Witam Wszystkich! Jestem tutaj nowy chociaż nie po raz pierwszy odwiedzam Forum Psychologiczne szukając informacji o lekach, że tak powiem u źródła. Postanowiłem się odezwać ze względu na moje, bardzo zresztą małe, przygody z cymbaltą. Choruję od prawie stu lat, a konkretnie od roku 1994, były to czasy gdy prosty prozac był hitem. Zaczynałem od depresji, potem potwornej depresji, a obecne rozpoznanie to ChAD z czym się nawet zgadzam. Brałem wszystko co ludzie wymyślili. Przez ostatnie 10-12 miesięcy brałem Valdoxan, ketrel i lamotrigine. Było bosko ale jak to u mnie bywa nagle ostry nawrót, a działanie Valdoxanu to jakbym łykał cukier w kostkach. Odstawienie Valdo zwiększenie ketrelu na maksa do 400, a lamotriginy do 125. Objawienie, przez tydzień po odstawieniu Valdo czułem się super, a potem wiadomo koszmar powrócił.Od trzech tygodni do ket i lamo biorę 30 cymbalty. I jestem zupełnie na chodzie. Lek zaczął działać po dwu tygodniach.Jak na razie czuję się tak dobrze jak dawno mi się nie zdarzyło. Początkowo objawy uboczne były bardzo podobne do Efectinu - poranne mdłości -straszne ale krótkotrwałe i obfite pocenie się szczególnie w nocy. Teraz wszystko stanęło tylko mam apetyt, jak przechodzę koło lodówki to muszę się trzymać za ręce. Cena jest nieprzyjemna ale pamiętam czasy, że samego efectinu brałem za trzy stówy miesięcznie.