Skocz do zawartości
Nerwica.com

stracony

Użytkownik
  • Postów

    393
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia stracony

  1. metodą zainteresowała mnie moja lekarka jako alternatywą do elektrowstrząsów. Z EW nie skorzystam, bo jestem "na chodzie" a TMS można wykonywać ambulatoryjnie.Komuś pomogło, jakie wrażenia po zastosowaniu? Dodam, że lekarka mówiła,że miała pacjenta któremu ta metoda pomogła.
  2. taka moja minirecenzja Dulsevi Jestem po 50, wcześniej parę lat temu kilka podejść do psychotropów w kierunku dystymii bez większego powodzenia bo jestem raczej przypadkiem lekoopornym. Tym razem zmusiła mnie do leków nerwica a najbardziej lęk wolnopłynący. Cały okres zażywania tego leku to niestety okres zły lub gorszy. Zaczynałem od 30mg i pierwsze 10 dni to koszmar, odrealnienie, które zresztą utrzymywało się do samego końca stosowania i osłabienie. Cel miałem wtedy jeden, zmobilizować się w pracy a w domu położyć i spać lub leżeć z zamkniętymi oczami. Zwrócę uwagę kierowcom, że miałem wtedy ogromnego laga w postrzeganiu, takie 1 sekundowe opóźnienie oko- reakcja. Dojechać gdzieś blisko jeszcze OK ale na dłuższe wyjazdy niebezpieczne. Po m/w wspomnianych 10 dnich było lepiej tzn już tylko źle. Anhedonia, która wcześniej bywała ale nie aż taka odbierała ochotę na cokolwiek. Praca, spanie, leżenie i tyle. Po miesiącu z groszami zacząłem odczuwać lekki lęk wolnopłynący więc przeszedłem na tydzień na dawkę 60mg a po wizycie lekarka podniosła mi dawkę na 90mg. Już wtedy dała mi wybór czy kończyć z tym lekiem czy próbuje dalej a że nie chciałem stracić 1,5 miesiąca terapii i zaczynać od nowa postanowiłem kontynuować ( poprosiłem jednak o receptę także na 60mg tak na wszelki wypadek). Jak 90mg się rozkręciło miałem powtórkę z początków brania 30mg ( poza lagiem). Wypadło to na okres świąt i paru dni wolnego więc tylko spałem lub leżałem z zamkniętymi oczami z przerwami na posiedzenie na telefonie ale krótkie bo samopoczucie było jak na porządnym kacu a tętno spoczynkowe na leżąco w okolicy 100. Wytrwałem 2 tygodnie zszedłem na 60mg i po paru dniach polepszenia znowu nastąpiło pogorszenie. Po 3 tygodniach na dawce 60mg byłem u lekarki i o ile wybierając się do niej zakładałem przetrwać jeszcze na 60mg z miesiąc i potem schodzić to już na wizycie byłem tak zdesperowany, że poprosiłem o 30mg na 2 miesiące w celu schodzenia z leku. Pierwsze dni na 30mg w miarę a potem poprawka z rozrywki czyli zjazd ze wszystkim. Wytrwałem 2 tygodnie i postanowiłem schodzić pomału czyli co 2 dzień przez okres do 2 tygodni. Niestety po zażyciu leku następny dzień bardzo słaby, bez leku znaczna poprawa. Wytrzymałem 6 dni i przestałem brać. Po tygodniu od odstawienia poczatęk zawrotów głowy, które do teraz czyli miesiąc po odstawieniu dalej wystepują ale słabiej oraz trochę później weszły bóle głowy, które przeszkadzają do teraz. Minusy terapii to anhedonia na olbrzymim poziomie, masakryczne osłabienie i potliwość, tętno, szczególnie spoczynkowe na bardzo wysokim poziomie, zwiększone parestezje i szumy uszne, nieostre widzenie, orgazmy bez efektu w głowie, zamulenie, ogólenie odczucie, że jest się chorym. Plusy to brak lęków i zdumiewający efekt przeciwbólowy ponieważ to co mnie zwyczajowo boli czyli głównie kręgosłup i stawy przestały dokuczać ale nie dało się tego wykorzystać bo psychika leżała. Schudłem około 6kg bez diety ale z mniejszym apetytem. Wypróżnianie takie jakiego nigdy nie miałem czyli tzw normalne i brak problemów żołądkowych. No i po odstawieniu realne sny ale już wróciłem do normy czyli nic nie pamiętam po przebudzeniu. No i najciekawsze, przestałem w okresie brania leku chrapać. Niestety, jak sygnalizuje żona mocne chrapanie już wróciło. Mam nadzieję, że bóle głowy w końcu przejdą a nerwica szybko nie wróci. Niestety pojawiają się jej pierwsze objawy ale póki co nie tej wolnopłynącej.
  3. od 2 miesięcy stosowania leku nie miałem dobrze, było źle albo bardzo źle. Fakt, że działa mi na nerwicę nie rekompensuje skutków ubocznych i braku życia. Dwa miesiące wystarczają, żeby się przekonać czy dany lek jest dla mnie? Dawno temu stosowałem seronil, jakąś wenlę i inne i były skutki uboczne ale nie aż takie. Również życzę Tobie i reszcie forumowiczów szczęśliwego Nowego Roku i poprawy w nim zdrowia i jakości życia
  4. Duloxetine pharma 30mg przestawała działać po miesiącu, zaczął przebijać się lęk wolnopłynący. Za zgodą lekarki podniosłem dawkę do 60mg a tydzień później miałem wizytę. Powiedziałem o skutkach ubocznych, głownie anhedonii i senności. Widać było, że nie jest pewna czy ten lek mi może pomóc i zaproponowała jego zmianę albo zwiększenie dawki. Pomyślałem, że już tyle wycierpiałem to jeszcze wytrwam. Dostałem Dulsevię 90mg. Początkowo bez większych różnic i z podobnym nasileniem uboków. Po 5 dniach pojawiła się jazda, tj tak jak na początku brania nadmierne spanie i wyłączenie z życia prawie. Święta przespałem lub przeleżałem z zamkniętymi oczami. Poprawa nastąpiła tak jak za pierwszym razem po około 10 dniach tzn ustąpiła śpiączka natomiast pozostała cała reszta. Anhedonia, puls w spoczynku 80 do 100 ( przed lekiem 50-55), walenie i kołatanie serca, moje ciało drży, szczególnie ręce, jestem bardzo słaby, koszmarnie pocę się zapachem lekarstwa i często jest mi gorąco jak obiektywnie jest zimno, w uszach piszczy mocniej niż przed lekarstwem, odczuwam samoistne niewielkie ruchy mięśni, lekkie mdłości, czuję się trochę odrealniony i przymulony, mam problemy seksualne, 60mg stosuję od 15 dni. Co radzicie, kontaktować się z lekarką czy jeszcze pomęczyć się z tym lekiem i dawką? Od 2 miesięcy nigdy nie było dobrze, jedynie to że działa na lęk uogólniony, wolnopłynący ale całość skutków ubocznych znacznie go przewyższa bo teraz to już nie żyję wcale.
  5. Witam po latach. Od 2013 nie brałem żadnych prochów, wcześniej leczyłem ogólnie pojętą dystymię. Raczej nie wyleczyłem ale jakoś dało się żyć. Niestety w tym roku przyplątał się i nasilił lęk wolnopłynący, stałe napięcie jak przed ważnym egzaminem oraz nasiliły myśli, że bardzo chciałbym wyłączyć się z tego świata i to wcale nie myśli samobójcze tylko podświadome marzenie o końcu życia. Przełamałem swoją niechęć do psychotropów ( poza benzo od czasu do czasu w małych ilościach) i od początku listopada jestem na Duloxetine pharma 30mg. Jak kiedyś byłem stałym członkiem tego forum to teraz dopiero dzisiaj wszedłem i poczytałem parę ostatnich stron o tym leku. U mnie pierwsze 10 dni to totalny koszmar, zamulenie na maksa i senność. Na szczęście pracę mam mało wymagającą a czas po niej spędzałem śpiąc lub leżąc z zamkniętymi oczami. Po 10 dniu przeszło ale jeśli ktoś nowy to czyta niech się liczy z takimi możliwościami. Teraz pozostała suchość w ustach, może trochę głośniejsze piszczenie w uszach niż wcześniej i podobnie jak na wszystkich psychotropach które brałem wcześniej obniżone libido i koszmarnie trudna ejakulacja. No i podobnie jak na innych lekach tego typu mam bardziej nieostre widzenie szczególnie do bliży niż wcześniej. Lek pomaga na lęki i praktycznie nie występują ale jest lekkie zamulenie i znowu jak na każdym takim leku czuję się trochę nieswojo. Stąd pytanie ile za pierwszym razem trzeba brać ten lek aby po odstawieniu poczuć się lepiej na dłużej? Wszelkie wenle czy seronil byłem w stanie brać góra 4 miesiące, odstawiałem i miałem dłuższe chwile wytchnienia tylko, że wtedy one nie były na lęki. Następną wizytę u psychiatry mam w połowie grudnia.
  6. po przeczytaniu tematu widzę, że ludzie biorą większe dawki i właśnie się zastanawiam czy podwyższać czy schodzić z niej na jakiś czas bo ona i tak działa doraźnie i wyleczyć się nią nerwicy nie da. Zresztą nerwicy chyba niczym się nie da wyleczyć i trzeba z nią jako tako żyć.
  7. na ile systematyczność brania określonej dawki ma znaczenie przy predze? Przeważnie biorę rano 0.25 potem po 4 godzinach 0,25 po południu 0,5 i podobnie wieczorem. Czasami zwiększam dawki popołudniowe do 0,75 tak, że dawka dzienna dobija maksymalnie do 250mg. Problem jest taki, że czasami czuję się ok a czasami całkiem bez obiektywnego powodu w danym momencie nerwica atakuje dość mocno. Generalnie staram się przeżyć tydzień na pregabalinie i życie jest takie byle jakie i byle do weekendu a w weekend w przynajmniej jeden dzień stosuję zomiren 0,5 do 1 mg co mnie wycisza i często po zażyciu śpię. ( z benzo boję się uzależnienia i w taki sposób doraźnie stosuję parę lat bez zwiększania dawki) Dochodzi do tego jeszcze jakieś wino , a raczej butelka wypita przez weekend - tak bardziej do zachowania pozorów normalnego życia. Życie na predze jest nijakie, ulubione pokarmy smakują byle jak, alkohol, którego wcześniej piłem znacznie więcej ale też tylko w weekendy wcale nie pociąga, życie seksualne mogłoby w zasadzie nie istnieć bo orgazm to 20% normalnych doznań. Zastanawiam się czy nie zejść z pregi, pożyć normalnie jak człowiek choć może nerwica mnie wtedy sponiewiera, chociaż odkąd jestem na predze to mam wrażenie że ataki są mocniejsze, więc sam już nie wiem czy pomaga czy raczej pomaga by potem spotęgować okresowo lęki. Sam już nie wiem co robić. No, może prega pomaga w tłumieniu męczącej myśli mojej podświadomości, że chcę umrzeć choć świadomie to nie jest moje prawdziwe myślenie. Co mogę zmienić? Może iść do psychiatry i poprosić o coś innego? Może inny lek, tylko jaki? Jak leczyłem dystymię parę lat temu brałem m/in seronil i wenlę i zazwyczaj dawałem być na leku kilka miesięcy i skutki uboczne, a anhedonia w szczególności wykańczały. Co radzicie po swoich doświadczeniach z pregamaliną, męczyć się jeszcze czy odpuścić. Z krótkimi przerwami biore ją od roku.
  8. stracony

    CBD

    jaki olejek 10% teraz jest godny polecenia? Hemp life chyba już nie ma ( chyba, że to teraz hempmont) a cibdol lekko za drogi. Stosowałem pare lat temu olejki i o ile jakiś szwajcarski działał ładnie to potem kupiłem w "promocji" dwa opakowania polskiego i nie dość, że miały paskudny smak to jeszcze nie działały. Co wybrać ?
  9. ponawiam pytanie. Czy pregabalina leczy czy działa tylko podczas stosowania? Swoją sytucję opisałem trochę wyżej. Teraz na mnie fajnie działa ale ma i swoje skutki uboczne. Czy jak odstawię ją za miesiąc czy dwa to lęk wolnopłynący wróci od razu czy też uda mi się pożyć trochę w spokoju bez stosowania psychotropów. ps. w zeszłym tygodniu pozwoliłem sobie z alkoholem i negatywnych skutków nie odczułem / butelkę ginu wypiłem w ciągu wieczoru i subiektywnie działał słabiej niż bez brania pregabaliny
  10. Po 7 latach prawie bez psychotropów znowu cos łykam. Kiedys leczyłem dystymię a teraz zaatakowała nerwica. No i tego wolno płynącego lęku plus od zawsze występujących myśli, że chcę umrzeć ( w zasadzie bez myśli samobójczych) postanowiłem się pozbyć. Na pregabalinie doszedłem do tego, że to nerwica wykańczała mnie całe życie ale nie tak wprost tylko wywołując cały czas stan przewlekłej depresji czyli dystymii. Zacząłem 4 miesiące temu od dawki Pregabalinu 2 x 25mg oraz do tego elicea 10 mg rano i trittico 50 mg (1/3 tabletki 150mg) wieczorem. Potem dawka rosła do 2 x 50mg Pregabalinu. Początek ok, potem już gorzej bo odurzenie i koszmarne problemy z pamięcią krótkotrwała. Potrafiłem w trakcie czynności zapomnieć co robię, myliłem słowa i pisząc myliłem litery. Problemy ze wzrokiem zostały do teraz. Do tego byłem ciągle zamulony i zakręcony. Po konsultacji po 2 miesiącach odstawiłem trittico, które dostałem od początku aby nie mieć problemów seksualnych ( które dawniej zawsze występowały przy leczeniu dystymii). I to było to bo ożyłem i chwilę później odstawiłem elicea bo bez zamulenia ten lek mnie przekręcał i nie mogłem się skupić nad niczym ( może go kiedyś użyję przy bieganiu bo chyba daje kopa ) Jestem teraz tylko na Pregabalinie i moja dawka oscyluje obecnie 125 – 200 mg w zależności od tego jak się czuję. Biorę trzy razy dziennie, czasami dorzucam 25mg gdy czuję, że serducho mi gwałtowniej zaczyna bić. Prawie całkiem odstawiłem małe dawki zomirenu, który brałem od kilku lat w kryzysowych sytuacjach lub gdy lęk się nasilał za bardzo samoistnie. Jest dobrze bo stanu lękowego od samego początku stasowania tego leku nie mam. Dopiero teraz zacząłem czytać o działaniu i stosowaniu a, że do końca lektury tego wątku mam jeszcze daleko to mam kilka pytań do weteranów. Czy dobrze rozumiem, że ten lek nie leczy tylko ma działanie doraźne i po odstawieniu od razu lęki wracają? Lecząc dystymię ze względu na uboki brałem leki góra 4 miesiące, potem odstawiałem i miałem spokój na jakiś czas. Czy z Pregabalinem też tak się da a jeśli nie to jaki lek LECZY podobnie jak Pregabalin ale bardziej trwale? Czy jak będę zażywał jeszcze przykładowo 2 miesiące i odstawię stopniowo to da się chwilę żyć bez leków? Czy zostawać na dawce, która pomaga, czy tez zwiększać dawkę do jakiegoś poziomu? Co z alkoholem, który lubię choć nie jestem uzależniony bo wprowadza ten element bajkowy do zwykłego życia. . Nie piłem od początku brania leków, teraz już na samym pregabalinie spożyłem w dwóch podejściach litrowe wino. Efekt był taki jak kiedyś, bez skutków ubocznych.Można, nie można, ile można? Ja wiem, że się nie powinno ale jak się stosuje ten lek, żeby się leczyć a nie da się wyleczyć to może to trwać latami. Trochę pytań do Was bo z psycho nie widziałem się od 3 miesięcy. Na moją prośbę o receptę po 2 miechach zapytała co trzeba . Z poprzednią psychiatrą też było tak, że proponowałem leki a ona je akceptowała. Leczenie zaburzeń psychicznych to jeden wielki eksperyment z doborem leków. Podpowiedzcie co dalej?
  11. nikt mnie nie czyta? Może i dobrze. Jak czyta to może potrafi mi wytłumaczyć mój fenomen absurdu. Nie chcę się zabijać, nie mam teraz wcale myśli samobójczych a jednocześnie stale mam to męczące uczucie, myśl czy jak to nazwać że chcę umrzeć, nie istnieć i zniknąć. Czasami cichutko, czasami to mi wręcz dudni w myślach. Czy jakieś prochy pomoga na to czy bardziej pogorszą resztę? Próbowałem olejku CBD i pierwszy pomagał ale następne już nie bardzo - może kwestia producenta i na ile te następne były OK (certyfikat niby miały)
  12. wpadłem tu by sprawdzić na jakich lekach byłem bo może jeszcze jednak spróbuję. Chyba już taki nie jestem jak wcześniej, pozyskałem trochę asertywności ale lista problemów z sobą wciąż długa. Nie chce mi się żyć, nie mam na życie siły i to jest główny powód z jakim pójdę do psycho. Może mi coś da bo tak dalej nie dam rady. Życie jest piękne a ja chcę umrzeć i wcale się nie chcę zabijać. To takich parę moich absurdów. Poznałem kobietę i kocham ją i jednocześnie niszczę w podobny sposób jak moją byłą żonę. No i teraz już wiem czemu jestem taki całe życie, to życie z moją matką mnie wykończyło. Ignorowałem to tyle lat. Jestem w czarnej dupie bo nie wiem co zrobić, najlepiej oddalić się daleko od niej ale sama sobie na dłuższą metę nie poradzi...kobieta po 80 .Więc to ona nas teraz niszczy psychicznie, moja kobieta zmaga się z depresją i alkoholem, mnie to coraz bardziej pogrąża a im bardziej pogrąża tym gorzej jest ze mną. Cóż, życie. Znowu popełniłem ten sam błąd, jestem zepsuty i od zawsze powinienem być sam. A że nie jestem sam to dla niej i mojej córki muszę jeszcze powalczyć
  13. Ketaminę to wprowadzą może za 10 lat u nas...... a coś z tego co już jest? Nawet bieganie mi już niewiele pomaga, alko też średnio a i wczoraj zażyłem zomiren, po którym następnego dnia często funkcjonowałem lepiej i też dupa. Przywalony umysł mam i nie mam pomysłu co z tym zrobić
  14. Swego czasu spróbowałem wielu leków, oczywiście nie wszystkich. Od momentu kiedy się prawie przekręciłem po małych dawkach neuroleptyku zarzuciłem poszukiwania. To był koniec 2012 roku. Po drodze potem było lepiej i gorzej ale radziłem sobie tylko stosując alkohol i bardzo małe dawki benzo co jakiś czas. Dystymia, o ile to ona bo pewności nie mam nie opuściła mnie nigdy. Nie mam myśli samobójczych ale przez cały czas towarzyszy mi myśl, że chcę umrzeć i ta myśl jest dla mnie ukojeniem i pocieszeniem. Paradoksalnie chcę żyć tylko sił i napędu mi brakuje. Wszystko muszę tej francy wydrzeć i wywalczyć. Teraz jest źle, nie mam już siły Pytanie zasadnicze czy jest po co iść do psychiatry, czy jest coś nowego co mi może pomóc i nie spowoduje mojego jeszcze gorszego samopoczucia jak kiedyś praktycznie po wszystkich lekach i nie zabije moich chęci i możliwości seksualnych jak wszystkieleki do tej pory?
  15. poruszyłem temat i poza tym, że ją to wyraźnie dotknęło to niewiele wniosło. Nie ma problemu to nie ma, ja jej wierzę bo inaczej to by nie było sensu. Chyba nic nie zepsułem. Wiem co teraz mi napiszecie, ja też to wiem ale życie jest za krótkie na zastanawianie się nad tym co będzie. Jak będzie to wtedy to będzie temat do rozwiązania
×