Skocz do zawartości
Nerwica.com

thbthb

Użytkownik
  • Postów

    177
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez thbthb

  1. Właśnie dostałem wellbutrin, zaczynam brać i zacząłem wczoraj czytać Wasze opinie m.in. takie jak ta powyżej. Nie ukrywam, że nieco się tym przeraziłem. No bo jak to tak? Lek działający na noradrenalinę i przede wszystkim na dopaminę powoduje jakieś zmiany w układzie serotoninergicznym??? Niemożliwe. Niemożliwe, chyba, że... Chyba, że doszło do jakiejś interakcji pomiędzy lekami...? Ano po prostu: https://www.drugbank.ca/drugs/DB00285 [wenlafaksyna) Jak widać inhibicja na poziomie 2B6 (tu też jest metabolizowany wellbutrin!!!) Oprócz tego macie równiez inhibicję na poziomie 2D6 (tak, na tym enzymie również jest metabolizowany Wellbutrin!!!) https://www.drugbank.ca/drugs/DB01156 (wellbutrin) Wniosek? Wenlafaksyna przestała działać, bo przestała być metabolizowana (mniejsze stężenie vs duże stężenie wellbutrinu) Wniosek drugi: zmienić SSRI na inny lek tego typu. Jeśli jest tu ktoś - lekarz, farmakolog - niech sprostuje jeśli się gdzieś mylę. P.S. Andre1 napisałeś o Tramalu: https://www.drugbank.ca/drugs/DB00193 TAK, jest interakcja - inhibicja - na poziomie 2D6 + substrat na 2B6. Zakładając podobne dawki (100-300mg) co wellbutrinu - jest duża szansa na to, że doszło do współdziałania wzajemnie na siebie tych leków. (O ile się nie mylę - przy małej dawce innego leku może być tak, że duża dawka inhibitora przejmie enzym i nie dojdzie do zmetabolizowania tego leku o mniejszej dawce) Podkreślam: ja się nie znam, ja się doumiałem sam. Jeśli jest na sali farmakolog lub lekarz przez duże L, który COŚ wie - niech sprostuje moje wypociny. Dodam jeszcze, że jestem I dzień po 150mg (1/2 XR) i chyba właśnie zaczyna dziaaałać... I na sam koniec: Ludzie. Pytajcie lekarzy, czy brane przez Was leki nie będą wzajemnie na siebie nachodziły. To jest ICH lekarzy obowiązek to sprawdzić. Bo jeśli tego nie zrobią - to z łatwością możecie dostać jw lęków, depresji itp. To nie może być tak, że pacjent ma być dla siebie samego lekarzem i grzebać się w książkach medycznych. -- 24 lut 2018, 15:45 -- https://www.drugbank.ca/drugs/DB00656 Substrat na 2D6 (Well działa inhibicyjnie na 2D6). IMHO jest prawie pewne, że Trittico zacznie mocniej Ci działać. (stężenie jego dawki będzie znacznie większe niż gdyby był metabolizowany sam a nie w połączeniu z Well)
  2. Od zawsze miałem jakies problemy ze społeczeństwem i tym co się działo najbliżej mnie. Po długim okresie nauczyłem się jakoś na to zwracać uwagę i nie do końca olewać, i wreszcie spisałem pewne objawy. Wiem, że prezentacja ich tutaj z prośbą o diagnozę wiele nie da bo to nie PZP, ale może ktoś podpowie co o tym sądzić, i co to właściwie jest? 1. Pamięć. Absolutnie nie jest absolutna. Czasami potrafię coś zapamiętać, ale w większości to taka krótkoterminowa kuleje i to okropnie. Jednego dnia pamiętam co mam zorbić, a drugiego dnia wpadam do pracy i... Kompletnie leżę i nie wiem co się stało i co robić miałem tego dnia. 2. Nadwrażliwość i delikatność do potęgi. Wystarczy jedno słowo nie tak i... o co im chodzi? Co ona miała na myśli? I do tego wkurzenie na daną osobę/grupę osób, czasami odrzucenie. 3. Agresja. Wystarczy byle coś, co mnie wyrwie z konktekstu mojego zamyślenia. I leci taki słowotok, że menel spod budki by się zawstydził swojego reperturaru. 4. Zamknięcie w sobie. Totalne. 5. Apatia. Właściwie to totalna APATIA. Nic mi się nie chce, kompletnie, ale to nic. 6. Okresy energetyczne i okresy apatyczne na przemian. Są chwile, kiedy gram, coś robię, mam energię, a czasami tak jak teraz siedzę i... nic. Totalnie NIC nie robię. A depresji jako takiej nie mam. (a wiem jak wygląda, doświadczyłem) 7. Podejrzliwość na maksa. Staram się jakoś z tym radzić i olewać, ale _zawsze_ ale to _zawsze_ bo jakimkolwiek kontakcie z innymi zastanawiam się jak to wyszło, co dana osoba sobie pomyślała o tym co zostało powiedziane, zrobione, i o mnie. 8. Ksobność, czyli sporo rzeczy odnosi się do mnie, a jeszcze więcej odnosiło się do mnie kiedyś. 9. Omamy i urojenia. To pierwsze się czasami pojawia i słyszę coś, czego nikt inny nie słyszy. Omamy dotykowe - coś po mnie łazi, węchowe, czuję jakiś zapach, którego oczywiście też nie ma. Nasilenie niewielkie - czasami się pojawia, ale w większości czasu tego nie ma. Są jednak też okresy czasu kiedy te objawy są bardziej nasilone. 10. Dziwne formułowanie zdań. Chcę powiedzieć coś, ale mówię nie do końca tak jak chcę, zmieniam końcówki wyrazów i np zamiast "uwaga, jest czerwone", wychodzi mi "czerwonka". Prawie to samo... Ale ile się napowtarzam aby mnie ludzie zrozumieli... 11. Kompletny brak przyjaciół i znajomych. No może 1 osoba. Rodzina? Też nie. Jestem sam jak paluszek tu na tym padole. 12. Wiele słów krytyki traktuję jak atak na siebie, co sprawie, że cięzko mi zagrzać dłuższy okres czasu z jakąś grupą ludzi. 13. Spotkałem już kilka osób, które mówiły mi, że jestem ekscentryczny i egocentryczny i w ogóle chyba dziwak. Co o tym sądzicie i co z tym zrobić? Pomóżcie pls... :[
  3. thbthb

    Jaki linux ?

    1. Google -> "jaki linux". 2. Jest strona jakilinuxorg 3. Są fora poświęcone Linuksowi. (jakie? USE google) A takie Forum jak to - w ogóle nie brałbym pod uwagę do pytania o takie kwestie. Po prostu tu raczej nie znajdziesz ludzi "z problemem" lub/i ewentualnie chcących się dzielić swoją wiedzą w takim temacie jak ten. P.S. Zamiast ubuntu - spróbuj Minta. Mniej babrania się z aptem i jakimiś sources aby cokolwiek zainstalował co jest inne niż jedyne błogosławione GPL.
  4. @Candy - może omówimy to w jakimś innym wątku? @L.E. - Peter nie wspominał o problemach zdrowia somatycznego, ani o przyjmowanych innych lekach.
  5. @Candy14 - póki co to nie znasz mnie i nie masz prawa wypowiadać się ani o mnie, ani o tym co u mnie zdiagnozowano. Nadto mowa w tym wątku jest o problemie Petera. @Peter - o podobnych problemach rozmawialiśmy wczoraj na pewnej grupie, i to jest właśnie prokrastynacja. Szanowna Candy może sobie zaprzeczać, poskakać i pokrzyczeć co najwyżej, ale póki nie znajdzie żadnego mądrzejsszego wyjaśnienia, to musi niestety pogodzić się z tym, co potrafią i wiedząlepiej od niej inni.
  6. Śmiej się śmiej. Baw się dobrze, ale nie pisałbym tego co wyżej, gdybym nie znał tego osobiście i nie miał zdiagnozowanego w odpowiednim czasie... Niestety w moim przypadku otoczenie nie dało mi żyć, niszczyło mnie jak tylko mogło z racji "lenistwa" vel "taki zdolny a leniwy!" i dopiero po latach wiem co mam i z czym muszę się mierzyć praktycznie na codzień. Ale mniejsza - @Peter - przejdź się do psychologa lub pedagoga.
  7. Jak dla mnie - prokrastynacja, brak pewności siebie, może i dystymia... Ale diagnozę to dostaniesz w gabinecie psychiatry lub i pedagoga szkolnego. Warto poczytać: http://pl.wikipedia.org/wiki/Prokrastynacja http://pl.wikipedia.org/wiki/Dystymia Leczenie przedstawi ci pewnie lekarz, ale pewnie to będzie coś w stylu SSRI i koniecznie psychoterapia. Ale może to też być coś innego.
  8. Ja na nic nie zamieniłem, tylko odstawiłem... za zgoda lekarza oczywiście. Ale ja padaczki nie mam i nie miałem, nie mam chada, ponoć zdiagnozowano u mnie BPD kiedyś (cóż za bzdura...), a lek... No troszkę pomagał na początku, ale potem to było jak lasowanie mózgu. Po prostu w moim, ścisle okreslonym przypadku, ten lek powodował, że miałem problemy z wykonywaniem swojej pracy, brakowało mi skojarzeń, wspomnień, szwankowała pamięć krótka, a dostęp do długiej to była męczarnia... jak dzisiaj próbuję sobie przypomnieć to, co robiłem rok temu biorąc to gówno to czasami mam wrażenie, że robił to albo kto inny, albo nie ja, bo niewiele z tego pamiętam... Po prostu pewne rzeczy, mimo, że robię je po raz nty - uczę się robić na nowo... [P.S. To tak jakbyście wiedzieli, że macie pamięć - jak bibliotekę - ale nie mogli do niej wejść] Gdybym miał polecać inny lek? Jakiś neuroleptyk w małej dawce? Sulpiryd? (miałem z nim do czynienia i moge polecić).
  9. A przepraszam, a tam ordynatorem nie był Britman? Czy coś się ostrrro znowu pozmieniało ostatnio? Poza tym ja jak byłem niedawno na kwalifikacjach to odniosłem wrażenie, że jest większy spokój i porządek, ale moze to złudzenie...
  10. @Lukrecja - a czy próbowałaś skonfrontować tą diagnozę z innymi lekarzami? Jedna diagnoza tragedii nie czyni, że tak to ujmę... ;] Pamiętaj też, że osoby będące w stanie psychozy raczej (z tego co ja wiem) nie maja wglądu w to co przeżywają, nie mają takiego wrażenia, że to co ich spotyka nie jest normalne. Spróbuj też zastanowić się, czy aby nie masz do czynienia nie tyle co ze schizofrenią, ale jakimś zaburzeniem schizotypowym.
  11. Ale dlaczego zrezygnowałaś? To co mówią w I szpitalu i diagnozują - często nie ma _jakiegokolwiek pokrycia_, jeśli przyjrzą się temu Specjaliście i Fachowcy z innego miejsca... Dopiero jak będziesz miała 2-3 opinie/diagnozy, w których doktorkowie piszą to samo - wtedy możesz być pewna diagnozy. Diagnozy określonego stanu psychicznego mającego miejsce "tu i teraz". W danym miejscu i czasie. Z tego co ja wiem - a na konsultacjach byłem - szanowne lekarzyki z Kobierzyna nie interesują się tym co napisali inni, raczej patrzą na pacjenta - moim zdaniem więc są raczej niezależni od opinii innych osób ze swojej branży.
  12. @nazwaużytkownika - ślicznego ZOKa masz... Miałem podobnego, chociaż na innej zasadzie: "jak nie zdążysz dojsć do punktu X, przed dojechaniem samochodu do innego punktu obok to.... [wpisz coś chcesz]". Udało mi się częściowo nad tym zapanować już w okresie życia dorosłego... Ale to bylo męczące... Największy sukces odniosłem, kiedy dostałem SSRI na deprechę po lekach... Pryz okajzi brania SSRI powalczyłem trochę z ZOKiem i w tej chwili nie jest on praktycznie wykrywalny. Polecam to samo, a zamiast psychiatryka - udanie się do Poradni Zdrowia Psychicznego i opowiedzenie o problemie lekarzowi. Rezultat leczniczy będzie taki sam - a nie będziesz musiał patrzeć na oddziale na ludzi naprawdę chorych, którzy naprawdę są chorzy... Także PZP - i do dzieła. [tak wiem, autoterapia pewnie nie pomoże przy takim nasileniu objawów, ale cóż... pozostaje zacząć od SSRI i kiedy leki zaczną działać - dobra terapia]
  13. Sytuacja jest taka jak w temacie. Dom, dwaj dorośli (ponoć) ludzie, ja starszy, brat młodszy. On ma potwierdzonego dyssocjala (robił na studiach jakieś testy) które mu to wykazały. ja z mieszanką, w tym z przeważającymi cechami jak sądzę z.o. unikającej. On - większy niestety ode mnie, silniejszy. Gdyby nie to - pewnie już dawno sytuacja by była rozwiązana a szczyl leżałby na jakimś OIOM, albo może miałby sztuczną szczękę i... liczyłby się trochę ze mną. Niestety się nie liczy, pozwala sobie na smrodzenie, jak nie tytoniem to marychą, piwkiem i w ogóle syfiarz, flejtuch... Dla niego najważniejsze jest to co on robi, a to, że przeszkadza innym - olewa. Nie wiem co mam robić. Kolejna dyskusja za mną - nie dotarło. lekceważy i olewa zdrowie innych osób (mam astmę), życie i w ogóle... Czasami mam ochotę mu coś zrobić... Takiego małego psikuska... Mam wystarczająco sporo chemii, aby mu zrobić koktajla, po którym pewnie wylądowałby naćpany gdzieś za kratkami... Ale co potem? Wróci do domu i na kim skupi swoją złość? Tego sie obawiam... Gdybym tu nie mieszkał, to może wiedząc, że posiada marychę - moze użyłbym odpowiedniego telefonu w odpowiednie miejsce... Co prawda to brzydko donosić i to na rodzinę... Ale skoro rodzina na mnie otwarcie sra, to dlaczego mam się z nią liczyć? Z rozmową nie dociera, na czyny mnie nie stać i nie mogę sobie na nie pozwolić... Co zrobić? Mam wielką ochotę sprawić, aby wylądował w jakichś Tworkach... To w sumie niedaleko... Jakby go zabrali na jakiś oddział (byle NIE kliniczny!) i przez kilka tygodni poddawali odwykowi od marychy za pomocą jakiegoś haloperidolu, to może gównobrat by się czegoś nauczył... Najlepiej byłoby się wyprowadzić - sprawa jest po troszku w toku, ale ja już w tej chwili mam tego bydlaka dosyć. On mi po prostu szkodzi na moje zdrowie i to zarówno somatyczne jak i psychiczne. Mam dosyć kłótni z tym bydlakiem, dosyć walczenia o to - co inni ludzie rozumieją nawet bez słowa. Może ktoś z Was miał podobne przypadki i wie jak sobie radzić z takimi bydlątkami nieprzystosowanymi do życia w społeczeństwie? P.S. Wiem wiem, ja także święty nie jestem, ale do jasnej... ja swoimi problemami NIGDY nie zaszkodziłem innej osobie. W zasadzie zawsze problemy u mnie odbijały się na acting in, a nie out! P.S. Myślę czasami o 207 KK i niebieskiej karcie.
  14. @Dexter - pyrrusowe zwycięstwo, co? Ale do tego trzeba odpowiedniego stanu emocji, głowy ogólnie rzecz biorąc. A im większa depresja/wahania nastroju tym gorzej z pozbawieniem się takich myśli i zwyczajów obsesyjnych. Mnie pomogły SSRI - podane na deprechę, a pomogły w zwalczeniu nie tylko jej, ale i właśnie ZOK/OCD.
  15. Cóż za ironia! Cóż za szydera! Brawo! Szkoda, że nie wiesz, że napisałeś prawdę. Jak to się mówi? Jak to mówią spycholki? "Jest pan bez refleksji" - właśnie tak jak ty. Nie dopuszczasz do siebie informacji, że nie zawsze trafia się na osoby z którymi da się współpracować i nawet ci najlepsiejsi lekarzyki czy spychoterapeuci mogą się mylić... @Dexter5 - zgadza się. Miałem ten sam problem. Wyjście ze szpitala, potem gówniane prochy mające mi pomóc (bo co innego może zalecić lekaszyk?), a które pomóc nie mogły bo facetka najzwyczajniej w świecie nie rozpoznała właściwego problemu... Potem drugi lekasz i ten sam problem: brak rozpoznania problemu, postawienie złej diagnozy. I najlepszym działaniem jakie mogłem zrobić było odstawienie leków. Doszedłem do siebie, zacząłem żyć jak kiedyś... Normalnie. To byl jeden z najlepszych wyborów jakich kiedykolwiek dokonałem.
  16. /nie wiem czy to dobre miejsce, ale skoro jest tu mowa o wspaniałym Oddziale 7F to warto też wspomnieć o jego Pracownikach/ Zdaje się, że będzie problem: http://wyborcza.pl/1,75248,12270738,Kobiety_jak_kotlety.html?as=2 Jak rozumiem - osobowość symbiotyczna = zależna? Ale czy aby na pewno człowiek z taką osobowością rzucałby się na pacjentów z młotkiem do mięsa? Coś mi to śmierdzi niedodiagnozowaną psychozą...
  17. @promyk2233 - to znaczy jakie wyrażanie opinii i komentarze? Bez emocji czy jak? Możesz to opisać? I opisz swoje objawy jak możesz... Poza tym dobrym pytaniem byłoby też, czy robiłaś testy - AQ i Aspie-quiz? I jak się oceniasz względem kryteriów diagnostycznych ICD-10 i Gillbergów? @zielona miętowa - dokładnie. Wiem co mam, wiem czego unikać i wiem jak sobie radzić w życiu, jak postępować z innymi, z własnymi emocjami, jak sobie pomóc w poważnych problemach. Jak rozmawiać z ludźmi. Bez dobrej diagnozy to będzie szalenie trudne.
  18. Czuję się wezwany do tablicy... Otóz kilka dni temu udało mi się spotkać ze swoją lekarką i psycholozką. Obie mnie badały nie raz i nie pięć, z obiema miałem po kilkanaście spotkań. Sądzę, że gdybym przejawiał jakiekolwiek cechy autystyczne - na pewno by mi o tym powiedziały, zwłaszcza psycholozka, która widywała mnie przez ponad rok czasu średnio 3-4 razy w miesiącu, prawda? A może "typowy" psycholog i "typowa" psychiatra nie są w stanie zauważyć objawów ZA?
  19. @EugenN - a bierzesz jakieś leki psychotropowe w ogóle? SSRI? Neuroleptyki? Coś ostatnio odstawiałes, albo zacząłeś brać?
  20. @kalipso55 - dokładnie. Jak siedziałem ze spychoterapeutka, jak mi rzuciła interpretację to... Gdybym nie był na psychotropach to bym pewnie rozdziawił gębę po czym spytał, czy ona była juz u audiologa czy dopiero się wybiera, a może ma problemy z rozumieniem tego cos ię do niej mówi. Ja jednak po prostu zorbiłem "erase" + "olanie" no i... m.in. dlatego mnie nie przyjęli. Bo powinienem zapamiętać każdą największą nawet durnotę ze strony owych konsultujących. Ale po co? Poza tym z tego co wiem, to przynajmniej wg niejakiego Kernberga, interpretuje się dopiero po jakimś czasie, a nie tak od razu, natentychmiast, pacjenta, którego nawet się dobrze nie poznało, który siedziw gabinecie dopiero 10-20 minutę... Przecież po takim czasie nikt nie jest w staie zajrzeć faktycznie w sytuację pacjenta i dopasować do niej jakieś konkretne rozwiązanie sytuacji.
  21. "Myślę więc jestem" - czyli myślę ciągle o tym podejrzeniu diagnozy i natrafiłem na artykuł o autystach na portalu ABCZdrowie. Pozwolę sobie zacytować i odnieść się jeszcze raz do tego co tam przedstawiono, bo ciągle szukam odpowiedzi, tym razem z szerszym podaniem szczegółów... Za: http://portal.abczdrowie.pl/autyzm-u-doroslych Po kolei zatem: 1. Problemy z budowaniem więzi - no tak jak już pisałem, nie miałem najmniejszego problemu z odnalezieniem się w nowym miejscu, jakim był dla mnie szpital somatyczny. Nie było problemu z nawiązaniem kontaktów z pielęgniarkami, proszeniem o coś, dopytywaniem się o różne sprawy czy w końcu dopraszaniem się o podanie pewnych leków. Znalazł się także czas na pożartowanie z tego co było na początku przed przyjęciem. No i miałem doskonałą więź z przynajmniej dwoma nieco inteligentniejszymi starszymi pacjentami - było o czym porozmawiać i dowiedzieć się czegoś nowego. (obustronnie) 2. Trudności z ekspresją emocji... Jakoś nie miałem problemu aby dostać się do gabinetu na ostrym dyżurze bez przechodzenia przez rejestrację i walkę z biurwami w okienku czy rozwaleniem ochrony obiektu A kilka minut potem żartowaliśmy sobie z obsługą w owym gabinecie, jak już BÓL przechodził... 3. Niezdolność do odczytywania komunikatów niewerbalnych. Jw. Doskonale radzę sobie z odczytywaniem takich emocji zarówno w rodzinie jak i w pracy. Odczytuję zarówno po zachowaniu ciała, jak i nawet spojrzeniu, po ruchach oczu. 4. Kłopoty z komunikacją - jw. Nie mam takowych. 5. Unikanie kontaktu wzrokowego - celowo, jak nie chcę, aby dana osoba czegoś ode mnie chciała, albo ja sam nie chcę, albo nie zależy mi... Po prostu celowe. Ale bardzo często jak mi zależy na dobrym kontakcie - patrzę takiej osobie w oczy. 6. Preferowanie niezmienności otoczenia... Interesujące, bo sam dbam o zmienność pewnych rzeczyna biurku, w pokoju, w swoim biurze, o pewen zmiany ustawienia przedmiotów, lepsze ich usytuowanie względem zadań i ich wykonywania. 7. Zaburzenia percepcji i dobierania dźwięków i obrazów, dotyku: mam podzieloną uwagę i z łatwością podczas pisania tego psotu wykrywam dźwięki wydawane przez dziecko 2 domy jednorodzinne dalej, umiem określić emocje jakie ono ma w danej chwili (nie cierpię płaczu dziecka), w tej chwili słyszę podniecony głos, zadowolenie z zabawy na przykład. Jeśli chodzi o fakturę materiału - zdarza mi się pocierać palcami o jakiś kabel pogumowany - raz na miesiąc(?). Jadąc na rowerze czasami bawię się kabelkiem od telefonu kiedy się nad czymś mocno zastanawiam. No i mam tik nerwowy - bawię się kartkami papieru, kiedy odczuwam pewne napięcie siedząc przed komputerem - jednak wówczas zdarza mi się też zrywanie strupów i skubanie paznokci czy drapanie. A więc chyba jest to nerwicowe? Jeśli chodzi o dźwięki - o, właśnie leci samolot. Dziecko woła tatę, szum komputera - nic mi z tych dźwięków nie przeszkadza. Dotyk? Zawsze byłem "przylepą" i zawsze chętnie przyklejałem się do rodziców w dzieciństwie. Moja przyjaciółka sprzed lat także nie mogła narzekać na brak czułości z mojej strony. 8. Wypowiadanie się osób w gronie - zdarzyło mi się, że osoba z ZA zaczynała coś mówić, a osoby do której to robiła, były zajęte sobą i... to ja podjeżdżałem do tej osoby i słuchałem co ona mówi, aby nie wychodziła na "dziwne zjawisko". Tak samo jak ja zaczynam mówić i widzę, że nie jestem słuchany - olewam i "czekam na swoją kolej". 9. W dzieciństwie wystąpił u mnie opóźniony rozwój umowy, jednak pojedyńcze słowa występowały w okolicach roku życia. 9.b. Intonacja głosu - z tego co mi powiedziała lektorka pewnego języka - bardzo dobrze modulowana, wiadomo kiedy pytam, kiedy coś stwierdzam. 10. Stosowanie żartów i ich wykrywanie - biorąc pod uwagę, że w okresie dojrzewania kupowałem tomiki żartów po 300-500 sztuk....... Nie mam z tym problemu, często sam podkoloryzowuję wypowiedzi, aby były śmieszniejsze i z łatwością "wykrywam" żarty innych. 11. W dzieciństwie nie miałem problemu z zaimkami. Za to miałem problemy jakieś małe problemy ze znajomością gramatyki jako takiej, chociaż zdania formulowałem poprawnie. Ortografia praktycznie zawsze "perfect". 12. Obsesyjne zainteresowania: lotnictwo, kiedyś wyuczone przez Ojca modelarstwo (zaginęło w akcji), statki, okręty, IT, programowanie, filmy (jakieś seriale), fotografia, żeglarstwo, rowery, muzyka, gry komputerowe. Czy są one obsesyjne, skoro przejście z tematów czysto programowych do podczytywania o aspergerze zajmuje mi tyle czasu ile ustawienie nowego okna przeglądarki (sekunda)? Czy są one obsesyjne, skoro na spotkaniu towarzyskim z łatwością przechodzę pomiędzy rozmowa o żeglowaniu w sierpniu, a tematem nowego roweru i jego osprzętu, a za moment rozmawiamy o nowym miejscu pracy koleżanki? O dzieciństwie i okresie dojrzewania pisał nie będę, bo obecne podejrzenie jakie na mnie rzucono opiera się tylko na obecnych objawach, a nie tym co było kiedyś. Jednakże po przetrawieniu wielu informacji to: - nie miałem problemu z nawiązywaniem znajomości z innymi dziećmi - nie było problemów z zabawą w chowanego, grą w piłkę razem - wspólnym uprawianiem różnych zabaw, układaniem klocków etc - miałem znajomości i dobrych kolegów czy to w szkole podstawowej, czy w przedszkolu czy w szkole średniej - o ile pamiętam nie miałem problemu z rozpoznawaniem emocji u innych czy to była mama, czy tata czy babcia czy wujek. W zasadzie moje problemy z innymi polegają na pewnej dozie nieśmiałosci i obawy, leku przed zawstydzeniem z jakiegoś określonego powodu - mniej lub bardziej realnego. (niska samoocena). Czy widać tutaj w ogóle jakiekolwiek objawy Aspiego?
  22. A co w takim razie jest bardzo charakterystyczne dla osób z ZA? Co takiego się pojawia powiedzmy w >90% przypadów? Może kilka takich charakterystycznych rzeczy? Co do tego co wymieniałaś: - znakomicie radzę soie z ironię i żartami sytuacyjnymi, często sam je stosuję, a czasami wystarczy mi sam kontakt wzrokowy z kimś trzecim, aby wyrazić swoją opinię bez używania słów - samą wymianą spojrzeń czy mimiką twarzy można osiągnąć to samo - czasami podchodzę adaniowo i biorę na logikę co i jak mam zrobić w jakiej kolejności aby coś działało, ale to tak niestety jest w IT i w mechanice, że czasami tak trzeba - oceny - niekoniecznie. W szkole podstawowej miałem kiepską geograficzkę i miałem kiepskie oceny z geografii... W szkole średniej aś z informatyki uczył mnie debil co sam niewiele umiał i też oceny miałem bardzo słabe... Chociaż talent już wtedy przejawiałem - specyficzne zainteresowania - wydaje mi się, że takowych nie mam. Czasami zdarza mi się przeczytać coś o X, czasami będzie to A a czasami jak trafię na ostry dyżur to będę mocno się interesował tym co mi robią i co mi zrobią i z czym muszę się zmierzyć... Czasami zdarzy się też, że takim zainteresowaniem będę zzzainteresowany w wolniejszzych chwilacch kilka dni czy tygodni, ale czy to jest już specyficzne zainteresowanie czy tylko umiejętność zajmowania się nie tylko swoimi - technicznymi - zianteresowaniami, ale i innymi, bardziej humanistycznymi? To chyba wychodzi raczej na plus, a nie minus? - kontakt wzrokowy - jeśli chcę i muszę to patrzę i zazwyczaj go utrzymuję. Chyba, że robię kilka rzeczy na raz, albo usiłuję rozmowcę czymś zbyć czy też okazać brak szacunku (a czemu nie, czasami warto tak pomanipulować) - kontakt zludźmi - łapię momentalnie, praktycznie w każdej sytuacji. Nawet w sytyacji szykowania do zabiegu operacyjnego, leżąc na stole jestem w stanie puszczać żarty z anestezjologiem i pielęgniarką. Na koniec - widziałem osobę z ZA w akcji i wiem, że brakuje im wyczucia, co kiedy i jak mają powiedzieć, jak się przywitać, jak pożegnać. Ja takich problemów nie mam i nie miałem nigdy w dzieciństwie... Tak sao wyczuwałem w dzieciństwie te emocje innych i potrafiłem się do nich dostosować. U mnie moim zdaniem problemy z kontaktami z innymi pojawiły się w okresie dojrzewania - prawdopodobnie z powodu nadopiekuńczości rodziców i rozwijającego się zaburzenia jakiegoś nerwicowego i pewnie osobowości. Więc czego jeszcze mogę w sobie szukać?
  23. Zmieniło mi się chyba - w sensie pogląd na to czy mam ZA czy nie. Dziwna sprawa, ale musiałem wczoraj w ciągu dnia zmienić nagle miejsce pobytu ze stałego domowo-pracowego na szpital (somatyka) i tak: - zero problemów w nawiązaniu kontaktu z ratownikiem czy pielęgniarką czy lekarzem - zero problemu z utrzymaniem tego kontaktu - MNÓSTWO EMOCJI - zero problemu z wyczuwaniem ich i stosowaniem wobec ludzi w fartuchach -- także tych zielonych - kontakt wzrokowy - kiedy tylko trzeba i kiedy ja chcę i kiedy czuję, że jest potrzebny - sarkazm, ironia, ŻART - nawet przy BÓLU - kiedy tylko ja zechcę i.... rozśmieszałem towarzystwo w zabiegowym (sic!!!) - w obliczu otrzymania informacji od lekarza nt tego co mi jest - mały problem z niewielkim brakiem emocji, ale już wcześniej wiedziałem jaka będzie diagnoza - i jeszcze sobie żartowałem, że mi coś tam wytną... Egocentryzm - był. Jak mnie BOLI i ledwo co stoję to mam gdzieś innych. Ale teraz w sali szpitalnej mam kupę empatii i emocji wobec sąsiadów z innych łóżek i tego o czym rozmawiamy. Tak samo rozpoznaję potrzeby innych osób w pracy czy znajomych i im pomagam jak tylko mogę. Wycofanie u mnie następuje nie zawsze, ale wtedy kiedy czuję się zagroożony i spotkałem się w danym otoczeniu czy w sytuacji z daną osobą z zawstydzeniem swojej osoby. Kiedy ktoś mnie zaatakował, lub poczułem się źle z daną osobą. O tym mój doktor nie wiedział - bo mu nie powiedzialem. Nie dotarł do tego co jest przyczyną moich problemów. Intonacja głosu - raczej mam zdecydowanie emocjonalny stosunek do tego co mówię i do kogo. Radość i smutek - w zasadzie wszystkim komu chciałem opowiedziałem już dzisiaj o swoim problemie szpitalnym, więc chyba aż tak wycofany nie jestem? I z tego co widzę to nie jestem uznany za dziwnego w swoim nowym otoczeniu - wręcz przeciwnie :) Tak samo nie miałem najmniejszych problemów z nawiązaniem przypadkowego kontaktu z innymi chorymi po drodze, z ich rodzinami i nawet mogę się pochwalić, że już doszło do wymiany telefonów między nami. Myślę jeszcze o swoim trybie myślenia - ale tego trybu nauczyłem się bardziej w czasie dojrzewania, czy jeszcze później nawet. Moje dzieciństwo było absolutnie normalniejsze niż ZA. Owszem, kocham np czytać, ale tą umiejętność posiadałem w wieku 8-9 lat i wtedy tą czynność pokochałem. I w zasadzie nie przypominam sobie, abym miał jakieś specjalne uzdolnienia przez te wszystkie lata - nawet do dnia dzisiejszego. I nie uważam się za super geniusza IT, sądzę, że jestem przeciętniakiem.
  24. Zmieniło mi się chyba - w sensie pogląd na to czy mam ZA czy nie. Dziwna sprawa, ale musiałem wczoraj w ciągu dnia zmienić nagle miejsce pobytu ze stałego domowo-pracowego na szpital (somatyka) i tak: - zero problemów w nawiązaniu kontaktu z ratownikiem czy pielęgniarką czy lekarzem - zero problemu z utrzymaniem tego kontaktu - MNÓSTWO EMOCJI - zero problemu z wyczuwaniem ich i stosowaniem wobec ludzi w fartuchach -- także tych zielonych - kontakt wzrokowy - kiedy tylko trzeba i kiedy ja chcę i kiedy czuję, że jest potrzebny - sarkazm, ironia, ŻART - nawet przy BÓLU - kiedy tylko ja zechcę i.... rozśmieszałem towarzystwo w zabiegowym (sic!!!) - w obliczu otrzymania informacji od lekarza nt tego co mi jest - mały problem z niewielkim brakiem emocji, ale już wcześniej wiedziałem jaka będzie diagnoza - i jeszcze sobie żartowałem, że mi coś tam wytną... Egocentryzm - był. Jak mnie BOLI i ledwo co stoję to mam gdzieś innych. Ale teraz w sali szpitalnej mam kupę empatii i emocji wobec sąsiadów z innych łóżek i tego o czym rozmawiamy. Tak samo rozpoznaję potrzeby innych osób w pracy czy znajomych i im pomagam jak tylko mogę. Wycofanie u mnie następuje nie zawsze, ale wtedy kiedy czuję się zagroożony i spotkałem się w danym otoczeniu czy w sytuacji z daną osobą z zawstydzeniem swojej osoby. Kiedy ktoś mnie zaatakował, lub poczułem się źle z daną osobą. O tym mój doktor nie wiedział - bo mu nie powiedzialem. Nie dotarł do tego co jest przyczyną moich problemów. Intonacja głosu - raczej mam zdecydowanie emocjonalny stosunek do tego co mówię i do kogo. Radość i smutek - w zasadzie wszystkim komu chciałem opowiedziałem już dzisiaj o swoim problemie szpitalnym, więc chyba aż tak wycofany nie jestem? I z tego co widzę to nie jestem uznany za dziwnego w swoim nowym otoczeniu - wręcz przeciwnie :) Tak samo nie miałem najmniejszych problemów z nawiązaniem przypadkowego kontaktu z innymi chorymi po drodze, z ich rodzinami i nawet mogę się pochwalić, że już doszło do wymiany telefonów między nami. Myślę jeszcze o swoim trybie myślenia - ale tego trybu nauczyłem się bardziej w czasie dojrzewania, czy jeszcze później nawet. Moje dzieciństwo było absolutnie normalniejsze niż ZA. Owszem, kocham np czytać, ale tą umiejętność posiadałem w wieku 8-9 lat i wtedy tą czynność pokochałem. I w zasadzie nie przypominam sobie, abym miał jakieś specjalne uzdolnienia przez te wszystkie lata - nawet do dnia dzisiejszego. I nie uważam się za super geniusza IT, sądzę, że jestem przeciętniakiem.
  25. A więc byłem u doktora, ten odesłał mnie do innego i tak oto dowiedziałem się jakie mam objawy. 1. Zafiksowanie na 1 dziedzinie wiedzy. Bzdura, bo tych zainteresowań mam baaaardzo duzo, ale w tym 1 miejscu gdzie się leczę wspominam tylko o tym. To tak jak idę do filatelisty to nie opowiadam mu o samolotach, prawda? 2. Myślenie kategoriami o pewnych przedmiotach... Nie wiem o co tu chodzi, ale to też z palca wyssane. Mam swoje myśli i mam swój styl - analityczny - myślenia i z niego korzystam. I tyle. 3. Niezdolność do rezonansu emocjonalnego. Intelektualizowanie. Korzystam z intelektualizowania, to fakt. Ale do rezonansu jestem zdolny, biorąc pod uwagę, że jak dostałem podejrzenie ZA to miałem mysli depresyjne, momentami skrajnie-depresyjne. I okazuję emocje co widać chociażby w sklepie z nieznajomą "laską" )))))) 4. Bardzo konkretne, sztywne myślenie. Ale to... jaki to objaw? Jestem ITowcem i chyba mam prawo mysleć czasami dosyć 0-1? Czasami jestem konkretny, ale czy to źle? Docisnąłem gościa, aby opowiedział mi to patrząc na ICD-10 albo kryteria Gillbergów i: 1. Zaburzenia interakcji społecznej. Taaaaaaa.... Ciekawe co na to sprzedawczyni w sklepie i "lalka" z którą rozmawiałem kilkanaście minut temu... :>>>>>>>>>> Po opowiedzeniu pewnej historii temu doktorkowi, jaka miała miesiąc temu, nagle zrezygnował z tego punktu objawów (wycofanie społeczne z pewnej grupy osób, wśród których jedna z nich zagroziła mi ujawnieniem publicznym pewnej mojej przypadłości) 2. Obsesyjne zainteresowanie XYZ, któremu w tym miesiącu poświęciłem.... Chwila, policzę... 1... 2... 10 minut. W zeszłym miesiącu zaś może 3 minuty + spotkanie 2.5h osób, które mają takie same problemy jak ja. Czy to już jest obsesja? A co Wy o tym sądzicie? Czy to już powody aby iść do szpitala?
×