Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

:shock: ....ty się w życiu nie wygrzebiesz z nerwicy i depresji jeśli nie zmienisz swojego toku myślenia....przepraszam jeśli to ostre słowa...ale TY SIĘ WSTYDZISZ? prawda?

Przez takich ludzi jak Ty, którzy się ukrywają, wstydzą, ludzie dalej myślą, że każdy kto chodzi do psychiatry jest groźnym dla otoczenia psychopatą........ :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiście ! Ja sie nie wstydzę, ale weź wyłumacz człowiekowi który nikgdy nie miał depresji że ją masz! Tylko uśmieszek drwiący na twarzy że tak szybko się czlowiek poddał! Ja to już przeszłam, przeszłam ogromne upokorzenie z tego powodu, także szkoda gadać i wspominać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak i SM! Zabronili mi komukolwiek o tym mówić. Mówią że mnie i tak nikt nie pożałuje więc po co się z tym obnosić? Chociaż ja i tak znajomym dobrym przyjaciołom powiedziałam. Huk mnie obchodzi co ludzie o tym będą myśleć. Przecież to jest ludzka sprawa być chorym. Życie nie składa sie z samych sukcesów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe, sorry ale dawno niczego głupszego nie słyszałem. Wiadomo ,że to nie powód do chwały ,jak się jest na coś chorym ale zupełnie nie widzę powodu żeby się tego wstydzić. Ja jeżdżę do psychiatry do Gliwic 12 km od mojej miejscowości i nie raz już tam spotkałem kogoś znajomego. Depresja,nerwica, alkoholizm to już niejako choroby społeczne na które wbrew pozorom choruje masa ludzi. Większość z nich nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Uważam ,że mam nad nimi tą przewagę ,że po pierwsze wiem ,że jestem chory a po drugie coś z tym robię , lecząc się. Im wcześniej tym lepiej. Robienie z tego tajemnicy to głupota.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś może tak, ale dzisiaj zupełnie mnie nie interesuje co myślą o mnie inni ludzie. Wiem kim jestem i znam swoją wartość. Jedno czego mi brakuje, to asertywność ale powoli zaczynam z tym walczyć, powoli bo nie chcę nikogo skrzywdzić, ani nawet urazić. Silnego charakteru raczej nie mam więc zdaję sobie sprawę ,że z pewnymi rzeczami nie będzie mi łatwo ale cóż c'est la vie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie witam wszystkich serdecznie. Podczytuje Was od jakiegoś czasu i postanowiłam dołączyć do Waszego grona. Bardzo się ucieszyłam, że istnieje takie forum, bo już samo czytanie sprawia, że czuję się lepiej.

Moje pytanie odnosi się do psychoterapii, którą rozpoczęłam wczoraj. Polegała ona na opowiadaniu o swoim życiu. Miałam opowiadać o pracy, dzieciach, zarobkach, teściowej, itp. Opowiadałam o problemach i moich spostrzeżeniach (niejako samo wykazywałam, w czym mam problem). Moje pytanie brzmi: Czy właśnie na tym polega psychoterapia? Czy na zwykłym "wygadywaniu się" (tak jak koleżance przy piwku)? I samemu naprowadzaniu na rzeczy, które nas denerwują i z którymi czujemy się nie komfortowo, które nas denerwują, albo doprowadzają do napięć?

Miałam wrażenie, że taka terapia będzie czymś bardziej dogłębnym, że psycholog da mi jakieś wskazówki jak radzić sobie z emocjami itp.

Jeżeli ta moja terapia ma tak wyglądać i faktycznie mi pomóc to ok., tylko czy takie opowiadanie o swoim życiu bez jakichkolwiek wniosków, wskazówek, interpretacji do czegoś doprowadzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ola_225, Terapeuta nigdy nie da Tobie żadnych wskazówek. Terapia polega na przepracowaniu konkretnych problemów, tematów, emocji. Ważna będzie wasza relacja. Poznasz mechanzmy, które spowodowały u Ciebie Twoje zaburzenia. Nauczysz się nowych.

Terapia to nie rozmowa o zaprawianiu słoiczków, piciu kawki. To kawał ciężkiej roboty do odwalenia!

Praca nad sobą.

Możesz pisać na forum o swoich przemyśleniach w związku z nią.

Trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za szybka odpowiedź i słowa otuchy. Na pewno uaktywnię się na forum, bo to nie tylko cenne źródło informacji, ale forma małej "terapii".

Musiałam was zapytać jak mniej więcej przebiega taka terapia, bo po pierwszej wizycie odniosłam wrażenie, że to bardziej przypominało wyżalanie się koleżance, a nie coś, co ma mnie wyleczyć. Ale jeżeli tak ma to wyglądać i przynieść efekty to ok. Za wszelkie komentarze będę bardzo wdzięczna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też idę dopiero na początku maja, ale tak właśnie sobie wyobrażam terapię, że polega ona na rozmowie i wyrzucaniu z siebie złych emocji. Póki co forum , też jest jakąś odmianą terapii, przynajmniej w moim przypadku, choć niektóre komentarze nie są zbyt optymistyczne można znaleźć wiele takich, które dodają otuchy i dają nadzieje na powrót do normalnego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

od paru lat borykam się z problemem zaburzeń emocjonalnych spowodowanych nadwrażliwością i osobowościa neurotyczną. Trafiłam na Forum przez przypadek przeglądając internet w poszukiwaniu informacji na temat wampirów energetycznych. Ostatnio z nikim się nie dogaduję i wmówiłam chyba sobie, że to jest własnie ten powód. Po przejrzeniu paru postów okazało się, że nie ja jedna nie radzę sobie z własnymi niestety tymi złymi emocjami. Trudno mi z tym i czasami juz nie mam siły walczyć sama ze sobą a tym bardziej jak mi się wydaję ze wszystkimi dookoła. Wiem, że potrzebna mi dobra psychoterapia, nie wiem jednak gdzie jej szukać. Co gorsza mój mąż w ogóle nie rozumie mojego problemu. Twierdzi, że powinnam pracować nad sobą a nie szukać winy u innych. Ja natomiast tak właśnie robię. Rodziców winię za nadopiekuńczość, męża za nieczułość i brak zrozumienia. Boję się, że jak tak dalej pójdzie nie będę w stanie wychować dzieci na normalnych i zdrowych ludzi. Jak mówiłam szukałam już specjalistycznej pomocy, ale nikt nigdy nie postawił właściwej diagnozy. leczyli mnie na depresję, chodziłam z mężem na terapię małżeńską, nic jednak nie poskutkowało. Powoli tracę starych znajomych, nowych w ogóle nie nawiązuję bo nie umiem. Może ktoś ma namiary na jakąś grupę psychoterapeutyczną lub dobrego psychiatrę od tego typu schorzeń. Chodzi o Warszawę. Pozdrawiam

 

elfir

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

jak bylam w szpitalu to tam byla taka kobietka z takimi problemami jak Ty. Zdecydowala sie na oddzial bo juz z niczym sobie nie radzila i wszedzie szukala pomocy. Potrzebny Ci dobry psychoterapeuta to prawda, poszukaj w interneciei sie umow bo musisz cos zrbobic dla wlasnego zycia i rodziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dupa z taką terapią. Zawsze jak przychodzę, to przede mną wychodzi ktoś tak osmarkany, że aż gubi chusteczki higieniczne. Następnie wchodzę ja i rozmawiamy o ciągle tych samych głupotach, z których kompletnie nic nie wynika. Nic jeszcze nie usłyszałem na swój temat, tylko same ogólniki, że muszę to i tamto, takie rady życiowe, które doskonale znam i wiem, tylko nie mam siły. Diagnozy również nie mogę się dowiedzieć (tak od psycholożki jak i psychiatry, z psychiatrą już prawie rok). Dziś to już jestem maksymalnie wkurzony i sądzę, że moja psycholog mnie nie lubi albo lekceważy. Wchodzę, czekam i oczywiście 30 min spóźnienie, później wychodzi jakaś pani smarkając i przyciskając do twarzy chustkę. Później słyszę od psycholog, że "jeszcze chwilkę". Musiała sobie znowu akurat przede mną zjeść śniadanie każąc mi czekać. Mieliśmy robić genogram, oczywiście nie przypominałem, chcąc wybadać czy w ogóle pamięta (podczas wizyt kompletnie nic nie notuje) i oczywiście nic nie wspomniała, a gdy ja, zmęczony już opowiadaniem w kółko tego samego o moim pustym i bezsensownym życiu i nieudolnych próbach zdefiniowania tego, jaki jestem, zapytałem o ten genogram, odpowiedziała: "Ale czy się Panu śpieszy? Mamy przecież umówioną wizytę za tydzień" (na dzisiejszą czekałem 2 tyg), dając do zrozumienia, że to koniec wizyty, wstając. Wyjebała mnie po 30 minutach, a żeby było jeszcze ładniej, wyjrzała sobie jeszcze zadowolona na korytarz przed gabinetem stwierdzając: "O! Nie ma jeszcze Pana następczyni!" Jasne, że k... nie ma, skoro mnie wykopała w połowie wizyty! :evil: Nie wiem czy specjalnie mnie tak potraktowała żeby zobaczyć, jak zareaguję czy zwyczajnie ma mnie w dupie. A może, to ja coś źle robię, może powinienem, nie wiem, rozryczeć się jej tam na tym krześle. Tylko, że jakoś nie umiem.

 

Pytanie do Was (na pewno ktoś ma większe doświadczenie, a może właśnie miał tak, jak ja). Czy ona może mnie tak specjalnie podpieprzać, oczekując na to, że będę próbował w odpowiedni sposób (mówiący coś o mnie) odnieść się do tej relacji pacjent - psychoterapeuta, czy może takie zbywanie i lekceważenie zdecydowanie nie należy do zbioru instrumentów oddziaływania psychoterapeuty i świadczy o tym, że toczy się to w złym kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

misiu wesołku, jak dla mnie nie może czegoś takiego robić.. ta wizyta to prywatnie czy NFZ? bo jak na NFZ to pewnie ma po prostu olewczy stosunek i tyle.. też miałam kiedyś podobną sytuację, że po opowiedzeniu z czym mam problem kobita zrobiła wielkie oczy i że ona w sumie tym sie nie zajmuje.. no ale.. jak chce to mozemy sprobowac.. ale to ma byc moja decyzja.. (wizyta na nfz).. żałuję że spróbowałam.. skonczylo sie na jednej wizycie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×