Skocz do zawartości
Nerwica.com

zonanerwusa

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zonanerwusa

  1. ni eneizły mi test\. Ale my potrzebujemy pomocy teraz nie za 6 roku, co z tego ze motywacje bedziemy mec nawet najlepszą z najlepszych????
  2. jest 2ga połowa wrzerśnia, pierwszy wolny termin na rozmowę to poczatek marca, czy to normalne dla tego oddziału? też tyle czekaliscie?
  3. no i staramy się o przyjecie męża do Kobierzyna, ale wyobraźcie sobie, pierwsza rozmowa moze być najwczesniej na początku marca. Masakra. Jestem zrozpaczona. dzisiaj wypisali męza z oddziału dziennego szpitala, twierdzac ze mu terapia bardziej szkodzi niż pomaga - bo to jest terapia grupowa i tam są same nerwice i depresje i on jest Jedyny z BPD i nikt go tam nie rozumie w grupie, a on z kolei "łapie" nastrope ludzi z grupy. Nic z tego już nie rozumiem. Co my mamy teraz zrobić? Mąż miał ostatnio taka depresje, ze nawet nie była w stanie z łóżka go wyciągnąć. I co on ma wrócć do pracy? czy czekać na L4 do marca? W jakim Pańswtie my zyjemy że nigdzie nei wiedzą jak mu pomóc?
  4. chyba przydałaby sie jakaś grupa wsparcia partnerów ludzi z borderline :)
  5. ja bym najbardziej chciała wiedzieć jak zachowywać się przy takiej osobie, bo do tej pory pobłazałam męzowi we wszystkim i nie wiem czy to kontynuować, z drugiej strony boję się teraz zmienie swoje zachowanie na bardziej wymagające, mąż pomyśli ze go odpycham
  6. wczoraj ja sobie kupiłam, teraz czekam na dostawę. Mam nadzieje ze mi wyjaśni, mąż właśnie zaczyna psychoteriapię na oddziale dziennym, tylko że nie ma nigdzie informacji jak zachowywać sie przy osobie z borderline, tak by jej nie prowokowac a jednoczesnie pomagac. Może rzeczywiscie ksiażka wyjaśni
  7. mam do was takie pytanie, jako borderowcy sądze ze będziecie w stanie mi odpowiedziec. Mąż ma zdiagnozowane borderline, gdy jest w paskudnym nastroju - ja od razu też popadam w przygnębienie, jego nastroje mi sie bardzo udzielają i nie potrafię tego pokonac. Ostatnio jednak staję się an niego zła, ze znowu ma swojego "doła" a ja musze go pocieszać a jednocześnie borykać się z wieloma problemami, z którymi nawet nie mogę się z nim podzielić bo jego "dół" jeszcze się pogłębi. I co zaczęłam robić? Zaczęłam płakac, nie wytrzymuję nerwowo i zalewam sie łzami, tak jkbym chciała wzbudzić ejgo współczucie, a jednocześnie, gdy pyta się co się dzieje. wyjasniam że chciałabym by on zamiast myśleć tylko o swoim problemie pomyślał tez o mnie, o tym jak ja się czuję, ze czuje że jak jego ofiara i nie daję juz sobie z tym rady sama. Tak naprawde chciałabym by zobaczył ze mnie tez jest ciężko, zeby wział się w garść. i teraz boję się, ze jemu to moje zachowanie bardziej szkodzi niż pomaga. Jak wy zareagowalibyście na takie zachowanie swojego partnera?
  8. no troche mnie poniosło, boję sie ze przez to wszystko ja też bedę zmuszona własnie powaznien się leczyć czy brać leki bardzo się tego boję
  9. ogólnie jestem zdrowa psychicznie, choć jednocześnie pod opieką psychologa, a takie przytyki z twojej strony raczej mi nie pomagają. Wiem jakie są wady mojego męża, ale kiedyś sądziłam, ze jest to seksoholizm i dopóki nie sprawiały one ze boję się o życie swoje i mojego dziecka nie przeszkadzały mi. Nie potrzebuję tu nauk moralności tylko wsparcia psychicznego bo wiem że walka z borderline jest ciężka, a kocham mojego męża i nie chcę byż zmuszona od niego odejść, tylko chcę mu pomóc
  10. źle napisałam, własnie boję sie że będzie mnie zdradzał, bo takie sytuacje się już zdarzały
  11. mó mążteż sądził ze sam sobie da radę z zaburzeniem "jak sie weźmie" w garsc - pół roku spkojnego cudownego zycia, az jednego wieczoru gdy mnie nie było prbował popełnić samobójstwo i zdemolował mieszkanie w szale agresji (cud że nie zskrzywdził półtorarocznego dziecka , które z nim w tedy było). Nie każdy jest w stanie "sam się leczyć" i nie wsyztsko zalezy od kwestii woli, czy samokontroli. Jesli lekarz poleca psychoteraię to nie robi nikomu na złość, tylko pokazuje jedno z wyjsć z problemów. (mąż własnie czeka na przyjęcie na oddział dzienny do szpitala - i jest bardzo ucieszony ze się zakwalifikował)
  12. no przeczytałam temat, ale neizbyt zachecajacy jest, najwiecej jest opinii o brudzie, smrodzie i zimnie. Nie wyobrazam sobie jak w takich warunkach pacjent nie ma ochoty uciec z krzykiem. Boję się tez ze mąż przy takim zamknięciu na oddziale nie bedzie mnie zdradzał z innymi "pacjentkami" jak to w bordeline bywa maż ma "ciągoty" do wielu partnerek na raz - nawet w związku małżeńskim
  13. Na taką terapię darmowa ze stowarzyszenia to ja chodzę - to jest pomoc osobom z przemocą w rodzinie, Dzisiaj mąż dostał przyjęcie na oddział dzienny do szpitala. Za tydzień zaczyna. Mam nadzieję, że to będzie dobry początek jego leczenia. Podobno będzie gorzej z jego samopoczuciem po rozpoczęciu terapii, - mam nadzieję ze z nim w domu wytrzymam. A potem, powinien iść do krakowa, gdzie jest jakiś specjalistyczny oddział specjalizujący się właśnie w borderline, ale trudno się tam dostać, są jakieś kwalifikacje itp. Czy ktoś wie więcej na temat tego oddziału w Krakowie?
  14. no własnie mąż miał rozpoczać szkołe we wrzesniu, a teraz nie wiem, czy poszukiwanie nowej pracy ( w starej nie może zostać, bo wjego zawodzie mus być zdrowy psychicznie), nauka i psychoterapia to nie bedzie za dużo - jak wiadomo w borderline człowiek szybko sie zniecheca jak nie widzi postepów, czy jak pojawiają sie trudności, a ja nie mam juz chyba tyle siły by go wspieraz we wszystkim ,zrestza uczyć sie za niego nie mogę
  15. a czy mimo terapii da radę pracowac? czy to jest raczej leczenie całodzienne, non stop? bo przyznam, ze mąż jest na razie na L4- jako ze od ostatniego wybuchu minęło dopiero 2 tygodnie.
  16. tak naprawdę chciałabym usłyszeć od kogoś ze mozna z tym żyć, że mozna to wyciszyc lub uleczyć. Nie chcę żyć cły czas w strachu, to wykańcza moją psychikę, zdaje sie ze już mam depresję Kupują sobie tą książkę "Uratuj Mnie" może zrozumiem coś więcej niz teraz
  17. Obecnie poszukuje psychoterapeuty Zaburzeń osobowości Borderline
  18. No własnie relanium to brał tylko jak miał powazne jakieś uczucie ze coś się stanie, tylko tym razem zamiast 2 tabletek wziął całe 2 "listki" i inne leki Mąż powtarza, że gdybym nie pojechala to nic by sie nie stało, ale ja wcale niw czuję się winna, wiem że coś takiego nastapiłoby kiedy indziej lub gdzie indziej,. tylko ze właściwie stracilismy cały dorobek życia i nikt nie moze nam obiecać ze nawet mimo psychoterapii i brania lekó stabilizujacych za pół roku/ rok / 2 lata sytuacja sie nie powtórzy. Ale oboje wciaż mamy nadzieję, że uda nam się jakoś nasze wspólne życie naprawić. Nie chce by nasze dziecko przechodziło dzieciństwo w piekle
  19. Witam pare miesiecy temu pisałam na forum, ze mam problemy z mężem który bez powodu ma wybuchy agresji, depresji,. traci przytomnosć itp itd. Od ponad roku był pod opieką psychiatry, brał leki uspokające i antydepresanty i w luty tego roku zostałam dotkliwie pobita. Wtedy też zmieniliśmy psychiatrę, która powiedziała ze nie ejst w stanie prowadzić męża bo ja przeraża. Nowy psychiatra zmienił leki, dał relanium ibyło super przez pół roku. Mąż panował nad nerwami , mogliśmy w miarę normalnie żyć (mamy 15 miesięczne dziecko). 2 tygodnie temu wyjechałam w interesach z domu. Mąż został z dzieckiem, cały dzień było wszystko w porzadku gdy mąż po południu zadzwonił że źle się czuje psychicznie i mam szybko wrócić do domu. Niestety zajęło mi to 3 godziny, w tym czasie zaalarmowalam moja rodzine, policje, poniewaz nie mogłam sie do męża dodzwonić a w domu było dziecko. Gdy rodzina przyjechała, zastała zdemolowany przed domem samochód, w domu wszystko było zniszczone, mąż okrwawiony i otępiały. Zostal aresztowany bo podejrzewano że coś zrobił dziecku, jako że też było zakrwawione. Na szczęście się okazało, ze to była krew męża gdy zaniósł dziecko do łóżeczka by go chronić. Mąż trafił do szpitala psychiatrycznego, próbował się zabić. Wziął wszystkie proszki jakie mu zostały od psychiatry popił alkoholem, ciął się na ręce by przygotować się do podcięcia żył. Ale coś poszło nei tak i dostał szału, przez co zdemolował wszystko w w domu - nawet ściany. Teraz mąż wychodzi ze szpitala. Dlaczego? Bo wszyscy lekarze uważają ze jest zdrowy. Za to ma podobno zaburzenia osobowości - Jego osobowość to chwiejna emocjonalnie typu impulsywna. I teraz wszyscy twierdza ze ma się leczyć psychoterapią, ale nie wiemy gdzie ? mamy szukać doktora Kotrysa z Katowic (jesteśmy ze Ślaska), ale do niego cieżko z terminem, a to sprawa na już, może ktoś z was wie co robić z takim zaburzeniem osobowości? Jedyna dobra rzecz z tego wzszystkiego to to że mąz w końcu po wielu laatch problemów jest zdiagnozowany.
  20. Mojemu mężowi zdaża się zemdleć po bardzo silnym zdenerwowaniu. Nagle tak jakby odpływa, czasem po prostu zemdleje, a czasem "zawiesi si e". I nie trwa to krótko, tylko około 1-2 godziny. I jest potem bardzo zmęczony i nie bardzo kojarzy co sie dzieje, lub stało. Długo dochodzi do siebie. Oczywiście na pogotowiu po wszystkich badaniach mowia, ze jest kompletnie zdrowy. Czy to jest atak paniki w nerwicy?
  21. Ja w ciąży brałam witaminki dla dzidziusia, kawy właściwie wcale nie piłam, gazowanych napojów unikałam i było ok. Ale po porodzie przestałam brać suplementy, witaminy itp. Piję kawę, prawie codziennie colę. Jem mało owoców i warzyw. I od prawie roku czuję sie jakby z dnia na dzień ubywało mi mądrosci. Zapominam właściwie o wszystkim, nie mogę się skupić i skoncentrować, zawieszam sie przy różnych czynościach, a jak się ockne nie wiem co miałam robić. Nie potrafię się prawidłowo wysłowić - zapominam słów, zaczynam robić błedy ortograficzne gdy piszę - nigdy w życiu nie miałam takiego problemu!!!! Czuję sie po prostu jak debil albo osoba chora na aizheimera. Od dzisiaj zaczynam kuracje magnezowa i + inne witaminy i zobaczymy czy to mi pomoze. I mam takie małe pytanie - jak to mozliwe że w badaniach krwi nie wyszło mi ze mam niedobór magnezu? - Jestem honorowym dawca krwi.
  22. Podobne objawy ma mój mąż, najbardziej nie mogłam zrozumieć nigdy twierdzenia ze ma poczucie "obcości" jakby nie był sobą, jakby wszystko sie działo poza nim, jakby stał obok. A jesli się czegoś boi to tego ze straci kiedyś panowanie nad sobą do reszty i zrobi mi coś złego albo sobie. U niego terapia pozytywnego myślenia chyba nic nie da, bo on nie chce wierzyć wogóle ze mogłoby to zadziałać
  23. Po pierwsze kocham tego tyrana, po drugie on wie,, że jest chory i się leczy, dopóki to bedzie robił nie zostawię go, bo to jest tak jak odejść od kogos za to że ma raka, lub jest niepełnosprawny. Oboje z mężem od roku walczymy z jego chorobą, po prostu po pobiciu do którego doszło nie wierzymy już że same leki w leczeniu pomogą i szukamy dalej. Obecnie lekarz psychiatra chce jeszcze wykluczyć możliwość jakieś dziwnej padaczki, ale musimy załatwić całodobowe eeg głowy a to nie jest łatwe. Mąż jest nawet gotowy póść na oddział psychiatryczny na dłuższy pobytm, ale nasz psychiatra na razie twierdzi że nie musi.
  24. Całkowicie cie rozumiem ana1987. Mam bardzo podobną sytuację w domu. Od roku mąż jest na lekach i kontroli psychiatry, ale to nie wystarczy. Leki uspokoiły męża, ale nadal zdazaja się wybuchy agresji, czasem bez żadnego powodu. np. po prostu wstaje i zaczyna mnie bić, lub coś zniszczy. Potem nawet nie wie dlaczego tak sie stało i ma takie wyrzuty sumienia, że wpada w głęboką depresję i z drugiej strony rozmyśla o tym by skrzywdzic samego siebie. Ja z kolei za 2 tygodnie mam 1sza wizyte u psychoterapeuty, ponieważ obecnie po 3 latach jestem osobą uzależniona od tyrana, nie potrafię się mu już przeciwstawic, nie potrafię się obronic, nie potrafię obronic własnego dziecka. Radzę ci poszukać jak najszybciej dalszej pomocy, bo nie wierzę że sytuacja u Ciebie polepszy sie dzięki lekom
  25. Poszukuję psychoterapeuty z Katowic, Chorzowa, Świętochłowic i najbliższych okolic przyjmującego w godzinach wieczornych, lub weekendy. Najlepiej mężczyzny, doświadczonego psychoterapii nerwicy z wybuchami agresji i zmianami osobowości.
×