
thbthb
Użytkownik-
Postów
177 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez thbthb
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
@zielona miętowa, zdziwisz się. Ale kiedy nie miałem za grosik wiedzy 3 latka temu, postawiłem sobie 3 diagnozy oparte o objawy jakie rzucały mi się w oczy wtedy... I nie myliłem się. 2 z tych diagnoz mam do dzisiaj. (potwierdzone) O "pustce" - sam o to pytałem z tydzień temu i dopiero wtedy doszłod o mnie, że coś takiego faktycznie może u mnie występować. Odrzucenie z kolei - coś, kiedy sami odrzucamy jakiś światopogląd, opinię innych czy czasami ludzi. I zdarza nam się, że to co nam ktos powie ("do słuchu") traktujemy jako odrzucenie i zaczynamy z tym zupełnie niepotrzebnie walczyć. Tak ja bym to rozumiał. "Silna tożsamość" - jassssne... Yhy. Zwłaszcza u BPD... @marija2010 - miałem robiony test MMPI, ale takie głupoty tam powychodziły... Generalnie jako tako normalnie działająca osoba, ale bez opinii o świecie, która umie się powstrzymywać od różnego rodzaju działań, nie jest zsocjalizowana - może wyjść w tym teście jak nienormalna. A jeślitrafi się osoba mocno trzymająca się zasad i potwierdzi pewne pytania ze skali F/K to w ogóle... Abnormal. Robiłem ten test w ostantim czasie kilkakrotnie, bardzo łątwo jest go przełamać - wystarczy wyobrazić sobie osobę i to jak ona się zachowuje, jak działa w świecie i opisać jej zachowaniami i dawanymi objawami - odpowiedzi na pytania z kwestionariusza. Także jak dla mnie tego typu testy są kompletnie niemiarodajne - miarodajną jest za to na pewno rozmowa z drugim człowiekiem. @Monika - wybacz, ale ja wiem... Dla ciebie liczy się tylko twoja 3-letnia już terapia w nurcie psychodynamicznym i w ogóle nic poza nią nie widzisz. Cieszymy się, że ona ci pomaga. Ale czy to jest powód, aby zachęcać do wydawania kasy na spychoanalityków? Tak, autodiagnoza jest też dobra, bo dzięki niej możemy sami nieco lepiej kontrolować to co robimy i to co się dzieje dookoła nas - z nami związanymi. I tu nie chodzi o etykietowanie - ale też poszukanie pewnych rozwiązań, które doraźnie mogą nam pomóc w działaniu w społeczeństwie i radzeniu sobie z własnymi problemami. Dziwi mnie to, że ty po terapii w takim nurcie - który efekty daje najwcześniej po kilku latach właśnie - o takich rzeczach nie wiesz. Czy jesteś wyajdaczem terapii? Nie sądzę. Znasz jedną osobe, która ci coś pomogła, ale czy aby na pewno ci pomogła? A może ten obraz siebie jaki masz aktualnie, jest obrazem zafałszowanym, spowodowanym tym, że terapia po takim okresie czasu juz nie jest terapią psychodynamiczną, ale..... wspierającą? Mam pewne porównanie - patrząc po twoich postach, kiedy zaczynałaś terapię i jak dla mnie stałaś się po prostu bardzo pewna siebie, może nawet trochę zarozumiała, ale czy na epwno masz w sobie mniej zaburzenia? Czy na pewno ta terapia ci pomogła? Czy przełamałaś zaburzenia, czy zasłoniłaś je tylko jakimś parawanem? ("w końcu wydałam kasę, więc na pewno było warto"). Stawiana diagnoza dotyczy tego co się dzieje w danym momencie. Tego co widzą lekarze, psycholodzy w danej, jednek okreslonej chwili - jest to pewien wycinek. Natomiast czy my się z tym utożsamiamy, czy też widzimy podobny problem, czy wydaje nam się coś innego... @Lukrecja - mnie na wypisie z oddziału postawiono diagnozę na podstawie objawów dawanych przez farmakologię i sprwy z nią związane. Kilka miesięcy później, dostałem informację zwrotną od psycholożki, że to raczej nie jest aż tak nasilone (haha, farmakologia się kłania, lekarzyki z oddzialu tego nie dostrzegli), a obecnie ja sam widzę, że ten problem zaczął w pewnym sensie ewaluować i też diagnozę można by mi postwić jeszcze jedną, jeszcze bardziej zróznicowaną od tych, jakie miałem wcześniej. I wracając do tematu - gdyby od razu lekarzyki zdiagnozowały problem jako problem stricte prawdopodobnie farmakologiczny, to by nie próbowali mnie diagnozować nawet, tylko podali jakies leki, a jako Fkę by wpisano "Zaburzenia inne", i to tylko po to, aby móc dysponować jakimiś lekami fundowanymi przez NFZ. Dopiero po odpowiedniej terapii powinno się pojawić jakieś prawdziwe "F". P.S. @Monika - ale tak robią na oddziałach, że wystawiają diagnozę po godzinnym wywiadzie, a potem OLEWAJĄ pacjenta. Dlatego moim skromnym zdaniem, o ile nie ma kilku rozmów, kilku testów psychologicznych, to nie ma mowy o postawieniu diagnozy - jest natomiast pójście na łatwiznę - i wrzucenie do jednego worka. Wiadomo jakiego.
-
Też żałuję, że zaczałem brać antydepresanty... Bo potem to już furtka się szeroko otworzyła, pojawiły się i inne leki "pomocnicze" no i... wiadomo. A co gorsza, leki były zbędne. Wystarczyłoby, aby pewna pani doktór kazała odstawić inne leki, lub zredukowała ich dawki. Po to u niej byłem... Niestety, szanowna pani doktór wolała zająć się sprawami formalnymi, a nie jakimiś pierdułkami i pomocą w depresji pacjentowi
-
@zielona miętowa Czasami ten pacjent wie na tyle dużo (i zarazem mało) abyw iedzieć co mogą konkretnego oznaczać pewne objawy. ja wiedziałem, doczytałem i... dostałem lek na coś, czego nie miałem, a czego objawy przeszkadzały mi w życiu. Podanie tego leku mi nie zaszkodziło - BARDZO natomiast POMOGŁO. Gorzej bylo z odstawieniem. Autodiagnozowanie nie jest złe, o ile wie się (naprawdę się wie) czego szukać i umie się obserwować samego siebie w różnych sytuacjach życiowych. @jungula - czy diagnoza jest ulgą? W pewnym sensie tak. Zawsze łatwiej jest walczyć z czymś, o czym się wie już coś więcej niż tylko to, ze dzieje się coś złego.
-
@zielona miętowa - pamiętaj, że wszystko zależy od tego co aktualnie zgłaszasz lekarzowi. jak mu zaczniesz opowiadać o natręctwach to zdiagnozuje nerwicę. jak mu wspomniesz o lękach i koszmarach - będzie to nerwica lękowa. jak mu opowiesz o omamach słuchowych - psychoza... Itede. Wszystko jest zależne od nas samych i to my powinnismy wiedzieć i tak odpowiednio porozdzielać czas dany nam na prezentację siebie i swojego problemu, aby lekarz był w stanie zdiagnozować to co nam jest.
-
@Tahela, gorzej, że lekarzyki nie sprawdzą jak mogą dokładnie zadziałać ich leki... Oni przecież ich nie biorą... Bo i po co mieliby je brać? Nie wiedzą też jak działają inne leki podawane na choroby somatyczne na działanie mózgu. owszem, o zawrotach głowy czy nudnościach, wymiotach czy bólach - każdy lekarzyk wie. Ale o oddziaływaniu na... neuroprzekaźniki? Pośrednio lub bezpośrednio? Mapowanie mózgu? Nie. Wystarczy MYŚLENIE. Gdzieś czytałem czy słyszałem o tym jak przeciętny lekarz ma kiepski kontakt z pacjentem, bo większość czasu analizuje problem i zastanawia się nad przepisaniem leków etc. Gówno prawda. Dopasowuje problem z jakim się zgłąsza pacjent, z jego objawami do posiadanych algorytmów działania. NIC poza tym. Wystarczy, aby się cokolwiek nie zgadzało... I niestety. Intuicja, doświadczenie, wiedza lekarzyka wtedy pada - bo przeciętny lekarzyk NIE UMIE kojarzyć. Nie umie spojrzeć na wyniki badań krwi i zastanowić się - skąd podwyższone normy tu a obniżone tam... A jak jeszcze zmierzyłby pacjentowi ciśnienie, przypatrzył się jego sposobowi reagowania na to co sam mówi... W moim przypadku.... Wystarczyłoby, aby na oddziale dano mi coś ciekawego do poczytania. Kilka minut obserwacji tego jak czytam i czy umiem się skoncentrować na tym ciekawym artykule czy nie. I dostaliby kolejny ciekawy objaw, po którym powinni dojść po sznurku do kłebka. Niestety, szanowni klinicyści nie bawili się w dalsze ewaluowanie psychiatryczne. Postawili diagnozę (gównianą) - i koniec. Następny!
-
Idź do innego lekarza, do innego psychologa, sprawdź się jeszcze raz. Dobrze Ci radzę. Swego czasu też wylądowałem na oddziale, klinicznym zreszta i...... zespól dał dupy. Nie ciała, nie pomylili sie, tylko DALI DUPY jesli chodzi o diagnoze. Oparli się bowiem na objawach dawanych nie tyle przeze mnie samego, ale leki jakie brałem i jakie mi... odstawili na oddziale. Właśnie jak potem wyszło, to odstawienie było najgorszym elementem diagnozy. Gdyby jednak nie odstawili? Pewnie zdiagnozowaliby jakieś F25 albo F20 a nie Bordera... Dlatego jeśli masz (macie) jakiekolwiek wątpliwości - udawajcie się do innych lekarzy i psychologów.
-
@_someone_ - tak i tak. Wystarczy mieć poświadczenie w legitymacji ubezpieczeniowej lub jakieś zaświadczenie z urzędu pracy o zarejestrowaniu się. Przy czym uwaga! Maksymalny okres zwolnienia lekarskiego wynosi zdaje się tylko 3 miesiące. Potem o ubezpieczenie trzeba ubiegać się w jakimś MOPSie.
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
thbthb odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
A ja to w sumie nie wiem co mi jest... Może ktoś mi podpowie? W końcu kiedyś zdiagnozowano mi BPD... Ale teraz to już sam nie wiem czy to mam, czy może coś innego. Co widzę, co czuje? - lęki, zwłaszcza po jakichś dziwnych sytuacjach z innymi, coś się ze mną dzieje... ostatnio zawroty głowy, ale już o dziwo przeszły... Ciekawe co będzie potem? - natręctwa - dotykanie róznych rzeczy - "pustka" - czymkolwiek by to nie było, jednak mnie dotyczy, bo są okresy, takie ciężkie dni, kiedy siedzę i nic nie robię, nic mi się nie chce... - problemy emocjonalne z ludźmi, częste branie zbyt poważne tego co robią i tego co mówią wobec mnie... Co doprowadza mnie w cięższych dniach "pustkowych" do stanów subdepresyjnych i depresyjnych - osamotnienie - tak w zasadzie to nie mam do kogo ryja otworzyć. Nie mam nikogo, jestem sam, skazany na siebie... I nie umiem tego zmienić, albo... nie chce mi się? - brak poczucia bezpieczeństwa - jak wyżej - nie czuję się bezpieczny wśród ludzi z którymi przebywam... - chociaż mam możliwość nawiązywania nowych kontaktów - nie robię tego... - czesto wycofuję się z tych kontaktów, które juz nawiązałem, jeśli widzę jakieś dziwne przejawy niechęci - mam możliwość chwalenia się tym co mam - ale nie korzystam z tego i ukrywam to przed innymi, aby nie musieć tłumaczyć się z tego jak to zorbiłem, zdobyłem, gdzie to kupiłem i co to w ogóle jest... Tak jakbym unikał wszelkich rozmów z przypadkowymi ludźmi... - nie powiem, że łatwo, ale jeśli widzę, że grono osób mi nie odpowiada, zaczynają się jakieś głupie i drune dyskusje, ostrzejsza wymiana zdań - odrzucam to towarzystwo, odchodzę... Ale zdarza mi się to też wobec pojedyńczych osób, które nie zrobiły zbyt wiele, one po prostu miały inne zdanie, nieprawdziwe wobec tego co ja wiem o tym co kiedyś zrobiłem... - czasami wystarczy, ze ""odrzuci"" mnie ktoś na kim mi zależy, a ten ktoś nawet o tym nie wie i już kilka dni rozwalonych... Nerwy, złość... Niechęć do tej osoby... Co ciekawe, z łatwością nawiązuję kontakt z ludźmi jeśli MUSZĘ lub CHCĘ. jestem w stanie bez najmniejszego skrepowania rozmawiac o swoich problemach z obcymi osobami "związanymi z psychiatrią"... Wtedy wychodzi pewnie ze mnie ktoś bardzo pewny siebie, ktoś kto wie czego chce, bardzo powazny, bardzo silny psychicznie... Ale czy to nie jest tylko gra pozorów? Aktor na scenie teatralnej, którego wszyscy znają jako głownego bohatera w filmie X, ale nikt nie wie kim jest naprawdę? tak się czasami czuję... I za cholerę nie umiem przedstawić co się ze mną dzieje - nawet osobom związanym z leczeniem zaburzeń, co wyszło mi ostatnio... W takich chwilach jak te, kiedy czuję, ze zostałem sam, mam ochotę wziąć coś ostrego i coś zrobić... Ale co? Po co? I co mi to da? Pobyt na jakimś oddziale zamkniętym? Z debilami bez fartuszków, którzy kiwają smutno głowami i przepisują leki, a nie są w stanie skojarzyć ze sobą kilku leków? -
A jak to wpływa na Wasze zainteresowania? Na pracę? Szkołę? Układy rodzinne? Jak radzicie sobie z tym "pustostanem"?
-
Kilkakrotnie mnie się już pytano, czy odczuwam PUSTKĘ... Ale co to właściwie za określenie i co ono w zasadzie znaczy? jak można odczuwać pusty stan siebie samego? Pustkę w sobie? Przecieżw środku nie możemy być puści - mamy swoje przeżycia, swoją przeszłość, coś odczuwamy, jakaś teraźniejszość, coś czujemy... Więc co to za słowo i co ono oznacza w przypadku diagnozy BPD? Jak Wy je rozumiecie? Jak je rozumieją psychologowie i psychiatrzy?
-
LAMOTRYGINA(Epitrigine, Lamilept, Lamitrin, Lamitrin S, Lamotrix, Symla)
thbthb odpowiedział(a) na turkawka temat w Stabilizatory nastroju
Nie wiem czy komuś to pomożę, czy też nie... Na pewno bym wolał, abyście sami nie podejmowali decyzji o odstawieniu leków. Zanim cokolwiek zrobicie - skonsultujcie się z lekarzem i/lub psychologiem. Osobiście odstawiłem to gówno po roku brania, licząc na to, że a nuż będzie mi zbędne... I faktycznie... Pierwsze 1-2 tygodnie to były takie dni, kiedy robiłem co chciałem i w ogóle było super. A potem zaczęła się huśtawka..... I hustawka sobie trwa. Tyle, że jest ona dla mnie lepsza, niż branie lamotryginy. Dlaczego? Dlatego, ze to GÓWNO: - ogranicza emocje praktycznie do zera, co jest niekiedy BARDZO szkodliwe - zeruje wspomnienia z przeszłości - ogranicza ilość skojarzeń (a te w moim przypadku, jako że pracuję głową są mi niezbędne) - spowalnia reakcje na i dla innych dookoła, co czasami może robić wrażenie takie, jakby przekazywane nam informacje do ans nie trafiały - zdecydowanie przez to wszystko co powyżej - zmniejsza poziom inteligencji, elokwencji. Jeśli chodzi o skutki uboczne: (po dłuższym stosowaniu) - waga bez zmian w moim przypadku - senność już przy średnich dawkach, ale i tak pod tym względem karbamazepina jest o wiele gorsza P.S. Gdyby mnie ktoś spytał czy lamotrygina mi pomogła czy zaszkodziła i czy chciałbym ją brać ponownie? Absolutnie nie. Wolę brać chociaż przedawkowany neuroleptyk, albo co, byleby nie lek normotymiczny!!! -
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
thbthb odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
@Kite - są tam kary za izolowanie się i siedzenie w samotności? Co to za kary? Jakiś przykład? -
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
thbthb odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
Trochę mnie dziwi to, że osoby chcące się dostać do tego Kobierzyna nie umieją wrzucić same nazwy ulicy w maps.google.pl i odnaleźć ośrodka na mapie/zdjęciach satelitarnych... Bo powiązanie potem zdjęcia ze strony WWW (jest tam zdjęcie budynku gdzie znajduje się 7F) to jest już łatwizna... W związku z tym podaję na tacy: http://maps.google.pl/maps?q=krak%C3%B3w&hl=pl&ie=UTF8&ll=50.003116,19.881448&spn=0.001358,0.00272&sll=52.025459,19.204102&sspn=10.663476,22.280273&t=h&hnear=Krak%C3%B3w,+ma%C5%82opolskie&z=19 lub: http://g.co/maps/bf62t To jest ten budynek. Dojść można od skrzyżowania znajdującego się na północ (przez ten piękny park) od przystanku zdaje się 201. -
@Mamma - Xanaxu to bym wolał w ogóle nie brać, chyba, że naprawdę musisz. Uzależnia i z czasem przestaje działać. TAK, antydepresanty lecza, chociaż wiele zależy od ilości leków jakie sie brało do tej pory, ale większości osób, które biorą je po raz pierwszy - pomagają. TAK, NIE uzależniają. Sam brałem SSRI i jego odstawienie to było z dnia na dzień (nie wolno tak robić), kosztem typowych problemów odstawiennych jak zawroty głowy czy niskie ciśnienie.
-
@Jasiek - a powiedz mi proszę - kto najlepiej wie, jak dany lek na niego działa?
-
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
thbthb odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
@szerokozamknięta - ona po prostu już sie BOI tego co ją czeka... Ordynatorowej, okropnych drecholi... No i braku kawy i herbaty.... ;P -
lilianna26, zastanów się nad tym może: http://pl.wikipedia.org/wiki/Omamy_hipnagogiczne Dodam, że to jest zjawisko fizjologiczne i psychiatrzy na nie rzadko kiedy zwracają uwagę, ale..... ALE. U mnie pojawiało się praktycznie wyłącznie wtedy, kiedy jakiś lek coś tam kombinował z dopaminą. Więc - jak dla mnie - mogą to być jakieś oznaki podobnego oddziaływania. (czytaj: idź do lekarza i się skonsultuj)
-
lilianna26, A na czym polegaja owe halucyjnacje przed snem? Czy bierzesz jakiekolwiek leki psychotropowe? Jakie? A inne leki somatyczne? W szczególności hormonalne?
-
SULPIRYD (Sulpiryd Hasco/Teva)
thbthb odpowiedział(a) na anonimowy-zalamany temat w Leki przeciwpsychotyczne
50 mg dziennie praktycznie nic nie daje poza aktywizacją i wspomaga też nastrój. U mnie 100mg dziennie też nie powodowała żadnych skutków ubocznych. -
U mnie nie ma problemów... Aczkolwiek ja nie sugerowałem jako takiego leku, tylko grupę leków ostatnio. I nie powiem, wybrałem to co trzeba, a potem jeszcze zmieniłem na coś, bez określonych skutków ubocznych. Inna rzecz, ze w te chwili mogę powiedzieć, że nie było grupy leków, z których bym czegoś nie brał - włącznie z lekami wystawianymi na różowe recepty... A najlepiej to jest nic nie brać. O ile to mozliwe.
-
psychiatra zmusza do psychoterapii normalne?
thbthb odpowiedział(a) na leahh temat w Depresja i CHAD
Dziwne... bierzesz na nerwicę perazynę, a na depresję escitalopram??? I nic ci się nie chce? No cóz... Perazyna ma to do siebie, że może powodować zmęczenie i senność... Z kolei leki typu SSRI równiez blokują dopaminę (poza serotoniną oczywiście), więc... nie podoba mi się takie połączenie... Moim zdaniem - spróbuj wyprosić zmianę leków na jakiś sulpiryd albo amisulpiryd (neuroleptyk, który przy małej dawce aktywizuje), ewentualnie jeśli to jest powazniejsza depresja to bym radził jakiś inny lek SSRI... - jak się nie uda załatwić zmainy leków - poszukaj innego lekarza. A psychoterapia swoją drogą też się na pewno przyda, bo leki pomagają tylko na moment i naprawdę rozwalają człowieka... P.S. O ile nie chcesz mieć jakiejś dyskinezy/dyskinezy póxnej to bym radził uciekać od perazyny... To gówno tylko w małej dawce jest "przyjemne"... -
@Moniko. Praca - nie w tym konkretnym przypadku. I EOT w tej kwestii. BPD - całe spektrum to jest, owszem, ale jesli ktoś diagnozuje coś takiego to musi sobie zdawać sprawę nie tylko z tego co diagnozuje, ale i tego czym obarcza pacjenta... Co jak co, to bardzo poważna diagnoza i tu często nie wystarcza podać leki czy podać psychoterapię, trzeba coś więcej... W moim przypadku szanowne doktorki rzuciły sobie tą diagnoza po godzinnym wywiadzie i koniec. Zero dalszego zainteresowania pacjentem. Ewentualne dalsze rozmowy były prowadzone na biegiem podczas obchodu i... i tyle. ZERO konsultacji czy rozmowy z psychologiem. A potem wyszło, ze postawiona diagnoza owszem delikatnie pasuje (do tego doszedłem sam i to dalej sam podejrzewam), ale powody do jej wystawienia były powodami FARMOLOGOCZNYMI. A nie psychicznymi. Stąd moje pytanie: czy diagnozujemy alkoholika zaraz po przyjęciu na izbę wytrzeźwień, czyc zekamy aż zawartosć alkoholu w jego krwi spadnie do zera i odzyska on trzeźwość? najgorsze jest jednak to, że tu psychiatria jest Władcą człowieka. Raz postawionej diagnozy nie zmienisz, nawet jeśli udowodnisz lekarzowi, że się mylił. Diagnoza i koniec. Nadto - sądzę, że jeśli wyjdziesz z oddziału somatycznego i wrócisz z pytaniem po jakimś czasie - na pewno ktoś coś powie o wykonywanym leczeniu, dlaczego takie a nie inne. W przypadku psychiatrii - nie jesteś pacjentem oddziału - nie ma rozmowy. I nie mówimy tu o lekarzykach ze zwyczajnego oddziału, tylko oddziału będącego częścią kliniki WUMu. A mnie nie stać na to aby płacić 2 razy. Moze gdybym mógł to odliczyć jakoś od podatku, albo co... Tylko, że wtedy by mi złodziejaszek rostaszenko musiał chyba oddać cały podatek Ubolewać nad faktem, że czujesz się dobrze - nie musisz. Ale może powinnaś się zastanowić, czy aby na pewno to co tobie pomogło przez te 2 lata - pomoże innym? Czy smarowanie skóry alantanem po poparzeniu na pewno pomoże też na zapalenie wątroby albo zapalenie wyrostka? Jeśli chodzi o Kernberga - mam go u siebie na półce. Włąsnie szukałem przed chwilą tego fragmentu w którym ten dureń proponuje ustalać, ze jak pacjent mówi coś o tej złej opiece zdrowotnej = to ma coś również przeciwio terapeucie i uważa go za zagrożenie. Powiem wprost i wielkimi literami = TAKIEJ BZDURY DAWNO NIE CZYTAŁEM A to co ty napisałaś powyżej to jest BZDURA^2. Człowiek z BPD nie jest człowiekiem pozbawionym wglądu w siebie bo nie jest psychotykiem, nie jest schizofrenikiem i MOŻE czuć, że cos z nim się dzieje nie tak. Gdyby tak było jak piszesz, to pewnie nie spotkałbym borderów w kilku miejscach, gdzie się leczy tego typu zaburenia, kto wie... Oni sami by pewnie uważali się za normalnych i nie wiedzieli po co do licha mają chodzić na terapię... A ty Moniko? Skąd ty, nie mająca wglądu w siebie osoba - wiesz, że masz chodzić na terapię? Czy jesteś na tyle obiektywna, aby wiedzieć co się w tobie popsuło? To dlaczego uważasz, ze na BPD najlepsze jest to co tobie pomaga? Mylisz przeniesienie z przeciwprzeniesieniem lub coś nie tak z kontekstem wypowiedzi... Będę cyniczny bo wiem co mnie doświadczyło (takie słowo na "o") i wiem co się stało. mam prawo do tego, aby się zdenerwować, kiedy osoba, która powinna właśnie pomagać szczególniej takim osobom jak ja - tego nie robi. Szukając lekarzy etc - wiesz co to jest "zaufanie"? Wiesz, ze na tym opiera się właśnie leczenie i jakakolwiek terapia? Wiesz, że lekarz ani stomatolog, ani kto inny nie ma prawa naduzywać tego zaufania do siebie i swojej wiedzy i umiejętności? ROTFL. Znowu uważasz, ze wiesz coś lepiej na temat moich wrażeń szpitalnych i się MYLISZ. Wrażenia ze szpitali mam całkiem niezłe, ale mam prawo mieć wąty do ludzi, którzy troszeczkę dali ciała... Ot co.
-
@tahela - już jeden taki z paranoją został premierem i jakoś nikt mu tego nie wyciągnął... Mało tego, pewien drugi paranoik rozwioja swoje chore tezy na różne tematy (zwłaszcza lotnicze, chociaż g...o się na tym zna) i też go jeszcze nie zamknęli w Tworkach, mimo zę już dawno powinni - bo szkodzi całej Polsce... tak jak i ów były premier... Obecny premier oszukuje, jego minister finansów okrada obywateli z emerytur - i też nic się z nimi nie dzieje. Więc czym się przejmować? A jednak... patrząc na koleje losów moich znajomych, którzy mają podobne problemy - jest się czym przejmować. Więc może czas zostać politykiem?
-
@Monika. Tu nie chodzi o pracę na szczęście, są jeszcze inne sprawy życiowe. Inny od standardów. Miałem do czynienia z BPD i wydaje mi się, że ta wersja jaka ja mam, nie jest aż tak nasycona depresyjnością i umiejętnościami robienia sobie krzywdy (a przy okazji i innym), abym rzucał się w oczy jak oni. Diagnoza prywatnie nie wchodzi w rachubę. Nie stać mnie na takie rzeczy. Poza tym płacę na NFZ. I w przeciwieństwie do ciebie droga koleżanko nie kupczę kasą i nie stać mnie na terapie psychodynamiczną 3x w tygodniu... Chyba zauważam u ciebie wielką chęć do tego aby podsuwać innym to co tobie wyszło - ta wspaniała terapia spychodynamiczna. najlepsza dla wszystkich Nie zawsze jest ona najlepsza moim zdaniem, gdyż jesli zaczniesz grzebać w kimś kto żyje i pracuje, to są spore szanse na to, że ten człowiek sie rozsypie w oka mgnieniu nie dając sobie rady z tym co się dzieje z nim w środku i jednocześnie z otoczeniem, które ciągle od niego czegoś wymaga. dlatego lepiej chyba aby ten człowiek zaczął od zrobienia porządku ze swoimi relacjami z otoczeniem, a potem dopiero wziął się za grzebanie w sobie. Jeśli już faktycznie musi... "Terapia może przebudować" - przepraszam, ale terapia czego? Tego co pewni "fahofcy" nazwali sobie jakoś i zaszufladkowali tak a nie inaczej? Mam dowody na to, że tego nie mam. Liczne dowody, dowiedzione przez wiele miesięcys wojego życia, jakie upłynęły od diagnozy. I jestem praktycznie pewien, że gdyby owi "fahofcy" się bardziej przykładali do swojej roboty, do swoich standardów diagnozowania i swojej wiedzy spychiatrycznej to by nie tylko nie zdiagnozowali mi tego co wg nich mam, ale wdrożyli natychmiast odpowiednie leczenie farmakologiczne celem uniknięcia problemów i zdiagnozowania właśnie w taki sposób. I o tym chciałem z elkarzem pogadać, niestety lekarze po postawieniu diagnozy i wypisie mają pacjenta w dupie. Rozumiesz?
-
@New-Tenuis - oni postępują według pewnych schematów postępowania. Niestety. jak się pojawia coś nowego to lekarz pracujący od 9 rano do 18 wieczorem, mający na liście 40 pacjentów do przyjęcia - nie wyrabia się. Nie ma kiedy pomyśleć o tym co się dzieje w głowie pacjenta. 10-15 minut na rozmowę, z tego musi jeszcze wypełnić dokumentację, przepisać leki, zapytać o to i tamto, dowiedzieć się w sposób nieco skomplikowany czy leki faktycznie działają, czy pacjent nie jest czasem podpadający pod jakiś paragraf Ustawy (może jest w stanie nadającycm się do zamknięcia go za ##?)... I tyle. I już z rozmowy 10 minutowej robi się 30 minut. A co z innymi pacjentami? A co z pacjentami pierwszorazowymi, na których trzeba poświęcić z godzinę? A co do chodzenia na oddział - jesli się chce zabić to i tak to zrobi. Oby tylko wiedział, że nic mu to nie da, nie był chory psychicznie i tyle. Chce - niech sobie ma. Inna rzecz, gdyby jego działanie było skierowane przeciwko innym, wtedy jestem za zamykaniem takich ludzi przymusowo. @o.n.a - królik doświadczalny wie, że jest królikiem. My tego nawet nie wiemy. ufamy bezgranicznie lekarzykom, a oni... testuja na nas swoje schematy postępowania... I albo trafią, albo i nie. pamiętam jak poszedłem pierwszy raz do lekarki, opowiedziałem jej co się dzieje, jakie leki biorę... I baba zamiast zażądać odstawienia leków, może nawet wsadzając na oddział i tam poddając badaniom - olała temat i... nic nie dała. Bo ona nie umie pomóc. I może pan przyjść za tydzień jak to nie przeminie... na szczęście za tydzień już wiedziała, że ma mi podać SSRI. Ktoś jej biedulce podpowiedział... A ja potem zszedłem z depresantów na tyle ile mogłem sam, mając już energię i badajac krew... @Celineczka - niestety nie mogę. Ja po wyjściu z oddziału miałem zbyt wielkie zaufanie do lekarzy, za duzo papierkologii pokazywałem, no i niestety... teraz przy każdej wizycie gdzieś, mam wypominany ten papier pomimo, że nie jestem typowym borderem i funkcjonuję naprawdę przyzwoicie. Co nie znaczy, że się wybielam - tez myślałem o terapii.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7