Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

dziekuje kasiu za odpowiedź i napewno wspaniałe porady:*bardzo mnie przeraza ta terapia...nie wiem czy dam rade sie otworzyc...:/co do leków to brałam xanax,persen i inne ziołowe świństwa po których tylko kreci sie w głowie.no wlasnie z tym kreceniem to dziwna rzecz u mnie...dlaczego podłoga tak wiruje,co sie ze mna dzieje...

 

[ Dodano: Nie Lis 12, 2006 10:08 am ]

moze znajdzie sie ktos jeszcze,prosze poradzcie... :roll::(:?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

patti to są TYLKO MYSLI, ja mialam takie ze zapomne, ty masz takie ze komus zrobisz krzywde, ktos inny ma jeszcze inne. ja na przyklad tez balam sie ze pozbęde sie uczuc, nie bede soba, nie bede wszystkiego przezywac jak dotad (rowniez tych pozytywnych rzeczy) i bede tak wegetowac jak warzywko. a tak wogole to znam osobe ktora tez miala takie same mysli jak ty ze komus zrobi krzywde, to jest nawet osoba z tego forum, ale czasu duzo minelo i nikomu krzywda sie nie stala. NA PEWNO nic nikomu nie zrobisz. nerwica ma to do siebie ze takie glupoty przychodza nam do glowy... ciekawe dlaczego..? w kazdym razie nie martw sie. na pewno przynajmniej większosc z forumowiczow miala glupie mysli ale ani jedna osoba nie zwariowala ani nie zrealizowala tych glupot.

 

monietta wiem co czujesz. ja czulam sie jakbym stala obok siebie i g..no mnie nawet obchodzilo co "ta osoba " (czyli ja ) w danej chwili zrobi, ale "ona" cos robila i zachowywala sie normalnie tak ze nikt nie zauwazyl ze to "nie ja".glupio brzmi ale na pewno wiesz co mam na mysli.tez strasznie sie balam ze juz nie bede soba, ze sie zmieniam w kogos lub raczej w cos. nie mam pojecia czemu nasz mozg imaginuje takie bzdury ale nie martw sie. juz to pisalam tutaj wiele razy ze ja kupilam olejek z lawendy i wdychalam(bo jest antylękowy) i swieczki grejfrutowe i pomaranczowe i mozliwe ze to mi pomoglo, tzn ta aromaterapia.nie martw sie bo jakkolwiek to wydaje sie straszne z czasem mija i okazuje sie ze dalej jestesmy soba.nie zalamuj sie, jak przetrwasz te najgorsze dni to slonko sie do ciebie usmiechnie i poczujesz sie tak dobrze jak teraz sobie nie wyobrazasz ze mozesz sie jeszcze poczuc. i pamietaj BEDZIE TAK NA 100%. mowie ci po swoich doswiadczeniach. tez bylam tam gdzie ty jestes, a ty tez bedziesz tam gdzie ja jestem teraz i jeszcze dalej czyli calkiem zdrowa..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, przełamuję się - Podchodzę do grupy ludzi, chcę zażartować, przyłączyć się do dyskusji. Otwieram usta... ale nie wydobywa się z nich zaden dzwiek.... ! :? ludzie zblizaja sie do mnie i pochylaja sie, bo oczywiscie nie slysza nic...."Co mowisz...?"

"AAaaa!! z daleka ode mnie" - mysle i mam ochote uciekac!

Dlaczego tak sie dzieje? Jest jakis sposob na 'przebicie sie'?? przeciez tak sie staram, nie uciekam od ludzi, wrecz przeciwnie -ale co z tego, skoro nawet jesli sie przelamie nie umiem z nikim nawiazac kontaktu. Ciekawa jestem czy ktos z Was ma podobne problemy a jesli tak, to jak je pokonujecie? [/b]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ten sam problem kiedy podchodze do grupy nowo poznanych nieznajomych,podchodze,staram się coś powiedzieć a jak już coś powiem to najczęściej mówią:Co ty mówisz,mów głośniej itp,.no a potem jak odezwe się głośniej to wtedy odpowiadają,a ja odchodze szybko od nich bo sie boje już do nich zagadać,zresztą jestem cholernie wstydliwy więc samo odezwanie sie choćby po cichu jest "sukcesem' :evil::evil::evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli moge sie przylączyc...

kiedys w dziecinstwie przez chwile mialem taki problem,spowodowal to podobno silny stres (rozwód rodziców),takie zachownie cechuje ludzi skromnych,zamknietych w sobie,nieprzeciętnie wrazliwych,to zachowanie to podswiadomy lęk przed tym jak nas otoczenie odbierze,czy czasem nas ktos nie wysmieje,tego co mówimy lub jak wyglądam.

mi to po jakims czasie calkowicie minelo,trzeba nad sobą pracowac no i psycholog akze moze pomóc.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja odchodze szybko od nich bo sie boje już do nich zagadać

znam to :| jak najszybsza ewakuacja... no bo znow sie nie udalo :cry:

 

frontiero ciesze sie, ze ten problem w Twoim przypadku szybko minal. Rzeczywiscie, widze jego zwiazek z bardzo silnym stresem. U mnie pojawil sie raz pare lat temu, no i rok temu - i tak juz zostalo.

Nawet jesli probuje udawac ze jestem pewna siebie to moj glos mnie zdradza... wtedy spuszczam oczy... ludzie widza ze nie patrze im prosto w oczy i oceniaja mnie (nawet podswiadomie). Ze wszystkim moge walczyc ale z tym nie potrafie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pamietam to uczucie lodowatego zimna na calym ciele... jakby zamarzaly mi rece i nogi -to byl jeden z pierwszych objawow nerwicy - zazwyczaj zdarzalo sie to w nocy...myslalam wtedy ze umieram, powaznie! Potem nie czulam tego juz nigdy wiecej. Pamietam tez ten stan wyczerpania o ktorym piszesz... zobaczysz jak bedzie cudownie gdy to wszystko w koncu da sie opanowac - a na pewno sie da. Trzymaj sie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc!

Juz czuje sie lepiej. Bylam u psychologa no i jak pogadalam o tym to lepiej mi sie zrobilo. Po prostu mialam pewien problem w pracy o ktorym nie chcialam myslec, w ten sposob powstala nierozwiązana kwestia o ktorej nawet myslec nie chcialam, no i tlumilam swoje mysli, nie mowilam tego co czulam, udawalam przed ludzmi ze wszystko jest ok, choc chccialam im powiedziec co o tym wszystkim mysle, ale siedzialam cichutko i dawalam sie wykorzystywac i poniewierac, no i tak z dnia na dzien to odkladalam az doprowadzilam sie do tego stanu, odcielam sie od emocji, bo nie dawalam sobie do nich prawa, tylko skupialam sie na tym ze kreci mi sie w glowie itd. Gdy uswiadomilam to sobie poczułam jak sie budze i zaczynam czuc to co powinnam i zaczynam o tym mowic. Podjelam tez pewną decyzje (mam do kwietnia umowe potem odchodze i poszukam czegos lepszego), teraz czuje ze to bylo to, bo ten stan ustąpił. Z jednej strony tak sobie mysle, że juz nawet organizm mi nie pozwoli tlumic uczuc jak kiedys, bo od razu alarmuje, a ja wtedy jestem zmuszona wybadac co poszło nie tak. W ten sposob moze juz nic mi sie nie skumuluje i nie wypakuje w atakach... :smile: tak o tym mysle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak mam podobne z tym, że poprostu mało i cicho mówię. Nie bawią mnie ludzie z mojej grupy na studiach, nie mam z nimi rzadnego kontaktu, nie odzwywam się do nich. Jeśli już chce mi się komuś coś odpowiedzieć to nie mam zamiaru krzyczeć. Mówię tak jak mówię. A to iż ktoś nie słyszy nie ma dla mnie rzadnego znaczenia. To nie ja się muszę wstydzić tylko osoba ... Ogólnie luzik, nie ma co się tym przejomować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to naszczęście jeszcze sylwusia-78 nie masz tak źle z tym zimnem. Mi jest zimno na okrągło, poza tym mam lodowate ręcę i nogi. Jednak nie ma sensu się tym przejmować, trzeba to poprostu zignorować. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm. ja to mialam w momentach, kiedy dopadala mnie depresja. w skrajnych przypadkach przestawalam po prostu do kogokolwiek sie odzywac, nawet do rodzicow. to sie chyba bierze ze wstydu przed tym, jak nas odbiora inni, gdy sami siebie tez za dobrze nie postrzegamy. poza tym zmuszanie sie do rozmawiania z ludzmi juz jest jakas anomalia. prawda jest taka, ze powinno nam sie chciec komunikowac, powinno nam to sprawiac przyjemnosc. a zmuszanie sie jest tylko oszukiwaniem siebie. mysle, ze to juz jest problem, ktory powinnas rozpracowywac ze specjalista(moze jakis psycholog?). zwlaszcza, ze nie jest Ci z tym dobrze, stanowi to dla Ciebie bolesny problem. dobrze byloby, gdybys doszla do takiego momentu, kiedy stwierdzisz:"mam do powiedzenia rownie wiele wartosciowych rzeczy, co inni. a jesli cos chlapne, to trudno, kazdemu sie zdaza. to mnie nie przekresla". ludzie Cie nie ukamieniuja, nie spala na stosie. to wszystko jest TYLKO w Twojej glowie. Ty sama siebie nakrecasz.

no ale moze dobrze jest dojsc do sedna sprawy. przyjrzec sie temu, co Cie tlumi. zawsze warto znac mechanizm reakcji swojego organizmu.

 

pozdrawiam i zycze wiecej dystansu do siebie. mniej samokrytycyzmu:)

 

Anka:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuj się, Telimenka. Też coś takiego mam... Czasami wstydzę się tego co mam powiedzieć, boję się że strzelę jakąś gafę, a czasem coś muszę powiedzieć mimo że nie chcę. Ale warto utrzymać kontakt z ludźmi, nawet trzymaj się jakiegoś towarzystwa i słuchaj co oni mówią i jak mówią, nie musisz się sama odzywać, a jak zwrócą na ciebie uwagę to powiedz że się źle czujesz. Nie ma innego sposobu na wyleczenie tego problemu jak po prostu przeforsowanie go siłą - ale to też zależy czy chcesz coś powiedzieć a się wstydzisz czy po prostu nie chcesz mówić. W pierwszym przypadku gadaj na siłę i zauważysz w pewnym momencie że to się zacznie poprawiać, a w drugim przypadku się nie wypowiem bo nie wiem co powiedzieć... Jakkolwiek życzę ci żeby to ci przeszło bo wiem jaki to duży problem w kontaktach z ludźmi, których i tak się nie uniknie.

Serdeczne pozdrowionka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda zastanów się jak długo śpisz i jaki jest twój sen. Najlepszym wyjściem jest spokojny 9-10 godzinny sen. Jeżeli położysz się o północy, zestresowana następnym dniem, masz w nocy koszmary i wstajesz na 6 do pracy to tylko współczuję bo czasem tak mam (też chodzę potem taki zaćmiony i nie wiem co się dookoła dzieje). A w weekend - zero stresu, pospałem 10 godzin i czułem się jak młody bóg :) . Pamiętaj, że sen ma duży wpływ na życie człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja naprzykład, też czuję się jakby pijany z tym że inaczej to się objawia. Czuję że moja głowa jest ciężka, gdy na coś patrze rozmywa mi się to,gdy patrzę na kogoś-widzę jego dokładnie a to co się dzieje za nim-wiruje mi., gdy idę ulicą to wydaje mi się że unoszę się nad ziemią i kołysze jak statek na falach.Ogólnie to uczucie jakby niedotlenienia mózgu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam tak, że siedzę sobie np. przed kompem a tu nagle z nikąd uczucie zimna (głównie w kończynach). gdy wtedy czegoś dorknę np, wezme szklankę do ręki to czuję bardzo silne mrowienie i odrętwienie (jakby milion igieł w moje dłonie wchodziło) czasem przechodzi po minucie a czasem po kilku godzinach. do tego te ciągłe duszności.... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje za wszystko co napisaliscie, moze uda mi sie to jakos przelamac... chcialabym uwierzyc w siebie i w to ze nie jestem gorsza... jak narazie zaczelo mi przeszkadzac to jak jest... i moze to juz na poczatek jakis maly sukces.... az chce mi sie plakac gdy zdalam sobie sprawe ze przez tak dlugi czas zylam z tym i nie wiedzialam ze moglo by byc inaczej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc widzisz mam tak podobnie jak ty . Mam 15 lat i od ponad roku zaczęły się u mnie problemy z nauką , koncentracją, pamięcią . Mam 100 myśli na sekunde i nawet takie wrażenie że nie rozumiem ich ani tego co ludzie do mnie mówią i bez przerwy się o coś pytam ,pozatym trudno mi nawet siedzieć przed komputerem bo mam mroczki przed oczami dodam że przed zaistnieniem powyższych objawów byłem bardzo dobrym uczniem a nauka przychodziła mi z łatwości . pare dni temu zostałem wypisany z oddziału psychiatrycznego w Sosnowcu ( siedziałem tam ponad 1,5 miesiąca ) ale zadnej poprawy nie widzę . Możecie mi coś na to poradzić , gdzie mam się udać do psychoterapeuty, psychiatry czy może do neurologa dodam jeszcze ze nie mialem zadnej styczności z alkoholem :lol: PLEASE O POMOC

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam...

Mam 21 lat Moj problem zaczal sie jakies 2 lata temu..Był spowodowany bardzo cięzkim przezyciem ( śmierć bliskiej osoby ). Na początku wszytsko wskazywało na depresję. Wtedy miałem objawy ciągłego zmęczenia, kręciło mi sie w głowie, miałem wrażenie że zaraz się przewróce, czułem dławienie w gardle, napady duszności. Aha..wmaiwałem sobie różne śmiertelne choroby..czytałem o nich w różnych książkach medycznych i znajdywałem u siebie objawy.. Zacząłem brać Seronil i w sumie jakos powoli zacząłem dochodzić do siebie..Czułem sie na tyle dobrze ze zdecydowałem sie na 3 miesięczny wyjazd do pracy za granice..Prace miałem dosyć ciężką ( nocny portier w hotelu - ciągłe przebywanie w odosobnieniu ).. Już tam zagranicą zaczynałem sie żle czuć, ale byłem przekonany że wróce do kraju i wszytsko mi przejdzie..Wróciłem juz prawie miesiąc temu i teraz czuje sie fatalnie..odchodze od zmysłow..nie wiem co sie ze mna dzieje..nic mnie nieinteresuje..wmowilem sobie chorobe psychiczna..ciagle tylko przesiaduje na forach stron o schizofremi, czytam jakie sa objawy choroby i wkrecam sobie ze to mam..mam np takze takie uczucie ze jade samochodem rano i sie zastanawiam czy czasem to mi sie niesni..niemoge sie na niczym skoncentrowac..zaczynam od jutra nowa prace i niewiem czy sobie poradze..bylem u lekarza psychiatry ale on zalecil mi psychoterapie..powiedzial ze niezapisze mi zadnych lekow..a ja juz sobie niemoge poradzic..ciagle glupie mysli chodza mi po glowie..najgorsze jest to wkrecanie sie ze mam schizofremia..czy mieliscie podobno objawy??czy jakos dojde do siebie??czy jestem jeszce normalny??.prosze o pomoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ah witaj w naszych skromnych progach!!wiec tak TO NERWICA. typowe jest wkrecanie sobie choroby psychicznej, chyba kazdy z nas albo przynajmniej wiekszosc sobie wkrecalo schizofrenie albo jakas inna psychoze. ale nie masz schizofrenii. masz nerwice. nerwica nie przeistacza sie w psychozy NIGDY.tak mi ostatnio powiedziala moja pani psycholog specjalista od nerwic. uczucie ze jestes we snie ze swiat nie jest realny tez jest typowe w nerwicach, bardzo dokuczliwe ale przechodzi.proponuje zglosic sie do psychoterapeuty specjalizujacego sie w nerwicach. nerwice sa spowodowane konfliktami wewnetrznymi. moga byc spowodowane smiercia bliskiej osoby ale zastanow sie czy nie ma jeszcze innych powodow ktore dusisz w sobie i ktorymi sie zamartwiasz. pozdrawiam

i jeszcze jedno NIE CZYTAJ W NECIE O SCHIZOFRENII bo jej nie masz ani nie bedziesz mial a ludzie czasami na forach wypisuja rozne bzdury ktorymi mozna sie zasugerowac.ja tak kiedys zrobilam i juz od tamtego czasu nie czytam tych glupot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale długo sie bede jeszce z tym meczył??..mam jeszce takie dziwne uczucie..ze np jade samochodem i sie zastanawiam co robie..tylko że nie tak na powazneie tylko takie dziwne mysli mnie nachodza..jak z kims rozmawaim to mysle zeby czegos glupiego niepalnąć..i jeszce sie niemoge na niczym skupić..np siedze na wykładzie i niepamietam ani jednego słowa wykladowcy..:/..aha..i nikt na zewnatrz tego niezauważa..:/..jak ostatnio powiedzialem dziewczynie ze takie rzeczy mi sie dzieja to byla strasznie zdziwiona, mimo ze spedzamy z soba b.duzo czasu..:/..mowia ze w zyciu by sie niezorientowala gdybym jej niepowiedzial..ta nerwica jest wyleczalna..czy cale zycie sie bede tak meczyl....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poczytaj troche innych wypowiedzi na tym forum i dowiesz sie ze to wszystko co piszesz to objawy nerwicy i to typowe.wiem ze to strasznie dziwne i przerazajace bo tez na poczatku nie wiedzialam co mi jest, myslalam ze wariuje itd. przestan sie zastanawiac nad objawami, bo moga byc przerozne (np. te co masz plus inne jak nudnosci, bole glowy, brzucha, uczucie ze zaraz zemdlejesz, ze "mdleją"ci konczyny, ze zrobisz komus cos zlego np. zabijesz kogos itd itd). nerwica daje rozne objawy ale nie ma co sie na nich skupiac. da sie z niej wyjsc chociaz niektorzy cierpia na nia kilka lat a moze nawet cale zycie (oczywiscie nie w tak nasilonej formie jak na poczatku, z czasem ona lagodnieje). mozna sie nerwicy pozbyc ale trzeba dojsc do jej zrodla czyli do konfliktow wewnatz ciebie lub do podejscia twojego negatywnego do pewnych spraw i wogole negatywnego myslenia. jezeli bedziesz juz wiedzial co ja wywolalo zaczniesz pracowac nad tym zeby zmienic co da sie zmienic i zaakceptowac to czego zmienic sie nie da i pozbyc sie negatywnych mysli z glowy.to dluga droga, pomaga w tym psychoterapia. glowa do gory, chociaz objawy nerwicy sa bardzo dokuczliwe, to sama nerwica nie jest grozna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja zmagam się ze strachem przed schizofrenia.Ewa ma racje - nie możesz przeskoczyć z nerwicy na psychozy. Nerwica, jak powiedział moj terapeuta, to małpa wszystkich chorób - nerwica, często powiazana z hipochondrią pozwala osiągnąć niesamowite efekty :D Tzn, jeżeli bedziesz sie obawiał, że coś zobaczysz ( jeden z miliarda objawów schizofrenii - urojenia) to w końcu będziesz łapał różne pkt odniesienia w o otoczeniu by dawały obraz w Twojej głowie, którego się boisz.Ja teraz walcze ze sobą, wkręcam sobie jakieś urojenia....ehhhh, ale jestem dobrej myśli.Ty tez bądź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×