Skocz do zawartości
Nerwica.com

leahh

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia leahh

  1. chyba na razie po prostu dzielimy się tylko informacją skąd jesteśmy, trzeba by zrobić zarząd główny i koordynatorów na poszczególne większe miasta.
  2. Hej, ja też bardzo chętnie się przyłączę, studiuję kierunek taki, że trochę znam się na stowarzyszeniach itp więc od technicznej strony też mogę pomóc i mogę być jedną z tych 15 osób. Moja lokalizacja Kraków/ew Warszawa
  3. poleciła mi już jednego, jej zdaniem najlepszego i jak kulą w płot. Poleca mi tylko prywatnie, natomiast mnie nie stać na płacenie co tydzień 100 zł, bo jestem studentką. Szukałam też na nf, ale w większości nie ma już miejsc albo nie mogę się zapisać, bo nie jestem zameldowana w Krk.
  4. Też mi się wydaje, że w naszej chorobie image to ostatnia rzecz, którą się trzeba przejmować. Powiem Ci, że ja zawsze byłam maksymalnie ambitną osobą, robiącą milion rzeczy na raz, a od kiedy depresja złapała mnie w swoje szpony, to straciłam zainteresowanie czymkolwiek i robię niezbędne minimum, przez co cała moja rodzina twierdzi, że zrobiłam się leniwa i spoczęłam na laurach. Cóż, łatkę przykleić łatwo, a najczęściej robią to ci, którzy nawet nie spodziewają się jak ciężko z depresją żyć, kiedy nawet najmniejsza czynność urasta do rangi zdobycia Mount Everest.
  5. Witajcie, otóż mam taki problem, dosyć poważny. Od 3 miesięcy leczę się na depresję. Najpierw przez miesiąc brałam Setaloft 1 tabletkę, ale czułam się strasznie, bóle głowy, mdłości, okropne myśli, po miesiącu psychiatra zmieniła mi na Escitalopram 1 tabletkę, było lepiej fizycznie, ale psychicznie nie i teraz od prawie miesiąca biorę 1,5 tabletki Escilatopramu. Dodatkowo Pernazyna, bo mam nerwicę. Jest tylko taki problem, że wcale nie czuję się lepiej,a nawet powiedzialabym, że od kiedy biorę 1,5 tabletki Escilatopramu czuję się gorzej, wróciły mi myśli samobójcze, nic mi się nie chce, a był ju moment, w którym czulam się ociupinkę lepiej. Do tego moja psychiatra wręcz zmusza mnie do rozpoczęcie psychoterapii, mimo że byłam już na jednej konsultacji, psycholog kompletnie mi nie podeszła i bardzo się zraziłam, do tego po prostu czuję się na tyle źle, że nie mam przynajmniej na razie siły rozdrapywać swojej przeszłości, skoro nie mam nawet siły ciągnąć tego co jest teraz.Moja psychiatra chciałaby w ogóle odstawić leki i skupić się na psychologu, ale nie rozumiem tego, skoro ja odczuwam dyskomfort na myśl o psychoterapii, a lekarka twierdzi, że jak nie psychoterapia to nie ma na mnie pomysłu, bo leki nie pomagają.Sama już nie wiem co robić, czy faktycznie jestem takim beznadziejnym przypadkiem czy ona jest beznadziejnym lekarzem. W zasadzie czuję się zagubiona, a wydaje mi się, że leki dobiera mi na oślep. co o tym sądzicie?
  6. leahh

    witam

    u mnie dochodzą jeszcze inne objawy, z jednej strony typowo nerwicowe jak i depresyjne, idę jutro do lekarza,więc się dowiem. dlatego też pytałam czy masz jakieś inne objawy.
  7. leahh

    [Kraków]

    No tak, trzeba. Może w końcu poznam ludzi, z którymi znajdę porozumienie :)
  8. leahh

    Pozdrawiam i witam

    witaj, staż niesamowity...
  9. leahh

    witam

    Witaj, doskonale rozumiem o czym piszesz. Ja też od pewnego czasu mam mega problemy z koncentracją, pamięcią, czuję się jakbym była po prostu głupia, a jeszcze rok temu czy nawet więcej mogłam poszczycić się najlepszymi wynikami w szkole. Też mam 20 lat. Ja dopiero zaczynam walkę z chorobą, także za dużo Ci nie pomogę. Ale jakbyś chciał pogadać to jestem. Masz jeszcze jakieś inne objawy?
  10. leahh

    [Kraków]

    Ale spotkałeś kogoś :) choć jeśli spotkanie dojdzie do skutku to pozwolicie, że się dołączę, mimo że ostatnio kontakty towarzyskie sprawiają mi trudność.
  11. leahh

    [Kraków]

    Na razie skromnie postoję z boku, żeby się od razu nie wciskać między ludzi, którzy już pewnie się znają :)
  12. leahh

    [Kraków]

    Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, jak się przyłączę do waszego wątku, jestem tu nowa i jak na razie mieszkam w Krakowie od pół roku :)
  13. Na razie idę do psychiatry, może leki mi trochę pomogą, potem psychoterapia.
  14. Jestem tu już spory czas zarejestrowana, ale od tamtej pory nie zrobiłam nic ze swoim zdrowiem licząc (idiotka), że samo przejdzie. Guzik. Nie przeszło, a dopadło mnie tak, że teraz już postanowiłam to wyleczyć, w poniedziałek dzwonię i zapisuję się do psychiatry, mam nadzieję, że mi pomoże, chciałabym też poddać się psychoterapii. Moja przygoda z nerwicą trochę już trwa, rozpoczęła się (tak przypuszczam) jak miałam 13 lat i szłam do gimnazjum-mega elitarnego i z wysokim poziomem. Bałam się tam chodzić, miałam objawy somatyczne, bóle głowy, wymioty, lęki. Oczywiście nikt mnie nie zabrał do psychologa, w końcu jakoś zwalczyłam to w sobie. Potem za dwa lata przeżyłam bardzo ciężką sytuację otóż mój ojciec zostawił moją matkę zdradzając ją wcześniej, dla kogoś innego.Moja mama przeżyła szok, miała depresje, była agresywna, nie raz usłyszałam od niej bardzo złe słowa, a ja musiałam radzić sobie sama, miałam 15 lat i nikogo nie obchodziło co się ze mną dzieje, co czuję. Potem moja matka wybłagała mojego ojca, żeby wrócił i z tego wszystkiego urodziła się moja siostra. Myślałam, że wszystko się ułoży, ale nie. Teraz już moja siostra ma 3 lata, a oni są ponad pół roku po rozwodzie, choć nadal mieszkają razem. Przez te wszystkie lata byłam kartą przetargową w rozgrywkach między nimi, raz z jednej strony raz z drugiej słyszałam dziwne rzeczy, które źle na mnie wpływały. W tym roku zdałam maturę i wyjechałam do innego miasta (choć nie musiałabym, bo jestem z W-wy) na studia z moim chłopakiem i mieszkamy razem tzn teraz mieszkam część czasu sama, a część z nim, bo on poprawia w tym roku maturę i bywa częściej w domu. Studiuję dwa kierunki studiów, zdałam właśnie obie sesje. Ale czuję się koszmarnie. Od wielu lat nawiedzają mnie leki, kołacze mi serce, czuję gulę w gardle, jak zbiera mi się na płacz. Czasem wibrujący obok telefon potrafi mnie przestraszyć i sprawić, że od razu dostaję migreny. Czuję się samotna, niekochana, nieszczęśliwa i przeraża mnie każdy kolejny dzień, codziennie rano gdy wstaję z przerażeniem patrzę na to, ile rzeczy muszę zrobić, na jakie zajęcia iść, a gdy tylko tam pójdę chciałabym jak najszybciej wyjść, robi mi się duszno i odczuwam potrzebę ucieczki. Żyję pełną parą, robię staże, studiuję to co chciałam, piszę artykuły, spełniam się literacko, ale nic nie sprawia mi przyjemności. Chce mi się płakać jak myślę o swoim życiu, nie mam siły go ciągnąć i odczuwam lęk przed każdym dniem. Ciągle słyszę" gdybym była taka ładna, mądra jak Ty to nie miałabym żadnych problemów". Ok, może jestem dziwna, ale mam. Czuję się jakbym miała 100 lat, w a tym roku skończę dopiero 20.
  15. Rozumiem Cię, sama jestem w II LO i mam problemy, na szczęście teraz już nie związane ze szkołą, ale pamiętam gimnazjum. Było to gimnazjum najlepsze w miescie, dwujęzycznie niemieckie. Pamiętam jak bałam się tam chodzić, wszyscy wydawali się mądrzy. Codziennie wstawałam z myslami samobojczymi, robilo mi się slabo, chorowałam, nie było mnie w szkole, wszyscy podobierali się w grupki a ja byłam sama. Kółko się nakrecało. Myslałam już ze wyladuje w wariatkowie, pozniej klocilam się jeszcze z kolezankami. W koncu jakoś sie postawiłam, znalazłam jedną osobę, pozniej kolejną i sie zakumplowałam. Gim ukonczylam z grupą fajnych znajomych i poprzysięglam sobie ze w Lo bedę mega towarzyską osobą. W sumie trochę sie udalo, moze dlatego ze mam tam faceta i z nim spedzam wiekszosc czasu. Ale to jednak wychodzi, ten lek, strach przed akceptacją, irytacja, ze moge czegos nie wiedzieć. Nie wiem jak ty, ale ja się czuje częśto jakbym w ogole nie pasowała do tych ludzi, jakby oddzielala mnie od nich sciana, jak taki element puzzli ktory nigdzie nie moze sie przydać. nie wiem co Ci doradzić, sama źle się czuję, jestem poirytowana. Myślę, że Twoje sprawy zaszły już na tyle daleko, że powinnaś zwrócić się o pomoc może do jeszcze jakiegoś psychologa, ale przede wszystkim nie poddawać się, walczyć i wierzyć, że jesteś wyjątkowa, a żaden głupi matematyk nie może sprawiać, że będziesz miała zaniżone poczucie własnej wartości. To tylko matma. Wiesz ilu ludzi jej nie umie? pozdrawiam :*
×