Neurosi, nie poddawaj się! W końcu dopasujesz leki i dawki i wyjdziesz na prostą.
Ja w 2012 spadłam na takie dno, że już nie marzyłam o wyzdrowieniu, tylko o tym, żeby wycieńczony organizm w końcu nie wytrzymał i przestał działać. Poczytaj mnie z tamtego okresu. Ja czytałam dziewczynę stąd, która do mnie zagadała, kiedy bezsilnie tarzałam się w barłogu wyjąc o pomoc. Nie wierzyłam ani sekundę, że wrócę do żywych. I potem już mnie to nie przerażało. Brałam leki, bo jedyną alternatywą było... Nic.
I jestem.
I jest dobrze:)
I nigdy tam nie wrócę!!!
Nie porównuj się do tych, co sobie nie radzą, karm się tymi, którym się udało.
Zobaczysz, jeszcze będzie pięknie :))
-- 25 lut 2016, 01:40 --
vica, kilka tygodni to minimum, bądź cierpliwa