Skocz do zawartości
Nerwica.com

czym jest PTSD ?


Rekomendowane odpowiedzi

PTSD- Moje dzieciństwo,obojętność rodziców wobec mnie,nie pamiętam rodziców z pierwszych lat życia,alkoholizm,awantury,wykorzystywanie seksualne,znęcanie się psychiczne,poniżanie ,"dzieci i ryby głosu nie mają" ,"jesteś głupsza niż ustawa przewiduje",nie równe traktowanie mnie i brata.

Koniec dzieciństwa a miałam 12 lat to kiedy mój ojciec został zamordowany,rodzina zaczęła się na de mną coraz bardziej znęcać,ja się zaczęłam odchudzać żeby dali mi spokój ,to oni mi to wytykali.Zachorowałam na ed,pierwsza próba samobójcza-xanax,później były dwie kolejne, dowiedziała się mama i to ja musiałam ją prosić żeby iść do psychiatry,że sobie nie radzę,w ostateczności na mówił ją brat.Miałam 15 lat i trafiłam na oddział gdzie nie właściwie mnie leczono,czułam to i wiedziałam że postawiono mi mylną diagnozę.Wyszłam po 7 m-cach w gorszym stanie niż trafiłam.Kolejna próba i pobyt na intensywnej terapi.W domu bez zmian,alkoholizm ,znęcanie się.

Szczerze mówiąc to nie wiele się w moim życiu zmieniło o prócz tego że jestem dorosła i świadomość wyborów.Mogę odejść.Nawet chcę ale wtedy zaczynają się szantaże bo jestem nie złym źródłem dochodów.

Czuję że wrosłam w ten dom i tą patologię.Niszczę siebie tak jak i oni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do czego prowadzi PTSD bez psychoterapi? Załóżmy że jest człowiek który bardzo dużo przeszedł, np. żołnierze po wojnach, więźniowie z obozów itd., z nikim o tym nie będzie rozmawiał, o tym co go trapi, o problemach, jak wtedy kształtuje się jego psychika i na co jest narażona?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka osoba powinna iść na terapię, bo to, że będzie dana osoba w sobie dusić te emocje to nie jest dobre. Ciągle w tym schorzeniu prześladują kogoś wspomnienia, koszmary z przeżytych traumatycznych wydarzeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydarzenia związane z dzieciństwem. Długo by pisać. Było dość - nieszablonowe... Do stresu pourazowego lubią się nawinąć inne problemy, np. zaburzenia odżywiania, uzależnienia, zaburzenia afektu, osobowości... długo by wymieniać. Moje leczenie rozpoczęło się i zakończyło w szpitalu psychiatrycznym. Hospitalizacja była długotrwała ale odniosła niezwykle pozytywny efekt. To już 6 rok odkąd wyszłam z psychiatryka. Radze sobie różnie, bo pomimo iż wyleczyłam się z anoreksji, uzależnień i paru chorób natury psychicznej - pozostały trudności z adaptacją w społeczeństwie, trudności w relacjach, w tworzeniu związków. To, że wychowałam się w specyficznej 'atmosferze' będzie chyba już do końca życia moim 'minusem' w oczach innych. Są owszem ludzie, którzy patrzą na moją 'inność' z pobłażaniem a nawet zrozumieniem, którzy akceptują moje inne podejście do życia, z którymi się dogaduję lepiej lub gorzej, ale zawsze będę czuła się inna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też zmagam się z PTSD. Ponad rok temu miałam wypadek samochodowy. Przeżyłam, ale depresja , z której dawno wyszłam wróciła ze zdwojoną siłą. Lęki, obawa, niepokój, zaburzenia snu, kołatania serca. We śnie raz za razem przeżywam wypadek. Musiałam wrócić do leków. jest teraz lepiej, ale koszmary co jakiś czas dopadają mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam chyba dość nietypowy problem, bo prześladują mnie koszmary związane ze szkołą i studiami. Te drugie można by jeszcze zrozumieć, bo to stresy aktualne, ale żeby ciągle mieć koszmary o klasówce z matematyki w gimnazjum?! Zwykle koszmar polega na tym, że zapomniałem o klasówce i jestem nienauczony, czasem też chcę pisać, ale długopis nie działa itd. Co ciekawe, miałem w życiu groźniejsze sytuacje, różne wypadki grożące poważnymi obrażeniami, ale o tym nigdy nie mam koszmarów. Co o tym sądzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to chyba też dopadło, a w zasadzie jest to podstawą reszty powikłań jakie przez wiele lat się nagromadziły. Dlaczego chyba? Ponieważ nie mam w zwyczaju diagnozować sam siebie. Coś tam człowiek przypuszcza, ponieważ bierność zdrowa nie jest, jednak nie staram się na siłę czegoś doszukiwać.

 

Zacznę od zupełnego tyłu, czyli od dnia dzisiejszego. Jestem aktualnie w szpitalu na diagnostyce hipokaliemii oraz obniżającego się poziomu wydolności wysiłkowej serca. Tułam się z tego powodu od ponad 5 lat po szpitalach i do obecnego pobytu jakoś specjalnie nikt się powyższymi objawami nie interesował.

Od piątku było ok, tony badań, krew, TK, holter.. humor dopisywał aż do dzisiaj. Dzisiaj dobry humor i optymizm trafił szlak, gdyż przyszła pani dr i oznajmiła że trzeba wykonać dwa badania endoskopowe: kolonoskopię oraz gastroskopię. Generalnie wiem że większość się boi tych badań ale mnie sparaliżowała myśl o gastroskopii. Panicznie boję się mieć coś w gardle do tego stopnia, że po dzień dzisiejszy żadnemu laryngologowi nie udało się zajrzeć w moje gardło, choć próbowało wielu. Nie umiem także na ten przykład połknąć tabletki większej niż wit C. Dla mnie to istny koszmar, nad którym za cholerę nie umiem zapanować. Zachciało mi się poinformować o tym Pani dr i od razu oberwałem że narzucam jej proces leczenia i diagnostyki. Ona sobie poszła a ja zostałem z problemem który mnie sparaliżował.

 

Zacząłem więc sukcesywnie krok po kroku cofać się w przeszłość poszukując przyczyny takiego stanu lęku i wiecie doszedłem do dziwnego odkrycia. Mianowicie w dzieciństwie miałem leczonego jakiegoś mleczaka metodą "na siłę". Pamiętam do dzisiaj jak kilka osób w kitelkach trzymało mnie i moją głową, próbując cokolwiek zrobić pomimo tego, że się im skutecznie wyrywałem raz po raz (swoją drogą dla mnie to chory sposób postępowania z dzieckiem). Pamiętam z tego zdarzenia zarówno wygląd pomieszczenia, twarze poszczególnych ludzi jak i zabawki stojące na pobliskiej fotela półce.

Idąc dalej po drodze była jeszcze nadpobudliwa matka, która miewała w zwyczaju wpychać nam w gardło jedzenie, które mi czy mojemu rodzeństwu nie smakowało. Ot takie np grzybki, których serdecznie nie trawię.. Ileż to razy wciskała mi je tak długo aż się krztusiłem i wymiotowałem. A ponieważ nie podobała się jej taka reakcja dość często jeszcze obrywaliśmy tym co jej akurat pod rękę wpadło. Dniem którym był dla mnie jednocześnie koszmarem i wybawieniem, był dzień w którym matka pocięła mi plecy metalową smyczą i wyrzuciła jak stałem z domu. Miałem wtedy już całe 12 lat.

 

Czy powyższe wystarczyło do przejścia/chorowania na ptsd? Ma to ze sobą waszym, bądź co bądź obiektywniejszym zdaniem, ze sobą coś wspólnego?

 

Pozdrawiam,

Raf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to chyba też dopadło, a w zasadzie jest to podstawą reszty powikłań jakie przez wiele lat się nagromadziły. Dlaczego chyba? Ponieważ nie mam w zwyczaju diagnozować sam siebie. Coś tam człowiek przypuszcza, ponieważ bierność zdrowa nie jest, jednak nie staram się na siłę czegoś doszukiwać.

 

Zacznę od zupełnego tyłu, czyli od dnia dzisiejszego. Jestem aktualnie w szpitalu na diagnostyce hipokaliemii oraz obniżającego się poziomu wydolności wysiłkowej serca. Tułam się z tego powodu od ponad 5 lat po szpitalach i do obecnego pobytu jakoś specjalnie nikt się powyższymi objawami nie interesował.

Od piątku było ok, tony badań, krew, TK, holter.. humor dopisywał aż do dzisiaj. Dzisiaj dobry humor i optymizm trafił szlak, gdyż przyszła pani dr i oznajmiła że trzeba wykonać dwa badania endoskopowe: kolonoskopię oraz gastroskopię. Generalnie wiem że większość się boi tych badań ale mnie sparaliżowała myśl o gastroskopii. Panicznie boję się mieć coś w gardle do tego stopnia, że po dzień dzisiejszy żadnemu laryngologowi nie udało się zajrzeć w moje gardło, choć próbowało wielu. Nie umiem także na ten przykład połknąć tabletki większej niż wit C. Dla mnie to istny koszmar, nad którym za cholerę nie umiem zapanować. Zachciało mi się poinformować o tym Pani dr i od razu oberwałem że narzucam jej proces leczenia i diagnostyki. Ona sobie poszła a ja zostałem z problemem który mnie sparaliżował.

 

Zacząłem więc sukcesywnie krok po kroku cofać się w przeszłość poszukując przyczyny takiego stanu lęku i wiecie doszedłem do dziwnego odkrycia. Mianowicie w dzieciństwie miałem leczonego jakiegoś mleczaka metodą "na siłę". Pamiętam do dzisiaj jak kilka osób w kitelkach trzymało mnie i moją głową, próbując cokolwiek zrobić pomimo tego, że się im skutecznie wyrywałem raz po raz (swoją drogą dla mnie to chory sposób postępowania z dzieckiem). Pamiętam z tego zdarzenia zarówno wygląd pomieszczenia, twarze poszczególnych ludzi jak i zabawki stojące na pobliskiej fotela półce.

Idąc dalej po drodze była jeszcze nadpobudliwa matka, która miewała w zwyczaju wpychać nam w gardło jedzenie, które mi czy mojemu rodzeństwu nie smakowało. Ot takie np grzybki, których serdecznie nie trawię.. Ileż to razy wciskała mi je tak długo aż się krztusiłem i wymiotowałem. A ponieważ nie podobała się jej taka reakcja dość często jeszcze obrywaliśmy tym co jej akurat pod rękę wpadło. Dniem którym był dla mnie jednocześnie koszmarem i wybawieniem, był dzień w którym matka pocięła mi plecy metalową smyczą i wyrzuciła jak stałem z domu. Miałem wtedy już całe 12 lat.

 

Czy powyższe wystarczyło do przejścia/chorowania na ptsd? Ma to ze sobą waszym, bądź co bądź obiektywniejszym zdaniem, ze sobą coś wspólnego?

 

Pozdrawiam,

Raf

Raczej tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich

Od kilkunastu dni poszukuje każdej info na temat PTSD, mam 17 letniego syna od 15 dni przebywa w szpitalu psychiatrycznym, w środę został napadnięty i prawdopodobnie oni go pocięli, w sobotę w nocy wezwałam karetkę, ma napady leku wyłącza świadomość płacze i krzyczy ze oni tu są, sam nie pamięta tych ataków ale nie ma wtedy żadnego z nim kontaktu, ale w dzień funkcjonuje i zachowuje się normalnie przebywa w na oddziale dziecięcym w Kielcach, pani ordynator powiedziała że ona jak pracuje 20 lat nie miała takiego przypadku,

Znalazłam specjalistę w Warszawie dr. Artu Wiśniewski, CZY KTOŚ COŚ MOŻE NA JEGO TEMAT POWIEDZIEĆ pod koniec lipca mamy wizytę koszt 200 + dojazd, nie mam kasy ale zdrowie mojego syna jest dla mnie najważniejsze, teraz dostaje psychotropy i ciągle śpi, w szpitalu miał jeszcze kilka ataków po odwiedzinach znajomych, teraz zakaz odwiedzin i ataki na razie ustały, dzisiaj się dowiedziałam że w piątek jak wszystko dobrze to wyjdzie na przepustkę,

boję się o niego, chce mu pomóc a nie wiem jak......

 

Mam wielką prośbę pomóżcie, doradźcie czego byście chcieli, jaki rodzaj wsparcia,

 

Czytając to forum włos mi się jeży na głowie, mam 4 dzieci wszystkie kocham najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie że matka może poniżać własne dziecko, krew z krwi

 

Jeszcze jedno spostrzeżenie, sporo osób czyta forum i dopasowuje objawy, ja kiedyś w ten sposób wykryłam raka:)),

Oczywiście tylko w swojej wyobrażni

 

myślę że odrobina dystansu jest jednak wskazana

 

Pisze chaotycznie ale targają mną różne emocje, Niecierpliwie czekam na odpowiedz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do mnie niedawno dotarło, że moje obawy przed komunikacją miejską, jazdą samochodem jako pasażer itd są chyba właśnie wywołane PTSD. 8 lat temu miałam wypadek. Autobus ktorym jechalam uderzyl w samochod, uderzylam glowa o kasownik i uszkodzilam sobie kregoslup. Do tej pory mam rehabilitacje. 5 lat pozniej jechalam tramwajem, w ktory uderzyl autobus i naderwalam sobie sciegna w rece. Nic takiego mi sie nie stalo, ale od tamtej pory zaczely sie moje dolegliwosci z nerwica lekowa w komunikacji miejskiej. Strach przed wymiotowaniem, strach przed podroza, jazda w komunikacji i przed wypadkiem samochodowym. Dziwi mnie tylko to, ze jak jade pociagiem w dluzsze trasy kilkugodzinne, to nie mam lęków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, nie przeżyłam żadnego wypadku, wykorzystania seksualnego, czy innego okrucieństwa...

Jednak jak byłam mała (ale na tyle świadoma, by to pamiętać), poszłam zdrzemnąć się u babci, a gdy się obudziłam, jej nie było, zastałam pusty, zamknięty dom. Od tamtego czasu musiałam spać, trzymając za rękę ojca, co było cholernie uporczywe dla nas wszystkich. Od kilku lat śpię sama, ale cholernie boję się zasypiać, gdy inni w domu już śpią, nie mogę spać przy całkowitej ciszy i ciemności. Ciągle mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, zaraz napadnie. Budzę się w nocy kilka-kilkanaście razy. Tak się zastanawiam, czy to wydarzenie nie ma wpływu na moje aktualne lęki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na lęki w teraźniejszości głównie mają wpływ wydarzenia z dzieciństwa, ale nie tylko. Ja od małego bałam się spać sama, bałam się ciemności. Zawsze wyobrażałam sobie, że za drzwiami stoi morderca, albo inne koszmary. Miałam straszne schizy, ale nie pamiętam skąd mi się to wzięło. Po prostu pewnej nocy zaczęłam się bać i zostało tak do teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam większość i... kurcze sama nie wiem.

Nie moge nikomu powiedzieć co dzieje sie w moim życiu, a sama nie mogę rozgryźć co mi jest. Do lekarza zadnego nie pójdę, bo boję sie ze wyszukaja mi rózne dziwne choroby, zresztą nawet nie umiałabym byc szczera do końca, czyli to co najważniejsze bym ukryła.

 

Czy ja jako żona, muszę sie na wszystko zgadzać co chce mąż? Gdzie są granice?

Po kłótniach zgadzam się, ze strachu ze ktoś sie dowie, ale ja już nie daję rady z tym wszystkim.

Jak jest normalnie kocham go, ja jest inaczej- nienawidze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Postaram się streszczać, też miałem bardzo przykre zdażenie związane z narkotykiem tak zwaną extazy.

Kolega z pracy poczęstował mnie połówką tego dziadostwa w trakcie pracy nie wiedziałem co to jest a miałem

do niego zaufanie bo często przynosił różne suple na poprawę samopoczucia, nie wiedziałem w co się ładuje powiedział

że się będe lepiej po tym czuł. Z tego względu że leczyłem się już wcześniej na depresję i nerwicę i mam słabą odporność

na chemię bardzo żle się po tym poczułem, myślałem że umrę uderzenia gorąca szczekościsk wysokie ciśnienie silny lęk,

i podobne objawy jak przy nadmiarze serotoniny strasznie się po tym czułem. Na drugi dzień miałem trochę obniżony nastrój

i to wszystko, jazda zaczęła się po dwóch tygodniach nagłe ataki paniki czułem że umieram mroczki w oczach zawroty głowy

ciągłe wyrzuty sumienia że to moja wina że jestem tak mocno chory wkręcałem sobie różne filmy, po tych objawach rozpocząłem leczenie pramolanem póżniej coaxilem. To zdażenie spowodowało (tak mi się wydaje) że nawróciła mi nerwica ze zdwojoną siłą, po 9 miesiacach leczenia objawy somatyczne nerwicy mi przeszły ale nie mogę sobie poradzić w pracy, na samym początku zmiany łapie mnie jakiś silny dół zamieniam się w zombie tak jakby lęk połączony z depresją i przez pół dnia jestem ważywem przeważnie mnie to łapie jak jestem bardziej zmęczony i mam obnizony nastrój na rozpoczęciu pracy. Czy to może być PTSD ? Z tego co czytałem w necie to co mam jest trochę zblizone do problemów adaptacyjnych. Czy to zdażenie mogło wpłynąć na to że się tak kiepsko czuję w pracy ? Pełniłem kiedyś funkcję dosyć odpowiedzialną która wiązała się z dużym stresem na poczatku zmiany przez kilka lat, czy ten pojedyńczy epizod z tym extazy był w stanie mi coś uszkodzić w synapsach ? Teraz zmieniłem trochę leczenie i jestem na chorobowym mam nadzieje ze dojde do siebie, stosuje z rana 40ml sok z noni, 2xdzienie coaxil, 3x dzienie różeniec górski i na wieczór spamilan 5mg plus relaksacja shultza lub jacobsona. Robiłem testy psychologiczne lęk powoli ustępuje ciekawe co będzie jak wrócę do pracy.

 

Sorki że takie długie

Pozdrawiam wszystkich:-)

"Dragi to jest dziadostwo przeżyłem piekło"

 

 

No ja mam wrazenie, ze sie tak psychotropami załatwiłam :/ mialam identyczne objawy. co prawda na moj stan wplyneło mase innych rzeczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzynaście lat - tyle zajęło mi zdanie sobie sprawy z tego, że śmierć mojego ojca 'zryła mi mózg'. Dopiero na terapii odkryłam, że większość moich lęków spowodowana jest właśnie tym traumatycznym przeżyciem. Muszę przyznać, że sama byłam zaskoczona tym wnioskiem, chociaż ma on sens. Przez wszystkie te lata mocno skupiałam się na tym, by pokazać światu, że to że tato jednego dnia był, a drugiego już nie, nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Po trzynastu latach wszystko pękło i rozlało się wszędzie. Bałagan zrobił się taki, że dwa lata go zbieram. Nie idzie mi za dobrze, bo to co zdążę zebrać, nieustannie wypada mi z rąk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Potrzebuję informacji na temat diagnozowania PTSD. CO prawda opisałem swój przypadek w dziale "nerwica", ale nie dostałem odpowiedzi, a sam nie wiem czy to kwalifikuje się do tamtego działu. Moje problemy zaczęły się w 2001 roku. Problem niby błachy, bo rozstanie z dziewczyną, ale było to tak niespodziewane, że doznałem szoku, który odmienił moje życie. Nie mogłem w to uwierzyć co się stało, udawałem, że nic się nie stało, ale cały czas w środku był ten uraz, który stopniowo coraz bardziej zaczął wpływać na moje życie. Najpierw była depresja, potem lęki, wycofałem się całkowicie. Z czasem zacząłem walczyć z lękami i udało mi się wyjść z domu, pracować itd, ale co kilka tygodni miałem takie małe załamania związane z tamtym rozstaniem. Od miesiąca czasu mam jednak to załamanie dużo głębsze. Czuję bardzo duży stres, wydaje mi się, ze się trochę przenoszę w czasie, bo na wierzch wyszły emocje sprzed iluś tam lat. I no właśnie.... czy tamto zdarzenie to trauma? Czy trzeba stosować metody leczenia PTSD? Czy ktoś miał podobne doświadczenia? Pytam, bo tak naprawdę chcę zrozumieć jak to działa. Chodzę do psychologa raz w tygodniu i na razie trzymam się tego, że muszę zapanować nad tymi emocjami (chociaż chyba średni mi to wychodzi na razie). Chcę to zrozumieć, żeby wiedzieć co robić dalej. Z góry dzięki za każdą odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A zatem czy długotrwałe prześladowania i gnębienie mogą podchodzić pod PTSD? Ja najgorsze epizody depresji i lęki dostałam nie po prześladowaniach w podstawówce, ale podczas roku za granicą, gdzie psychicznie i fizycznie byłam męczona dzień w dzień przez liczne grupy ludzi. Pomocy nie otrzymałam, ojciec tylko czasem rzucił, że "sama chciałam". Od tej pory panicznie boję się krytyki, poniżenia (choć wiem, że trochę go potrzebuję, by sobie zacząć radzić), zdarzają się wracać sny z tamtego okresu, bądź pewne nowe lęki, jak przed mówieniem głośno czy czytaniem na głos na przykład, związane z pewnymi sytuacjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×