Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadmierne objadanie się


Sorrow

Rekomendowane odpowiedzi

hej

dawno mnie nie bylo na tym forum ale to za sprawa tego iz czuje sie znacznie lepiej ;)

moim problemem wciaz pozostaja nerwy i agresja nad ktorymi nie moge zapanowac no i objadanie sie. Wystarczy ze tylko pomysle sobie o tym ze chcialabym cos zjesc np jakiegos batonika czy kanapke i tak bede dlugo sie krecila, denerwowala az wkoncu siegam po to co jest pod reka i zjadam, oczywiscie pozniej mam straszne wyrzuty sumienia, czuje sie zle ale mimo to za chwil pare znow ide do kuchni i lapie co mi tylko nawinie sie pod reke i jem. codziennie rano wstaje i mowie sobie ze dzisiaj bede znacznie wiecej pila wody i nie bede jadla co mi tylko wpadnie w rece ale niestety juz po sniadaniu (zazwyczaj platki na mleku) wszystko idzie na marne. nie potrafie sobie z tym radzic, nie mam pojecia jak ograniczyc nie tyle glod bo takowego nie czuje ale te niepochamowane napady i zachcianki na zjedzenie byle czego.

brak mi sil i zupelnie nie wiem jak z tym walczyc

zle mi z tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lost_, potrzebujesz pomocy kochana, i to terapeutycznej plus psychiatrycznej.

Zdecyduj się, terapia dobrze prowadzona i sumiennie wykorzystywana daje efekty, a psychiatra może zaproponowałby Ci coś, co nie tylko podniosłoby Cię na duchu, ale i pozwoliło ograniczyć apetyt.

Jak Ci będzie ciężko to wal do mnie na priv, zawsze chętnie pomogę. Trzymaj się ciepło ptaszynko, tulaski od cioci chojrakowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też mam tak, że nie czuję głodu ale i tak jem. mogę jeść co chwilę. mam wrażenie, że mój żołądek nie ma końca :( najgorsze są te wyrzuty sumienia. cały czas mówię sobie, że od jutra koniec z tym. czasem udawało mi się nie jeść 2 dni, tylko pić samą wodę, ale mama mnie pilnuje, więc nic z tego nie wychodzi.nawet gdybym chciała jeść mniej to nie dam rady :(

drugim problemem jest to, że nie chce mi się ćwiczyć, nienawidzę wuefu więc unikam jak tylko mam okazję. a do ćwiczeń nie umiem się zmusić... nawet jak myślę, że 'dziś nie jem' to zaraz nachodzi mnie takie uczucie, że to i tak nic nie da, więc może coś zjem....

 

to straszne, że czasem mogę na raz zjeść 6 kromek chleba, a to i tak jeszcze mi mało, a kiedyś wystarczyły 2...

 

-- 20 mar 2011, 01:16 --

 

aa, no i jak nie ma nic słodkiego to zaczynam być nerwowa i wtedy jem co popadnie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja jestem cały czas głodna...

przy czym nie jem zbyt wiele.

to głupie, mój organizm ma prawo być głodny, bo jem za mało, wiem, ale ja i tak na samą myśl o tym, że powinnam coś zjeść zaczynam mieć mdłości i się boję że jak zjem jedną kanapkę to będę chciała drugą więc wolę w ogóle nie jeść i się męczyć.. bez sensu... no a jak już coś zjem to ostatnio najczęściej i tak to we mnie nie zostaje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz lost_ może u Ciebie to organizm się upomina o coś? może masz braki w jakichś składnikach, skoro tak zdrowo się odżywiasz?

w jakich sytuacjach masz takie napady? gdy się zdenerwujesz? jest Ci smutno? czy na raz jesz te 2000kcal?

 

a i jeszcze jedno - jak to się zaczęło? wspominałaś o ortoreksji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od kilku tygodni się odchudzam. udało mi się schudnąć 7kg i.. zaczęłam sobie pozwalać na coraz to więcej. pewnego sobotniego wieczoru zjadłam 1/3 blachy szarlotki.. innego dnia talerz spaghetti, barszcz czerwony, kiełbaska, 5 kawałków ciasta, 8 bułeczek drożdżowych z nadzieniem, snickers, wafelek czekoladowy, baton musli, paluszki, cukierki, masło orzechowe, herbatniki, banan, śliwka, jabłko, pieczywo chrupkie, cola wiśniowa, jogurt.

 

od kilku dni jem i wymiotuje.. dziś już 3 albo 4 razy to robiłam. miałam wyrzuty sumienia, bo wydawało mi się, że za dużo zjadłam.. jadłam, rzygałam, znów jadłam, znów rzygałam..

już nie wiem, co robić. wciąż sobie obiecuje, że to już się nie powtórzy, ale.. nie udaje się.. :(

może przesadzam, ale wolałam zapytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się obżerałam, teraz jak zażywam Escitil napady głodu mi minęły, usiłuje sobie nawet narzucić dietkę. Czuję, że trochę schudłam tylko, że ja do zrzucenia mam bardzo dużo. Moje napady to było typowe zażerania stresu, a że go mi nie brakuje na co dzień to się tak kumulowało (niestety genetycznie kobiety w naszej rodzinie są tęgie).

Mam nadzieję, ze wytrwam z tym umiarkowanym jedzeniem jak najdłużej, bo te huśtawki góra - dół są dobijające :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję Wam za odpoweidzi.

 

wiesz lost_ może u Ciebie to organizm się upomina o coś? może masz braki w jakichś składnikach, skoro tak zdrowo się odżywiasz?

tak, mam niedobory. w tej chwili mam bmi w normie (przytyłam prawie 10 kg od wakacji). ale to nie powód, żeby żreć(!) na raz tyle, że potem nie da się ruszać. bo to są ilości, które potrafi np. zjeść mój ojciec w 3 dni. a ja jestem szczupła (jeszcze...) i mam mały żołądek. jedzenie dosłownie(!) nie mieści się we mnie!

 

w jakich sytuacjach masz takie napady? gdy się zdenerwujesz?

gdy nie mam co robić, czuję pustkę. kiedy wyjdę spotkam się z ludźmi wydaje mi się to takie odległe, jakby ten problem nie istniał. nie wyobrażam sobie wtedy tego, jak mogę to robić. wręcz nie mogę w to uwierzyć, jak by był to tylko zły sen. no chyba, że jestem akurat po takim napadzie, to wielki, wzdęty i bolący brzuch przypomina, że to jednak jawa.

czasem jest tak, że świadomie wybieram nażarcie się zamiast robienia czegoś bardziej kreatywnego. np. ostatnio mój chłopak wyjechał na 3 dni. pomyślałam sobie, że przez 3 dni nie będę się musiała nikomu 'pokazywać' i mogę ŻREĆ (przepraszam za to słowo, ale tego chyba nie da się inaczej określić). no i żarłam. :why:

kiedy mam akurat "fazę" (zywkle kilku dniowa, lub kilku-tygodniową) bez obżerania się, jedzenia normalnie świetnie się uczę, wywiązuję się ze swoich obowiązków. kiedy jednak jestem w trakcie napadu, myślę tylko o jedzeniu. mam gdzieś inne spawy, ludzi, to, że muszę wkuć jakiś materiał. tylko jedzenie się liczy. :why:

 

a i jeszcze jedno - jak to się zaczęło? wspominałaś o ortoreksji

jakiś czas temu zaczęłam się interesować zdrowym odżywianiem, a potem to już potoczyło się samo... doszło do tego, że jadłam prawie same warzywa i owoce. zanikł mi okres. schudłam 10 kg, a wcale tego nie chciałam! chciałam się tylko zdrowo odżywiać :( kiedy mój lekarz pierwsego kontaktu mnie zobaczył przeraził się. oczywiście zostałam posądzona o anorekcję. tylko ja 'nie miałam nic" do mojego wyglądu. od tego zaczęły się napady. bardzo się przestraszyłam o moje zdrowie, o to, że mogę być bezpłodna itd... zaczęłam się opychać. najpierw tylko 'zdrowymi' rzeczami, a potem to już wwszystkim, jak leci. przytyłam. i doszedł kolejny problem. zdałam sobie sprawę, że bardziej się sobie podobałam w tej 'chudej' wersji. zobaczyłam, że nie mieszczę się w moje ukochane spodnie. wcześniej wogóle nie przejmowałam się moim wyglądej, była to tylko obsesja na punkcie zdrowej żywności. ale przekonałam się, że mogę mieć maleńki, szczupły tyłek, nogi jak patyki i płaski brzuch. podobało mi się to.a kiedy to straciłam... doszły do tego jeszcze komentarze innych typu 'jesteś większa ostatnio...' 'przytyłaś?'.

 

od tej pory zmagam się z następującym problemem. odzywają się we mnie dwa głosy. pierwszy mówi 'schudnę, wrócę do 10-kilowej niedowagi. będę taka delikatna i kurcha. będą się o mnie martwić. będę piękna.'. drugi :'utrzymam wagę, ćwiczę zrdowo się odżywiaj, nie myśle za dużo o jedzeniu. dbam o zdrowie'. problem w tym, że kiedy uruchamia się ten drugi - ze zdrowiem nie ma to nic wspólngo. jest to jedno wielkie obżarstwo pod przykrywką 'mam niedowagę, muszę przytyć' (a niedowagi już nie mam). po takim kilkudniowym obżarstwie patrzę do lustra i myślę sobie (delikatnie ujmując): 'co to zdrobiłam idiotko? byłaś taka szczuplutka'. i włącza się głos nr 1.

chciałabym osiągnąć złoty środek. jeść zdrowo, nie myślec o jedzenie, nie obżerać się, trzymać zdrową wagę. ale nie daję rady. obecnie w sobotę skończył mi się napad. jestem niezadowolona ze swojego wyglądu. jest mi smutno. od soboty jem normalnie, ok. 2000kcal na dzień. jem posiłki z rodziną, spotykam się z przyjaciółmi. może tym razem wytrwam? jeśli teraz popadnę w jakąś skrajność IDĘ SIĘ LECZYĆ.

 

ja chcę normalnie żyć. i będę.

 

bardzo Was proszę, opowiedzcie mi coś. jeśli chcecie znać więcej szczegółów - pytajcie. niech mi ktoś pomoże się z tego wygrzebać:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prawdopodobnie wytrwasz a potem znów.. wybacz, że nie piszę "na pewno dasz radę" przechodziłam przez to hmm z 9 lat.. teraz jest inaczej, nie mam napadów, nie odchudzam się.. u mnie zaczęło się od przytycia kilka kg w okresie dojrzewania. Dobrze, że potrafisz jeszcze normalnie jeść - z rodziną, ze znajomymi, 2000 kcal.. najgorsze są naprzemienne okresy głodzenia i objadania. Szukaj pomocy u specjalistów. Nie czekaj.

Porozmawiaj z kimś bliskim, znajdź oparcie i działaj ale nie na raz dwa - dzisiaj jutro i po sprawie. To długoterminowa walka ale im wcześniej zaczniesz tym Twoje szanse są większe.

Zacznij od psychologa - jeśli Cię zawiedzie - poszukaj drugiego. A jeśli ich działania w żaden sposób nie będą Ci pomagać - wybierz się do psychiatry.

 

 

p.s. ile masz lat i ile miałaś jak zaczęłaś z tym zdrowym odż?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedzcie mi...

znacie jakiegoś dobrego psychologa, w tej konkretnej kwestii z okolic Katowic?

Moze chciałby ktoś ze mną porozmawiać... zatracam się...

i może nie objadam, ale albo nie jem nic, a jeżeli zjem, to taką normalną albo wręcz mała porcję, która ląduje w kiblu...

nie chce widzieć w tym problemu, ale ewidentnie normalne to to nie jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

p.s. ile masz lat i ile miałaś jak zaczęłaś z tym zdrowym odż?

mam 18 lat, zaczęłam w wieku 17.

 

bywa tak, że jest świetnie... żyję normalnie. ale czasem jakiś mały bodziec i już wszystko leci... a najgorsza jest ta myśl, że jeśli zjadłam już tyle to jeszcze więcej już nie zaszkodzi... jakby to nie było moje ciało, tylko jakiś worek, do którego wpycham różne rzeczy. kiedy zjem jedno ciastko czuję się jakby 'skażona'... jak już zacznę, nie mogę przestać...

dzisiaj kolejny dzień czuję się świetnie. wiem, że napewno pojawią się 'skrajne pokusy'. tym razem, jeśli to nastąpi postaram się do tego podejść rozsądnie, przemyśleć, czym to jest spowodowane. mam ogromną motywację żeby żyć normalnie!!!

 

znacie jakiegoś dobrego psychologa, w tej konkretnej kwestii z okolic Katowic?

też jesem z tych okolic. zastanawiam się, gdzie pójść? na prywatnego mnie nie stać (bo nie zamierzam o tym powiedzieć rodzicom a własnych dochodów brak), a w poradni nie wiem czy uzysam pomoc... w końcu nie mam typowej anoreksji czy bulimii.

 

-- 19 kwi 2011, 13:58 --

 

p.s. ile masz lat i ile miałaś jak zaczęłaś z tym zdrowym odż?

mam 18 lat, zaczęłam w wieku 17.

 

bywa tak, że jest świetnie... żyję normalnie. ale czasem jakiś mały bodziec i już wszystko leci... a najgorsza jest ta myśl, że jeśli zjadłam już tyle to jeszcze więcej już nie zaszkodzi... jakby to nie było moje ciało, tylko jakiś worek, do którego wpycham różne rzeczy. kiedy zjem jedno ciastko czuję się jakby 'skażona'... jak już zacznę, nie mogę przestać...

dzisiaj kolejny dzień czuję się świetnie. wiem, że napewno pojawią się 'skrajne pokusy'. tym razem, jeśli to nastąpi postaram się do tego podejść rozsądnie, przemyśleć, czym to jest spowodowane. mam ogromną motywację żeby żyć normalnie!!!

 

znacie jakiegoś dobrego psychologa, w tej konkretnej kwestii z okolic Katowic?

też jesem z tych okolic. zastanawiam się, gdzie pójść? na prywatnego mnie nie stać (bo nie zamierzam o tym powiedzieć rodzicom a własnych dochodów brak), a w poradni nie wiem czy uzysam pomoc... w końcu nie mam typowej anoreksji czy bulimii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieidealna, współczuje ci z całego serca. Te obżarstwa potrafią dobić człowieka konkretnie. Ja od jutra zaczynam przyjmować nowe antydepresanty które mają zmniejszyć łaknienie. Mam nadzieje że będą działać. Bo już boje się stawać na wadze. To eszystko mnie dobija:///

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×