Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawiam sie nad tym pytaniem od dluzszego czasu.Zyjemy z nerwica,z naszymi lekami.Neurotyczne osobowosci,nadwrazliwe,nie zawsze mogace odnalesc sie w swiecie.Bierzemy leki,mamy ataki paniki,dziwne czasem straszne natloki mysli,czasem boimi sie wyjsc z domu,do ludzi,czasem to przezwyciezamy.Czesto nasz organizm sie buntuje przed wyjazdami,wystapieniami publicznymi,czasami to przezwyciezamy.Akle do czego to prowadzi?Czy sensem nerwicy jest tylko uswiadomic nam ukryte konflikty?Czasem nie mozna ich odnalesc,krecimy sie jak na karuzeli zamknieci w swoich lekach.Czy to w koncu nie doprowadzi do wyniszczenia psychiki,jej zmian zauwazalnych dla otoczenia,dziwactwa,wycofania,psychozyCczasami mam wrazenie,ze to normalna choroba ta nerwica i ze czasem nie kazdy z niej wyjdzie,czasem sie pograzy,wyladuje na oddziale psychiatrycznym-samotny i zamkniety w umysle swoich lekow...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześc

 

Ja mam podobne objawy do tego kręci mi sie jescze w głowie i głowa mnie boli.

Mój psychiatra mówi że to ma przejsc po lekach jakie biore tj.mianseryna.

 

Ja na przykład dobrze czuje sie w weekend , a kiedy przychodze do pracy w poniedizałek wraca to fatalne samopoczucie bólłe itp....

 

Mam nadzieje ze to przejdzie bo kiepsko sie tak zyje:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam powiem tak.... w mojej psychice nastąpił całkowity obrót. Popadłam w skrajność. I chyba to jest najgorsze, bo bardzo dużo zależy właśnie od tego co siedzi w psychice. A mi jak na złość siedzą takie myśli, których kiedyś byłam wrogiem, których nie akceptowałam, bądź nie byłam w stanie sobie wyobrazić.

 

Psychika "padła" i przekonałam się ostatnio, że jednak ludzie, którzy mnie znają widzą to...niestety.

Sama nie rozumiem siebie, swoich zachowań, nie mam żadnej kontroli nad tym co robię, choć to wydaje się dziwne... nie potrafię się zmobilizować nawet pod presją. Nawet jeżeli coś chce to robię co innego i czuje wewnętrzą targaninę między chcieć a móc. straszna walka w duszy, innym razem odpływanie w siną dal...

Coraz częściej się boję, że może stać się ze mną coś niedobrego, bo jestem dla siebie już teraz obca...

 

Dziś tak jakbym nie była sobą, jakbym raczęła życie z inną "ja" - z tą gorszą wersją ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co ja tez mialam w pewnym momencie takie wrazenie ze nie jestem soba, rzeczy ktore mnie kiedys cieszyly przestaly mnie cieszyc, nie chcialo mi sie zyc, nie widzialam przed soba przyszlosci, czulam ze zmieniam sie w kogos innego, straszne uczucie. ale to mija. jeszcze calkiem nie wyszlam z nerwicy ale mysle ze jestem na dobrej drodze. walcze z tym jak tylko moge choc to czasem wyczerpujace. nie moge powiedziec ze caly czas "jestem soba", ale coraz czesciej mi sie to zdarza. zwlaszcza wieczorami jak gadam sobie z moim ukochanym. czlowiek dopiero docenia swoje dawne zwykle zycie. wczoraj kupilam sobie olejek z lawendy (podobno antylękowy) i rzeczywiscie pomaga, poza tym ze smierdze nim na caly dom. mysle ze powinniscie sprawiac sobie mnostwo przyjemnosci na raz, robic cos co kiedys was cieszylo. na przyklad ja psikam sie cala ulubionymi perfumami, trzymam w reku zdjecie ukochanego, ogladam w tv moj ulubiony film, popijam cole z cytryna w ulubionej szklance, wkladam na siebie najlepszy ciuch jaki mam i jaki kiedys oszczedzalam na wyjatkowe okazje,jem duuuuuuuzo czekolady i probuje nie byc sama.i to wszystko w tym samym czasie. na poczatku pewnie i to nie bedzie wam dawalo uspokojenia i szczescia ale z czasem bedzie. wiem bo mi juz to sprawia przyjemnosc , moze nie 100% ale sprawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda,male przyjemnosci sa bardzo wazne.Ale dla mnie chyba najgorsze sa te chwile kiedy jestem sama,kiedy pojawia sie natlok mysli:"czy jestem chora psychicznie,nienormalna,czy smieszy mnie to co powinno,czy jestem w oczach innych normalna?".Rok temu nawet do glowy by mi nie przyszlo tak sie zachowywac.Skad w ogole te mysli?Czy takie ciagle myslenie,te ataki paniki moga doprowadzic kiedys do takiego odwrotu w psychice,ze bedziemy uznawani za dziwakow,za psychotykow,ze psychoza naprawde nas dopadnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, nie jest to łatwe - nie wszystkim się to udaje , ale jeśli nie zwątpicie w to, i spojrzycie na swoje problemy z innej strony to Wasze rozumowanie diametralnie zmieni się na pozytywniejsze.

Posłuchajcie...

Obudź w sobie wiarę do swoich możliwości, w końcu to TY jesteś kowalem swojego losu... to TY masz kontrolę nad tym wszystkim. Właśnie trzymasz w ręku kolorowe kredki - natemperuj je, i koloruj chwile na kartce swojego życia! *

 

 

* ja kartkę podarłam, kredki rzuciłam w kąt i połamałam. Ale z Wami zaczęłam zbierać groszaki na blok A4 oraz.. zrzucimy się na wspólne kredki i będzie już siii. :roll:

 

To jak to będzie? :lol: >

 

 

PS. Dla tych, dla których mój post okazał się zbyt dziecinny i naiwny - proszę, nabierzcie dystansu do tego temaciku mojego :) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Chciałabym napisać o moim lęku dotyczącym odpowiedzialności.Boje się ciągle,że zrobię jakiś błąd,że mnie zamkną w wiezieniu,nie podejmuje pracy,bo boje sie jakiejkolwiek odpowiedzialności.Nawet na uczelnie boje sie iść i ciągle coś wymyślam,aż w końcu mnie wyrzucą.Ciagle sie czuje jak mała dziewczynka.Wpadam w panike jak dzieje sie coś poza moim poukładanym światem,nie umiem się pokłócić np ze sprzedawczynią bo sie boje że mnie poda do sądu i mnie zamkna a tam bym zwariowala.Boje sie iść do szpitala psychiatrycznego (tżn że w końcu tam trafie) i ogolnie mam lęki jak 4 latka.Nie panuje nad swoim życiem.Wszystkim sie przejmuje ,martwie,wszystko biore do siebie..tak sie nie da żyć....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniołku bardzo ci współczuje. Wiem co to znaczy przylądać się innym zazdrościć tak zwykłej rzeczy jak dobre samopoczucie. Co do leków to proponuję ci skorzystać z mojego doświadczenia. Jak połykasz kolejną pastylkę wmawiaj sobie " ta napewno mi pomoże i będę się dobrze czuła.... o już się troszkę lepiej czuje.." Może brzmi to idiotycznie ale nasze lęki dla innych też są idiotyczne. Dlatego musimy pomagać sobie takimi sposobami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie moge przy tablicy zwytrzymac 5 minut a 6 godzin fiu fiu, na czas czytania referatów wspomogl bym sie farmaceutykami + trzeba nie zwracac uwagi na innych ktorzy beda cie obserwowac, to jedyne wyjscie wg. mnie mozna oczywiscie tez nie brac psychotropów i wziac ziółka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obudź w sobie wiarę do swoich możliwości, w końcu to TY jesteś kowalem swojego losu... to TY masz kontrolę nad tym wszystkim. Właśnie trzymasz w ręku kolorowe kredki - natemperuj je, i koloruj chwile na kartce swojego życia! *

 

* ja kartkę podarłam, kredki rzuciłam w kąt i połamałam. Ale z Wami zaczęłam zbierać groszaki na blok A4 oraz.. zrzucimy się na wspólne kredki i będzie już siii.

 

A może być przelew z karty kredytowej? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

~Maja

 

będzie dobrze wszystko słowo nie rycz potrzeba czasu i wszystko dojdzie do normy :D mi się udało i Tobie się uda :!::!::!:

czasami jak się czyta takie rzeczy to może to człowieka przytłoczyc staraj się do tego podchodzic z dystansem wszak tu psychologów nie ma ;)

 

Moniczka mam do Ciebie prośbę zdejmij wreszcie tą ciemną chmurę znad swojej osoby bo niektórych możesz tą aurą zarazic :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czy grypa,osteoporoza,rak,i milion innych chorób nasz niszczy?

jasne ze tak,jesli nie sa leczone to tak,ale je sie leczy tak jak nerwice.

ja mysle ze z nerwica to jest tak ze jej objawy są bardzooooooo nieprzyjemne,wręcz straszne nie do wytrzymania niekiedy ale sama choroba raczej nie prowadzi do czegos na wskros zlego,skoro czytam od dawna wpisy ludzi typu,,ja na nerwice choruje juz 25 lat ale leczyc zaczelam sie rok temu ,, to pk takich wpisach mysle ze te 24 lata nieleczone nie byly takie zle :lol:

sorry za mój sarkazm ale ne popadajmy w skrajnosc

stres męczy i tyle,kazdego jednego mocniej drugiego mniej,zreszta nic nie czuje tylko ktos pozbawiony elementrnych cech ludzkich,strach smutek lęk nie jest niczym obcym ,tylko u nas troszke mocniej to sie objawia.wiecej optymizmu ;) pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Moni!!!ktos tutaj ładnie napisał,ze nerwica jest czescia naszej psychiki i faktycznie. Niestety ta gorsza.Jednak nawet jak jest bardzo zle,wydaje nam sie ze juz jestesmy na jej dnie,to zawsze w kazdym zyciu jest cos lub ktos ,kto napewno pozwoli nam wypłynac.U jednych sa to rodzice,u innych ich dzieci itd.Mnie dzieci dołuja /mam ich troje najstarsza ma 17 lat,a najmlodszy syn ma 3,5/.W jeden dzien mysle ze juz mnie pomału pakuja do grobu swoim zachowaniem szkoła itd.a innym razem,czesto chwile po tym jak mnie cos w ich zachowaniu wyprowadziło z rownowagi ,nastepuje cos co jest odwrotnoscia i czuje w sercu ulge.Jednak taka hustawka tez nie jest dobra.Predzej czy pozniej to sie odbija na naszej psychice.Dlatego uwazam ,ze nerwica jest do opanowanie,ale nie jest dobrze byc z nia samemu!!!!!!Wtedy faktycznie nas wyniszcza..............Pozdrawiam wszystkich serdzecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorry za mój sarkazm ale ne popadajmy w skrajnosc

no dokładnie :D:D ale Moniczka już rok się zastanawia czy choruje na chorobę psychiczną czy nerwicę i jak narazie nie widac żadnych wniosków w żadnym kierunku :cry:

 

przyznam szczerze że w epicentum najgorszych ataków lęków jakie przeżywałam przeczytawszy Moniczki wywody chyba bym wylądowała w psychiatryku :twisted: zastanawia mnie tylko jedno kiedy wkońcu ktoś tu powie DOSC :!::twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc ja smialo moge napisac , ze mam nerwice 20 lat a moze i wiecej.Jestem jedna z najstarszych osob na tym forum . Przechodzilam przez te lata upadki i wzloty , ale nigdy nie pomyslalam ze nerwica niszczy moja psychike. Przez te lata pracowalam, wyszlam za maz, urodzilam dziecko.Nikt z mojego otoczenia nawet nie pomyslal ze ja mam silna nerwice. Jedynym powiernikiem byl tylko moj maz. W zaleznosci od sytuacji tak ukladalismy swoje zycie ze ja funkcjonowalam prawie normalnie. Mam wspaniala rodzine i nerwica mi nic z mojej psychki nie zabrala.Moze tylko to ze jestem osoba bardzo wrazliwa na cudze cierpienie i pieniadze nie sa dla mnie sprawa najwazniejsza. Uwazam ze osoby typu Moniczki wogole nie powinny sie wypowiadac na temat - czy nerwica niszczy psychike, bo tak naprawde nie maja o tym pojecia. Obserwuje jej posty od dluzszego czasu i uwazam ze taka osoba wogole nie powinna pojawic sie na tym forum. Ona juz dawno powinna byc pod lupa . Madrosci jej nie wiem komu maja sluzyc , bo tu wychodzi tylko jej glupota. Walka z nerwica nie polega na wypisywaniu glupot na forum. Trzeba samemu zaczac cos robic ze soba. Ja od marca sie lecze i juz prawie wyszlam na prosta , pomimo wielu przeciwnosci losu. Nie nakrecam sie i nie wypisuje glupsct na forum, a przede wszystkim nie strasze nikogo. Moniczko opanuj sie bo Ty masz nie nerwice a jakas obsesje i przestan wreszcie zadreczac ludzi swoim pisaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obserwuje jej posty od dluzszego czasu i uwazam ze taka osoba wogole nie powinna pojawic sie na tym forum. Ona juz dawno powinna byc pod lupa . Madrosci jej nie wiem komu maja sluzyc , bo tu wychodzi tylko jej glupota. Walka z nerwica nie polega na wypisywaniu glupot na forum. Trzeba samemu zaczac cos robic ze soba.

 

podpisuję się pod tym :!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mojej ocenie nie niszczy,cierpię na nerwicę już 29 lat.Przechodziłem te wszystkie etapy i nie zwariowałem.Moge powiedzieć tak,na przestrzeni lat stan ewoluował raczej w kierunku tzw. normalnosci.Czli z biegiem lat objawy nerwicowe słabną!Oczywiście, napewo nikogo to nie cieszy w wieku 20-30 lat,ponieważ co z tego ze przechodzi z wiekiem.Ja, w dalszym ciągu jestem na etapie zmieniania siebie.Napewno w moim przypadku pomogło mi to:dowiedziałem sie od swoich rodziców,jakim byłem dzieckiem,jak zawsze stałem na uboczu toczącego sie życia,nieśmiałym,aczkolwiek zdolnym.Dlatego teraz rozumiem przyczyny mojej nerwicy,teraz wiem, że mój ojciec miewał objawy nerwicowe,ze moja matka nie mogla okazywać miłości macieżyńskiej, ponieważ gdy miałem dwa latka na świecie był juz młodszy brat i matka nie mogła się rozdwoić.Takie oraz jeszcze inne są przyczyny nerwicy.Także, teraz po latach,po pobytach w klinikach muszę na nowo odbudowywać swoją osobowość i robię to.Zachęcam wszystkich"nerwicowców"do szukania swoich przyczyn,do zrozumienia dlaczego na to cierpię,to mnie pomaga.Napewno trzeba stać się asertywnym, napewno trzeba mieć swoje zdanie w każdej sprawie, a nie tak jak ja zapytany o cokolwiek, odpowiadałem nie wiem!Rozpisałem się,przepraszam,ale chciałbym aby ludzie młodzi nie marnowali zycia na czekanie,ze ktoś im pomoże.Niestety, nikt nie pomoże.Trzeba samemu brać się za zmiany,a nie siedzieć i czekać aż ktoś za nas to zrobi.Denerwuje mnie to jak ktoś pisze,pomóżcie, ja mogę wysłuchać,pocieszyć,pokierować, ale zmienić niczego w czyimś zyciu nie mogę!Każdy musi sam kierować swoim życiem. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×