnie najważniejsza i nigdy sie nie stresowalam wiec dlaczego teraz tak jest Dlaczego boli mnie zolądek,jest mi niedobrze,nic mi sie nie chce,z nikim sie nie dogaduje...caly dzien siedze w domu .Dlaczego???Mam depresje??nerwice? kto mi moze pomoc,bo nie chce tak żyć dalej.Jutro ide do szkoly,ale zapewne po 2 lekcjii sie zwolnie bo mój żołądek nie da mi życ........Napiszcie cos.....