ale jeśli dawca nie ma przygotowania odpowiedniego i opiera się wyłącznie na swoich przeżycia to czy biorca może być w takim wypadku pokrzywdzony
cyt...No w koncu ktos mnie zrozumial. W koncu ktos nie byl "profesjonalnie" solidarny, tylko stanol po mojej stronie!....to w jaki sposob mnie powitala byl tak ujmujacy ze no bylam kompletnie pod wrazeniem! Ale co najwazniejsze podziwialam ja za jej poglady.....Jej wspaniale poglady, ktore mi kompletnie odpowiadaly........tylko ze ja w srodku nie dorownywalam do jej wyobrazniem o zdrowu psychicznym, bo po prostu nie bylam weterapeutowana. Bylam w kompletnej rozsypce wtedy.
I wlasnie dlatego ze bylam nia tak kompletnie zachywcona, ta cala moja istota chciala ja zadowolic, zdobyc jej aprobate. Balam sie ze gdyby ona poznala jak na prawde ze mna jest, to by mnie odrzuciala. Czulam wiec w sobie wewnetrzny przymus zeby byc przy niej "madra", "zbalansowana", "zdrowa", szybko zdrowiejaca itp.
Nieswiadomie spodziewalam sie bowiem po niej, ze potraktuje mnie jak moja matka. Ze mnie odrzuci, zmieli, skrytykuje, jak pokaze jej moje prawdziwe oblicze, jak odslonie przed nia moje slabosc, leki i niepowodzenia. Okropnie zalezalo mi na jej aprobacie, cieple, przyjazni. Chcialam byc jak ona. Chcialam jej dorownac. Chcialam byc tak samo wspaniala jak ona. Bo przeciez ona byla tak wspaniala i mysl ze moglabym ja stracic przerazala mnie. Wypelniala mnie przerazajacym lekiem......Terapeuta ktory zaznal wolnosci w swojej wlasnej terapii, chce ta wolnosc dac innym ludziom. Przekazac ja dalej. Bo innym sie daje to co sie samemu dostalo.....
Terapeuta ktory wie jak to sie czuje byc zebrakiem, nie bedzie popisywal sie przed tym zebrakiem swoimi bogactwami, bo wie jak to boli
No chyba ze jest chory i nieswiadomie chce podziwu od swoich pacjentow, chce od nich falszu ktory bedzie karmil jego uczucie wspanialosci, chce zeby jego pacjenci sie dopasowywali do niego, nasladowali go itp......