Skocz do zawartości
Nerwica.com

xorrida

Użytkownik
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia xorrida

  1. A ja mam ostatnio wyrąbane na wszystko. Nawet nie wiem czy do pracy jutro pójdę. Nic mi się nie chce i nic mnie nie cieszy. I do tego mam starego psa, którego kocham najbardziej na świecie i codziennie myślę o tym , że już mi odejdzie. A wtedy to ja umrę :)
  2. xorrida

    ot

    lubię młodszych chłopców, i chciałabym sobie fajnie pogadać
  3. Dojrzałą kobietą jestem. Przypuszczam że najstarsza z was wszystkich niestety :)
  4. pewnie nie, bo tutaj ludzie cierpią i nie mają chyba takich potrzeb. świra dostaję
  5. Michellea czytałam twoje posty, powiedz mi czy w końcu do lekarza poszłać?? Ja mam depresję , ale bardzo brakuje mi mężczyzny. Chciałabym spotakać kogoś a kim fajnie będzie się gadać i fajnie będzie się kochać. Potrzebuję faceta
  6. Prawda jest taka, że nikt ci porad dobrych nie da. To są doświadczenia indywidualne. Jak znajdziesz kobietę, która będzie chciała sex z toba uprawiać to samo pójdzie. Druga prawda jest taka, że jak już sex to tylko z osoba z którą cię coś włączy emocjonalnie… wtedy jest kosmos i fajerwerki. Sam sex żeby tylko przerwać dziewictwo to jak masturbacja przy użyciu innej osoby. Być może tego właśnie chcesz, to proponuję jak poprzednicy skorzystać z profesjonalki. Jak nie masz kasy to myślę że możemy się złożyć co Wy na to??
  7. Akwen Hej, chciała cię przeprosić za moje teksty. Źle to wszystko zabrzmiało, a nie o to mi chodziło. Mam nadzieję że nie będziesz miał urazy. Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam
  8. Rozumem cię bardzo dobrze. Też kiedyś taka byłam. To jest fobia społeczna i nerwica lękowa. Może powinnaś pójść do lekarza i na terapie. Mnie osobiscie antydepresanty pomogły w fobii społecznej i było dużo, dużo lepiej. Teraz też unikam ludzi, ale mam taki mechanizm obronny, który pozwala mi zmierzyć się z tym z czym muszę , albo z czym sobie zaplanuje.
  9. Rodzina moja i przyjaciele mojej rodziny myślą że udaję i chcą mnie przywrócić do pionu. Mówię że mam depresję, ale to przecież mój wymysł. Chciałabym aby to był mój wymysł. Cały czas czekam aż się odmieni. Ale nie. jest do dupy. A chciałabym żeby było radośnie i z nadzieją w przyszłość patrzeć. Kiedyś miałam marzenia i cele. Teraz po nich nie zostało nic. Marazm
  10. Nie matkuje, nie pocieszam i nie słodzę. Pomiędzy słodzeniem a wyrażaniem swojego przekonania jest istotna różnica. Przyjąłeś taką postawę i stosunek do życia ok. Masz swoje przekonania i bardzo dobrze. Najważniejsze jest to co napisałeś, że nigdy nie było tak dobrze jak teraz i tego się trzymaj. Widać krok po kroku doszedłeś do jako takiej stabilizacji i to jest sukces. Rozumiem twoje przekonania i szanuję. Jednak nie możesz wykluczyć, że kiedyś one mogą ulec zmianie i zechce ci się żyć.
  11. Pierwsze co mi się dało we znaki to Ty niecałe 30, to co 28,26?? Jesteś bardzo młodym człowiekiem i wszystko przed tobą..Twoje myślenie też się zmienić może.Wiem to bo jak miałam 20 kilka lat do uważałam że jestem przegrana. Później okazało się że mogę wiele i byłam szczęśliwa. I do tego widziałam jak ludzie rzekomo przegrani chwytają życie i mają wiele dobrego. Nie skreślaj życia… fajny chłopak jesteś. Gdybym była młodsza to brałabym cię jak złoto, jesteś hot stuff. Sorrki jutro się ustosunkuję do tego co pisałeś. Dzisiaj piję i wybacz mi bezczelność.
  12. Po tym co piszesz i w jaki sposób myślę że masz sporo do zaoferowania. To ile ty masz lat skoro już o starości myślisz? Przykro mi., że tak ci przydarzyło. Pisząc o dobrobycie raczej chodziło mi o spełnieniu życiowym w jakimś stopniu, a nie dobrach materialnych. Źle się może wyraziłam. Pieniądze szczęścia nie dają. Są przydatne, owszem, ale ja wolę mieć się dobrze i radować się życiem. Jakimi doświadczeniami wiara jest poparta? Jak sprawdza się w życiu? Ja jakoś nie widzę niczego co mogłoby mnie przekonać. Dla mnie to ślepa wiara...bo to wiara, a nie wiedza. Oczywiście nie chcę nikogo urazić. Szanuję tych co wierzą i tych co nie wierzą. Oczywiście przyglądanie też jest potrzebne. Osobiście wolałabym sobie trochę pożyć niż się przyglądać. Mnie się przyglądanie już przejadło.
  13. Już ją straciłam jakiś czas temu, teraz pozostaje wyczekiwanie, że może powróci. Piszesz o samotności rozumiem cię doskonale, samotność zabija. Pisałaś że masz dziecko, więc posiadasz największe szczęście jakiego kobieta może doświadczyć tu na ziemi. Raduj się tym. Łap szczęście za ogon i nie myśl o tym co będzie później. We dwójkę raźniej, a i depresja może odpuści przy dobrych wiatrach i odpowiednio dobranych lekach. Chwytaj chwilę, bo szczęście ulotne bywa. Jak myślisz dlaczego tak jest? Może za bardzo się boisz żeby coś zagrało? Możesz coś więcej na ten temat? Wolałam życie w poprzedniej iluzji, było mi ok. A tam już nie ma powrotu. Trzeba by nową iluzje sobie utkać :) Skąd to przekonanie że koniecznie trzeba się poobijać? Przecież można sobie wypracować jakiś constans dobrobytu. Wieczność to dla mnie nicość. Nie bardzo jest więc o czym myśleć. Ja szukam namiastki zadowolenia tutaj, choć przyznaję, że wiara się przydaje, Jak już pisałam lepiej się żyje, łatwiej się godzi z niepowodzeniami i spokojniej umiera. Ja mam sceptyczne podejście do tego tematu, Nic mnie jak dotąd nie przekonało. Co prawda nie szukałam też duchowego ukojenia w tym temacie. Póki co to nie dla mnie. Interesuje mnie ten żywot. Tak, tylko wtedy to są inne troski, takie życiowe, przyziemne, które sprawiają że ta machina zwana życiem idzie w ruch, człowiek czuje że żyje, a nie tylko się przygląda. Jak się tym dobrze pokręci to zastanawianie się nad sensem istnienia idzie na boczny plan i czuje się że to co się robi ma sens. Bo są dzieci, jest rodzina, która powiększa plany i marzenia, to się trzyma kupy i jakoś się kręci. Żyje się dla kogoś i po coś. Oczywiście nie zawsze tak jest. Im częściej jednak się przyglądam innym ludziom widzę jak pokonują przeszkody, które życie im rzuca z uśmiechem na twarzy i radością z tego co posiadają. Człowiek nie żyje sam dla siebie.
  14. Ooo widzę że jakaś licytacja Ja się nie będę licytować bo pewnie nie miałam aż tak źle jak inny. Teraz jest nie za wesoło, a może może być lepiej. Kto wie? Liczę na jakiś skrawek błękitu jeszcze, bo na niebo chyba już nie mam szans. I kochani też przegrałam życie co tu dużo pisać, więc witam w klubie. Straciłam prawie wszystko i wszystkich a nie miałam za wiele. Teraz próbuję to odbudować. I wiecie co? Nie wychodzi za cholerę. Łatwo jest tracić, ale odzyskać to co się straciło bardzo trudno. W pewnym momencie następuje taka zmiana myślenia i nie idzie tego przezwyciężyć. Dawniej żyłam w nieświadomości, w pewnej iluzji swojego życia. Później odkryła się prawda i nadzieja umarła. Najgorzej stracić nadzieję.
×