hmmm. ja to mialam w momentach, kiedy dopadala mnie depresja. w skrajnych przypadkach przestawalam po prostu do kogokolwiek sie odzywac, nawet do rodzicow. to sie chyba bierze ze wstydu przed tym, jak nas odbiora inni, gdy sami siebie tez za dobrze nie postrzegamy. poza tym zmuszanie sie do rozmawiania z ludzmi juz jest jakas anomalia. prawda jest taka, ze powinno nam sie chciec komunikowac, powinno nam to sprawiac przyjemnosc. a zmuszanie sie jest tylko oszukiwaniem siebie. mysle, ze to juz jest problem, ktory powinnas rozpracowywac ze specjalista(moze jakis psycholog?). zwlaszcza, ze nie jest Ci z tym dobrze, stanowi to dla Ciebie bolesny problem. dobrze byloby, gdybys doszla do takiego momentu, kiedy stwierdzisz:"mam do powiedzenia rownie wiele wartosciowych rzeczy, co inni. a jesli cos chlapne, to trudno, kazdemu sie zdaza. to mnie nie przekresla". ludzie Cie nie ukamieniuja, nie spala na stosie. to wszystko jest TYLKO w Twojej glowie. Ty sama siebie nakrecasz.
no ale moze dobrze jest dojsc do sedna sprawy. przyjrzec sie temu, co Cie tlumi. zawsze warto znac mechanizm reakcji swojego organizmu.
pozdrawiam i zycze wiecej dystansu do siebie. mniej samokrytycyzmu:)
Anka:)