Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Może to nieskromnie zabrzmi, ale prawdziwie: jestem historykiem sztuki- faktografia i orientacja nie sprawiały mi nigdy kłopotu.

Jeśli tylko masz czym, to się chwal!

 

A ja się gubię parę ulic od domu i taka prawda :shock:

 

Co do seksu...

taka mnie refleksja naszła, że póki się nie nauczę (np. ja) jak zbudować relację z drugim człowiekiem, to ani myślenie o seksie ani nawet jego uprawianie za wiele nie wnosi.

Sama prawie w ogóle nie uprawiam :P Bo przecież tak totalnie z byle kim nie będę :shock:

A poza tym klasyka: im gorszy stan psychiczny, tym więcej myśli :roll:

A jakiś rok temu, to nawet byłam początkującą autorką opowiadanek porno (z branży fanficowej) :P ale pokłóciłam się z edytorką :roll: Z resztą dobrze, bo ta cała ekipa autorek powinna rozmawiać na forum tak jak my tutaj o walce ze swoimi zaburzeniami (bo większość miała), a nie kierunkować swoje wszystkie frustracje i natręctwa w fantazje i twórczość z nimi związaną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie Was zwalę z nóg, bo zazwyczaj tak ludzie reagują jak im sie zwierzam ze swojego kłopotu.

Od kilku lat atakują mnie we śnie orgazmy, które kończą się masakrycznym bólem brzucha. Wtedy zalewam się zimnym potem i płaczę z bólu. Nawet seksuolodzy rozkładają nade mną ręce.

W zasadzie to nawet podczas depresji i tych bardziej krytycznych stanów psychicznych czuję się rozbudzona seksualnie. Mój chłop ma mnie nawet czasem dosyć :-P

Tak wiem co sobie myślicie... Niezły dziwoląg ze mnie. :?

 

 

Dżejem - w moim zawodzie (zwodac :-P ) też cieżko znaleźć pracę. Ciągle się zastanawiam jak to możliwe żeby styprocentowej humanistki nie wywalili z biura rachunkowego :smile:

Zawsze można rozejrzeć się za pracą w innym zawodzie... Takie czasy :roll:

 

 

Wiecie co dziewczyny (i chłopaki) to chyba najfajniejszy temat z całego forum. Czytam te wasze posty i czuję się jak w rodzinie :lol:

 

Pozdrawiam ciepluchno!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kilku lat atakują mnie we śnie orgazmy, które kończą się masakrycznym bólem brzucha. Wtedy zalewam się zimnym potem i płaczę z bólu.

:shock: Nie słyszałam jeszcze o czymś takim. Ale to nerwicowe musi być :shock:

 

W zasadzie to nawet podczas depresji i tych bardziej krytycznych stanów psychicznych czuję się rozbudzona seksualnie.

Ja zdecydowanie więcej myślę o seksie, kiedy jestem w gorszym stanie psychicznym, nie mniej :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypadkowo trafiłam na stronę szybkanauka i ... przeryczałam 2 noce.

Miałam podobna reakcje na ten artykuł.

 

I nawet gdybym miała szansę.. to nie powiem bo jestem za dumna..Ta cholerna duma..Jak ja tego nienawidzę..

Dumę trzeba czasem wsadzić sobie w buty, bo często nie ma z niej pożytku. I można się przełamać, wcale nie jest tak strasznie, jak by sie mogło wydawać!

 

Mam 28 lat. 7 letniego syna, rozwiedziona.

To, że twoje dziecko cię potrzebuje powinno dać ci najważniejszą motywacje do pracy nad sobą.

 

Nie piszcie tylko że mam isć do psychologa i tak nie pójdę.

Podobno na borderline'a i tak nie wiele pomaga.

 

Napiszcie mi proszę czy jest coś co może złagodzić wybuchy złości. Moje ataki zazwyczaj są silne-jestem wtedy bardzo agresywna. Kompletnie się nie kontroluję!

Ale teraz już wiesz dlaczego i potrafisz popatrzeć na siebie trochę z boku, a to już jest bardzo dużo. Zyskujesz przynajmniej sekundę, żeby zadać sobie pytanie "co mnie zdenerwowało? czy to ma jakieś podstawy, czy to te zaburzenia przejmują kontrolę?", żeby zastanowić się, czy to co chcesz w danej chwili zrobić przyniesie ci ulgę czy nie. Po pewnym czasie się zorientujesz.

 

Nie odezwę się pierwsza, chociaż w środku dosłownie..umieram..wyję z bólu... tak bardzo tego chcę..A kiedy on/ona wreszcie przemówi- za pózno..we mnie jest już tylko nienawiść... I wreszcie udawana obojętność wybucha agresją... [...] Chcę przeprosić, wytłumaczyć.. ale nie umiem... Boję się... boję się ze kolejny raz w życiu stracę bliską mi osobę!

Ja też się bałam, cholernie. Ale zrobiłam sobie w głowie listę osób, których nie chcę już wykreślać z mojego życia. Nawet jeżeli będę uważała, że teraz ich ruch, a będę ich potrzebować, to przemogę się i wyciągnę do nich rękę.

 

I jeszcze coś. Moi bliscy zawsze narzekali, że zbytnio uzewnętrzniam się przed osobami, które są mi obce.

To też sobie obiecałam. Zostawiłam sobie tylko to forum.

 

Wierzę, w to co wyczytałam na temat borderline, że psychoterapia jest ciężka i mało skuteczna, więc stawiam tylko na dwie rzeczy:

 

1. Wiem, że coś jest ze mną nie tak i chcę to zmienić. Chcę odzyskać kontrolę nad sobą.

2. Dieta i witaminy: tran, jogurty, zielona herbata, magnez + lekkie środki uspokajające. Niby żadna wielka chemia, a jednak skutkuje.

 

[Moderację proszę o przeniesienie do tematu o borderline].

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby zdiagnozować chorobę potrzebny jest przede wszystkim kontakt z pacjentem. Co do Bordeline BPD.. Borderline Personality Disorder,czyli - Emocjonalnie Niestabilne Zaburzenia Osobowości,o ktorym wspomniałaś to na podstawie tego co napisałaś to raczej moge powiedziec ze to Cie nie dotyczy.

 

Masz pewne zaburzenia osobowości,jesteś osobą która najprawdopodobniej ma zal do kogoś lub czegoś i obwinia innych o swoje niepowodzenia i problemy w zyciu,wyładowując na nich swoją agresje :

 

 

nie jestem w stanie znieść widoku ludzi. Szczególnie tych szczęśliwych.. A ja sama. Nie fizycznie.. ale w środku.. Nie ma nic. Nie ma nawet mnie. Jestem pusta..zero wartości.. wypalona wewnętrznie.. Wtedy jestem nikim.. Nienawidzę.. wszystkich.. najbardziej samej siebie

 

... i to jest to o czym mówiłem wczesniej.

 

 

 

Raz nawet pocięłam sobie żyletka całą twarz..nie wiem dlaczego

 

dlatego ze obwiniasz innych ze mają lepiej,ze im sie w zyciu układa,masz pretensje sama do siebie ze jestes "gorsza" chodź wcale tak być nie musi i pewnie nie jest - agresje wyładowujesz na sobie,obwiniając się sama o taki stan rzeczy.

 

Idź do psychologa,oni naprawde nie gryzą a mogą Ci pomóc - ja nie jestem lekarzem,dopiero studiuję i mam nadzieje za kilka lat zostać lekarzem psychiatrą,więc lepiej niech to oceni doswiadczony lekarz psycholog lub psychiatra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej... Mam borderline. Wiem o tym od dawna choć nie mam diagnozy. Przez jakiś czas starałam się wmówić sobie, że to mój wymysł. Nie chce być zaburzona. Mam wszystkie typowe cechy tego zaburzenia. W sumie niczym większym nie różnie się od Was.

 

Jak można z tym żyć? Nie mówcie mi, że normalnie.

Rozwalam wszystko co dla mnie najważniejsze. Tak już od lat.

Czasem odnoszę wrażenie, ze ciąży nade mną fatum. Z tym że sama jestem swoim fatum.

Chciałabym uciec od siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WIesz, Ja tez siedzialam swojego czasu i czytalam wszystkie posty i artykuly na tej stronie i rowniez okreslilam siebie jako osobowosc borderlines, ale jakis czas po tym stalo sie cos czym chce sie podzielic z Toba i teraz smieje sie sama z siebie, bo to juz przeszlosc.:

 

Chce sie podzielic z Wami moimi przezyciami, bo byc moze komus dadza one do myslenia i stana sie pierwszym krokiem na drodze do uzdrowienia...

Cierpialam przez wiele lat na depresje, nerwice, mialam koszmarne leki, plany popelnienia samobojstwa, omamy, wizje, meczaca podejrzliwosc, drgawki, hustawki emocji...i wiele innych,....przez to obnizona odpornosc i gro przeroznych dziwnych chorob...Uratowala mnie wiara! Jestem katoliczka. Ktoregos dnia Bog uslyszal moj placz i rozpaczliwy krzyk wolajacy o pomoc.... i tak sie zaczelo. BOg zaczal stawiac na mojej drodze ludzi, ktorzy w cudowny i delikatny sposob pomagali mi w moich dolegliwosciach. Trafilam na piesza pielgrzymke, potem dowiedzialam sie o Klasztorze, gdzie 24 godz na dobe, 7 dni w tygodniu odbywa sie Wystawienie Najswietszego sakramentu- jezdzilam tam nawet w srodku nocy, kiedy tylko poczulam ataki depresji. Nastepnie trafilam na seminarium Odnowy w Duchu Swietym- gdzie po spowiedzi z calego zycia i otrzymaniu Sakramentu Namaszczenia Chorych, zostalam uwolniona na ciele, duszy i umysle z depresji, lekow itd Poczulam wielka milosc, radosc i laske wybaczenia...Oddalam swoje zycie i wole Jezusowi calkowicie. Odtad jestem radosna i silna. Odlozylam leki antydepresyjne (Lexapro)w dniu uwolnienia- nie bylo zadnego efektu odstawienia jakie mialy miejsce przy wczesniejszych probach! Mijaja miesiace i nic!!!

W wielu miastach POlski dzialaja Grupy Odnowy w Duchu Swietym, odbywaja sie tez Msze Sw. o Uzdrowienie- uwierzcie kochani- Jezus leczy i podaje pomocna dlon wolajacym! Jest wiele nawrocen, uzdrowien i mnostwo swiadectw.

Teraz pragne ze wszystkimi dzielic sie tym, co przezylam i pocieszyc, ze jest dla Was ratunek: zaufajcie Jezusowi!!!! Wielka bronia jest Koronka do Ducha Sw., ktora codziennie modlil sie Nasz Papiez Jan Pawel II, a ktora dodawala mu sile i dary Ducha Swietego na kazdy jeden dzien!!!!

 

Chce przy tej okazji uczulic Was, uwrazliwic i przestrzec przed nastepujacymi, niebezpiecznymi i zdradzieckimi silami: kursem Reiki, otwieraniem czakramow, noszeniem talizmanow i pierscienia atlantow, chodzeniem do wrozek, bioenergoterapeutow, wrozeniem z kart a nawet czytaniem horoskopow i homeopatia... Przeszlam przez to, przezylam koszmary i tortury, kiedy zaczelam sie od tego uwolniac- czulam walke zlych duchow o mnie, ktora bolala!!!! Jezus jednak zwyciezyl!

 

Trzymam za kazdego z Was! Chce teraz pomaga ludziom, ktorzy cierpia na depesje i zaburznia osobowosci. Proces mojego leczenia, czy tez dochodzenia do tego punktu trwal kilka lat a wiec w tym przypadku cierpliwosc jest niezbedna przy calkowitym zawierzeniu Jezusowi:-)

Pozdrawiam i prosze Ducha Swietego aby Ci pomogl:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Polina. Inaczej, bardzo ciepło chcę Cię przywitać. Po przeczytaniu Twoich postów pewne pytanie krąży mi po głowie. Oczywiście nie odpowiadaj na forum , jak tylko możesz to tylko w własnych myślach. Czy aby w dzieciństwie nie podnoszono Tobie zbyt wysoko poprzeczek, które z całych sił próbowałaś wykonać dane zadania. I oczywiście wszystko robiłaś by pokazać że dasz radę . Ze jesteś w stanie, posiadasz tyle sił :roll: I co za tym idzie pokonywałaś te poprzeczki. A czy dzisiaj przypadkiem to Ty nie stawiasz te same poprzeczki innym. Sory Polino nie zrozum mnie żle. Dlaczego nachodzą mnie te pytania :idea: ponieważ z Twoich postów wynika że jesteś osobą która jak podejmie się jakiegoś danego zadania doprowadzi go do końca. Co oznacza można na Tobie w 100% polegać. I o tym wiesz sama o sobie i następuje brak zaufania z drugiego kierunku. I być może tą drugą stronę trzeba przełamać, pozwolić jej na porażki, błędy :roll: Pozdrawiam Pa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o te poprzeczki... to zależy. Czasami jest tak że można na mnie polegac w 100 procentach. nawet więcej! Ale czasami, w pewnych okresach wykazuję sie "słomianym zapałem" , z prostej przyczyny- ja wtedy nie pamiętam co miałam zrobić. Bez kartki nie jestem w stanie zrobić zakupów. Gubię pieniądze. Gubię się na ulicy w miejscach które (tak mi się wydawało) dobrze znam. Orientacja w terenie- zero. Serio!

Tak właśnie.

 

Ewentualnie mogę dążyć do czegoś na czym mi zależy, ale też mogę się w jakimś momencie całkowicie od tego odciąć. Było, nie ma.

 

Od chwili, kiedy uświadomiłam sobie, że to co mi przeszkadza, jest realnym zaburzeniem, zaczęłam na siebie patrzeć mniej krytycznie, a także na innych, z których przecież nie wszyscy są super zdrowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ryby dobre są.

 

Amci amci: http://www.ramaidea.pl/ <-- na prawdę sporo składników dobrych na nasze zaburzenia (reklama w prawdzie mówi o rozwoju umysłowym dzieci, bo to lepiej brzmi niż, wiecie co).

 

płytki chodnikowe, uważając żeby nie stąpać na łączenie.

Ciekawe czy jest na forum choć jedna osoba, która nigdy tego nie robiła :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zamierzam wydrukować sobie tą stronkę z netu o BORDERLINE i pokazać swoim najbilższym przyjaciołom [tym, którzy mimo wszystko zostali przy mnie :smile::smile:.

o, lol

Też o tym myślałam, ale tam jednak niektóre objawy są ostrzej opisane niż ja mam (żadnych prób samobójczych ani udawania, że jest inaczej niż jest), ale przynajmniej swoje już wiem i o pewne rzeczy już się obwiniać nie będę, ani twierdzić, że "klątwę mam".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to i ja się zgłaszam do tej rubryki, jestem człowiekiem z pogranicza; chociaż w moim tj. późnym wieku wszystkie objawy słabną, to i tak będę sie z tym zmagać do końca; z bezcelowością, bezsensem życia z zapełnianiem godzin jakimiś specjalnie zaplanowanymi zadaniami, ale pewnie da się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze dla mnie jst to, że już WIEM że ona nie jest moim śmiertelnym wrogiem.. Zawsze jakiś postęp.. czyż nie?

Tak, nawet nie wiesz jak duży!

 

Gratuluję :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mogę dążyć do czegoś na czym mi zależy, ale też mogę się w jakimś momencie całkowicie od tego odciąć. Było, nie ma

 

Dokładnie. Aż sama wtedy zadziwiam się sobą. Najgorsze,że w moim przypadku objawia się to w relacjach miedzyludzkich. Chociażby związek - wydaje mi się, że kocham (bo chyba kocham). Raz potrafię walczyć, płakać, nieludzko tęsknić kiedy zaistnieje widmo rozstania, a innym razem jest mi prawie obojętne. Wtedy przeraża mnie ta obojętność i zaczynam bać się samej siebie. Jestem nieobliczalna...

 

Nie znoszę się za to, że u mnie nie ma półśrodków. Jest białe i jest czarne. Kocham i nienawidzę. W sytuacji kiedy jestem niezrozumiała przez NIEGO - odchodzę. Tak czuję w tym momencie. Potem musi upłynąć jakiś czas bym mogła wrócić...bo kocham przecież. Nie lubię się za te akcje. To wieczna szarpanina. I znowu jestem nieobliczalna...

 

 

Podziwiam Was, Dziewczyny. Nie miałabym tyle odwagi by przyznać się bliskim, że jestem tak zaburzona. Mój facet boi się tego typu schorzeń. Ledwie toleruje moją nerwicę lękową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim.

Kurde już mi nie wysyłają na pocztę informacji o nowym poście w tym temacie :-((((

 

Kurcze, mam gorszy okres. To raczej nie jest depresja.

Wyrzuciłam wszystkich przyjaciół ze swojego życia.

Zostałam sama. Zerwałam ze swoim chłopakiem, który ostatnio był jedyną żywą duszą, w ktorej mialam jakieś oparcie. Tego jednak żałowac nie mogę, bo Paweł był zbyt nerwowy. To tak jakby spotkały się dwa dzikie ognie. Ciągle się wyzywaliśmy. Paweł ranił mnie, wyzywał, a za chwilę dzwonił jakgdyby nigdy nic... PRawdę mówiąc podejrzewam go również o BDG.

 

Tylko, że ten fakt na mnie zbytnio nie wpłynął. Bardziej doskwiera mi samotność, fakt, że nie mam nikogo. Przychodze do domu i rycze, że jestem sama. Pokłóciłam się z większością moich przyjaciół na dobre. Są osoby, na których mi bardzi zależy a one nie chcą mieć ze mną nic wspólnego. Pozostała reszta znajomych mieszka za granicą.

 

Moje życie wypełnia dotkliwa pustka. Jestem sama. Ograniczam się do zajęć: praca - dom - praca - czasem samotny rower. Ostatnio nawet chodzę na spacery z rodzicami, bo boję się totalnej alienacji.

 

Ja generalnie dobrze czuję sie w swoim towarzystwie, jestem smotnikiem, ale świadomość ze nie mam ani jednej osoby z którą mogę chociażby pójść na spacer mnie przeraża. Czuję się teraz jak mała zagubiona dziewczynka.

Na dodatek wkręcił mi sie jakiś chory film. Wydaje mi się że emanuje ode mnie smutek i melancholia. Mam odczucie że jest w moim głosie, gestach, mam wrażenie, że nikt nie chce przebywać w moim towarzystwie, bo źle na nich działam, pogrążam ich.

 

Nigdy nie mialam urojeń. Ludzie faktycznie mnie opuscili lub ja ich (zależy od konkretnej osoby).

My Borderline boimy się odrzucenia. Co w takim razie dzieje się z nami, gdy faktycznie zostajemy odrzuceni?

Ja zostałam sama. Nie mam nikgoo oprócz rodziców. No ale stara dupa jestem przecież...

Nawet sobie nie wyobrażacie ile bym oddała za przyjaciólkę, która byłaby w stanie mnie zrozumieć, dzielić ze wzajemnoscią smutki i szczęścia...

 

Jest mi źle.

 

Acha, chcialam dodać, że pytałam moja psychiatrę czy moge mieć borderline, ona uznała, że to wykluczone. Nawet roześmiała się. Powiedziała że to jest taki psychiatryczny śmietnik, w który wrzuca się różne nie do końca zrozumiane stany psychotyczne. Najcześciej za Borderline uzanje się ludzi, którzy wracają ze szpitali psychiatrycznych z silnymi zaburzeniami, którzy próbują "wracac do normalności:. Jakos tak mi powiedziała.

Trzeba tu jednak podkreślić, że ta babeczka ma 80 lat i napewno przestarzałą wiedzę. Ma też sklerozę. Zawsze jak mnie zobaczy pyta kim jestem i co mi jest i przy każdej wizycie poznaje mnie na nowo :-/

 

No ale jest taką cieplutką, kochaną babinką... Ja straciłam swoją babcie, bardzo mi jej brakuje. Może dlatego tak lubię do niej przychodzić i tak dobrze się czuje po każdej wizycie...

 

Chyba musiałam się wygadać...

 

Dziewczyny czy wy też lepiej rozumiecie się z płcią przeciwną?

 

3-majcie się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny czy wy też lepiej rozumiecie się z płcią przeciwną?

Tak. Na ostatnim wyjeździe tj. ten weekend ekipa była w większości męska, a te kilka dziewczyn bawiło się ze swoimi chłopakami, więc cała reszta facetów to był mój obóz i inne samice jakoś trzymały się z daleka :twisted:

 

Ale chciałabym mieć przyjaciółkę - dziewczynę :(

Od kiedy te co miałam zniknęły, zostały mi tylko z netu.

 

A teraz historyjka (de)moralizująca.

Pod koniec wyjazdu, po wspólnym spaniu w namiocie i po dość ostrej imprezie przed wyjazdem mówię do kumpla, że chciałabym parę rzeczy między nami wyjaśnić. On dość przerażony i pyta mnie, jak ja to widzę. No to ja ostrożnie, że "jesteśmy dobrymi kumplami, którym się zdarza za dużo wypić" z intonacją pytającą. Na co on radośnie, że właśnie tak uważa, tyle że on by pierwszy tego tematu nie poruszył. Wtedy pewnie byłoby mi głupio i zaczęłabym się zastanawiać, co źle zrobiłam i.t.d., a tak świetnie wiedząc, żebym się z tym męczyła zdobyłam się na tę rozmowę i chyba dzięki temu uratowałam naszą przyjaźń, no bo mimo wszystko lepiej się poznaliśmy przez ten czas i jesteśmy do siebie dość podobni ;)

 

uff, to tyle o mnie i o facetach na dzień dzisiejszy :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, to jeszcze do tego wszystkiego , co mam dochodzi Borderline. Jak wesoło. :lol: Miewam nagłe ataki szału, że jestem nieprzytomna, idę miastem i mam myśli, że już mi się naprawdę nie chce...ciemno przed oczami...To zawsze wtedy, gdy zawiodę się na swoim facecie, którey też ma Borderline. Jakie to powszechne...Płaczę, świat się wali, trzęsę się, chodzę z kąta w kąt, palę jednego za drugim...

A są dni, gdy się o niego nie boję wcale..tak jak dziś. I dlatego, jak patrzę z perspektywy na te moje lęki i napady histerii, to widzę jaskrawo, że to po prostu choroba, a nie jakiś uzasadniony strach. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

On dość przerażony

 

 

Hi hi oj znam, znam tą przerażoną minę :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

A ja nie z tych, coby się z kimś wiązały na siłę przecież! 8)

 

Raz spotykałam się z chłopakiem, w którym nie byłam zakochana. Sumienie kazało dać nam szansę, a cała reszta zastrajkowała (migreny, zasłabnięcia, gorączka znikąd) :shock:

 

To zawsze wtedy, gdy zawiodę się na swoim facecie, którey też ma Borderline.

Jej :shock::? Nie ma to jak BORDERLINE x 2 ;):mrgreen::mrgreen::mrgreen:

To może macie jakąś lżejszą odmianę, czy coś, bo ja to nie myślałam, że taki związek może trwać dłużej niż tydzień :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może macie jakąś lżejszą odmianę, czy coś, bo ja to nie myślałam, że taki związek może trwać dłużej niż tydzień

Tydzień?! Tak DŁUGO?! Dwa zaawansowane BORDERY... najwyżej dwa dni: pierwszego się poznają, drugiego zrywają :mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Się uprasza o nie drwienie ze mnie :cry:

Prawda, nie widzieliśmy się od dnia, w którym postanowiliśmy być razem (koniec kwietnia)...

... nie było nawet kiedy zerwać.

Ja nie wiem, czy on jest w Polsce czy nie, on nie wie z kim ja sypiam...

 

ale nie powiem, nie powiem, że to nie była, nie jest miłość, bo wtedy wyparłabym się, że w ogóle potrafię kochać. Miłość, która nie ma szansy się spełnić przez zaburzenia? A może tylko z ich winy istnieje.

 

(Tak, chciałam o tym napisać od dnia rejestracji na tym forum).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Się uprasza o nie drwienie ze mnie

Ale ja tego nie adresowałam do Ciebie. Naprawdę. To była dywagacja natury ogólnej. Hehh.... :-|

No ja rozumiem, że nie ze mnie się śmiałaś, ale faktem jest, że w moim wypadku to święta prawda :(

 

Ale przecież są ludzie, których się kocha całe życie, nie?

Też bym chciała :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mahadevi dżejem

 

Jesteśmy chyba spokrewnione. wasze posty to moje posty, aż do bólu opisują mnie. W moim przypadku lekarz stwierdził borderline, ale sama zauważyłam to też wcześniej, korzystając z powyższej strony, ta strona jest po prostu o mnie. To zaburzenie niszczy mi życie. Sram ze strachu, że Bóg mnie porzuci i że mnie znienawidzi i sama raz go kocham raz klnę Mu. Mam koło siebie mnóstwo ludzi, którzy chcą mi pomóc, a moje "standardy" spełniają tylko nieliczni. Nienawidze ludzi, boje sie ich, chce uciec, a jednoczesnie uchodze za dusze towarzystwa. Z jednej storny nikomu nie ufam, z drugiej strony moge sie otworzyc przed osoba, ktora ledwo znam. Jestem strasznie chwiejna emocjonalnie, niesamowicie i kazda emocje przezywam skrajnie, w wiekszym stopniu niz inni ludzie. Mam zachowania samodekstrukcyjne. czuje sie taka samotna... A co ja wam bede pisac, mam wszystko, doslownie wszystko, co napisane jest na tej stronie o bpd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×