Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

omeeena, całe życie - do samego końca - obserwujemy siebie, własne zachowania. Czymś się pokierowałaś w danej chwili - nie spodobała Ci się w dłuższej perspektywie Twoja reakcja - ale tak każdy ma i w każdym wieku - teraz pytanie, czy słusznie sobie coś wyrzucasz, czy po prostu jesteś dla siebie zbyt surowa i wymagająca, nie pozwalasz sobie na zbyt wiele. Jeśli słusznie jednak - rzecz nad którą można popracować, wymaga to własnych obserwacji, wytrwałości, motywacji i czasu - ale kształtujemy siebie całe życie - nie tylko na początku (hug).

 

***

Ale ja też pojęczę trochę. Brakuje mi wytrwałości i motywacji, by uczyć się dystansu, by nie poddawać się kolejnym zabiegom ex, który próbuje mnie psychicznie wykończyć. Dziś znów awantura była. A mnie się ryczeć chce :(

 

I to nawet nie przejmuje się jego słowami - bo są po prostu bzdurne - tylko sam fakt, sposób, w jaki to robi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kryty_k, to nie całkiem tak.....niezależnie ode mnie coś mi........zwisło, że się tak wyrażę.

Nakręciłam się, a potem mi przeszło, bo zniechęciło mnie coś, co mnie w ogóle nie powinno obchodzić.

Nie mam wyrzutów, raczej żal, że się przejęłam czymś, na co nie mam wpływu, a co zepsuło mi przyjemność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja dzisiaj totalnie nie moge sie skupic na pracy, mam tak rozjechane myśli, wszystkiego mi sie odechciewa, nie umiem sie ogarnąć. Już nawet chciałam zadzwonić do swojej T, ale przypomniałam sobie, że jest niedziela i zresztą... chyba bym sie spaliła ze wstydu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedziala mi ze jestem pozadnym facetem, ze bym nigdy nie zdradzil, bedzie zazdroscic mojej dziewczynie, a olala. Co jej sie moglo we mnie podobac. Nienawidze jej, a jutro znowu bede tesknil. Jestem idiota..Teraz sam ranie jedna, a jakbym chcial z nia cos na powaznie to by mnie zostawila. Moze w w sumie jej nie ranie, bo lubi sie bawic. Wogole jestem chyba z marsa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tytuł: "JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!

 

Cześć! Urwałam się właściwie z d... :roll:

 

Został mi facet i przyjaciółka. Reszta się 'wykruszyła'. Oboje już się mnie nasłuchali (ponad rok 'nerwica', badania czy przypadkiem nie fizyczna choroba jakaś ciekawa :bezradny::roll:, uśpienie asertinem.) Napad paniki 10 stycznia. 7 dób bez spania, jedzenia i te objawy ciągły lęk i napięcie na przemian z atakami. 3 dni temu 'internetowo zrozumiana'. Coś tam spałam. Mimo to, pozytywnie nastawiona-gotowa do działania...ale zawsze ale. jak mam działać kolejka do psychiatry 2 msc. a oni teraz 'nienawidzą' mojego optymizmu i chęci walki. Czuję się na siłach i wiem na co choruje..(17-18 lat w nieświadomości) I dalej wyczuwam u nich: 'mylenie z okresowymi trudnościami psychicznymi i bagatelizowanie'... łudzą się, że pewnego ranka obudzę się i 'o tak!' sobie przejdzie (czyt. dają mi spokój...)

 

Jak reagować? Bo optymizm gaśnie :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja choruje juz 11 lat. Raz jest lepiej raz gorzej. Ale okresy dobrego samopoczucia jakoś sie wydłużają. To pozytywne. Kiedys miałam 6 dób bez spania. Horror i wiem przez co przechodzisz. Mam tylko wrażenie, że tego nie da sie wyleczyć. Teraz mam jakieś tam sposoby na ataki i są o wiele krótsze i mniej uciążliwe, ale dalej są. Może być 3 tygodnie dobrze, ale i tak to jak siedzenie na bombie zegarowej. Kiedyś znów dostane ataku. Teraz mam faze nawrotu. Koszmar, bo chodze cały czas zmęczona, boli mnie brzuch, plecy, głowa. No i te ataki. Ale pocieszam sie, że to minie. Jeszcze dzień, dwa i minie. NO ale wiem tez, że wróci. Za tydzień, miesiąc, dwa i wróci. CZasem juz mi sie życ nie chce, ale na szczęście mam dla kogo, bo bez nich na pewno nie dałabym rady. To ważne, żeby mieć kogokolwiek dla kogo starać sie każdego dnia wstać z łóżka. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

jestem przepelniona wstretem do siebie. teraz siedze i placze i mysle jak bardzo jestem obrzydliwa z czerwona twarza oczami i smarkami niemal wlatujacymi mi do buzi. caly czas slysze jaka jestem bezwartosciowa i jaka jestem szmata i ze zasluguje w zyciu na najwieksze gowno. ja tez mysle tak sobie. jednak czuje ogromny bol, ze slysze to wszystko od osoby ktora kocham , z ktora mieszkam i jedyna ktora jest mi bliska w tym kraju, z racji tego ze przebywam za granica. caly czas spedzam zadreczajac sie, okropne mysli towarzysza mi wlasciwie w kazdej chwili dnia i nocy, spie po kilka godzin, nie jestem w stanie zasnac, mam wrazenie w nocy wszystko sie kumuluje tylko po to zatruc mi doszczetnie umysl, sciskam wtedy rozaniec i staram sie modlic tylko o to by zasnac i chociaz przez chwile nie myslec. przy tym wszystkim jestem bez przerwy zmeczona niewyspana a wrecz wykonczona, moja skora ma kolor pergaminu. poza tym nie jestem w stanie jesc normalnie, sniadania to katorga, najlepiej jest mi jesc kiedy zapale marihuane, ona tez daje mi odetchnac, wyplukuje ze mnie wiekszosc okropnych uczuc i na dodatek pozwala mi najesc sie do syta. boje sie jednak uzaleznienia.

obawiam sie ze moj problem ma charakter przewlekly (przestalam wlasnie plakac, skupiam sie na pisaniu). w styczniu rok temu dowiedzialam sie ze jestem w ciazy, problem w tym ze bylam z ojcem dziecka bardzo krotko, dlatego postanowilam mu poki co nie mowic, wlasciwie to myslalam glownie o tym ze wychowam malenstwo sama, jesli on go nie zechce, bardzo sie cieszylam, czulam ze wreszcie bede miala kogos kto mnie bedzie bezwarunkowo kochal. jednak po miesiacu poronilam, stracilam mojego aniolka i od tamtej pory czuje sie jeszcze gorzej, depresja poglebila sie do tego stopnia ze nie pozwala mi funkcjonowac. caly czas mysle ze to ja je zabilam, ze nie dbalam o siebie wystarczajaco. na dodatek musialam przejsc przez wszystko sama, nie powiedzialam nikomu ani ze jestem w ciazy ani ze poronilam, nawet matce, choc rodzicow mam wspanialych to jednak od malego balam sie im zawracac glowe czymkolwiek, dusilam w sobie wszystko, bo mowili zawsze ze moja starsza siostra sprawia tyle klopotow, a ja jestem taki aniolek i taka jestem wspaniala. jednak w pewnym momencie nie wytrzymalam, bylam okropna dla moich rodzicow, zaczelam sie to okolo 18 roku zycia. krzyczalam i mowilam bardzo przykre rzeczy, zalowalam tego, serce mnie bolalo ze ich tak krzywdze jednak nie potrafilam z nimi porozmawiac, jakby cos zamykalo mi usta. postanowilam wiec wyjechac by ranic ich dluzej. nie wiem jednak czy wyjazd byl dobrym pomyslem, czuje sie teraz okropnie samotna, przerazona, boje sie kazdego dnia, lecz jednak boje sie tez przyszlosci. nie umiem nic zaplanowac ani zmienic, nie jestem w stanie nawet zaplanowac sobie wizyty u dentysty, zyje z dnia na dzien. boje sie ze moj chlopak w koncu mi cos zrobi. czesto grozi i kilka razy juz mnie uderzyl a dzisiaj dusil ale nie sprawil mi prawdziwego bolu.

najbardziej boje sie a zarazem ciesze bo okres spoznia mi sie 2,5 tyg, mam cicha nadzieje ze to ciaza, jednak uwazam ze takie gowno jak ja nigdy nie doswiadczy takiego cudu jak ciaza, a nawet jesli zajde to strace, dlatego z jednej strony chce a z drugiej sie boje tego jak ognia, nie chce znow doswiadczyc straty. chcialabym napisac wiecej jednak nie moge bo chlopak uwaza ze za glosno uderzam w klawiature, prosze o slowa otuchy i jakas pomoc, co mam robic?

bralam mirtor przez 2 tyg, bylam raz u psychiatry i mi to przepisala jednak przestalam brac bo sie balam uzaleznic.

mam 22 lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle, na wieczór o wszystkim mi się przypomina i wszystko co złe się kumuluje :cry:

W dodatku coraz częściej pojawia się w naszym związku z K temat dziecka. Marzę o nim, pragnę go.

Niestety prawda jest taka, że jestem niewykształconą, popapraną kretynką bez pieniędzy i planu na życie, a jeśli faktycznie urodzę dziecko, to z pewnością JA będę koszmarną, patologiczną matką, a to biedne niewinne dziecię ofiarą mojej choroby.

Wyrośnie z niego tak samo popaprane stworzenia jak mamusia, więc do końca życia będę się za to obwiniać.

Nie chcę nikogo krzywdzić! :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×