Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Zwykle bym nie zarejestrował się na forum żeby się komuś wyżalić, ale myślę, że może jakoś sobie tym pomogę, bo już dłużej nie mogę być z tym sam na sam... byłem w związku z dziewczyną rok. Byłem, bo dzisiaj zerwaliśmy... przez moją głupotę. Wypiłem za dużo i powiedziałem też kilka słów za dużo. Nie jestem idealnym chłopakiem, chociaż bardzo chciałbym taki dla niej być. Szkoda, że nigdy nie pomyślałem o tym, że w końcu jej cierpliwość dobiegnie końca. Bardzo źle się czuję, nie mam siły już płakać, bo mógłbym siedzieć i robić to ciągle. Ten ból jest tak mocny, że wolałbym mieć coś złamanego, oprócz serca. Nie zrywamy ze sobą kontaktu. Wiem, że to prawdopodobnie już koniec. Ale chciałbym dorosnąć, i to właśnie robię w tej chwili. Jest we mnie maluteńka nadzieja, że jednak kiedy znowu się spotkamy, to zobaczy we mnie to, że jednak się zmieniłem, i chcę, naprawdę chcę być lepszy dla niej, nawet jako już tylko kolega. Bo to wspaniała dziewczyna, nie spotkałem innej takiej osoby, żeby tak na mnie działała. Miałem wcześniej też dziewczynę, ale uczucie do niej to nic w porównaniu do tego co czuje teraz, do obecnej... a raczej do dzisiaj obecnej. Chciałbym, żeby była szczęśliwa, teraz mi zależy tylko na tym. Ale wierzę, że jeszcze we mnie uwierzy. I bardzo chciałbym jej powiedzieć jak bardzo ją kocham, ale myślę, że teraz ją to tylko zrani, bo jej na pewno też nie jest z tym lekko. Przepraszam Julia.

 

-- 13 sty 2013, 21:11 --

 

i przepraszam z góry za post pod postem, ale chciałbym też jej powiedzieć, że gdybyśmy jednak chcieli spróbować jeszcze raz, to zrobiłbym wszystko, bo nigdy nie chce już czegoś takiego przechodzić i nie chcę się wiązać z nikim innym oprócz jej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem klebkiem nerwow. Wszystko mnie denerwuje, szef ma mnie jak na widelcu. Za byle co wylece, ciekawe co wtedy bedzie. Zadnych zasad, zadnych praw. Nic. Plany? Zawsze wszystko musi poleciec na lep. Musze byc na lasce, bo sam sobie nie dam rady. Fajnie, zrobilem z siebie idiote. A moja byla sobie siedzi bawi sie ma wyjebane, bo ma mnie w koncu z glowy. Zycie jest takie pojebane

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

omeeena,

hm częsta domena facetów ,że rowodza sie równiez z dziecmi, w sumie to takich ludzi sie nie szanuje bo dziecko to jednak dziecko

 

Człowiek, który mnie spłodził zachował się podobnie.

Po latach maltretowania mnie i picia, po rozwodzie z matką jeszcze chwilę utrzymywał ze mną kontakt w celu posiadania osoby do manipulowania i wyżywania, po czym ostatecznie wyżył się na mnie, ukarał i urwał kontakt.

Nie zaprosiłam go na ślub, nie pójdę na pogrzeb, nie wyślę złotówki w potrzebie.

I co z tego, skoro zdążył złamać mi życie? Na zawsze pozostanie 1:0 dla niego...

 

Co do tematu - nie mam ochoty jęczeć.

To źle. To bardzo bardzo źle :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak myślicie, czy to co nas w życiu spotyka jest wynikiem jakiegoś planu? Czy też może kwestią zwykłego przypadku? A może mamy z góry zapisany "scenariusz" na życie i nieważne co zrobimy i tak zawsze wszystko się toczy według tego "scenariusza"?

 

Gdy byłem młody i głupi , byłem święcie przekonany, że to my kierujemy swoim życiem. Myślałem iż całe nasze życie leży w naszych rękach. Im dłużej żyje tym bardziej jestem świadomy faktu iż przeważnie nie mamy wpływu na swoje życie. To ludzie, którzy nas otaczają je kształtują. Bo to przecież od nich zależy nasz status materialny, nasza praca, nasza miłość, nasi przyjaciele, nasi znajomi. Nasze szczęście czy tego nasze klęska.

 

Kto? Co? decyduje kogo spotkamy na drodze swojego życia? Dlaczego tak często ludzie z gruntu "źli" są otoczeni ludźmi dobrymi i wiodą spokojne, szczęśliwe życie raniąc wszystkich wokół siebie? Dlaczego tak często ludzie "dobrzy" mają przez całe lata do czynienia z ludźmi którzy ich krzywdzą? Dlaczego tak często ludzie "głupi" zarabiają potężne pieniądze a ludzie "mądrzy i wartościowi" są skazani na "biedowanie od pierwszego do pierwszego" ?

 

Jeżeli jest w tym jakiś plan to ja go nie rozumiem... Natomiast jeżeli wszystko jest kwestią przypadku to jaki sens ma staranie się? Jaki sens ma kroczenie ścieżką "dobrego" człowieka gdyż tak naprawdę to nie ma znaczenia bo przecież to niczego nie zmienia...? Wielu ludzi mimo wszystko woli się oszukiwać, wmawiać sobie codziennie, że są panami swego losu. Boją się przyznać, że tak naprawdę to kim są. to czym są, to z kim są, to gdzie i za ile są jest zdeterminowane przez innych.

 

Czy ktoś nas każe za to co "nabroiliśmy" w przeszłości? A może dopiero ma zamiar "wynagrodzić"? A co jeżeli "kara" jest niewspółmierna do "winy" ? A co jeżeli nie będzie nam dane otrzymać "nagrody"...? Co jeżeli "nasz czas" się skróci ? Jaki sens będzie miało cierpienie, które przeżyliśmy gdy nie zdążymy odebrać nagrody?

 

Dlaczego słowa nie znaczą już tego samego co dawniej? Dlaczego dzisiejsza "przyjaźń" jest tak inna od tej lata temu? Dlaczego dzisiejsza "miłość i wierność" tak bardzo się różni od tego czym powinna być? Czy pozory stały się normą ? Czy fałsz i obłuda stały już standardem? Czy pamięć ludzka stała się przekleństwem zamiast być błogosławieństwem?

 

Czy istnieje jakaś recepta na pamięć? Żeby w końcu zapomnieć...A może na wzrok? Żeby w końcu nie widzieć... A może na rozum? Żeby nie rozumieć tego...

 

 

Jeżeli coś takiego istnieje to ja poproszę o sporą dawkę...

 

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skaflok, podziwiam, ze chce Ci sie pisac i rozkminiac :) serio

Ja juz dawno stracilam zapal w wyrazaniu swoich mysli pelnymi zdaniami :oops:

Odpowiadajac na Twoje pytania mysle , ze nadal kierujemy swoim zyciem. Nawet jezeli spotykaja nas rzeczy niespodziewane, na ktore nie mamy wplywu to mamy wplyw na to jak na nie zareagujemy

 

-- 16 sty 2013, 00:08 --

 

Snejanka, :? co sie dzieje Slonce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy mi się chce? Nie chce mi się ! Czy mam na to jakiś wpływ? Niestety nie mam. Mój móżdzek pracuje niezależnie od mojej woli, pracuje 24/7......

Myśli , analizuje, "rozkminia", przeżywa na nowo wiele sytuacji, "przetrawia" je inaczej, "przetrawia" je tak samo jak zawsze, wspomina, gdyba....

 

Wiele osób narzeka, że śpi po 20 godzin na dobę. Ja mam odwrotnie, 20 godzin to przesypiam w ciągu miesiąca.... Nie umiem go wyłączyć, nie umiem się wprowadzić w ten stan przez zaśnięciem "błogiej bezmyślności"...

 

A co do Twojego postu to mi chodziło o coś innego.... Nie o reakcje na pewne wydarzenia( bo zgodzę się, że na to mamy jakiś wpły ), lecz raczej o same wydarzenia.. Reakcja nie jest kierowaniem, jest raczej kontrą na kursie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Traci to sens...wszystko,wstawanie dzień w dzień życie...wstać,funkcjonować,udawać że wszystko gra,ok...dzień odklepany jedziemy dalej, i znów ranek,znów odklepanie dnia...

Bez sensu,automatyka..na pozór normalne,w środku płytkie życie,człowiek "może wszystko" ale chuj z tego jak wszystko bezsensowne jest,niema się chęci czy zapału...

Taak,taak gadka "sam sobie jesteś winien","widocznie ci tak pasuje" znam to,są bardziej przeżarte niż zasrana blacha przez kwas siarkowy,może jest w tym prawda,nawet jeśli? Co z tego?

Gówno.

 

Nie wiem,już jak żyć,do czego i po co tak,w zasadzie dążyć..

Jak być "szczęśliwy" czy coś...skoro wszystkiemu można umniejszyć,zrównać z ziemią,porównać się z innymi,gdzie własne "czyny i sukcesy" są gównem i niczym w porównaniu do osiągnięć innych...

 

 

 

Po co to piszę? Dla "ulgi"? Po to by wylać trochę tego egzystencjalnego syfu?

Pewnie wszystko po trochu,bo i tak gówno z tego wyniknie,jak i ze wszystkiego..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się czy to wszystko ma sens. Może nie myślę w tych kategoriach, że to wszystko jest "zaplanowane" z góry (choć miałam i takie dni) ale chodzi mi o coś zgoła innego. Jakie są szanse że akurat mnie się uda? Zastanawiam się mad tym i widzę (być może to wina depresji, nastroju, nie wiem) że raczej szanse są marne. Niby wiem że wszystko zależy ode mnie. No właśnie. Niby... Po prostu nie wiem czy jest sens w tym żeby się starać (chodzi mi tu nawet o zwykłe codzienne czynności). Bo po co ? Skoro i tak moje położenie jest gorsze ze względu na depresję, lęk i inne szkarady. Tak, z pewnością są osoby które mają gorzej. Przecież wszyscy (pewnie nie mnie jednej) mi to powtarzają. Ale ja nie poradziłabym sobie z żadnym najmniejszym nawet niedomaganiem fizycznym ( i tak za bardzo wsłuchuję się w swoje ciało). A przecież szanse że uniknę tego są niemalże zerowe. Dochodzi samotność poczucie winy i niezrozumienie. Miłość? Praca? Dziecko ? W tych kategoriach moje szanse są równie znikome. Nie wyobrażam sobie siebie w jakiejkolwiek pracy. Jako katoliczka powinnam wierzyć w drugie życie. Ale kwestie wiary rzuciłam jakoś na drugi plan i nie mam przekonania do księży którzy raczej straszą niż pomagają człowiekowi być bliżej Boga. Zresztą pomińmy kwestie wiary... Nijakość. Całe moje życie jest nijakie. I właśnie szanse na jego poprawę widzę marne. Terapia. Teoretycznie raz w tygodniu, z praktyką wiadomo jak jest. Życie od sesji do sesji. Cotygodniowy "plan" łatany przynajmniej kilka razy. Mam dość słów "będzie dobrze". Wolałam być chyba w silnej depresji i nie mieć ochoty na nic niż łudzić się tym że jeszcze wszystko kiedyś się ułoży. Bo szanse są marne. Nawet na to że ktoś przeczyta tego posta. :cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czuję się winna, że mam depresję, że nie potrafię sobie poradzić. czuję się winna, że nie potrafię przejść do porządku dziennego nad tym, nad czym inni przechodzę. że jestem "nadwrażliwa", a mnie się wydawało, że po prostu zwyczajnie wrażliwa. czuję się winna, bo mam ochotę w końcu się poddać. poczucie winy i beznadziei jest przygniatające. przepraszam, musiałam to gdzieś "powiedzieć".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×