Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lajla

Użytkownik
  • Postów

    244
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lajla

  1. kornelia_lilia, to dobrze, że nie masz bulimii;)) W takim razie mogę z czystym sumienie polecić Ci tą książkę:) Wiesz, chodziło mi o to, że gdyby jakaś osoba mająca poważne problemy z bulimią, sięgneła po tą książkę, to raczej nanpewno nie wyszłaby z niej, bo przy takich zaburzeniach odżywiania potrzebna jest specjalistyczna pomoc. Choć to nie oznacza, że nie warto jej przeczytać, nawet gdy się jest bulimikiem. Wiem to z doświadczenia, no i oczywiście, życzę powodzenia;))
  2. kornelia_lilia, nie wiem czy dobrze zrozumiałam twoje pytanie, ale odpowiedź brzmi: TAK:)) Chodzi w tej książce (w dużym skrócie) aby powrócić do jedzenia instynktownego, czyli jemy wtedy gdy jesteśmy głodni. Trzeba wyłapywać momenty w których ma się ochotę objeść i strać znaleźć myśli odpowiadające za taką pokusę. Oczywiście, nie jest to takie proste. Ja już trzeci miesiąc prowadzę tą "walkę" i przyznam się szczerze, że nie mam zamiaru zrezygnować, bo teraz czuję się o niebo lepiej, niż wcześniej. Ważne jest też to, że nie "kontrolujesz się", a "decydujesz" o tym co zrobisz, np. czy objesz się czy nie. Dodam, że ja mam bulimie i ta książka bardzo mi pomogła, jednak nie są w niej przedstawione "strategie walki z bulimią", bardziej "strategie walki z jedzeniem emocjonalnym". A pewnie jak się domyślasz każdy bulimik je wtedy gdy sobie z nimi nie radzi. Warto przeczytać tą książkę, ale oczywiście w poważniejszych przypadkach ED terapia, a może nawet tabletki będą niezbędne;))
  3. Mam nadzieje, że ktoś mnie wysłucha i sięgnie po tą książkę, bo naprawdę warto. Tytuł:Jedz to co kochasz, kochaj to co jesz. Autor: Michelle May. Mam zaburzenia odżywiania (bulimie). Natchnęłam się w księgarni na tą książkę. Byłam zaskoczona jak bardzo zmieniła moje podejście do jedzenia. Oczywiście objadam się dalej, ale nie tak często jak dawniej. Najważniejsze: przeczytanie tej książki nie wystarczy, trzeba nad sobą ciężko pracować. Ale naprawdę warto. Nie myślę już tak dużo o jedzeniu jak dawniej, jedzenie mną nie "rządzi". Jestem wolna:)) Jeśli ktoś będzie miał do mnie jakieś pytania, to chętnie odpowiem. Jest we mnie dużo entuzjazmu i z chęcią się nim podzielę z każdym kto go potrzebuję Dodam jeszcze, że zasady tej książki wprowdziłam już dwa miesiące temu. Na początku było ciężko, i nadal jest, ale jakoś mniej:)))))
  4. linka, dobrze rozumiem co masz na myśli, i po części się z Tobą zgadzam, ale Zastanawianie się to proces myślowy, czy tego chcę czy nie chcę ono się i tak pojawia, i tak jest u wszystkich, nie tylko u mnie. Natomiast "branie tabletek głównie w celu schudnięcia" nie odnosi się do mnie. Psychiatra przepisując mi te leki, nie zapytał się czy chcę schudnąć czy nie, bo wiedział, że najważniejsze jest to aby przestać się objadać. I dla mnie to też jest najważniejsze. Dla mnie, moje pytanie dotyczące tego czy można schudnąć po takich tabletkach, jest jak najbardziej neutralne. Nie powinnaś się domyślać intencji tego pytania i od razu wyciągać błędne wnioski, tylko po prostu zapytać mnie po co mi ta wiedza.
  5. linka, A więc uważasz, że osoba, która ma bulimie i jednocześnie nadwagę, nie może się odchudzać bo to zachowanie autoagresywne? Ja jestem odmiennego zdania. W bulimii kwestia wagi i diety, jest nieco spaczona, to fakt. Ale nie jest nigdzie napisane, że zdrowe odchudzanie jest autodestrukcyjne. Wydaje mi się, że niewłaściwie zrozumiałaś moje intencje zadania tego pytania.
  6. linka, wkurzją mnie tego typu wypowiedzi jak twoja. W ogóle mnie nie znasz i na starcie oceniasz. Tak to się "niesamowicie" składa, że chodzę na terapię już dwa lata, raz w tygodniu, i ciężko nad sobą pracuje, bo zależy mi, żeby z tego wyjść. Waga jest ważna, bo w tym zaburzeniu ma ogromne znaczenie sposób w jaki siebie postrzegamy, i jest to, jak by na to nie patrzyć, część tego zaburzenia. I jeszcze tak k'woli wyjaśnienia, przytyłam przez bulimii i napadą objadania się. Nie jestem próżną panienką, która chce schudnąć bo ma takie widzi-misie.
  7. MoodyAllen, witaj na forum. Łączę się z Tobą w walce z emetofobią
  8. chojrakowa, a od dawna bierzesz te tabletki? Tak z własnego doświadczenia, myślisz, że można np. po seronilu schudnąć trochę? Przez ostatnie kilka miesięcy przytyłam i okropnie się z tym czuję:/
  9. chojrakowa, bierzesz teraz jakieś leki? Jestem ciekawa, bo sama niedawno zaczęłam leczenie Seronilem, i nie najlepiej się czuję. Na szczęście, zmniejszył mi się apetyt. Ale tak poza tym to widzę jedynie wady:/
  10. Oj, teraz święta, tyle pokus... Kurcze, mam jakąś dziwną złość na to jedzenie, i na siebie:/ Chciałabym mieć normalny stosunek do jedzenia, tak jak inni. Dlaczego musimy się tak męczyć?
  11. bretta, a może masz nerwice, co?? Patrzyłaś na to pod tym kątem??
  12. Dziewczyny mi się wydaje, że aby wyjść z bulimii to trzeba jeść "normalnie", czyli jak ktoś kto nie jest na diecie. Oczywiście to nie jest takie proste. Trochę to wygląda tak, że was pouczam, a samej siebie nie potrafię:/ Wybaczcie...
  13. Spotkania mam co tydzień. Oczywiście, że widzę efekty. Nie wyobrażam sobie "wychodzić" z nerwicy bez terapii, a wyłącznie w oparciu o tabletki. To chyba by nie zdało egzaminu, tak coś czuje.
  14. kite, nie przejmuje sie, ja przedwczoraj pochlonelam kilkanascie swiatecznych jajeczek, z nadzieniem! A swieta sie jeszcze nie zaczely....
  15. shadow_no, ja brałam Parogen. Na mnie zadziałał świetnie, już po około 2 tygodniach zauważyłam dużą poprawę. Wcześniej brałam przez rok Asertin, lek z innej grup antydepresantów i niestety nie działał. Od jutra zaczynam brać jeszcze inny lek, ale ta zmiana ze względu na bulimie:/ Również życzę powodzenia:) Monika1974, na terapię chodzę od półtora roku, i niestety nadal na nią muszę chodzić, bo ciągle wychodzą nowe problemy nad którymi pasuje popracować. Jest to terapia analityczna, oparta na introspekcji czyli odkrywaniu doświadczeń z wczesnego dzieciństwa. Ale że moja terapeutka nie jest głupia, to od czasu do czasu wplata mi terapie poznawczo-behawioralną
  16. nieidealna, współczuje ci z całego serca. Te obżarstwa potrafią dobić człowieka konkretnie. Ja od jutra zaczynam przyjmować nowe antydepresanty które mają zmniejszyć łaknienie. Mam nadzieje że będą działać. Bo już boje się stawać na wadze. To eszystko mnie dobija:///
  17. Lajla

    Wkurza mnie:

    Lajle denerwuje to że ma bulimie:/
  18. Lajla

    Wkurza mnie:

    Każdy ma prawo do własnego zdania. Ja swoje przedstawiłam i nie chcę nikogo do niego przekonywać, ale jednocześnie nie chcę żeby mnie ktoś przekonywał do swojego. Jasne, Korba ??? Tak właśnie uważam, Sabaidee. I myśl sobie co chcesz, ale wg mnie takie rozwiązanie może nie jest "niezwykle" mądre, jednak bardziej terapeutyczne. A przecież o to tu chodzi. Tak??
  19. Lajla

    Wkurza mnie:

    Sabaidee, to tytuł książki, tak dla twojej "szanownej" wiadomości. Gratuluje dobrego samopoczucia Chcę jednak zauważyć, że znacznie trudnej jest pracować nad swoim problemem, gdy jest on przenoszony do wątków zbiorowych. Każdy z nas jest inny, i należy podejść do niego w sposób indywidualny. Pisze to w imieniu tych którzy jeszcze nie odwiedzili tego forum, ale za nie długo to zrobią. Nie chcę żeby spotkało ich nie miłe rozczarowanie i żeby poczuli się zignorowani. Jasne, Sabaidee ????
  20. Lajla

    Wkurza mnie:

    Wkurza mnie to, że moje tematy ciągle są gdzieś przenoszone i nawet nie wiem gdzie:/// To forum jest dla wszystkich, a nie dla "wybranych". To już nawet nie chodzi o mnie, ale o tych którzy zawitają tu po raz pierwszy i na samym wejściu spotkają się z "miłą" niespodzianką. Trochę więcej rozsądku!!
  21. Witam! Teraz moim priorytetem jest walka z bulimią. Ale z emetofobią będę związana już chyba do końca życia. Moja historia również wygląda podobnie, co wasze. Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Bałam się jeździć na wycieczki szkolne, potem chodzić do szkoły, kościoła itp. Jakoś mi to przeszło na kilka lat. Niestety powróciło półtora roku temu. Miałam wtedy 19 lat. Matura to moje traumatyczne przeżycie które obudziło na nowo emetofobie. Nie było łatwo, bałam się jeździć autobusem, czasem nawet samochodem. Potem nie byłam wstanie wyjść na krok z domu, bo ogarniał mnie paraliżujący lęk przed tym że zwymiotuje. Przez rok siedziałam w domu, i właściwie nic nie robiłam Najgorsze były mdłości i wrażenie jakbym zaraz miała puścić pawia. W tamtym okresie miałam takie ataki paniki, że większych już chyba mieć nie można. Czasem mam wrażenie, że jak będę umierać, to będę odczuwać lęk najsilniejszy jaki tylko można, czyli ten który już parokrotnie przeżywałam w swoim życiu:/ Teraz studiuje, oczywiście zdarzają się kryzysy, ale to niebo w porównaniu do tego co się działo jakiś czas temu. Mi pomogła terapia i leki, a konkretnie paroksetyna. Myślałam, że z tego wyjść nie można, ale jak widać myliłam się. Na szczęście:))
  22. Witam! Chciała się dowiedzieć czy i wy macie tak jak ja. A propo zbliżających się świąt. Mam obsesje na punkcie grzechów. Wydaje mi się, że wszystko co robię to grzech, odczuwam przy tym dość silny lęk. Już poruszałam ten temat z moją terapeutką, ale jest ona dość sceptyczna w nastawieniu do księży i kościoła, za niedługo będziemy analizować moje "absurdalne" przekonania, że grzeszę na każdym kroku. Wiem, że ta kompulsja towarzyszy mi już od dawna, i że mój sposób myślenia nie jest normalny, na pewno muszę coś zmienić, ale jak tu zmieniać swoje poglądy religijne, skoro ja się opieram na wiedzy pochodzącej wprost z kościoła, czyli autorytetu w tych sprawach. Mam mieszane uczucia, z jednej strony mam zaufanie do terapeutki, a z drugiej lęk, że moje postępowanie będzie zasługiwało na wieczne potępienie:/
  23. Pogarda, a czasem nawet nienawiść do samej siebie> Poczucie, że jestem nikim. Najchętniej to bym wybebeszyła się. Ale tego nie zrobię, bo muszę żyć, choć czasem chciała bym nie być, nie myśleć, nie czuć, nie istnieć.
×