Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Lubię mieć poczucie, że jeśli ktoś stawia diagnozę to wie o czym mówi. Jeśłi zaś nie, to w takim razie cała psychiatria to jedna wielka bzdura. Zatem jeśli stworzyli jakieś kryteria diagnoztyczne, jakoś udało im się to skwalifikować to mogliby się do tego stosować, być bardziej precyzyjnym stosując narzędzia jakie im udostępniono. Mam świadomość, że tych zaburzeń nie da się odmierzyć, obliczyć, uzyskać jednoznaczny wynik. Ale jednak nie bez powodu nazwali to wszytsko oddzielnymi nazwami i dokonali próby kwalifikacji poszczególnych zaburzeń. Zatem jeśli psychiatra na podstawie 5 minutowego wywiadu stwierdza co komu jest to oznacza, że możesz mieć wszytsko i nic.

 

Niektóre nurty w psychologii zakładają, że diagnoza nie jest istotna aby móc pomóc pacjętowi. Psycholog koncentruje się na indywidualnych cechach danej osoby, nie próbuje tego jakkolwiek nazwać. Najważniejsze aby pacjęt po danej terapii odczuł zmiany, poczuł się lepiej.

 

Ja ze skłonnościami do perfekcyjności chciałabym móc uzyskać jednoznaczną, precyzyjną diagnozę nawet jeśłi tak naprawdę nie jest mi to potrzebne aby wyzdrowieć.

 

Shadowmere chyba się trochę zapędziłaś... proszę nie spouchwalaj się, pomimo miłej atmosfery nie jestem Twoją koleżanką zatem tego typu kwiatki jak: "smutną,nieszczęśliwą dziewczynką" zachowaj dla kogoś innego. Pomimo Twoich dobrych intencji jakoś ta wypowiedź nadała całości drwiący ton.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

etien, lubisz wiedziec- super.Ja tylko uświadamiam Ci,że do kogokolwiek teraz pojdziesz-dostaniesz nową diagnozę,niespójną z poprzednimi.Chyba,że na wejściu powiesz :"Mam na imie Ziuta,nie mam borderline,mam zok".

Nie mam wplywu na to,jak będziesz odbierać moje posty-czy wydadzą Ci się drwiące czy przyjazne,niespecjalnie też dbam o to-piszę jak uważam i dopóki nie obrzucam Cię wulgarnymi epitetami,mam prawo tak ubierać swoje myśli jak mi sie podoba.

"Jednoznaczną diagnozę"-to już sobie sama postawiłaś i nikt ani nic tego nie zmieni,bo Ty wiesz lepiej.Umysł ludzki jest zbyt złożony,możesz miec poprostu zaburzenia mieszane,w ktorych różne nieprawidłowe cechy osobowościowe przeplatają sie ze sobą.Troszkę borderline,troszkę anankastycznej z domieszką np. depresji.Zresztą skoro uważasz,że bpd Cie nie dotyczy,to w czym problem?Znajdz psychiatrę,najlepeij jakiegos głupawego,który za Twoje pieniążki potwierdzi wszystkie Twoje przypuszczenia i może jeszcze wpisze je w kartę.tacy też są :D .

Nigdy w życiu nie miałam stanu psychotycznego,natomiast mam natreęctwa i lęki,które są wtorne do zaburzen osobowości zdaniem moich lekarzy.W kryteriach diagnostycznych stan psychotyczny nie jest wymagany do zdiagnozowania borderline-ani w ICD,ani w DSM-więc Twój lekarz posluguje się dziwnym "kluczem",być może stworzyl wlasne kryteria diagnostyczne-w takim wypadku powinnaś być zadowolona :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W kazdej nazwie określającej dane zaburzenia jest pewnego rodzaju określenie czego to zaburzenie pokrótce dotyczy. Np. nerwica natręctw oznacza, iż pacjęt boryka się z natręctwami, mogą to być natręctwa myślowe bądź ruchowe, inna nazwa tego samego zaburzenia to ZOK, gdzie rozróżna się obsesje i kompulsje, które występują włąśnie w nn. Fobia społeczna określa, iż pacjęt odczuwa silny lęk - fobie w sytuacjach społecznych, w odnieśeniu do społeczeństwa czyli ludzi. Zaburzenie maniakalno-depresyjne wskazuje, iż pacjęt naprzemiennie w swoim zaburzeniu albo ma okresy manii, a innym razem następują okresy silnej depresji. Zatem jeśłi borderline oznacza chwiejność emocjonalną na pograniczu psychozy i nerwicy to oznacza, iż taki pacjęt skupia w sobie zarówno zachowania nerwicowe i psychotyczne w mniejszym bądź większym stopniu. Ale w swjej chorobie chodźby w minimalnym stopniu powinnien zbliżać się do obu tych granic.

Czyli JA TO ROZUMIEM w ten sposób, że pacjęt nie musi mieć psychozy aby mieć borderline ale w swoich zachowaniach niekiedy zbliża się do takich stanów, wykazuje jakieś skłonności psychotyczne. Jak i wykazuje stany nerwicowe, bądź właśnie ta nerwica jest wynikiem tych nasilonych innych stanów wynikających z osobowości, stanów wynikających z nieumiejętności odczytywania rzeczywistości dokładnie takiej jaka ona jest tylko odczytuje ją odwołując się do zachowanychw pamięci i wyuczonych mechanizmów obronych. To wszytsko zaciera prawdziwy obraz siebie i innych.

Shadowmere nie rozumiem dlaczego oceniasz moją postawę wobec tego jak ja rozumiem, czy postrzegam swojej zaburzenie, czy to jak ja sama je diagnozuje. Czy ja podważą Twój sposób interpretowania borderline w odniesieniu do Twojej osoby? Czy ja jakkolwiek zasugerowałam, że nie masz, badź masz borderline? Czy ja powiedziałam, że Twoi psycholodzy się mylą? Czy ja powiedziałam, że mam absolutną rację co do tej psychozy? Ja tu jedynie napisałam to co ja myślę i uważam na podstawie info jakie zebrałam. Możesz się z tym zgadzać bądź nie, ale nie musisz mnie oceniać i sugerować coś odnośnie mojej osoby o czym i tak naprawdę nie masz zielonego pojęcia. Sama dobrze wiesz, że psychologowie, psychiatrzy mogą nie mieć racji. Każdy powie po trochu coś innego. Zatem czy ja oceniam Ciebie, że Ty najwyraźniej wolisz wierzyć i wspaniale się czujesz będąc przekonana, że akurat masz borderline!!!? Bo skoro sama uważąsz, że żadna diagnoza nie jest pewna to Ty też nie możesz mieć pewnośći, żę akurat masz borderline. Najwyraziniej chcesz tak myśleć, najwyraźniej to sprawia, że lepiej się czujesz i tym samym pomaga Ci ta wiedza w leczeniu. I w zasadzie to chyba o to chodzi aby czuć się coraz lepiej i odzyskać rónowagę w życiu. I najwyraźniej tak dobierasz sobie psychiatrów aby to potwierdzili. Skoro sama piszesz coś tak absurdalnego abym poszłą sobie do mało mądrego psychiatry aby powiedził mi to co tak bardzo wedłu Ciebie pragnę usłyszeć? Zastanów się co piszesz bo prowadzisz jakomś tu polemikę ale chyba do końca sama nie wiesz o co Ci chodzi i o co Ty w zasadzie się ze mną spierasz?

Wszystko co tu napisałam piszę na podstawie swoich doświadczeń, opisuje swoje wnioski. NIE PISZĘ TU O TOBIE! Zatem nie rozumiem dlaczego Ty piszesz o mnie?

Ja na podstawie swoich doświadczeń chciałam tylko zaznaczyć to, że nawet jeśłi ktoś w swoim zachowaniu przypomina borderline i został tak przez kogoś zdiagnozowany (w moim przypadku był to psycholog) to wcale nie oznacza, że tak właśnie musi być. Tak samo jak ktoś inny może mieć borderline pomimo, iż jego zachowanie nie wskazuje na to jednoznacznie. I ktoś inny przykłądowo dowaidując się, że ma borderline może się lekko załamać, a ktoś inny może uznać iż dzięki tej diagnozie czuje się świetnie bo przynajmniej teraz już rozumie skąd u niego taka chwiejność. I świadomość, że nie tylko ja tak mam oraz świdomość, iż inni mogą to jakoś zrozumieć może działać motywująco. KONIEC!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że się wtrącę, chciałabym tylko napisać kilka słów o psychozie w kwestii borderline na podstawie tego, co mi powiedziała moja terapeutka. Przy borderline nie ma się typowej psychozy, ani też typowej nerwicy, to jak doskonale wiecie to coś pomiędzy tymi dwoma zaburzeniami. Ale przy osobowości niestabilnej emocjonalnie stany psychotyczne, bądź, jak to nazwała moja terapeutka, prepsychotyczne jak najbardziej mogą się zdarzać - w stanach silnego lęku, złości, ogólnie rzecz biorąc w stanach, którym towarzyszą silne emocje, sytuacjach stresowych, itd. Tyle dowiedziałam się od terapeutki.

W ogóle słowa "stan psychotyczny" brzmią tak groźnie, złowrogo i śmiertelnie poważnie, są kojarzone jedynie z psychozami, poważnymi zaburzeniami psychicznymi... a tymczasem mogą one występować nawet przy zwykłym przemęczeniu.

http://balonjunkie.blog.pl/archiwum/?rok=2006&miesiac=7 - fajna stronka, może nie naukowa, ale sporo tam infomacji. Pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, moja terapeutka mówi, że miewam takie stany, bo jej opisuję czasem to, jak się zachowuję w stanach silnego napięcia. Konkretnie to powiedziała, że zdarzają mi się stany prepsychotyczne. Są to stany bardzo krótkotrwałe i nie bardzo silne, występują u mnie przy bardzo silnych przeżyciach, stresie - ale jednak się czasem zdarzają. Dlatego staram się, by nic nie wyprowadzało mnie z równowagi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, to jest dobre pytanie, na to by wychodziło, że chyba nie. ;) Bo psychozy według terapeutki (oraz psychiatry) zdecydowanie nie mam :mrgreen::D . Ale stany prepsychotyczne czasem w wyjątkowych sytuacjach mi się zdarzają. :? Brak psychozy nie wyklucza obecności stanów psychotycznych. Tak się dzieje m. in. przy borderline - nie jest to psychoza, ale okresowe stany psychotyczne mogą się przy tym zaburzeniu zdarzać.

Ja to rozumiem tak - psychoza to stan raczej długotrwały, przewlekły, utrzymujący się przez długi okres, o nasilonej intensywności, a stany psychotyczne występują raczej okresowo i krótko, w stanie ogromnego napięcia, stresu, czyli jakby to powiedzieć - okazjonalnie :D . Tak mi się wydaje. :?

A Ty jak to rozumiesz?

 

[Dodane po edycji:]

 

Fragment ciekawego fachowego artykułu o borderline i stanach psychotycznych:

 

Obecnie zaburzenia z pogranicza nerwicy i psychozy są traktowane jako samoistna jednostka chorobowa (Czernikiewicz, 1986; Sokolik, 1995; Šturova, 1991; Walentynowicz, 1990). Pacjenci przejawiający to zaburzenie pomimo, iż mają strukturę osobowości typową dla psychotyków, zazwyczaj nie ujawniają zewnętrznych objawów psychozy, mają też częściowo zachowaną zdolność różnicowania pomiędzy sobą a otoczeniem, zachowany kontakt z rzeczywistością (Matuszewska-Krasowska, 1991; Sokolik, 1995). Zewnętrzne przejawy osobowości z pogranicza nerwicy i psychozy rzadko przybierają postać psychotyczną, dzieje się tak w sytuacjach skrajnego stresu lub pod wpływem intoksykacji substancjami psychoaktywnymi (alkohol, leki, narkotyki) a także w sytuacjach wyzwalających silne emocje. Bliskie relacje interpersonalne, w tym relacje terapeutyczne stwarzają dla tej kategorii pacjentów groźbę regresji psychotycznej. Jeśli objawy psychotyczne wystąpią, to są krótkotrwałe, epizodyczne, słabo wyrażone, szybko przemijają (niekiedy bez leczenia). Symptomy nerwicowe przejawiane przez pacjentów są natomiast niestałe, zmienne, nieokreślone, zaś lęk występuje w postaci chronicznej i rozlanej (Matuszewska-Krasowska, 1991; Sokolik, 1995). Według Kernberga (za: Sokolik, 1995) dominują cechy typu: zaburzenia poczucia tożsamości, niepełnego różnicowania siebie od innych ludzi oraz trudności we wchodzeniu w bliskie relacje. Istotnym wskaźnikiem osobowości pogranicznej według Kernberga jest depersonalizacja ego (za: Jakubik, 1996).

http://www.berezowska.info/index.php?powiazanie=71&idp=5&p=2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka powyżej w tym poście zawarłam taki krótki opis osoby z borderline - są to różne info, które udało mi się zebrać. Jest to też opis osoby z borderline obserwowanej z boku, to jak mogą ją widzieć inni, niekoniecznie ona sama tak musi się widzieć.

 

Cytuję tu ten opis:

Dowiedziałam się też paru rzeczy o borderline. A mianowicie opisując to zaburzenie można wskazać na pewne zachowania takie jak to, że osoby z borderline mają bardzo barwną osobowość, w zależności od danych emocji mogą zachowywać się bardzo skrajnie. Mogą być bardzo pewne siebie, towarzyskie, miłe, a przy innym spotkaniu wydrzeć się bez powodu i okazać agresję poczym płakać, że się tak zachowują i nie wiedzą czemu. (mogą przypominać aktorów, którzy w każdej roli czują się śietnie). Często te osoby się boją, odczuwają niepokój, czują się zagrożone dlatego reagują agresywnie. Mają bardzo wyraźnie określone poglądy jednak często w kolejnych rozmowach brak w tym spójności. W zasadzie poglądy zmieniają się podobnie jak emocje, jednak zawsze mówią o nich z ogromnym przekonaniem. Mają milion pomysłów na sekunde, swoje decyzje, pomysły traktują bardzo poważnie. Są przekonane, że z pewnością swoje pomysły, plany zrealizują poczym albo się za to nie zabierają albo już po niedługim czasie gadają jaki to był beznadziejny pomysł. Jak w ogóle można czemuś tak niedorzecznemu się oddawać, w to angażować. Podobnie postrzegają swoje znajomości, jednego dnia podziwiają ludzi, mówią o tym jak cudowanie się z nimi rozmawia, poczym po kilki dniach już ich nienawidzą. I o tym wszytskim mówią z takim przekonaniem jakby zupełnie nie pamiętali, że wcześniej uważali zupełnie coś innego. Z dnia na dzień mogą podjąć decyzję o przeprowadce i ją zrealizować. Zakupić sprzęt na biznes poczym zupełnie zrezygnować z dalszych działam w danym kierunku. itp. Często podejmują bardzo ryzykowne zachowania seksualne, często też seks traktują przedmiotowo. Zaprzyjaźniają się dość szybko jednak zazwyczaj po jakimś czasie zrywają te przyjaźnie i kontakty z tymi ludźmi. Ich związki też są zazwyczaj krótkie ale intensywne. Żyją jakby w ciągłym biegu i chaosie. Swoje przeżycia traktują bardzo poważnie, intensywnie ale przez krótki czas, bo za chwile mówią, uważają coś zupełnie innego.

 

Joaśka czy Ty dostrzegasz w tym opisie coś co byłoby podobne do Ciebie? Czy Ty jako osoba z borderline utożsamiasz się jakkolwiek z tym opisem? Pytam z czystej ciekawości, staram się zrozumieć czym jest borderline...

 

[Dodane po edycji:]

 

Shadowmere co do tej psychozy nieszczęsnej ;) to chcę dodać, że mój psychiatra powiedział, iż ja nie wykazuję żadnych stanów psychotycznych, psychozy. Możliwe, że wcześniej o tym pisząc nie wyraziłam się dość precyzyjnie. Ale to co mówił mój psychiatra w zasadzie zgadzałoby się z tym co pisze joaśka. Mianowicie psychiatra stwierdził, że zawsze w borderline występują jakieś tam zachowania psychotyczne itp., które u mnie wyklucza, czyli nie wykazuję tendencji do takch stanów, zachowań. Możliwe, iż z tym borderline jest właśnie tak jak pisze joaśka, że osoba z tym zaburzeniem zbliża się do granicy psychozy i nerwicy, wykazuje zarówno zachowania nerwicowe, jak i stany psychotyczne ale nie musi mieć psychozy jako stałej jednostki chorobowej i podobnie rzecz się pewnie ma z tą nerwicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

etien,

wybrałam zdania z tego opisu, w których widzę szczególne podobieństwo do moich zachowań:

-W zależności od danych emocji mogą zachowywać się bardzo skrajnie. Mogą przypominać aktorów, którzy w każdej roli czują się świetnie.

-Często te osoby się boją, odczuwają niepokój, czują się zagrożone dlatego reagują agresywnie.

-Mają bardzo wyraźnie określone poglądy jednak często w kolejnych rozmowach brak w tym spójności. W zasadzie poglądy zmieniają się podobnie jak emocje, jednak zawsze mówią o nich z ogromnym przekonaniem.

-Mają milion pomysłów na sekunde, swoje decyzje, pomysły traktują bardzo poważnie. Są przekonane, że z pewnością swoje pomysły, plany zrealizują poczym albo się za to nie zabierają albo już po niedługim czasie gadają jaki to był beznadziejny pomysł.

-Podobnie postrzegają swoje znajomości, jednego dnia podziwiają ludzi, mówią o tym jak cudownie się z nimi rozmawia, poczym po kilki dniach już ich nienawidzą. I o tym wszystkim mówią z takim przekonaniem jakby zupełnie nie pamiętali, że wcześniej uważali zupełnie coś innego.

-Zaprzyjaźniają się dość szybko jednak zazwyczaj po jakimś czasie zrywają te przyjaźnie i kontakty z tymi ludźmi.

-Ich związki też są zazwyczaj krótkie ale intensywne.

-Żyją jakby w ciągłym biegu i chaosie.

-Swoje przeżycia traktują bardzo poważnie, intensywnie ale przez krótki czas, bo za chwile mówią, uważają coś zupełnie innego.

 

Ja nie mam przypisanej efki, bo moja terapeutka uważa, że to szufladkowanie, można w ten sposób coś istotnego przeoczyć skupiając się na danym zaburzeniu, trzeba traktować pacjenta indywidualnie a nie jak przypadek chorobowy... I uważa podobnie jak psychiatra Shadowmere - że jestem w głębi duszy biedną, skrzywdzoną, nieszczęśliwą dziewczynką, której brak było stabilizacji, ciepła... Poza tym by postawić dokładną diagnozę potrzeba wiele miesięcy pobytu w szpitalu. Spełniam praktycznie wszystkie kryteria diagnostyczne borderlina z wyjątkiem tego dotyczącego sfery sexualnej - u mnie jest dokładnie odwrotnie. Co do agresji to są to u mnie działania acting-in, czyli kierowane na siebie. Tylko czasem w końcu wybucham i kieruję agresję na innych, chociaż ogólnie rzecz biorąc mam tendencje do wyprowadzania bliskich z równowagi ;) .

Rozumiem Cię, że chcesz wiedzieć, co Ci jest, jak się dokładnie nazywa zaburzenie, na które cierpisz, itd. Rozumiem, bo przeżywałam dokładnie to samo co Ty. Z czasem jednak przestało mi jakoś zależeć, żeby wiedzieć, jak to się nazywa. Po prostu chciałabym nauczyć się normalnego życia... Chcę lepiej żyć. I na tym się skupiam. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowa i to moj pierwszy post. Mam potworna depresje sytuacyujna, chyba juz od 20 lat, silne leki i mimo tego, ze sie lecze, jest tylko gorzej. Przeszlam w zyciu potworne sytucje, np. w wieku 25 lat zostalam nagle wdowa z 2 dzieci, bez zadnej pomocy, oparcia.

To cala moja choroba, 20 lat siedzenia w gabinetach psychiatrycznych wiele mnie nauczylo i dowiedzialam sie wiele o sobie.

Ale - przepraszam, nie chce nikogo urazic - naklejka borderline jest nalepiana chyba kazdemu z nas, jesli lekarz nie ma nic do powiedzenia, nie ma praktyki i potrzebnej wiedzy. Smialam sie czasem, kiedy czytalam te posty.

Dlaczego?

W grudniu, zeszlego roku, znalazlam sie w szpitalu psychiatrycznym, ktory chyba przewyzsza wszystkie koszmary w naszym kraju. Ktos z rodziny postanowil mnie sie pozbyc z domu, na dluzej, i zawiadomil policje, ze chce popelnic samobojstwo.

A potem, to poszlo wszystko, jak na przyspieszonym filmie: papiery, ze chodze do psychiatry, kaftan, sad za moimi plecami, skazujacy mnie na przymusowe leczenie i szpital, po ktorym chodzili nadzy staruszkowie, rzucajacy w siebie brudnymi majtkami, itd, ktos, kto byl w takim miejscu, wie o co chodzi. I zimne, chamskie, aroganckie pielegniary, salowe wyzywajace pacjentow od swirow itd.

Dostalam tez straszny lek, nazywal chyba ketrol, jesli pamietam. Do dzis nie wiem, na co, ale wzbudzal potworna agresje i zupelnie rozwalal serce, dokladnie to, na co sie lecze. Ale pan lekarz byl przeciez madrzejszy, " psychiczna" nie moze dyktowac mu lekow!

Bylam tym lekiem przerazona i przestalam go lykac, co jest nie lada sztuka, w takim szpitalu. Po dwoch dniach, bez leku, wrocilam do siebie, znow stalam sie spokojna, "normalna " osoba.

Mojego lekarza bardzo zaczelo to dreczyc, nie mogl przezyc chyba, ze to ja mialam racje, opowiadajc prawde, ze zostalam do szpitala zamknieta bez powodu, ze doskonale sie czuje, rozumiem wszystko itd. Moj stan to potwierdzal, ale pan doktorek kombinowal, bo jakze to tak, pacjentka ciezkiego oddzialu z depresja sytucyjna? Nie, on musial mi wyszukac chorobe...

Znam dziewczyne, 25 lat, ma naprawde borderline, duzo rozmawiamy i duzo czytalam o modzie na te diagnoze.

Jakiez bylo moja zadziwienie, kiedy w karcie wypisowej naznaczono mi diagnoze: borderline!!!!!!!!!!!!

moze i bylby w tym cien prawdy, moze mozna by sie sprzeczac, ale...JA MAM PRAWIE 50 lat!

Tak, ja sie z tego smieje, jest to diagnoza kompletnie wbrew mojej osobowosci, a w dodatku "objawila sie" na starosc.

Zanim uwierzycie, ze macie borderline, skonsultujcie to z kilkoma lekarzami, ale w trakcie rozmowy nie mowcie o swoich podejrzeniach o borderline. Mowcie o tym, co jest wam naprawde.

Nikt, kto ma dlugoletnia praktyke, doswiadczenie, nie wystawi wam takiej laurki.

A moda na borderlaine sie skonczy, o ADHA lekarze przestaja zbyt wiele mowic, a jeszcze kilka lat temu kazdy dzieciak, ktory byl tylko bardziej ruchliwy, mial ADHD.

Glowy do gory!!!

 

[Dodane po edycji:]

 

Lubię mieć poczucie, że jeśli ktoś stawia diagnozę to wie o czym mówi. Jeśłi zaś nie, to w takim razie cała psychiatria to jedna wielka bzdura. :brawo:

brawo, w jednym zdaniu zawarlas to, co mnie zajelo pol strony i chyba tematu nie tlumaczy :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KetrEl.

Ale to dziwne... Bo to jest atypowy neuroleptyk... A nie coś antydepresyjnego, więc na depresję to to się średnio nadaje... (ale ja się nie znam)

 

U mnie też to zdiagnozowano po pobycie w szpitalu (dobrowolnym), i w zasadzie była to i jest decyzja z którą się zgadzam, ale u mnie występuje wiele objawów, zarowno tych DSMowych jak i ICD... Chociaż czasami jak to bywa też mam pewne wątpliwości... (zwłaszcza jak się jest w lepszym nastroju to człowiek nie wierzy w to że jest pieprznięty). Na pewno pomaga tez niektórym z nas znakomite dostosowanie do zycia w społeczeństwie, spore wyuczone możliwości kontrolowanie i manipulowania innymi (haha), zwłaszcza jak się nie przesadzi z deprecjonowaniem ich. IMHO najważniejsze to wyjść do ludzi... jak się już wyjdzie i ma się co robić na tym świecie to jest prościej. O wiele. Da się żyć - w sprzyjającym, stabilnym i spokojnym środowisku.

Niestety i te środowisko może się zmienić, popsuć i wtedy zaczynają się problemy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, masz racje, to byl ketrel, juz kilku lekarzy usmialo sie, kiedy uslyszalo, ze mnie to podano. Ale bylam w dziwnym szpitalu, przy ul. Nowowiejskiej, w warszawie i przez 2 miesiace po wypisie, lezalam nieruchomo patrzac w sufit, zeby jakos wrocic do siebie. To jest szpital, po ktorym jest potrzebna terapia. Jesli ktos widzial film "lot nad kukulczym gniazdem" wie, o czym pisze.

Nie chce sobie wyobrazac, w jakim bylabym stanie, gdybym do dzis to lykala i leczyla sie u tamtego lekarza.

Zeby bylo jasne, ja nie twierdze, ze to jest zly lek. To jest zly lek DLA MNIE, wszystkie przeciwwskazania dotycza wlasnie mnie. I koszmarne objawy uboczne, jakby organizm sam sie bronil i protestowal. Chodzilo mi tylko o to, ze czlowiek, ktory nazywal sie lekarzem i mial mi pomoc, niemal mnie zabil. naprawde zaczelam myslec o samobojstwie, ale najpierw postanowilam jakos zabic wszytskich w okolicy, mieliscie szczescie :angel:

Tak samo nie twierdze, ze nie istnieje borderline, ja sie na tym nie znam, nie mam tego zaburzenia, natomiast pracowali nad tym jacys madrzy ludzie, wiec na jakis tam kolejny trop pewnie wpadli.

Tez chodzi mi o cos zupelnie innego. Dobra, ktos ma bordeline, cierpi, nie watpie, ktos ma depresje, podobnie rozwala mu zycie, ktos ma schizofrenie, cierpi straszliwie...I tu nie ma miary, albo porownan, bo ja przezylam smierc meza, a ludzie nie potrafia sie pogodzic z odejsciem ulubionego zwierzaka. Niby roznica, ale nigdy nie wiemy, jaka i dla kogo.

KIedys czytalam o tym kapitany artkul.

Kierowca, noca, na wiejskiej, obloconej drodze przejechal czlowieka. Denat mial w sobie taka ilosc alkoholu, ktora zasililaby niejedno pijackie spotkanie. Dodatkowo, denat byl caly w blocie, rowniutko jak z solarium, co mialo swiadczyc o tym, ze byl tak pijany, ze upadal i podnosil sie...

Kierowce przebadano na wszystko mozliwe okolicznosci, uniewinniono, przebadano w kolejny, bardziej wnikliwy sposob, sam prosil, nic nie wykazalo sladu winy kierowcy, nie mogl wiedziec, jadac w ubloconym rowie wiejskiej szosy, ze w kaluzy lezy niewielka figurka pijaczka.

KIerowca skupil sie na jednym. Na wyliczaniu szans, jakie moglby miec pijaczek, gdyby...kierowca godzine wczesniej napil sie wody. :D na przyklad, oczywiscie. tak naprawde nie wyliczal, ale blisko...

Zblizaly sie swieta, kierowca dowiedzial sie, ze pijaczek osierocil piatke dzieci.

Ta mysl nie dawal mu juz zupelnie spokoju, stawala sie obledem.

W wigilie, kierowca, ledwie domykajac auto wypchane wszelkimi dobrami, jakie tylko swiat wymyslil, skierowal sie w strone domu pijaczka. Na wies.

Na szosie bylo zimnio, zadymka przyslaniala szyby, a swiezy snieg, zakrywal niebezpieczne, lodowe pobocza.

Pod domem denata, trzykrotnie sprawdzil adres. Tabliczki sie nie mylily, tu mieszkal, nie tak dawno pochowany, denat - pijaczek i to tu rozgrywala sie tragedia osieroconych dzieci...

Wszystkie okna domu byly pootwierane, zapach potu i paierosow, rozwiewal wiatr. Z kazdego okna, ze wszystkich sil, wyla dzika muzyka...

Zadzwonil mocno, dlugo.

W progu stanela wdowa. W natapirowanych swiezo, tuz po farbie, buraczano soczystych wlosach.

Dlugo przygotowywal sie do tej rozmowy, ale sytuacja jaka zastal, glosna muzyka i wdowa, w mini czerwonej spodniczce i czerwonych wlosach...nie, tego nie rozumial, choc spodziwal sie wszystkiego.

Postawil na szczerosc.

- To ja jestem tym czlowiekiem, ktory zabil pani meza - wyrecytowal kwestie, cwiczona od rana, przez tyle miesiecy, przed lustrem.

Wstawiona lekko Wdowa potarla oko, jednoczesnie rozmazujac tusz na rzesach. Na co dzien, w obejsciu, nie byla przygotowana na makijaz.

- A co tam, panie, masz pan wyrzuty sumienia? Policja powiedziala, ze to jego wina.

- Taaak. Tak sie mowi, ale sama swiadomosc...bardzo chcialbym pani jakos pomoc....

- A cym tu pomagac? - przerwala kobieta. - pijaka jus nie ma, to my syćkie nase cele tera mozem zrobic! I dobze nam, a dzis, w te swieta, nasza najstarsa za maz poslszla!

To co, zatancy pan z tesciowa?

Kierowca poczul, ze serce bije mu dwukrotnie szybciej, jak zawsze, kiedy mial cos wspolnego z tym wypadkiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pat45 nie wiem czy czytałaś wszytskie posty z tego tematu. Jednak jak pisałam tu powyżej mi też pani psycholog (nawet nie psychiatra) po paru spotkaniach terapeutycznych wymisliła borderline gdzie ja od pięciu lat leczyłam się na nerwcię natręctw i mam stwierdzoną osobowość anankastyczna. Tą diagnozę pani psycholog skonsultowałam z moim starym psychiatrą, który to całkowicie wykluczył u mnie borderline.

 

Mam wrażenie, iż ta pani psycholog wymiśliła mi borderline tylko dlatego, że nie umiałam określić celu terapii i sama stwierdziłam, iż obecnie w życiu odczuwam chaos. I może nie jestem gotowa na terapię bo dokładnie nie umiem określić z czym mam problem. Powiedziałam też jej, że ostatnio ciągle się martwiłam, odczuwałam smutek, rozczarowanie i obwiniałam się za wiele spraw jednak teraz dochodzę do wniosku, że głównie odczuwam gniew, który wynika z mojej frustracji. Powiedziałam jej również, iż obecnie jestem na takim etapie w swoim życiu, że nie wiem co lubię, co chcę i jaka właściwie jestem. I co istotne bardzo boję się odrzucenia, głównie ze strony mężczyzny. SUPER CO? Z TEGO Z PEWNOŚCIĄ WYNIKA ŻE MAM BORDERLINE? ŻENUJĄCE!

 

Myślę, iż ta pani wymisliła to całe borderline bo tak naprawdę to od pierwszego naszego spotkania chyba nie za bardzo potrafiłysmy się porozumieć.

 

Chcę dodać, iż w swoim życiu prawdopodobnie miałam możliwość poznać osobę z borderline. Wiem, że ta osoba była u psychiatry jednak nie wiem co dokładnie zostało stwierdzone. Jednak to co teraz wiem na temat borderline idealnie pasuje do zachowań tej wspomnianej osoby. Wszystkie kryteria diagnostyczne oraz inne opisy. Jednak ja nie jestem lekarzem, to są jedynie moje przypuszczenia.

I dany opis zaburzenia borderline, który gdzieś tam powyżej zawarłam przedstawia głównie moje spostrzeżenia z relacji z tą właśnie osobą plus zebrane info z netu i od lekarza. Chcę też dodać, iż ta osoba charakteryzowała się zupełnie innymi cechami jakie można zaobserwować we mnie. Zresztą osoba z borderline nie musi mówić, że odczuwa chaos wystarczy z nią trochę pobyć aby zaobserować chaos, sprzeczność, niesamowitą barwność w postawie, czy zachowaniu. Oczywiście nie chcę tu nikogo z borderline oceniać, chcę tylko zaznaczyć że to naprawdę poważne zaburzenie. Według mnie osoby z borderline są bardzo charakterysyczne, nie sposób takiej osoby nie zauważyć, jak wspomniałam są bardzo barwne, przypominają aktorów i zdają się ciągle gdzieś pędzić w swoim pędzie, nieustannie, niestrudzone... zlęknione, zagubione...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie biorę Tegretol i jakoś nie czuję, żeby cokolwiek działał. Przyznam się, że o Topamaxie nawet nie słyszałem...

W jakich to się dawkach na stabilzację stosuje?

Jak pytałem mojego lekarza o Lamitrin, powiedział, że nie ma z nim doświadczenia. Dyrektor psychiatryka, cholera :evil:

 

No i pozdrawiam wszystkich muszących żyć z tym paskudztwem (o borderline mówię).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam do was takie pytanie, jako borderowcy sądze ze będziecie w stanie mi odpowiedziec.

 

Mąż ma zdiagnozowane borderline, gdy jest w paskudnym nastroju - ja od razu też popadam w przygnębienie, jego nastroje mi sie bardzo udzielają i nie potrafię tego pokonac. Ostatnio jednak staję się an niego zła, ze znowu ma swojego "doła" a ja musze go pocieszać a jednocześnie borykać się z wieloma problemami, z którymi nawet nie mogę się z nim podzielić bo jego "dół" jeszcze się pogłębi.

I co zaczęłam robić? Zaczęłam płakac, nie wytrzymuję nerwowo i zalewam sie łzami, tak jkbym chciała wzbudzić ejgo współczucie, a jednocześnie, gdy pyta się co się dzieje. wyjasniam że chciałabym by on zamiast myśleć tylko o swoim problemie pomyślał tez o mnie, o tym jak ja się czuję, ze czuje że jak jego ofiara i nie daję juz sobie z tym rady sama.

 

Tak naprawde chciałabym by zobaczył ze mnie tez jest ciężko, zeby wział się w garść.

 

i teraz boję się, ze jemu to moje zachowanie bardziej szkodzi niż pomaga.

Jak wy zareagowalibyście na takie zachowanie swojego partnera?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam do was takie pytanie, jako borderowcy sądze ze będziecie w stanie mi odpowiedziec.

 

Mąż ma zdiagnozowane borderline, gdy jest w paskudnym nastroju - ja od razu też popadam w przygnębienie, jego nastroje mi sie bardzo udzielają i nie potrafię tego pokonac. Ostatnio jednak staję się an niego zła, ze znowu ma swojego "doła" a ja musze go pocieszać a jednocześnie borykać się z wieloma problemami, z którymi nawet nie mogę się z nim podzielić bo jego "dół" jeszcze się pogłębi.

I co zaczęłam robić? Zaczęłam płakac, nie wytrzymuję nerwowo i zalewam sie łzami, tak jkbym chciała wzbudzić ejgo współczucie, a jednocześnie, gdy pyta się co się dzieje. wyjasniam że chciałabym by on zamiast myśleć tylko o swoim problemie pomyślał tez o mnie, o tym jak ja się czuję, ze czuje że jak jego ofiara i nie daję juz sobie z tym rady sama.

 

Tak naprawde chciałabym by zobaczył ze mnie tez jest ciężko, zeby wział się w garść.

 

i teraz boję się, ze jemu to moje zachowanie bardziej szkodzi niż pomaga.

Jak wy zareagowalibyście na takie zachowanie swojego partnera?

 

 

Nie mam pojęcia, ja nie mam oficjalnie stwierdzonego pogranicza, ale wszystkie normy i większość przyczyn spełniam.

 

U mnie to zaczęło się dziać gdy zostawiła mnie dziewczyna, jeśli nie jesteś pewna swojego życia z nim to przemyśl to sobie, gdyż sprawy, które krócej trwają mniej bolą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zonanerwusa, mąz się terapeutyzuje? POlecam Ci książkę, przeczytałam ją prawie jednym tchem. Rachel Reiland "uratuk mnie" Opowieść o złym życiu i dobrym terapeucie. Autorka wyszła z bordera, opisuje swoją terapię, czteroletnią terapię. Ksiażka wiele Ci wyjaśni. Warta uwagi, naprawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj ja sobie kupiłam, teraz czekam na dostawę. Mam nadzieje ze mi wyjaśni, mąż właśnie zaczyna psychoteriapię na oddziale dziennym, tylko że nie ma nigdzie informacji jak zachowywać sie przy osobie z borderline, tak by jej nie prowokowac a jednoczesnie pomagac. Może rzeczywiscie ksiażka wyjaśni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej się zachowywać naturalnie, bo musiałabyś być nim żeby wiedzieć.

 

Będzie mu przykro i Tobie też, lecz w przyszłości to będzie miało dobre? skutki, musisz pogadać z jego terapeutą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zonanerwusa, Partnerzy osób z zaburzeniami najczęściej też muszą prędzej czy później skorzystać z fachowej pomocy.

 

Czy myślałaś o leczeniu zamkniętym czy czekacie na wyniki terapii dziennej ??

 

Nie powinnaś żyć w ciągłym strachu, to się źle skończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czemu tylko border ogólnie zaburzeń osobwości albo szerzej zaburzeń psychicznych...schizofrenicy chyba mają coś takiego bardziej ...dla nas tez by sie przydała dla rodzin mieszkający w domu niewiem albo szkolenie krótkie przez lekarza gdzie sie leczymy...mi chodzi tylko o toze jak jestem rozwalony i łóżko ciągnie i leże jak dętka 2-3 dni to nie udaje...naprawde nie udaje a rodzina wtedy jest zła i nieraz wymaga choc sie przyzwayczili do tego i coraz rzadziej tak mam ale jednak sie zdara wtedy im tłumacze że to jest jak goraczka wysoka musisz si położyć neichce si egadac wychodzić...tak to porónwuje bo już niewiem do czego ...a wy jak macie z rodzinami???w sumie to ciekawy temat na osobną dyskusje moim zdaniem ???!!!??? :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w związku z moim postem:

co-to-za-typ-osobowo-ci-t23026.html

 

Paradoksy wskazała mi borderline jako odpowiedź na moje pytanie. Przeczytałem wszystko w tym wątku i faktycznie to może być to chociaż nie wiem co siedziało w głowie ex przez te wszystkie lata, niestety byliśmy ze swoimi problemami zamknięci w swoich umysłach.

 

Czy każda osoba z BPD zdaje sobie sprawę, że jest z nią coś nie tak jeśli takie zachowanie jest dla niej codziennością a ew problemy zwala na innych, byle nie na siebie?

 

Natomiast wiele cech BPD widzę u siebie, z tym że chyba niemożliwe jest mieć BPD i nie mieć zmiennych nastrojów. Jestem spokojny, nawet jak się gotuję wewnętrznie (rzadko) staram się tego nie okazywać zewnętrznie.

Przypomniało mi się, jak ex chwaliła mnie czasami, że kocha jak jestem taki jak "dzisiaj" . Dziwiłem się, bo wg mnie jestem zawsze taki sam, starając zachować rozsądek. Nigdy nie powodowałem konfliktów, szukałem kompromisów, wolałem winę przyjąć na siebie, przeprosić nawet jak nie czułem się winny. Powtarzałem żonie, że doskonale oddaję to co otrzymuję i jestem dobry jak ktoś jest dla mnie taki sam, nie potrafię jednak oddawać ciepła gdy ktoś mnie rani, wolę wycofanie niż zaostrzenie konfliktu.

To wszystko nie pasuje do mnie jako BPD ale za: http://bpd.szybkanauka.net/ )

 

Pokręcone myślenie ludzi z BPD:

* Skupianie się na negatywnych stronach – pozytywne się nie liczą.

* Przekonanie, że coś jest dla innych oczywiste – kiedy nie jest.

* Przesadzanie z trudnościami, które ich czekają – wyolbrzymiają problemy, które ich czekają i umniejszają swoim umiejętnościom, przez co przyszłość ich przeraża.

te "myśli" pasują do mnie idealnie

Jovita pisała o swoich symptomach a te mamy wspólne:

 

* pustka wewnetrzna

* skłonność do krytykowania

* decyzja o przedwczesnym zakonczeniu wlasnego zycia

* kompleksy , brak wlasnej akceptacji

* strach przed porzuceniem

* potrzebuje miłości , bliskosci ale jednocześnie chcę być sam, nie chcę ranić innych swoją osobą ( punkt zmodifikowany)

* tlumie wszystko w sobie

* przez brak milosci w dziecinstwie teraz nie umiem nikogo kochac, odpycham od siebie ukochana osobe ,ale boje sie ze mnie poprzuci

* nie ufam sobie

* jestem naiwny

* slaba pamiec

* pamietam wszystko co zle a to co dobre nie , jestem straszna pesymistą

* nie toleruje komplementow

* mialem stresujace dziecinstwo

* boje sie smierci , chce jednak przerwac cierpienie i sie zabic

dużo odrzuciłem ale te pozostały, no i mam koszmarną pamięć do twarzy, muszę kogoś spotkać kilkanaście razy by go zapamiętać, nawet jak usilnie staram zapamiętać czyjąś twarz to za 5 minut już nie pamiętam.

 

Na początku swojej bytności na forum założyłem wątek o tym czy mam depresję a może jestem świrem.

Teraz już tym bardziej nie wiem kim jestem, prawdopodobnie gdyby nie lekarstwo moja psychika rozpadałaby się właśnie na tysiąc różnych kawałków. Ciekawe co powie psycholożka na moje testy osobowości.

Mam już tak wszystkiego dość a jednocześnie piszę to bez większych emocji, fluo jakoś jednak działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×