Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadmierne objadanie się


Sorrow

Rekomendowane odpowiedzi

siedem_zapalek, pewnie, że lepsze niż nic - dużo lepsze :)

Laima, ja z kolei zazdroszczę Wam, "napaleńcom", że Wam się chce :)

 

Ale wiecie, co jest dobrego w tym całym poddaniu się swojej wadze? Był taki okres, kiedy patrząc na każdego znajomego z nadwagą uśmiechałam się do niego, ale w myślach powtarzałam "człowieku, weź się za siebie, tak dobrze wyglądałeś, a teraz zrobiłeś z siebie worek tłuszczu!". Rzecz w tym, że wcale nie chciałam tak myśleć! To było okropne! A teraz te myśli odeszły :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siedem_zapalek, a słyszałaś o diecie wodnej? Trzeba pić 7 (albo i więcej) litrów wody dziennie. Cała zabawa polega na tym, że jak dużo pijesz, to masz mniejszą ochotę (i miejsce :D ) na jedzenie. Poza tym mówisz, że dużo ćwiczysz, więc powiedziałabym, że 4l to w Twoim przypadku minimum.

7 litrów wody dziennie?! Przecież to grozi zatruciem wodnym. :shock: Na dodatek picie zbyt dużej ilości wypłukuje składniki minieralne z organizmu. Na pewno potas i sód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerki i tak rozwalone, tu nie ma co się zniszczyć już :P no ale w takim razie wychodzi, że poniżej 7 litrów, bo po kilkunastu latach takiego picia wody jeszcze żyję ;)

 

Ja o sobie też nie lubię myśleć źle i tego nie robię ;) moje ciało dobrze oddaje chaos głowy, nie jest przecież winne takiemu stanowi rzeczy ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam już dosyć swojego objadania się ;(

W tygodniu, kiedy nie mam czasu myśleć o jedzeniu, jest okej, nie jem zbyt dużo (i pewnie dzięki temu wyglądam jak człowiek jeszcze), ale jak zacznie się weekend, to jedyne, o czym myślę, to jedzenie! I wpierniczam na potęgę, a potem chce mi się płakać. Próbowałam prowokować wymioty, ale nie umiem tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam już dosyć swojego objadania się ;(

W tygodniu, kiedy nie mam czasu myśleć o jedzeniu, jest okej, nie jem zbyt dużo (i pewnie dzięki temu wyglądam jak człowiek jeszcze), ale jak zacznie się weekend, to jedyne, o czym myślę, to jedzenie! I wpierniczam na potęgę, a potem chce mi się płakać. Próbowałam prowokować wymioty, ale nie umiem tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badziak, zatruciem wodnym?

 

Dodatkowo wypłukuje się z organizmu dużo związków mineralnych, przez co zaburza się równowaga jonowa. I to wpływa bardzo negatywnie na transport przez błony komórkowe czy pracę serca.

 

-- 03 mar 2013, 14:04 --

 

sloik, a co robisz w weekendy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badziak, zatruciem wodnym?

 

Dodatkowo wypłukuje się z organizmu dużo związków mineralnych, przez co zaburza się równowaga jonowa. I to wpływa bardzo negatywnie na transport przez błony komórkowe czy pracę serca.

 

-- 03 mar 2013, 14:04 --

 

sloik, a co robisz w weekendy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sloik, moja bratnia dusza :mrgreen:

Zwykle mam tak, że wychodzę z założenia, że praca jest ważniejsza niż figura i że np. jeśli chipsy mają mi pomóc w zrobieniu czegoś to dam im szansę.

Z drugiej strony wiem, że jak będę objedzona to przestanie mi się chcieć robić cokolwiek i dlatego staram się nad tym panować.

Np. dziś nie zapanowałam, ale to dlatego, że jestem u rodziców, a oni nie umieją ugotować potrawy w małym garnku tylko zawsze w wielkim i jest jedzenia na 12 osób, a nas jest czwórka :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sloik, moja bratnia dusza :mrgreen:

Zwykle mam tak, że wychodzę z założenia, że praca jest ważniejsza niż figura i że np. jeśli chipsy mają mi pomóc w zrobieniu czegoś to dam im szansę.

Z drugiej strony wiem, że jak będę objedzona to przestanie mi się chcieć robić cokolwiek i dlatego staram się nad tym panować.

Np. dziś nie zapanowałam, ale to dlatego, że jestem u rodziców, a oni nie umieją ugotować potrawy w małym garnku tylko zawsze w wielkim i jest jedzenia na 12 osób, a nas jest czwórka :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, to ciekawą masz filozofię. Chociaż też trochę tak mam, np. staram się nie pić kawy, ale jeśli bez niej nie wydolę, to wypiję. Tylko że jakbym miała dawać chipsom szansę zawsze, gdy najdzie mnie ochota, to jadłabym paczkę tygodniowo, a to przesada moim zdaniem. Najlepiej byłoby po prostu uprawiać jakiś sport, ale nie bardzo jest gdzie. Biegać próbowałam, ale znudziłam się po trzech tygodniach (nie cierpię biegać, to nudne). Generalnie lubię sporty drużynowe, ale do nich potrzebna jest sala albo chociaż siatka/bramki i trochę miejsca, a o to już trudniej. No i ludzie są potrzebni.

Jejku, jak ja jestem u rodziców, to jem jak szalona. W domu zawsze jest tyle dobrych rzeczy, że się nie da inaczej. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, to ciekawą masz filozofię. Chociaż też trochę tak mam, np. staram się nie pić kawy, ale jeśli bez niej nie wydolę, to wypiję. Tylko że jakbym miała dawać chipsom szansę zawsze, gdy najdzie mnie ochota, to jadłabym paczkę tygodniowo, a to przesada moim zdaniem. Najlepiej byłoby po prostu uprawiać jakiś sport, ale nie bardzo jest gdzie. Biegać próbowałam, ale znudziłam się po trzech tygodniach (nie cierpię biegać, to nudne). Generalnie lubię sporty drużynowe, ale do nich potrzebna jest sala albo chociaż siatka/bramki i trochę miejsca, a o to już trudniej. No i ludzie są potrzebni.

Jejku, jak ja jestem u rodziców, to jem jak szalona. W domu zawsze jest tyle dobrych rzeczy, że się nie da inaczej. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę Was o radę. Mam taki problem, że mam nadwagę, ćwiczę fitness, basen- min 3x w tygodniu, ale niestety ciągle jem :( Niby jestem na diecie, nie jem smażonego, do pracy robię sobie sałatki itd itd. ale jak widze coś słodkiego, to nie potrafię przejść obok tego obojętnie. Np w domu ktoś ma ciastka, nawet takie za którymi nie przepadam, takie których ja bym nigdy nie kupiła, ale i tak muszę je zjeść. I nie wystarczy mi jedno, wezmę od razu dwa, za chwilę znowu dwa... Czekolady itd pochłaniam w całości od razu. Domownicy się smieją, że dobrze że chociaż z papierka odwijam :/ czasem też jestem w sklepie i po prostu nie mogę się opanować aby nie kupić pączka lub batonika. Nie wiem jak czuje się narkoman na glodzie, ale czasem gdy mam ochotę na czekoladę, myslę że czuję się własnie tak jak ja. Głownie mój problem dotyczy słodyczy, ale nie tylko, obiad przygotowuję sobie zawsze dzień wcześniej (niestety podjadam przy gotowaniu:( ), aby nie sięgać po nic "na szybko" gdy wrócę głodna z pracy, ale mimo to gdy podgrzewam sobie swój dietetyczny obiad, i widzę np ugotowany makaron, ryż, i mimo tego że nawet mi to nie bardzo smakuję (zimny, wysuszony ryż blee) to nie mogę się opanować aby nie skubnąć sobie trochę.

Zastanawiam się, czy mój problem jest na tyle poważny, ze powinnam powiedzieć o tym terapeucie... akurat wczoraj był na to dobry moment, ale powiedziałam że ćwiczę, jestem na diecie i mimo to nie chudnę. Zawszę tak wszystkim mówię, ale to tylko połowa prawdy... Po prostu głupio mi było powiedzieć, to wszystko co teraz napisałam i stchórzyłam...

Co o tym myslicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bree, Możesz mu o tym powiedzieć. Jakby nie patrzeć to ma podłoże psychiczne. Popatrz jakie myśli towarzyszą temu wielkiemu głodowi. Bierzesz jakieś leki, które mogą wzmagać apetyt? Ja zauważyłem że ten charakterystyczny głód można "zastąpić" inną przyjemnością (w moim przypadku to gra na komputerze) i tak można odłożyć kolację do kolacji. Jakoś wiele mi to wszystko nie pomogło, ale jest to temat jak najbardziej "terapeutyzowalny".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam 33 lata i na prawdę poważny problem z odżywianiem. Z powodu nadmiernego, w zasadzie ciągłego jedzenia nabawiłam się wielu problemów ze zdrowiem a mimo to jem nadal :(.

Jem nawet gdy już mi nie dobrze. W sumie nie pamiętam co to głód. Czuję się dziwnie, gdy nie jestem przejedzona i wciąż tylko o tym myślę za dnia. Inne spojrzenie na temat swojego "głodu" mam wieczorem gdy patrzę w lustro. Nie cierpię siebie za to, że nie potrafię się przeciwstawić temu nałogowi. Jestem gruba, mam zniszczone szkliwo zębów i coraz większe ubytki mimo starań stomatologa :(. Czuję się fatalnie. Potem idę do łóżka przy zgaszonym świetle, cicho kładę się koło męża z nadzieją , że śpi, bo nie chcę by mnie takiej dotykał...i myślę. Długo myślę, że jedzenie mnie kiedyś zabije. Mam problemy z drogami żółciowymi, kręgosłupem, refluks przełykowy. Lekarze krzyczą na mnie i mają rację. Powinnam się wziąć w garść, schudnąć, odciążyć organizm. Są dni, kiedy walczę, jem w miarę rozsądnie ale w tedy myślę o jedzeniu jeszcze więcej i zmagam się ze sobą. Czasem wytrwam dzień, czasem kilka dni...W tedy biorę leki i czuję się fizycznie jak by lepiej.

Mam niestety jeszcze jeden problem, od dziecka w sumie. Zawsze polepszałam sobie humor jedzeniem. Kiedyś były to drobne przekąski, niestety im większe mam problemy osobiste, tym mocniej próbuję je zagryźć. Nie odreagowuje w tedy nic na dzieciach a wyrzuty sumienia odnośnie przejadania się i zdrowia duszę w sobie. Bo z nikim nie rozmawiam o swoich problemach. Mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. Nawet lekarz :(.

Nigdy nie byłam u psychologa czy psychiatry...nigdy pod tym względem nie patrzyłam na możliwości 'leczenia" apetytu. Jednak chyba jestem na prawdę w ciężkiej sytuacji psychicznej i fizycznej....Mam problemy z zasypianiem, budzę się rano zmęczona i najchętniej nie wstawała bym z łóżka (chyba że po kanapkę :( ). Do tego bolą mnie mięśnia, nie mam energii, szybko się męczę i chyba już niczym nie potrafię się cieszyć...

 

To chyba tyle w skrócie chciałam tutaj napisać , w nadziej że może ktoś z Was mi pomoże...jakoś wpłynie na mnie bym wzięła się w garść.

 

Pozdrawiam Ameli@.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Ameli@! Dobrze, że zdajesz sobie sprawę, że masz poważne problemy z nadmiernym jedzeniem. Kompulsywne objadanie się doprowadziło u Ciebie do poważnych konsekwencji zdrowotnych. Problem jest utrwalony, bo sama zwróciłaś uwagę, że od małego zajadałaś problemy. Ten schemat się utrwalił. Wpadłaś w błędne koło. Kiedy jest Ci źle, masz trudności, zaczynasz jeść. Jedząc, tyjesz i nie jesteś zadowolona ze swojego ciała, co wtórnie pogarsza nastrój i znowu sięgasz po jedzenie. I tak w kółko. Według mnie potrzebujesz wsparcia i dietetyka, i psychologa. Obawiam się, że samej będzie Ci trudno uporać się z nadwagą, a przede wszystkim zmienić strategię radzenia sobie z problemami. Z całego serca zachęcam Cię do wizyty u specjalisty!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie moge,żre jak świnia i każdego dnia obiecuje sobie,że jutro będzie inaczej,że od jutra dieta i co? Nic!

Nie moge na siebie patrzeć :cry:

Jakbym czytała o sobie. W ogóle nie mogę pojąć, co się ze mną dzieje. Kiedyś stosowałam normalną, zdrową dietę i schudłam na niej 20 kg, więc wiem, że się da, ale teraz coś mnie blokuje. Albo wpieprzam jak świnia, albo nie jem prawie w ogóle. I za nic nie mogę tego wypośrodkować.

Teraz myślę, że mógł mi się żołądek rozciągnąć, więc chodzi mi po głowie pomysł, żeby jeść jak najmniej, żeby z powrotem się skurczył. Wiem, głupie to i rozwala metabolizm, ale kiedy próbuję jeść normalnie, to zawsze w którymś momencie "popłynę" i wszystko szlag trafia...

Zwalam trochę winy na leki. Biorę mirtazapinę i depakinę i od tego czasu nie wiem co to jest uczucie sytości i głodu. Mogę cały dzień nie jeść i nic nie czuć i mogę wpieprzyć 6 kromek chleba i też nie czuć, że jestem najedzona. A jeśli chodzi o potrawy, które lubię to już w ogóle jakiś koszmar.

Wiem, że powinnam jeść z głową, wiedząc że mam problem z powiedzeniem sobie stop, ale nie potrafię tego wykonać. Ma ktoś pomysły jak tego dokonać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, Dziewczyny ja nigdy nie byłam bardzo szczupła,(mimo tego czułam się dobrze sama ze sobą) jedzenie i gotowanie przynosiło mi dużo radości Od kiedy zaczęłam chorować to w depresji dostawałam jadłowstrętu i potrafiłam schudnąć 10 kilogramów w dwa tygodnie.

Ale teraz jest inaczej przytyłam okropnie i też trochę zrzucam to na leki (ketrel). Chociaż z każdym dniem zaczynam uświadamiać sobie, że ja w czasie ostatnich kilku miesięcy zaczęłam po prostu jedzeniem rekompensować sobie wszystko. Czuję do siebie niechęć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×