Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Tak bardzo chciałabym z kimś porozmawiać... Chciałabym mieć kogoś na kogo zawsze mogę liczyć... A nie mam kompletnie, totalnie nikogo :( tylko masę problemów, rozczarowań :( nie wiem jak mam żyć, Kiedy nie mam dla kogo i z kim.

Nie mam dla kogo zwariować, ale czuje że wariuje z samotności. Im dłużej jestem sama, tym bardziej dziwna jestem.

A poza tym, kto chciałby dziewczynę z depresja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam, facet musi dawać wsparcie. Musi i już, musi i tyle. Kobieta szuka oparcia, facet szuka pocieszenia. Jak można dawać oparcie, gdy nigdy nie wiadomo co do łba odwali i samemu się tego oparcia potrzebuje? Wystarczy jedno słowo, jeden wybuch i szczególnie na początku pierwiastek żeński odlatuje w siną dal. Tak szczerze, stan depresyjny, jakieś samo-użalanie u faceta w głębi kobiety wywołuje mieszankę pogardy z litością. Obiektu do okazywania pogardy się nie widzi, obiekt do okazywania litości może czasem dostać matczyne tuli-tuli, ale to materiał na totalny friend-zone. Facet może znosić wybuchy, słabości i dziwactwa kobiety, to ogólnie przyjęte. Jeśli facet zaczyna się tak zachowywać, to niestety wszystko zaczyna wskazywać na to, że nic nie upoluje, porządnie nie obroni, nie zapewni poczucia bezpieczeństwa i potomek będzie taki sam. Kobiety mają wpojone mechanizmy psychiczne, które poruszały machinę ewolucji. Samiec alfa jest alfa, omega zjada cierpliwie ochłapy. Możliwe, że kobiety ''do pocieszenia'' spotyka potem zawód, ale facet ''do pocieszenia'' nawet nie sprawdzi jak jest potem. Nie przejdzie przez wstępną przesiewkę, nawet jeśli jest przystojny. Nawet jeśli uda mu się trochę poaktorzyć i tak w końcu wyjdzie szydło z worka i albo usłyszy sakramentalne: ''odwal się'' albo równie sakramentalne ''zostańmy przyjaciółmi''.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek z problemami najczęściej jest bardziej wrażliwy i empatyczny niż tak zwany normalny, i tym samym może ofiarować więcej drugiej osobie. Wszystko zależy w jakiej aktualnie sytuacji ludzie się znajdują. Równie dobrze kobieta może być stroną wspierającą.

Ważna jest symbioza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są kobiety z mocniejszą psychiką, są takie którym pasuje facet wrażliwszy. Jest to tak zwane ''ślepej kurze ziarno''. Miłość jest ślepa. ''Ślepej kurze ziarno'' ma inne wymagania i większą granicę tolerancji na pewne sprawy. Jest to rzadkość. Nie tyle równie dobrze kobieta może być stroną wspierająca, co kobieta bywa stroną opierająca. Bywa i trafia się niektórym ludziom, vide: Fiodor Dostojewski czy John Nash. Podobnie jak trafiają się dziewczyny na polibudzie. Życie nie premiuje chorób, ale wynagradza dobre serce czy osiągnięcia w danej dziedzinie. Faktem pozostaje, że życie daje takim wrażliwszym, chorowitym czy bardziej nieporadnym jednostkom zdecydowanie mniejsze szanse w wyścigu ewolucyjnym i słusznie. Mowie to jako osoba chora psychicznie, więc wiem co mówię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie się przyciągają, odległości są umowne. Przeciwieństwa się przyciągają żeby się uzupełnić. Stąd facet introwertyczny i/lub problematyczny ma szansę, ale musi obrać inne metody. Schować swój problem dla siebie, być bardzo cierpliwym, nie zazdrościć tym którzy mają w życiu łatwiej inaczej, oczyścić swój umysł i nie tylko, pracować nad sobą i swoim małym wszechświatem. Iść pod prąd i obrać inne priorytety niż te, które są przypisane alfistom. Jeśli postanowi się z nimi ścigać w ich kategoriach - nie ma raczej szans na coś stałego, oni go przegonili już we wczesnym dzieciństwie. Szlachetne myśli i działania przyciągają właściwych ludzi. Jeśli uzna materię za osad, a myśl za środek komunikacji to ma szansę przyciągnąć myślą i uczynkami przypisany mu drugi kawałek siebie i zdać się na życie. Jeśli okaże się godny i okoliczności ku temu dojrzeją przyciągnie kogo potrzeba, albo i nie przyciągnie. Oczywiście zawsze jeszcze można olać temat i żyć sześciopakami, niestety aluminium zwiększa ryzyko zachorowalności na Alzheimera i nie tylko. Życie jest okrutne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen jakoś wszystko co obserwuje zdaje się zgadzać z teorią ewolucji i podstawowymi prawami przyrody, wszelkie nakładki typu wędrówka duszy, prawa przyciągania, karma itp. komplikuje sprawy i prosi się o brzytwe ockhama.

w dodatku przeczysz troche sobie, ponieważ twierdzisz, że najlepiej gdyby ludzkość wyginęła a z drugiej strony, że tak ma być, że trzeba cierpieć aby się uczyć.

 

ja jestem zdania, że trzeba walczyć z cierpieniem, niwelować je, przy pomocy nauki, a pogląd, że jest to lekcja dla duszy stoi na przeszkodzie jak też i wiele innych ideologii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek z problemami najczęściej jest bardziej wrażliwy i empatyczny niż tak zwany normalny, i tym samym może ofiarować więcej drugiej osobie. Wszystko zależy w jakiej aktualnie sytuacji ludzie się znajdują. Równie dobrze kobieta może być stroną wspierającą.

Ważna jest symbioza.

 

 

Zgadzam się w 100%.

 

Akwen wcale nie sądzę, że to az taka rzadkość kobieta, która lubi wspierać!!! Kobieta potrzebuje wsparcia, to prawda, ale prawie każda którą znam, lubi też wspierac i chętnie wesprze swojego faceta w problemach emocjonalych. Nie wszystkie faktycznie, ale naprawde dużo jeste takich. Wiele kobiet raczej narzeka, że faceci nie chcą sie przed nimi otwierac ze swoimi psychicznymi problemami i zgrywaja macho. Chdzi tylko o to, aby wsparcie działało w obie strony.

 

Naemo:

Oczywiście poprzedni mój wpis był żatrobliwy. Generalnie jestem jednak za szczereścią w związku, szcvzególnie ważne jest to w sferze emocjonalnej. To nie znaczy, że będę na siłę i manipulacyjnę robić z siebie "biedulkę", ale jak bede sie koszmarnie czuła, to z całą pewnością, nie będe tego ukrywała. Jak sie popłaczę to sie popłaczę, nie będę łykała łez...idt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen jakoś wszystko co obserwuje zdaje się zgadzać z teorią ewolucji i podstawowymi prawami przyrody, wszelkie nakładki typu wędrówka duszy, prawa przyciągania, karma itp. komplikuje sprawy i prosi się o brzytwe ockhama.

w dodatku przeczysz troche sobie, ponieważ twierdzisz, że najlepiej gdyby ludzkość wyginęła a z drugiej strony, że tak ma być, że trzeba cierpieć aby się uczyć.

 

Ani trochę nie przeczę. Twierdze, że z mojego punktu widzenia najwyższą formą bycia jest niebyt. Nie każdy musi podzielać mój punkt widzenia. Poza tym nie zmienię praw przyrody. W mojej wizji świata od życia nie da się uciec, to awykonalne. Ucieczka od cierpienia skutkuje jeszcze gorszymi warunkami startowymi w kolejnym życiowym rozdaniu. Cierpienie jest niezbędne, cierpienie zwalcza w człowieku złe ego i daje do myślenia. Kaczka wtedy się uczy, kiedy w dupę wody nabierze. Tak było zawsze i tak zawsze będzie.

 

Wiesz, co do karmy, metempsychozy, Bogów i tym podobnych, jeśli w to nie wierzysz, to ten świat dla Ciebie nie istnieje. Każdy ma swój świat, swoje prywatne oprogramowanie, jedni rodzą się z otwartymi zmysłami do badania matematyki, inni do badania metafizyki, a jeszcze inni ze zmysłem do układania kostki brukowej. Ty masz swój świat, ja mam swój, każdy ma własny. Nie można na podstawie własnego żywota twierdzić, że czegoś nie ma, bo człowiek tego nie doświadcza. Równie dobrze daltonista mógłby negować ogólnie uznaną paletę kolorów. Ponadto, ja się absolutnie zgadzam z teorią ewolucji i podstawowymi prawami fizyki, matematyki i biologii. Oczywiście, że tak. Niemniej wizja świata, w którym ludzka świadomość czy nawet zwierzęca świadomość, każda tak od siebie odmienna, powstaje deus ex machina z chwilą zapłodnienia, a potem takowy fartowny plemnik miewa losowe perypetie, przyjemności i nieprzyjemności w życiu jest dla mnie niepoważna. Dla mnie taki świat byłby w swej niesprawiedliwości kompletnie nie wart tego, żeby na nim w ogóle egzystować. Życie to łamigłówka i każdy ma swojego suflera.

 

Homeostaza na tym świecie istnieje dzięki ścisłym prawom fizyki i matematyki na poziomie etycznym i moralnym. Nie ma przypadków, są tylko znaki będące częścią większego planu. Każdy człowiek ma do przerobienia swój materiał, ludzi do spotkania, brakującą cząstkę siebie do uzupełnienia, dane problemy do rozwiązania i daną karmę, pracę nad sobą do wykonania. Nikogo nie nawracam.

 

Nie lubię cierpienia, lecz od niego nie da się uciec. Ono samo o sobie przypomni. Można je zminimalizować, żyjąc w relatywnej harmonii ze światem zewnętrznym. Świata się nie naprawi, gatunek ludzki i tak dla przypomnienia materiału narobi sobie zawsze bigosu. Zrobi coś kompletnie niedorzecznego, w stylu wywołania globalnego kryzysu finansowego czy kolejnej wojny światowej, coś go znowu do tego popchnie. Na co się zresztą zapowiada. Zawsze przesadny dobrobyt materialny kończył się szajbą we łbie. Coś skłaniało bogatych i sytych do narobienia we własną rabatkę, ich znudzone zbiorowe ego żądało igrzysk; tak było przed I WŚ i tak jest teraz, gdy zaproszono do Europy ''uchodźców'' z Bliskiego Wschodu. Całego świata się nie naprawi, człowiek powinien korygować swój własny. Ideologia to niezbyt fortunna namiastki religii z XIX-XXw, też nie lubię wszelkich ideologii.

 

Naemo - to nie było nic osobistego. Szanuję kobiety, także te na polibudzie. Nic do nich nie mam. Każdy ma swój temat do przerobienia. Napisałem tylko, że stanowią rzadkość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yen - wiesz, kobieta zasadniczo szuka punktu oparcia. Nie każda, ale większość tak ma. Może w zamian wspierać moralnie, podnosić na duchu etc., ale szajba w głowie naprawdę utrudnia symbiozę. Facet niepewny swoich odchył, walczący z prywatnymi demonami, które mogą go w każdej chwili popchnąć do czubkowa czy stanu depresyjnego zombie to raczej niepożądany materiał na męża. Nie gadałem z żadną żoną czad-owca face to face, ale jeśli poczytać trochę relacji większość naprawdę żałuje, że nie wiedziała o chorobie na początku znajomości i żałuje, że w ogóle weszła w taki związek. Zgrywanie macho to jedno, zaś bycie mocno niestabilnym to drugie. Może się mylę i obym się mylił. I oby cała żeńska populacja tego świata była spragniona wspierania i podpierania chad-owców i borderów. Pragnę ujrzeć w ogłoszeniach matrymonialnych rubryki zawalone po brzegi tekstami w stylu: ''szukam męża chorego na dwubiegunówkę, najlepiej żeby nadużywał alkoholu i był szalony i nieprzewidywalny w swoich poczynaniach zawodowych i finansowych, opcjonalnie żeby miewał dzikie jazdy, chwile wyłączenia z normalnego funkcjonowania mnie nie zniechęcają. Z miłą chęcią w razie czego mogę na niego wtedy robić. Czekam i całuski, kochane czubaski''.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj Akwen przecież wiesz że nie o to chodzi. w mojej opinii zbyt bardzo demonizujesz swoje zaburzenia, piszesz pięknie i mądrze i miło mi ciebie czytać. a skoro znasz swoje demony to i możesz chyba trzymać je na wodzy??Jakoś funkcjonujesz i masz stabilizację.

świadomość jest najważniejsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje, ale jestem głupi i wiem, że nic nie wiem. Pamiętaj, że borderzy są świetnymi aktorami, a w sieci łatwo udawać kogoś kim się nie jest. Bardzo możliwe, że to tylko moja maska.

 

W poście powyżej oczywiście trochę się zgrywam, wiadomo o co chodzi.

 

Świadomość jest najważniejsza. Syndrom wyparcia jest częsty. Nie ma zdrowych, są tylko niezdiagnozowani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen

Wiesz, co do karmy, metempsychozy, Bogów i tym podobnych, jeśli w to nie wierzysz, to ten świat dla Ciebie nie istnieje. Każdy ma swój świat, swoje prywatne oprogramowanie, jedni rodzą się z otwartymi zmysłami do badania matematyki, inni do badania metafizyki, a jeszcze inni ze zmysłem do układania kostki brukowej. Ty masz swój świat, ja mam swój, każdy ma własny. Nie można na podstawie własnego żywota twierdzić, że czegoś nie ma, bo człowiek tego nie doświadcza.

 

zajmowałem się różnymi takimi teoriami, ezoteryką itp. to nie tak, że byłem na nie całkiem zamknięty, gdzieś tam w głębi motywacją było pewnie po cześci pragnienie zatuszowania niesprawiedliwości i innych mankamentów tego świata. z czasem jednak dostrzegłem, że nie tylko nie dostrzegam ich w swoim doświadczeniu, a dodatkowo te teorie są jakby doklejone do świata - niczego nie wyjaśniają, niczego nie przewidują, nie da sie ich zweryfikować, więc dla mnie są po prostu niewiarygodne.

 

owszem można powiedzieć, że jak ktoś się rodzi kaleką to jest to dlatego, że grzeszył w poprzednim życiu czy, że jest to lekcja dla niego na ten żywot i do każdej niesprawiedliwości, krzywdy, tragedii można coś dokleić, dopowiedzieć nieweryfikowalną historię i dzięki temu przejść wobec danej krzywdy spokojniej, jednak są to historie niczym nie poparte, jest to też piętnowanie osób cierpiących, że w jakiś sposób powinno je to spotkać wg praw kosmiczno-duchowych, jest to bagatelizowanie ich krzywdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zabrzmi jak ponury żart ale to nie żart......

 

Zapisałem się na program dla bezrobotnych,mam z niego obowiązkowe szkolenia...mimo że znalazłem interesujący mnie staż to przez najbliższe dwa tygodnie nie mogę go zacząć bo nie puszczą mnie ze szkolenia.

 

I tak staż mi przepadnie,dzięki programowi wspierającemu bezrobotnych.Dramat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×