Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

wiecznie_walczacy, tak właśnie jest, ale zauważ, że nie ma osoby, której absolutnie nic by nie przeszkadzało. Zawsze coś leży w głowie takiego, co potem sprawia, że jest ludziom źle.

 

Fobia społeczna (tak jak inne tego typu zaburzenia) to choroba cywilizacyjna, a to wynika z faktu w jakim świecie żyjemy, ta cała pogoń za kasą, pozycją w życiu, to tak naprawdę nic dobrego.

Ostatnio robiliśmy wywiad z Janem Komasą, podczas festiwalu filmów w Gdyni, reżyserem filmu "Sala Samobójców", on powiedział bardzo istotną rzecz. Mianowicie, w obecnym społeczeństwie, bardzo zamerykanizowanym, ludziom "zabrania" się być smutnym, nieszczęśliwym, a to wynika z faktu, że z założenia ludzie mają być szczęśliwi. To tak w dużym skrócie, ale właśnie takie zjawisko presji społecznej powoduje problemy szufladkowania ludzi do konkretnych przypadków zaburzeń, często błędnie interpretowanych i niewłaściwie leczonych i to potem tylko coraz bardziej się nakręca. Dochodzi do tego cały przemysł farmaceutyczny, ludziom wciska się psychotropy, żeby zabić ich smutki, a nie po to, żeby znaleźć ich przyczynę.

Gdyby ludzie nie zapieprzali tak w życiu, gdyby nie było wyścigu szczurów, mieli trochę czasu na zastanowienie się nad sobą i nad światem, na szczere rozmowy z innymi, ten problem na pewno byłby dużo mniejszy, bo problemy byłyby rozwiązywane na dużo niższym poziomie, a nie wtedy, kiedy jest już bardzo źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość ludzi ma stracha przed występami publicznym co świadczy o tym że też są nieśmiali tylko nie ujawnia im się to zbyt często bo żadko występują publicznie.

alabama, a uważasz że jak ktoś inny jest żałosny to go nie lubisz ? Jeżeli nie to dlaczego nie lubisz tego że mogłabyś być żałosna ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też według testów wychodzi że nie mam fobii społecznej a myślę że mam. Jak jakis sprzedawca w sklepie wydaje się zbyt natarczywy od razu uciekam, knajpy, restauracje wybieram zawsze gdzie jest mało osób a najlepiej nikogo, czasami wogle rezygnuje. Unikam też rodziny, znajomych którzy przyjezdzają do naszego domu w odwiedziny bo zaczna zawsze zadawac niewygodne dla mnie pytania. Tak samo unikam znajomych ze szkoły, studiów bo myślę że wyjdę w ich oczach na nieudacznika. Wszystko to doprowadziło że nie mam teraz żadnych znajomych bo myślę że wszyscy się ze mnie naśmiewają i obgadują za plecami. Wstydze się samego siebie bo nie mam dziewczyny, znajomych, pracy( pracowałem 4 lata za granicą ale praca której nienawidziłem i życie towarzyskie polegajace na wlewaniu w siebie hektolitrów alkoholu mnie wykanczalo psychicznie i fizycznie). jedyna moją rozrywka jest teraz internet, gry komp i wielogodzinne samotne wypady rowerowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba większość którzy są chorzy na fobię społeczną często są skryci i często mało się odzywają...

pokonał ktoś to cholerstwo, ciągle boję się mówić od dawna, dziś w ogóle się mało co odzywam nawet nie wiem co mówić... :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tak samo ;)

 

dlatego też przestałem się przejmować ludźmi, z którymi nie chcę się zadawać. Nie sobie myślą co chcą, nikt nie jest doskonały i nie ma zdrowych, są tylko nieprzebadani. ;)

 

Oj, bardzo bym chciała się nie przejmować opiniami innych, przez swoje kompleksy jestem jaka jestem-odludek :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lęk przed wystąpieniami i co jeszcze…

 

Witam

 

Zacznę od tego, że odkąd pamiętam zawsze byłem wstydliwy, nieśmiały i bałem się. We wczesnych klasach podstawówki (1-3) byłem zawsze na uboczu, nie bawiłem się z innymi dziećmi, bo wolałem siedzieć sam w klasie, albo stać pod ścianą… Pewnie na moje zachowanie mogło wpłynąć to, że mój ojciec lubił sobie wypić i czasem tak sobie pił przez miesiąc dzień w dzień i nie różnił się niczym od żula spod sklepu. Bardzo się za niego wstydziłem, chodziłem okrężnymi drogami do szkoły by go przypadkiem nie spotkać. Jak już byłem w domu czy na podwórku to normalnie się bawiłem jak inne dzieci. Na szczęście moja mama to anioł. Gdy dorosłem i ojciec znów rozpoczął maraton alkoholowy namówiłem ją byśmy się wyprowadzili i tak też zrobiliśmy. Chodząc do szkoły obawiałem się wypowiedzi ustnych, albo tego, że będę musiał podejść do tablicy. Nie mogłem znieść myśli, że inni na mnie patrzą, a ja się zbłaźnię. Zawsze bałem się tego co inni o mnie pomyślą, co powiedzą, czy będą się śmiać. Do końca liceum jakoś sobie z tym wszystkim radziłem. Maturę zdałem i byłem szczęśliwy. Poszedłem na studia i tu również sobie jakoś radziłem. Egzaminów ustnych nie było wiele i udało mi się przez to przebrnąć. Zawsze gdy miałem odpowiadać towarzyszył mi ogromny stres, który czasem paraliżował mnie na tyle, że nie potrafiłem sobie przypomnieć tego co umiałem. Już wolałbym uczestniczyć w bitwie, bo tam mógłbym działać, a nie bezczynnie siedzieć czy stać i dusić w sobie te wszystkie nerwy. Czasem czuję podniecenie przed wypowiedzią ustną, bo to będzie dla mnie wyzwanie, pobudza mnie to, czuję siłę fizyczną. Wszystko jest ok., ale im bliżej egzaminu tym bardziej się stresuję. Gdy wchodzę do gabinetu to staram się być opanowany i myślę o tym byle zacząć mówić to dalej jakoś pójdzie, bo po mówieniu przez minutę stres opada. Gorzej jeżeli na wstępie zawalę, albo profesor zacznie mi przerywać i swoją postawą jeszcze bardziej mnie stresować tak jak to miało niedawno miejsce na obronie pracy. Zawaliłem na samym wstępie, bo zaciąłem się na drugim, bądź trzecim słowie i była cisza przez jakiś czas. Nie zdołałem sobie tego przypomnieć i zacząłem dalej mówić. Po chwili profesor przerwał i mówi do mnie, że nie mówię o tym o czym powinienem (oczywiście nerwy podniosły się o 100%), a nie mówiłem o tym, bo jeszcze w swojej wypowiedzi do tego nie doszedłem. Co chwilę mi przerywał i nie dawał skończyć (na obronie mieli na każdego wyznaczoną ilość czasu i pewnie dlatego przerywał i nie mogłem powiedzieć wszystkiego tak jak się przygotowałem). We własnym odczuciu wypadłem słabo, ale na tyle dobrze, że myślałem, że 3 dostanę, bo odpowiedziałem na jedno pytanie całe, a dwa pozostałe częściowo. Na ocenę z obrony składa się średnia z 3 lat nauki, którą miałem ponad 4, ocena za pracę licencjacką, która również nie miała szans być niższa niż 4 no i ocena z odpowiedzi. Zaskoczyło mnie to, że nie zdałem. Zawsze jak miałem mieć jakiś egzamin to stresowałem się i myślałem, że nie dam rady, a tu wyjątkowo pierwszy raz byłem przekonany, że wszystko pójdzie dobrze, że nie ma szans na oblanie tego (no i się przeliczyłem). Stres mnie na obronie otępił, zapomniałem wielu ważnych rzeczy i poległem. Wstydzę się, gdyż jako jedyny z mojej grupy nie zaliczyłem, zawiodłem mamę i siebie. Czeka mnie poprawka, ale problem nie tkwi w wiedzy, a w tym żeby nie dać się pożreć przez stres, nerwy. Gdy się denerwuję nie rozumiem co się do mnie mówi, prostych rzeczy, zapominam to co utrwalałem od kilku dni i umiałem perfekt. Przy drugiej próbie jeszcze bardziej będę się bał. Najbardziej obawiam się, że stres znów mnie pokona i ośmieszy. Poradźcie co zrobić by jakoś zapanować nad nerwami. Tylko nie wysyłajcie mnie do terapeutów, bo nie mam na to pieniędzy. Często sam siebie potrafię zmotywować, ale trudniej jest przed wejściem do gabinetu – wtedy zaczyna się największa walka z sobą, którą niestety często przegrywam. (tak na marginesie to się nie zgadzam z oceną, ale cóż… widocznie nie spodobałem się). Przed wejściem powtarzałem sobie cały czas pierwsze zdanie, a i tak zaciąłem się w nim. :great:

 

pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stres, jestes takim typowym fobikiem spolecznym (lęk przed ludzmi). A co do Twojej obrony to nie dali Ci pytan na jakie masz odpowiadac? Zawsze dawali. Po 2) nastepnym razem nawet jak sie zatniesz to mow dalej i nie gadaj rozwlekle bo nikt tego nie lubi, zreszta chyba sam pisales prace to powinines cos tam na jej temat wiedziec. Grunt, to teraz tak sie przedstawic, bys wypadl ok. To musisz opanowac ten lęk, zreszta pomysl, czy ktos tam Ciebie pogryzie, znasz prace bo ja pisales ! Przed wejsciem daj sobie kopa motywacyjnego, mozesz tez kupic lagodne srodki uspokoajajce oparte na zielarstwie lub syropek i sie napic, one nie oslabiaja pamieci, logiki itd bo nie sa uzalezniajace. A do terapeuty warto pojsc, na NFZ to za darmo.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was. Jestem 20 letnim studentem i mam pewne problemym emocjonalne, którymi pragnę się z Wami podzielić. Mianowicie często odczuwam lęki w postaci zaburzenia równowagi i nadmiernej (do potęgi) wrażliwości na bodźce zewnętrze. Dzieje się to tak, gdy w okół mnie jest dużo ludzi, często mi nieznanych lub mniej znanych. Przykład uczelnia - sala wykładowa - mam problem z siedzeniem w pierwszych rzędach - nie lubię jak ktoś siedzi za mną , bo mam wrażenie , że się na mnie ciągle gapi, a ja jestem cały spięty, mięśnie mam napięte i nie mogę się rozluźnić, gdyż boje się, że nagle jakieś byle kichnięcie kogoś czy nagły dzwoniący telefon kolegi spowoduje dreszcze mojego ciała - takie niekontrolowane ruchy całym ciałem - mam wrażenie, że podskakuję rażony prądem i cały się czerwienie potem albo dostaje wysypki (też jestem uczolony na coś pod kątem emocjonalnym - pokrzywka cholinergiczna chyba). Również sytuacja powtarza się np. w kościele, gdzie trudno mi ustać w jednym miejscu lub nawet siedzieć w ławce - muszę się trzymać mocno czegoś, aby zapanować nad swoim ciałem - bo byle krzyk dziecka czy kaszel jest w stanie mnie wyporwadzić z równowagi i odczuwam wtedy taki lęk, nogi mam jak z galarety, a sam czuje się bardzo spięty. To na początek, może ktoś wie dlaczego tak się dzieje, czy to rodzaj nerwicy, czy fobii i jak ew. sobie z tym radzić. Fakt, jestem osobą mocno wyalienowaną, typowy introwertyk, który lepiej czuje się w mniejszym gronie znajomych niż wśród tłumu, często też miewam stany depresyjne, co związane jest z moją samotnością - możliwe, że kiedyś to wszystko minie, gdy już nie będę sam, ale w chwili obecnej jestem ciekaw czy to się "leczy" i jakoś kwalifikuje. Pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

THJ_nw nie wiem czy Cię pocieszę, ale ten stan nie minie, nawet jeśli będziesz z kimś w związku. Twój stan nie leczony będzie się tylko pogarszał.. Ba.. może się nawet uśpić na kilka-kilkanaście lat.. ale nie przejdzie sam z siebie. Pytasz jak sobie poradzić.. cóż nie ma na to złotego środka.. psychoterapia powinna pomóc wyjść z tego stanu.. spróbuj..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

THJ_nw nie wiem czy Cię pocieszę, ale ten stan nie minie, nawet jeśli będziesz z kimś w związku. Twój stan nie leczony będzie się tylko pogarszał.. Ba.. może się nawet uśpić na kilka-kilkanaście lat.. ale nie przejdzie sam z siebie. Pytasz jak sobie poradzić.. cóż nie ma na to złotego środka.. psychoterapia powinna pomóc wyjść z tego stanu.. spróbuj..

Raffuss dzięki za podpowiedź, z tym, że z psychoterapią się wstrzymam .. po prostu spróbuję sam sobie poradzić z tym problemem, choć wiem, że łatwo nie będzie, bo do tej pory mi się to nie udawało. Owszem chętnie skorzystałbym z takiej pomocy, ale jakoś ciężko mi się przełamać - ale nie mówię nie - przynajmniej wiem, na czym stoję .. Na razie lęk ten nie dominuje mojego życia - jeśli się pogorszy lub nie będzie poprawy to może przyjdzie taki moment, że dam sobie pomóc... Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na razie lęk ten nie dominuje mojego życia - jeśli się pogorszy lub nie będzie poprawy to może przyjdzie taki moment, że dam sobie pomóc... Pozdrawiam.

Tylko weź pod uwagę że ten lęk może ewoluować.. może przerodzić sie w inny, może jakiś dojść.. Co będzie jeśli sparaliżuje Cię lęk przed wyjściem z domu? jak w takiej sytuacji dotrzesz na terapię?

 

Nie zapominaj... im szybciej się za swoje lęki zabierzasz z profesjonalistą tym szybciej wyrównasz swoje życie.

 

Kiedyś któryś lekarz powiedział mi coś w deseń: "Nie zawsze umiera się lekko i przyjemnie" Z nerwicą jest tak samo.. oby nie, ale możesz się dorobić jak ja objawów somatycznych i co wtedy? Wierz lub nie, ale ja też "panowałem" i także próbowałem sam..

 

Bez względu na wybór końcowy.. powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tu nowa, witam wszystkich:)

 

Moja antyprzygoda z fobią społeczną jak dobrze pamiętam zaczęła się 7 lat temu, w gimnazjum. Najpierw unikałam niepotrzebnych spotkań z rówieśnikami, typu szkolna dyskoteka, wyjście do kina, na lody. Unikałam wszystkich okazji do spotkań, z których nie musiałam się tłumaczyć w domu, dlaczego nie chce iść, a jak już musiałam podawałam najbardziej błahe powody.

W liceum nie byłam nawet na jednym spotkaniu klasowym poza szkołą, z nikim się nie zaprzyjaźniłam, nie mam żadnych "wspomnień na starość". Za każdym razem gdy jakiś kolega chciał ze mną poważniej porozmawiać, czy po prostu spotkać się po zajęciach budziła się we mnie straszna jędza, robiłam wszystko żeby tylko dał mi spokój, żeby więcej nie podchodził do mnie. Gdy zostałam wywołana do tablicy zaczynało huczeć mi w głowie, robiłam się blada, nic nie rozumiałam co nauczyciel do mnie mówi, mimo, że znałam odpowiedź na pytania. Z matematyki zadanie do którego zostałam wywołana mimo, że zrobiłam je dosłownie 2min. wcześniej, przy tablicy nie miałam pojęcia o co chodzi...

Z czasem do tych ułomności doszły kolejne. Do dzisiaj strasznie się denerwuje gdy muszę przejść przez ulicę lub park gdzie na ławkach siedzą ludzie. Najpierw na twarzy i dekolcie pojawiają się czerwone plamy, do tego zaczyna brakować mi tchu i plączą mi się nogi.

Gdy ktoś znajomy przedstawia mi swoją drugą połowę od razu robię się czerwona, można by pomyśleć, że mi się podoba albo coś takiego, dlatego się rumienie, ale ja się nie rumienie! ja po prostu zamieniam się w stu-procentowego buraka... :( zaczyna mi się trząść głos i nie wiem co mam ze sobą zrobić.

Na samą myśl, że muszę do kogoś zadzwonić boli mnie brzuch, zbieram się do tego parę dni. Wyjście do jakiegoś urzędu to dla mnie masakra.

Przy ludziach nie umiem jeść, zaczynam się denerwować. Jak widzę, że ktoś zatrzymał na mnie dłużej wzrok wyskakują mi czerwone plamy na twarzy. Gdy spotykam kogoś znajomego na ulicy momentalnie zamieniam się w buraka, zupełnie nie wiem dla czego. Po prostu zaczynam się denerwować i pocić.

Nie utrzymuje kontaktu ze znajomymi ani z gimnazjum ani z liceum. Na uczelni trzymam się w małym gronie znajomych. Nie mam przyjaciół takich prawdziwych, którym bym się zwierzała. Tak naprawdę to takich bliższych koleżanek mam 3, w tym nikogo komu mogła bym zaufać na 100%.

Kiedyś byłam duszą towarzystwa, o nudzie nie było mowy. Zawsze byłam roześmiana i zwariowana. Nie wiem dokładnie kiedy, z jakiego powodu ten stan zaczął się we mnie rozwijać. Objawy, które wypisałam są najczęstszymi i pewnie najbardziej uporczywymi, jest ich jednak dużo więcej.

Wcześniej świadomość tych objawów próbowałam zbagatelizować, sama sobie wmawiałam, że nic się nie dzieje, ale już dłużej tak nie wytrzymam. Nie mogę wyjść ze znajomymi na piwo czy dyskotekę jak normalny człowiek, bo jak uwaga skupi się chwilkę dłużej na mnie to zaraz zrobię się purpurowa, o ile oczywiście dotarła bym do towarzystwa...

 

Od roku myślę żeby pójść do psychiatry, ale mam opory. Jak postanawiam że zadzwonię i umówię się na wizytę to zaraz stwierdzam, że to głupie, samo przejdzie. Ale wiem, że nie przejdzie, obawiam się w jakim kierunku dalej się to może rozwinąć... :(

 

Przepraszam że się tak rozpisałam, ale może wy też macie tak jak ja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To czerwienienie się to chyba się erytrofobia nazywa i są na to jakieś leki. Przy Twojej dość ciężkiej fobii to chyba psychiatra, psycholog byłby nieodzowny ale sam z doświadczenia wiem jak ciężko się jest zdecydować pójść. Sam to przejść może katar bo fobia społeczna to się może co najwyżej sama pogłębić. Ja mam lekką fobie społeczną boje się tylko niektórych sytuacji społecznych a i tak to strasznie dezorganizuje mi życie i czuje jak ucieka mi między palcami. Jak najszybciej powinnaś coś z tym zrobić bo życie ucieka choć jeszcze b. młoda jesteś i może być sporo wspaniałych chwil przed tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może się tak nazywa, ale ja nie boje się, że się zaczerwienie, nawet o tym nie myślę, jak się już zaczerwienie dopiero zaczynam to czuć, że jestem cała w plamach.

Uciekło mi już parę lat, dlatego chciała bym w końcu się ogarnąć jakoś, zobaczę co z tego wyjdzie.

Na razie jestem w fazie "planowania" udania się do specjalisty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi uciekło już kilkanaście lat choć u mnie to jest bardziej wrodzona silna nieśmiałość niż fobia bo nigdy nie byłem zbyt kontaktowy, nie czerwienie się ale serce mi zaczyna mocniej bić i nad-potliwy jestem. Dobrze że chociaż "planujesz" wizytę u specjalisty miejmy nadzieje że to planowanie nie potrwa za długo. Z jednej strony pragnę ludzi a z drugiej się ich lękam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo często przypisujemy sobie FS .

Powód jest prosty ,nie trzeba poddawać się diagnozie

a tak wiele symptomów innych zaburzeń pasuje do FS.

Sam to przechodziłem i na szczęście okazało się ,że to nie FS .

Na szczęście dla tego ,że społeczna jest trudna do "terapeutyzowania "

Trudna a w mojej opinii najtrudniejsza ,wiec nie rozmyślać tylko iść do specjalisty

dać się rozmontować i czekać grzecznie na diagnozę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×