Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Czarnowidztwo nie pomaga jednak w zachowaniu spokoju ducha i jest destrukcyjne.

 

Lepiej pogodzić się z góry z faktem, że cokolwiek ma się wydarzyć, uderzy zawsze człowieka w najsłabsze miejsce. I że w każdej chwili można wszystko stracić. Może jakimś cudem wydarzy się akurat coś pozytywnego, tym milsze będzie zaskoczenie. Właściwe czarnowidztwo doskonale pomaga w zachowaniu spokoju ducha.

 

To fatalizm. To życie jest i tak jedną wielką szopką. Byleby w niej za bardzo nie oberwać. Będąc śmieciem/nawozem oszczędza się sobie łomotu.

 

lepiej się nie nastawiać na wiele. Uniknie się rozczarowania.

 

Dokładnie tak.

 

Wszystko ma swój czas

 

Pełna zgoda.

 

Mając niewygórowane pretensje i pragnienia nie dostanie się za bardzo po karku i nie straci się nagle zbyt wiele, bo i tak nie ma się wiele do stracenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam depresję. Nie byłam i lekarza ani nic Ale wiem ze mam silną depresję. Kilka razy miałam też napady szału, a przy ostatnim napadzie paniki prawie się powiesilam w pokoju... Nikt nic nie wie. Ja sama udaje ze wszystko jest w porządku. Mam wspaniałego chłopaka, który chce mieć normalną dziewczynę, a nie taka z problemami. Którą bylam 4 lata temu gdy sie poznawalismy....Przed nim też udaje. Ale ostatnio nir mam juz siły. On należy do tych osob które nie uznają depresji jako choroby tylko sądzi ze to fanaberie i mi przejdą A ja "mam się wziąć w garść i wyluzować bo za z bardzo sie wszystkim przejmuje" jest wspaniały mimo to i mi pomaga choć nie rozumie jak sie czuję czasami... Ale ostatnio widz3 ze to zaczyna go męczyć. Mam juz tylko jego... czasem myślę ze jak to strace to naprawde zostanie mi śmierć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Lepiej pogodzić się z góry z faktem, że cokolwiek ma się wydarzyć, uderzy zawsze człowieka w najsłabsze miejsce. I że w każdej chwili można wszystko stracić. Może jakimś cudem wydarzy się akurat coś pozytywnego, tym milsze będzie zaskoczenie. Właściwe czarnowidztwo doskonale pomaga w zachowaniu spokoju ducha..

 

Jasne że lepsze jest miłe zaskoczenie niż gorzkie rozczarowanie. Doza pesymizmu jest wskazana.

Czarnowidztwo z kolei nie działa na naszą korzyść, nie jest konstruktywne. Czasem wystarczy jeden krok naprzód alby odmienić swój los.

A jeżeli z góry zakładamy że będzie totalna klapa to rezygnujemy z działania i wiele może nas ominąć.

Ryzyko też jest częścią tej gry. "Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana " jak to się mówi.

 

To napisałam ja, która od dwóch lat nie robi nic, czekając na cud.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jeżeli z góry zakładamy że będzie totalna klapa to rezygnujemy z działania i wiele może nas ominąć.

 

I dobrze. Po co robić za dużo, im więcej człowiek robi, tym może więcej narobić sobie kłopotów. Mieć tyle żeby przetrwać, zachować kokosy dla innych. Niech inni zbierają kokosy i dostają baty. Ty usiądź nad brzegiem strumienia i ze stoickim spokojem popijaj bezalkoholowe piwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I dobrze. Po co robić za dużo, im więcej człowiek robi, tym może więcej narobić sobie kłopotów. Mieć tyle żeby przetrwać, zachować kokosy dla innych. Niech inni zbierają kokosy i dostają baty. Ty usiądź nad brzegiem strumienia i ze stoickim spokojem popijaj bezalkoholowe piwo.

 

Dlaczego uważasz że jak dosięgnie się czegoś dobrego to później się dostaje po dupie?

Znam ludzi, którzy dążą do swoich celów, spełniają marzenie, całkiem dobrze im to wychodzi i mają się świetnie.

Niektórzy włożyli w to wiele wysiłku, innym przyszło leciutko i zaowocowało.

Swoją drogę siedzieć nad strumykiem całkiem fajna sprawa, tylko jak długo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej całą wieczność, traktować cały wszechświat jako strumień i go obserwować. Nie wpływać i nie ingerować, zostawić to innym.

 

Dlaczego uważasz że jak dosięgnie się czegoś dobrego to później się dostaje po dupie?

 

Zależy jak definiujesz ''coś dobrego'', Niedobrze działać za dużo, jeśli już działać - to trzeba działać tylko trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówię ogólnikowo, a każdy inaczej widzi "coś dobrego".

Może to być rozwijanie swoich pasji, szukanie lepszej posady, poznawanie nowych ludzi, szukanie partnera itd. samorealizacja.

Co w tym złego że człowiek dąży do spełnienie pragnień? I dlaczego miałby zasłużyć na karę robiąc to?

Napisałeś że ktoś zbiera kokosy a potem dostaje baty. Jak to rozumieć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówię ogólnikowo, a każdy inaczej widzi "coś dobrego".

 

Dokładnie

 

Może to być rozwijanie swoich pasji, szukanie lepszej posady, poznawanie nowych ludzi, szukanie partnera itd. samorealizacja.

 

Człowiek dużo działa, bo zanim zdoła się przekonać, że wszystko to marność nad marnościami najpierw musi się wszystkim po kolei nasycić i przesycić. Każdy przerabia właśnie coś innego, więc i każdy dąży do czegoś innego, żeby po przesyceniu się wszystkim zrozumieć, że to przereklamowane. Nie w tym sęk, żeby złapać króliczka, ale żeby gonić go. Ważna jest droga, nie sam cel. Ważne jest to, co podczas drogi człowieka spotyka.

 

Co w tym złego że człowiek dąży do spełnienie pragnień? I dlaczego miałby zasłużyć na karę robiąc to?

Napisałeś że ktoś zbiera kokosy a potem dostaje baty. Jak to rozumieć?

 

Są tacy, którzy właśnie lubią dużo działać, bo to jest im pisane. Nie ma w tym nic złego. Na każdego przyjdzie czas. Dużo działając człowiek popełnia najwięcej błędów i jest nieuważny. Potem za wszystko trzeba zapłacić z nawiązka - zarówno za dobre jak i za złe. Człowiek nie analizuje wszystkich swoich działań, czasami byle głupstwem może narobić sobie albo komuś bigosu. Życie to łamigłówka, mając mało i robiąc niewiele - nie komplikuje się własnego zadania, nie ma się wielu trosk i można się skupić na jej rozwiązaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie w tym sęk, żeby złapać króliczka, ale żeby gonić go. Ważna jest droga, nie sam cel. Ważne jest to, co podczas drogi człowieka spotyka.

 

Tak, zgadza się droga jest ważna i wiele można się nauczyć po drodze.

Tylko do tego żeby wyruszyć w podróż potrzebne jest działanie.

 

Dużo działając człowiek popełnia najwięcej błędów i jest nieuważny. Potem za wszystko trzeba zapłacić z nawiązka - zarówno za dobre jak i za złe. Człowiek nie analizuje wszystkich swoich działań, czasami byle głupstwem może narobić sobie albo komuś bigosu. Życie to łamigłówka, mając mało i robiąc niewiele - nie komplikuje się własnego zadania, nie ma się wielu trosk i można się skupić na jej rozwiązaniu.

 

Ponoć najlepiej człowiek uczy się na błędach, a żeby je popełnić trzeba działać.

I jak ci idzie rozwiązywanie łamigłówki zwanej życiem?

 

Sorrki że tak się uczepiłam, ale w ostatnim czasie jesteś moją jedyną rozrywką ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, zgadza się droga jest ważna i wiele można się nauczyć po drodze.

Tylko do tego żeby wyruszyć w podróż potrzebne jest działanie.

 

Obserwacja to też sposób na życie.

 

Ponoć najlepiej człowiek uczy się na błędach, a żeby je popełnić trzeba działać.

 

Właśnie, dlatego ci którzy dużo działają muszą dopiero się przekonać, że to wszystko marność nad marnościami. Wszystkie przyjemności są pozorne , największą przyjemnością jest nie-cierpienie. Zanim człowiek zrozumie, że z przesadnego działania nic dobrego nie wynika najpierw musi się napić do syta przyjemności i nieprzyjemności wynikających z przesadnego działania. Każde cierpienie zadane środowisku wraca zwielokrotnione, również te zadane nieświadomie. Cukier to trucizna, ktoś pracujący w cukierni truje innych, nie wie co czyni, ale zadaje im szkodę, to wróci. Ktoś rozdaje ulotki, pożytek z tego prawie żaden, zaś szkoda dla środowiska - spora. To wróci. Ktoś pracuje w rzeźni, zwierzę też człowiek i to również wróci. Człowiek nie rozumie, że pracując wykonuje się przede wszystkim działania na rzecz własnej karmy, a pieniądz to tylko kwestia umowna. Towary mają inną cenę niż tą podaną na etykietce. Mając mało, łatwiej szanować to co się ma, łatwiej być umiarkowanym, trudniej też uczynić komuś krzywdę, jeśli nikt człowiekowi nie podlega. Można nie szkodzić i obserwować, a to też droga. Życie i tak podsunie człowiekowi pokusy i możność popełniania błędów, bo człowiek uczy się poprzez doświadczenie. Lepiej żeby te pokusy i te błędy były jak najmniejsze, żeby po drodze zbytnio nie ucierpieć. Wszystko ma swoją przyczynę i zadany ból wraca w różny sposób, choroba, wypadek etc. A na spłatę rachunku ma się całą wieczność. Umiarkowanie, współczucie i skromność - trzy klejnoty Lao Tzi - łatwo uprawiać nie dźwigając z sobą wielkiego ciężaru.

 

Pustka jest we wszystkim, pustka czyli superhologram. Życie to miks filmu 3D z crpg. Mając mało itemów szanuje się własne inventory, więc życie po drodze będzie darzyć. Mając małe potrzeby człowiek uczy się cieszyć prostymi sprawami i zauważa sprawy wcześniej dla niego niedostrzegalne. Życie lubi nie-pazernych.

 

Sorrki że tak się uczepiłam, ale w ostatnim czasie jesteś moją jedyną rozrywką ;)

 

Miło mi to słyszeć, jeszcze nie zaczęłaś mnie gonić z krzyżykiem, więc nie jest źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W nocy znów napisałem do koleżanki i dołowałem się, że jestem beznadziejny. Rano kiedy obudziłem się stwierdziłem że jestem idiotą bo po co do niej pisałem i przepraszałem że odezwałem się. Naprawdę jestem jakiś nienormalny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W nocy znów napisałem do koleżanki i dołowałem się, że jestem beznadziejny. Rano kiedy obudziłem się stwierdziłem że jestem idiotą bo po co do niej pisałem i przepraszałem że odezwałem się. Naprawdę jestem jakiś nienormalny.

 

Nie ty pierwszy popełniasz taki błąd, też się tak zachowywałem. Po prostu brak ci relacji z drugą osobą albo po prostu w jakiś sposob ta osoba utkwiła ci w pamięci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

near007, niepotrzebnie się przejmujesz co w tym złego że napisałeś do koleżanki, skoro to koleżanka to wręcz powinieneś do niej pisać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie zasadniczo nie lubią jak się ich ładuje negatywną energią. Po co wprawiać koleżankę w zakłopotanie? I tak jedyne co może zrobić to poklepać po ramieniu i przysłodzić. Każdy ma swoje ciężary i ludzie nie lubią, gdy dokłada im się cudze. Może to potem jakoś ''wyskoczyć'' w niepożądanej sytuacji i niepożądanym kontekście.

 

Śmiej się, a cały świat będzie się śmiał wraz z tobą. Płacz, ale płakać będziesz w samotności.

 

Błędy popełnia się, żeby ich nie powielać. Jeśli zrobiło się jedną gafę nie brnie się w nią dalej, tylko człowiek ''przeprasza'' jakoś rekompensując drugiej osobie zakłopotanie, gdy przydarzy się okazja. Ludzka sprawa i kto bez winy niech pierwszy rzuci butelką po bezalkoholowym piwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bój nic, ja to dopiero jestem do dupy, mógłbym napisać rozprawę doktorską jak zniechęcać do siebie ludzi i pier..wolić sobie życie.

 

Wiesz, dziewczyny zasadniczo nie lubią jak sadzi im się takie teksty. Ani je to nie kręci, ani nic. No gdyby to była jakaś mega kumpela od piaskownicy, ale zapewne nie jest.

 

Nauka - nie powielać tego błędu, mniej mówić obcym i zachowywać więcej dla siebie. Swoje słabości i wahania nastrojów, zachować dla siebie.

 

Życie sadzi czasem miłe niespodzianki, jeśli człowiek sobie na nie zasłuży. Człowieka można zaprogramować, a umysł nie jest stałą. Jeśli zacznie się nad sobą pracować, to może kiedyś przynieść efekty i przyciągnąć kogoś pożądanego. Życie jest jak pudełko czekoladek, mawiał klasyk.

 

W ostateczności zawsze jakiś pretekst żeby żyć się znajdzie. W ostatecznej ostateczności mogą być to szlugi i piwo, a bywa jeszcze inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

największą przyjemnością jest nie-cierpienie.

 

Zgadzam się, choć trochę innych przyjemności w życiu nikomu nie zaszkodzi.

 

Mając małe potrzeby człowiek uczy się cieszyć prostymi sprawami i zauważa sprawy wcześniej dla niego niedostrzegalne.

 

Dobrze to ująłeś.

Najpierw jednak trzeba nie cierpieć, żeby móc się cieszyć czymkolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego jestem tak beznadziejnym człowiekiem. Robię kilkanaście rzeczy na raz i nie skupiam się konkretnie na żadnej z nich, nie kończę jej na 100%. Np. czytam książkę, w między czasie gram w grę w sieci, do tego za chwile przeglądam coś w internecie i jestem uzależniony od kobiet i seksu, co mnie coraz bardziej dołuje. Nie potrafię sklecić nawet dwóch sensownych zdań. W dodatku za chwilę pewnie zacznę coś znów innego i tak ciągle wszystko odkładam. Mam już swoje lata i sądzę że przegrałem całe swoje życie, które jest bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam sie czy kiedyś podejmę właściwa decyzje w życiu. Chciałabym sie odciąć od wszystkiego co mnie tutaj otacza, od ludzi, z którymi obecnie mam kontakt, a raczej chciałabym miec na to odwagę. Jest wiele rzeczy o których mogłabym napisać, ale nawet nie mam na to siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×