Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Trzymajcie się za wszelką cenę! u mnie się pogorszyło, chociaż od początku stycznia nie biorę Afobamu. Odstawiłam też Doxepin, może za szybko, bo lęki wróciły, ale walczę z nimi i na razie wygrywam...zostały mi dwa inne leki, których do marca chcę się pozbyć. Jak długo to dziadostwo siedzi w organizmie, skoro 20 dni mija i dalej jest nie tak jak trzeba....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak mi idzie? fatalnie. mój plan odstawiania benzo się posypał i będę się musiała przyznać do tego mojej lekarce.

w sobotę np. wzięłam 9mg Alproxu. teraz sięgam po niego z byle powodu, żyję w ciągłym strachu.

nie podołałam, jestem słaba, do spisania na straty w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gosiu czy mogłabyś się do mnie odezwać ? Bardzo zależy mi na kontakcie z Tobą w jakikolwiek sposób. Mój adres to samojolka@gg.pl

 

-- 25 sty 2012, 14:28 --

 

Czytam, że ciężko Wam idzie, ale proszę napiszcie czy coś Was fizycznie boli. Jeśli tak, to czy to bóle mięśni tylko czy może jakieś inne?

Trzymam kciuki za walczących.

 

-- 25 sty 2012, 14:33 --

 

Kurcze, nie łamcie się. Lęki są do opanowania. Ja wychodzę z uzależnienie kilkunastoletniego . To jest kosmos, ale wierzę, że dam radę.Wy wszyscy tu jesteście bardzo młodzi. Nie fundujcie sobie piekła na całe życie. Proszę Was, nie poddawajcie się. Ech.. gdybym ja kilka lat temu wiedziała w co lekarze mnie pakują..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej -jak Wam idzie ,współodstawiacze?

Ja już WYGRAŁEM.

Mijają 4 miesiące odkąd podjąłem nieodwracalną decyzję o odstawieniu clona.

4 miesiące prawdziwej udręki. Momentami myślałem , że postradałem zmysły. Miałem jazdy podobne do Bad-Tripa po grzybach.

Tragedia.

Gdy czytam moje posty z tego tematu napisane w okresie ostatnich 4 miesięcy to włosy jeżą się na głowie.

Brałem regularnie od 3 lat 2 mg clona

Teraz po 4 miesiącach biorę już tylko 0,06 g ( tak-tabletkę 0,5 mg dzielę na 8! części ) czyli 30 razy mniej niż wynosiła dawka wyjściowa.

Czyli dawkę praktycznie obojętną dla organizmu.

Biorę to już chyba tylko dla psychologicznego efektu.

Za jakieś 2-3 tyg spróbuję odstawić całkiem

Na ogromne bóle głowy ( zdarzało mi się rzygać z bólu i zawrotów głowy ) pomógł ostatecznie zapisany przez neurologa Vicebrol.

Nie było łatwo. Zwłaszcza że splotło się to z miażdżącym okresem milicyjno-sądowym, który budzi mój znaczny niepokój.

Ale to inna bajka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja już miesiąc bez benzo, mam tylko Doxepin 10mg. Mam straszne bóle głowy i sztywność/skurcze polików, szczęk, zębów, zaczynam wątpić, że to skutki odstawienne...tyle tygodni...mam zrobiony rezonans głowy - nie ma nic. Myślę o masażu, bo to chyba objawy nerwicowe...lęk skumulował się w gębie, doprowadza mnie to do szału.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam .

Panie i panowie walić te benzodiazepiny prosto w du.ę . Dobre gówno i często może pomóc ,ale brana no-stoper to już duża porażka. Poza tym jaka nędzna po tym na dłuższą metę jazda .Delirka ,a nie jazda ,przedostatni oddech umarlego i niespokojny sen. Et tam porzućcie to i im szybciej tym lepiej wszyscy nałogowcy.Pozdrawiam ,każde 24 godziny czystości to WASZ WIELKI SUKCES !Trzymajta się tego! Benzo są dob.. tylko na krótką metę , inaczej szkodzą>.PAWEŁ3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem czysta od września, brałam przez 2 lata, zmieniając lekarzy gdy ci nie chcieli mi już przepisywać alprazolamu. We wrześniu skończyła się ostatnia paczka i postanowiłam wytrzymać i rzucić to w cholerę. Pierwsze noce były straszne, drgawki, poty, omamy, nie spałam prawie w ogóle przez 3 tygodnie. Gdyby nie to, że zaczęłam uciekać do innych sposobów, by zasnąć byłoby wspaniale ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

Pojawiłam się tutaj jakiś czas temu. Schodziłam z dużej dawki, zbyt szybko. Wszystko jest w moim 1 poście.

Cały czas , prawie rok mija, nie wróciłam do klona.

Znalazłam fajne obszerne forum w jęz. ang. - benzobuddies. Warto zajrzeć, bo jest tam wiele podforów(?) na rózne tematy związane z benzo- od obajwów odstawiennych , po relacje osób , które już długo są czyste.

silence, pytasz o bóle fizyczne- ja miałam bóle pleców ( wrażenie jakby mi ktoś naciągnął mięsień i co jakiś czas puszczał przez mięsień dawkę prądu+ usztywnienie i jakby kij wbity między łopatkę a kręgosłup), znacznie zelżało po roku. Mam też jakby przymglony umysł , cholerne uczucie. Też powoli mija z czasem. Najgorsze to palpitacje i uczucie zmęcznia. No i problemy z tarczycą- też bardzo częste po odstawieniu. Znacznie gorsze dla mnie są myśli, emocje. Ważne! Nie odstawiajcie za szybko. Ja popełniłam ten błąd, że zaufałam jednemu psychiatrze od uzależnień. Wpakował mnie po uszy w piekło. Krótki cytat :"..Z drugiej strony, wystarczająco powolne i stałe opuszczanie organizmu przez benzodiazepiny pozwala naturalnym mechanizmom organizmu odzyskać kontrolę nad funkcjami, przytłumionymi przez ich obecność. Istnieją naukowe dowody, że powrót tych naturalnych funkcji wymaga długiego czasu"

Nie rezygnujcie, organizm ludzki jest silny . A życie na bezno to powolna śmierć.

 

-- 19 lut 2012, 21:53 --

 

Ten cytat nie jest niestety od tego lekarza, tylko od H.Ashton. Ale na forum o którym wspomniałam jest tysiące

ludzi z bezno problemem. Niemal wszyscy użytkownicy to ofiary ignorancji i lenistwa lekarzy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem ten sam problem.

Nie wierzyłem własnym uszom !!

"zmniejszyć dawkę o połowę, a po 2 tygodniach odstawić"

Debil !!!

Ja z clona schodziłem 4 miesiące !! A i tak nie obyło się bez ekstremalnych "jazd"

Teraz jestem na 1/8 tabletki 0,5 mg clona, lecz z w związku z nasileniem choroby pierwotnej nie potrafię z tego zrezygnowac-natychmiast pojawia się lęk i bezsennośc.

Lecz taka ilośc clona jest śmiesznie mala i nie przejmuję się tym, że może jeszcze z miesiąc na niej "pojadę"

Ja stosowałem się do zasad i porad zamieszczonych na stronce , która wielokrotnie była już przez mnie polecana

 

http://www.benzo.org.uk/polman/contents.htm

 

Polecam lekturę od deski do deski.

Oczywiście podane schematy odstawiania można , a nawet należy lekko pod swoim kontem modyfikowac.

Najważniejsza jest zasada- bardzo powoli.Tak powoli , żeby nie wracać do poprzednio zredukowanej dawki.

Można przedłużać czas trwania każdego etapu.

To nie wyścig. Najważniejszy jest sam fakt redukcji, nawet minimalnej, oraz końcowy sukces.

Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lecz to nie wynik Twojej "słabej woli" tylko ogromnego potencjału uzależniającego tego typu "leków"

Wyciągnij wnioski.

I schodź następnym razem jeszcze wolniej.

Może za szybko chciałas się pozbyć tego syfu i znów jesteś w punkcie wyjścia.

Gdybyś jechała wolniej, to teraz po kilku miechach zażywałabyś mniej o "tylko" np 2 -5 mg ....ale byłby to sukces.

Dalsze odstawianie zaczynałabyś z tego niższego już pułapu.

Wiem-ja też jestem kurewsko niecierpliwy i wszystko musze mieć od razu lub w ogóle....

Ale w tym temacie udalo mi się to opanowąc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czolem wszystkim.Jestem nowa,ale sledzilam forum 3 tyg.podczas mojego odtruwania.Musze przyznac,ze wypowiedzi mnie dolowaly,jesli mozna mowic o wiekszych dolach na normalnym glodzie po lorazepam.Lek bralam 10 lat,po 2,5 rano i 2,5 wieczorem.Wszystko ustwione przez neurologow itd.Podobno depresja .Wyjechalam z kraju w ktorym mieszkalam i zmienilam moje zycie.Caly czas bralam lek,pozniej zlapalam sie na tym ze niepamietalam czy wzielam czy nie.Wkurzylam sie sama na siebie.tO GOWNO ZACZELO OD DAWNA RZADZIC MNA ,wczesniejpracowalam,uczylam sie,zylam zawsze po leku.Pogadalam z moim parterem,postanowilam to zostawic.Moj charakter nie pozwala na stopniowe zostawianie czegos,albo wszystko albo nic.Nie mowie ze bylo latwo,3 tygodnie mdlosci,braku apetytu,jakas zelazna obrecz na mozgu,skurcze miesni,bezsennosc ktora wykancza,leki i rzeczy ktore widzialam to bylo straszne,ale przy pomocy mojego chlopaka dalam rade,.Coraz mniej sie poce,nie mam juz rewolucji zoladka,czasem nie spie,ale wiem ze jak pojde na spacer,albo sie pomecze to jutro zasne.Mysle juz o pracy,wzrok sie poprawia,sa problemy z koncentacja,ale zaczynam sie uczyc od nowa,wazne,chyba najwazniejsze jest zrozumienie i oparcie w osobie kochanej.MOZNA WYJSC.jesli nie wstydzilas sie isc po leki do lek.to otworz sie przed kims,i rzuc to.ZYJE ,KOCHAM I FUNKCJONUJE.I wiem ze bedzie coraz lepiej.Nie chce juz tego brac,zryje psychike,widzialam wielu na glodach narkot. to odtrucie t

tak wyglada,ale warto.Tylko juz sie nie oklamuj.Chyba ze lubisz iluzje szcescia i falszywe emocje.Wtedy bierz sobie.Pa.Ania

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez mam ten problem. Jak wiele z Was wie, cos mi sie stalo po citabaxie i fevarinie, przestalam odczuwac uczucia, potem bylo tylko gorzej pustka i cierpienie od 3,5 roku. Nie bede sie powtarzac. Po okolo roku to cieprienie stalo sie tak nieznosne ze ja czulam sie tak jakbym caly czas czula pilujacy bol zeba - tylko w moim przypadku nie byl to bol fizyczny tylko psychiczny. Pare razy odkrylam, ze to cierpienie po bezno sie zmniejsza, ale balam sie benzo jak diabla, bo wiedzialam, ze to grozi uzaleznieniem, a przy takim cierpieniu nie dam rady odstawic. Wiec nie chcialam. Madra bylam. W ogole w miedzyczasie chcialam zerwac z facetem, bo po zaniku uczuc bylo to ju tylko zmuszanie sie i pogarszalo moj stan psychiczny. On mnie zachecal, zebym poszla do szpitala. zrobilam to w sumie dla niego, wbrew sobie. Matka plakala, blagala, zebym nie niszczyla sobie zycia, kariery. Potem bylo juz tylko gorzej, kolejne szpitale, w koncu sie zdobylam na rozstanie to tio nie pomoglo, moj stan sie pogarszal dalej. W miedzyczasie dostalam glupia diagnoze, potem obalon przezkazdego z 20 lekarzy u ktorych bylam, ale ja w nia uwierzylam. Uwierzylam, ze bede cierpiec do konca zycia. Pare razy sie rozstawalismy i schodzilismy z facteme w nadziei, ze uczucia wroca. Kto zna moja historie, to wie jak bylo. Z zawodu wypadalam totalnie. Byly kolejne szpitale, ja tam uciekalam, bo cierpienie bylo nie do znieienia, moj facet mnie zachecal. rk temu trafilam do nowej lekarki, ta mi zapisala zapas clonazepamu na dlugi czas i powiedziala, ze moge to spokojnie jesc poki nie wyzdrowieje, zeby nie cierpiec, a jak wyzdowieje, to ona mnie z uzaleznienia wyciagnie. Obiecala, ze po wenlafaksynie odzyskam zdrowie. Ja pocztakowo nie chcialam brac cloanzepanu bo nie wierzylam w zyzdrownie juz (prztesteowalam przedtem duzo antydepreantgow i zaden nie pomogl). Wenlafaksyna brana przez 5 mcy w max dawce tez nie pomogla. Cierpienie bylo nie do zniesienia. W koncu ulegalam tej lekarce, ze naprawde moge spokojnie brac benzodiazpiny i stilnox na sen. Ulga byla duza. Moglam nawet w pracy wytrzymac. Stilnox przynosil prawie blogostan. Psychoterapeutka do ktorej wtedy chodzilam (kolezanka tej lekarki) namowila mnie na branie stilnoxu w dzien. W koncu moglam czytac, moglam szorowac podloe, byl to jedyny lek, ktory poprawial nastroj. wiedzialam jednak ze nie tedy droga. Zglosilam sie do innego szpitala. Tam sie w ogole nie przejeli benzodizapinami, ale dali mi takie dawki neuroleptyku i antydepressnta, ze w sumie bralam benzo tylko jak cierpienie bylo nie do wytrzymania. Bo mi nic mi na to cieprienie nie pomogli. Nie mialo ono przyczyny i nadal bylo jak swidrujacy bol zeba. wpisali mi w karte loarfen doraznie. Cudowny lek. Jak go zielam,. to przez jakis tydzien nie czulam cierpienia. I tak po 2 mcach mnie wypisali z ogromna iloscia lekow w tym loarafenem i stilnoxem. Niestety ich leki spowodowaly taki koszmar, ze ylko akatyzja byla czyms porownywalnym. bylam bez przerwy wykonczona. Sen mnie w ogole nie regenrowal. Tak zadzialal na mnie reboksetyna. odstawilam rebosketyne i drugi antydepresant ale problem nie mijal. Do tego doszlu mdlosci po odstawieniu tego drugiego antydepresanta. Plakalam z z wyczeprania, choc spalam po 12h na dobe. Nie moglam wejsc po schodach. Nie mialam sily ubrac butow. Mijaly tygodnie od odstwienia tych koszmarnych antydepresantow a problem nie mijal. dostawalam szalu i rozpaczy. I na to wszstko cudownie dzialal lorafen. Po jego zazyciumdlosci ustepowaly, ja stawalam sie spokojna i bylo mi obojetne, ze leze po 1t5h w lozku ze zmeczenia, a anwet mialam wiecej sily. Podobne obserwacje ma moj kolega chory na schizofrenie, ze loarefn go pobudza, poprawia nastroj itd. Minely 3 miesiace od odstawienia tych koszmarnych lekow a ja wciaz bylam taka wyczeprana i ciagle chcialo mi sie wymiotowac. Codzien bralam lorafen i stilnox, zeby jakos zyc ( np. miec sile sprztanac mieszkanie, zrobic sobie cokolwiek do jedzenia). Zrozpaczona pojechalam do nast, szpitala. Przyznalam, ze chyba jestem uzalezniona. ZZrozumieli moja historie - ze uzaleznienie jest czynnikiem wtornym do dlugotrwalego cierpienia. W mekach odstawilam benzodpiazpiny. Aczkolwiek zycie bez jakiegokowliek zadowolenia wydawalo mi sie niewyobrzalne. Postanowilam, ze po wyjsciu ze szpitala bede brala stilnox raz na tydzien zeby choc przez pol godz w tyg doswiadczyc przyjemnosci. Lekarka jakby sie zgodzila. Nietety w szitalu nabawilam sie dyskinez. Wrocilam do domu w stanie ogolnym jeszcze gorszym (nic na cierpienie nie pomogli) choc niby z odstawionymi benzo. Ale dyskienzy nie mijaly. Balam sie ze zostane kaleka do konca zycia. Rzucalo moim cialem. ruszlay mi sie rozne czesci ciala bez mojej woli. A jak wiadomo dyskienzy sa prawie nieuleczalne. Dni mijaly a one nadal byly. Nie moglam spac, bo rzucalo moim cialem. Przerazona wocilam z nerwow do lorafenu i stilnoxu. W koncu ktoregos dnia trafilam na neurologie, tam mi przeplukali organizm jakimis kroplowkami i po kilku dniach dyskinzy ustapily. Ale ja cirpialam dalej i dalej bralam benzo. dodam ze przez ten caly czs moj chlopak z ktorym znow sie spotykalismy w nadziei, ze wroci to co bylo w sumie sie cieszyl jak bralam stilnox, bo wtedy stawalam sie na powrot osoba troszke uczuciowa i roamntyczna.choc wiedzial jakie jest zagrozenie. wiec ja czesto bralam stilnox zeby mmiec ochote sie do niego przytulic. Do tych wszystkich szpitali tez mnie w sumie zachecal. A w ogole jego rola sprowadzala sie do potwornego wprawdzie marwteinia sie o mnie, ale w ogole nic nie dzialal. W kazdy razie niedawno poszlam do mojej lekarki i przyznalam jej sie do uzaleznienia. Ona zapisala mi relanium zamiast lorafenu i rozpisala jak je dawkowac, zeby zmniejszac. Ja w sumie zwiekszylam, zamiast zmniejszyc tak mnie rosnosi napiecie. Po relanium jestem jeszcze bardziej zmeczona niz zwykle i ciagle chce mi sie rzy...ac. Przeczyatalam wlasnie ten watek i dotralo do mnie w jaki szajs sie wpakowalam. Przeraza mnie to co kiedys sobie uzmyslowilam- ze czujac tak wielkei cierpienie wyjscie z uzaleznienia bedzie horrorem. Aha, i do tego od 7 lat cierpie na bezsennosc. W szpitalu jak mi odstawiali bienzo to spalam po 3-4 h przez 2,5 mca. Z reka na sercu. jak sie zdarzylo 5h snu to bylam szczesliwa. a wypropbwali cala game lekow zbym moga spac.Nerwowa i drazliwa jestem nieziemsko i jak sluznie ocenila lekaka to juz trudno ocenic czy z pdst. choroby czy po benzo. Mnie sie wydaje ze glownie dlatego, ze mnie sen nie regenruje znow. Z chlopakiem sie ostatecznie rozstalam, ale mamy konatakt. Ja nie mam nic. Jestem na samym dnie. Nie moge sluchac jak on mowi o swoich sukcecach w pracy. Przed chwila znim gadalam o odstawianiu bezno i skwitowal to jakos " to trzeba miec silny charakter". No ja juz silnego charakteru nie mam. Po kilku latach cierpienia dzien w dzien to ja jestem zjedzona przez chorobe. Nie chce zwalac na innych, ale mam zal do lekarzy, ze mnie zapeeniali, ze moge spokojnie brac benzo i do mojego bylego tez, ze mna nie potrzasnal " dziewczyno, wole zebys nia miala uczuc, zebysmy nie byli para niz zebys sie uzalaznila. I przestan sie wloczyc po szpitalch". Na razie jestem na 8-12 mg relanium, po ktorym jak napisalam ciagle chce sie mi sie wymiotowac. I przeraza mnie jak przy ogolnym cierpieniu mam jeszcze dac rade z wyjsciem z benzo. Zwlaszcza, ze loarefn jest taka cudowna tabletka i naprawde przestaje cierpiec po nim. I pozostaje problem mojego ex, do ktorego jednoczesnie mam zal i jednoczesnie poczucie winy bo on ogromnie duzo przecierpial przeze mnie przez te 3 lata i ciagle mial nadzieje, ze bedzemy razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem jak na razie połowę postów z tego tematu i muszę przyznać, że już trafia mnie szlag...

Ludzie proszę, nie chce wyjść na waszego przeciwnika ale większość z was co opisuje te objawy swoje jako "objawy odstawienia benzodiazepin" to tak naprawdę są to typowe objawy dla nerwic! Wiem bo sam mam tak ciągle, żadnego nieznanego objawu nie znalazłem podczas czytania setek wypowiedzi... Nie zwalajcie wszystkiego na lekarzy i na benzodiazepiny, chyba, że tak wam wygodniej. Albo jedna kobieta tutaj pisała, że zaczęła leczenie od 8mg klonazepamu dziennie i narzekała, że chodzi po nim jak pijana... Przepraszam bardzo ale na zdrowy rozum to trzeba było wypić mniej czyli po prostu wziąć mniej tabletek. Głupota niektórych ludzi mnie okrutnie przeraża...

 

Nie dziwcie się tak czasem lekarzom, że każą od razu łykać 2mg przykładowo. Oni tak mają w podręcznikach, zobaczcie sobie na ulotkę klonazepamu i tam są dawki nawet 20mg dziennie napisane jako podtrzymująca o ile się nie mylę. Skąd lekarz ma wiedzieć, że już 0,5mg działa kojąco, ja wiem bo mam nerwice i czuje od razu że przechodzi no ale oni nie mają (niech się cieszą).

Wy przypisujecie lęk, odrealnienie, dziwne postrzeganie barw, płacz, zmęczenie, bóle głowy itp. jako odstawieniu benzodiazepin. To wszystko przez te tabletki! Bo przecież przed ich braniem to byłam zupełnie zdrowa! OCZYWIŚCIE.... Nie łudźcie się, że jak odstawicie to będzie super kolorowo i pełnia życia... Objawy odstawienia znikną ale nerwica pozostanie, takie są realia.

Prawda jest taka, że mamy cholerną nerwice i odstawienie tabletek to w dużej mierze zanik efektu leczniczego, a raczej gaszącego objawy choroby. Fakt faktem wymioty, pocenie się, bóle głowy WZMOŻONE, ogólnie tragiczne samopoczucie to efekt odstawienia. Z tym się zgodzę ale nie jest tak, że to efekt tylko odstawienia bo oprócz tego macie jeszcze nerwice tylko może zapomnieliście już jak tragicznie było przed braniem benzodiazepin. Super być nie mogło skoro jednak poszliście do psychiatry. Znam ludzi i wiem że chodzą jak już jest naprawdę źle i nie dają rady.

 

Ja praktycznie nie używam benzodiazepin i co z tego mam? No co??? 5 lat nerwicy czyli 5 straconych lat życia!!! Czemu? Już wyjaśniam:

 

A więc tak.... Przez 5 lat nie dokształciłem się ani nie znalazłem pracy z powodu nerwicy która wyklucza mnie praktycznie z normalnego funkcjonowania bo chyba nie pójdę do pracy jak się zacznę tam telepać i porzygam prawda? Brak kobiety, a nie jestem brzydalem... Wszystko mi nerwica zepsuła hehe.

 

Brałem prawie wszystkie leki z grupy SSRI od dawek najmniejszych do największych i bez rezultatów.

Potem TLPD ale źle tolerowałem bardzo + brak efektu. Odstawiłem (jednak w dużych dawkach mogą zwalczyć nerwice! Liczcie się też, że przybiedzie wam kg.).

Następnie robiłem sobie zastrzyki w udo z b12 (1000uq dziennie i nie można jej przedawkować więc proszę nie pouczać, a wstrząs anafilaktyczny po niej to jak legenda o smokach :P)

Potem jeszcze kroplówki z magnezu i też nic nie dały ale znikły mi tragiczne drżenia i skurcze mięśni no ale nie związane to z nerwicą było. KROPLÓWKI bo te pigułeczki z aptek to niezbyt skuteczne. Pigułki z magnezem jedyne godne uwagi to cytrynian magnezu lub helat magnezu, duża wchłanialność ale i tak nie uzupełnicie silnych niedoborów bo nadmiar wysikacie i tyle. Tabletki to tylko wzbogacenie diety i są one "na chwile obecną" ale nie do leczenia i uzupełniania ostrego niedoboru danego pierwiastka, oczywiście długie przyjmowanie tabletek z magnezem też poprawi to co ma poprawić w jakimś tam stopniu no ale nie na nerwicę...

Teraz testuje neuroleptyki i wbrew pozorom one potrafią naprawdę pomóc na nerwicę, efektów prawie nie widzę ale coś się zmienia czasami itp. widocznie zwiększenie ilości dopaminy nam nerwicowcom służy, zresztą wiele forów obleciałem i są tam podobne wyznania :) SSRI to na depresje są skuteczne, a nie nerwice, jeszcze SNRI nie wiem ale podejrzewam, że podobnie będzie.

 

Jeśli nie będę miał już wyjścia to zacznę chyba brać ten klonazepam po 1mg dziennie, brałbym już dawno i na stałe tylko nie wiem czy rośnie tolerancja szybko. Wiem, że u każdego to cecha indywidualna ale czy ktoś mógłby mi napisać jak u niego przebiegało "leczenie" klonazepamem nerwicy na długi dystans? Od jakiej dawki zaczeliście i po jakim czasie do ilu trzeba było ją podnieść?

 

Benzo to nie taki szatan jak niektórzy tu piszą bo gdyby nie ono doraźnie to już bym chyba siedział sam w budce leśnej i z włócznią biegał z dala od cywilizacji. Benzo mi strasznie pomogło i tylko ono dawało ukojenie + umożliwiało normalne zachowywania się jak gdzieś poszedłem (nie byłem naćpany po 1mg...), wiem jaki ból daje odstawienie bo kiedyś brałem prawie miesiąc i prawie rzygałem po pokoju jak z dnia na dzień odstawiłem 1mg. 5 dni to trwało i przeszło ale nerwica została i właśnie o to mi chodzi żeby nie wrzucać do jednego worka wszystkich objawów bo większość to objaw nerwicy i po prostu spotęgowany odstawieniem tego "złotego środka".

 

Chce zacząć brać benzo bo straciłem 5 lat życia na nerwice, wcale nie było kolorowe i cudowne bo jestem jak ciota z lękami itp. Objawy somatyczne też są duże i proszę nie mówcie nic o terapii bo już przerabiałem to i równie dobrze mogłem zjeść mambe przed telewizorem, może większy poziom cukru też by mi tak nastrój poprawił. Chyba wole zacząć brać benzo niż nie mieć z życia nic i siedzieć w domu 24/7. Nie piszcie też żebym zajął się czymś pozytecznym bo kto jak kto ale wy powinniście doskonale wiedzieć, że w obecnym samopoczuciu jest to niewykonywalne skoro 3 miesiące temu z tej nerwicy padaczki dostałem bo już wyczerpanie organizmu po prostu nastąpiło.

Niby jeszcze elektrowstrząsy zostały, ponoć naprawdę pomagają tylko, że mogą być luki w pamięci po zabiegach niestety.

 

Szukam odpowiedzi jak to pokonać już parę lat ale jak widać wciąż bezskutecznie, w benzo nie wleciałem tylko dlatego, że wiem doskonale co to za leki i myślę naprzód, że na przykład będę miał na nich super życie ale co jak trzeba będzie je odstawić? Jak wiele osób zawiodę jak wyląduje na detoxie albo dowie się kobieta którą sobie znajdę? Z drugiej zaś strony jak wiele kobiet i osób już zawiodłem tym jaki jestem w trakcie choroby... Jak roślinka się czuje, nawet na siłownie już nie chodzę tylko w domu ćwiczę bo bez xanaxu bym tak nie ogarnął, a nie chce się uzależniać. Nie jem tabletek i potrafię się luźno powstrzymać, a nie dlatego, że nie mam. Tylko, nie jem i co z tego mam ;/ Każdy dzień to męczarnia i nic nie mam z tych dni, przelatują sobie nic nie znacząco a ja się starzeje heh. Przez nerwice te 5 lat mam jak przez mgłe, nie pamiętam większości wydarzeń - serio... Przedn erwicą pamiętam wszystko a potem to już chaos i nawet skupić się nie da na niczym.

Boże, jak się rozpisałem to masakra. Nie chciałem jak coś nikogo urazić ale no musiałem w końcu zareagować bo już mi nie dawało spokoju to wszystko co tu się wypisuje :/ Benzo nie jednemu życie uratowało i nie tylko z nerwicą.

 

Pozdrawiam i chyle czoła jak ktoś zdoła przeczytać :)

 

-- 18 mar 2012, 08:57 --

 

Podam na przykładzie.

Jestem uzależniony od Relanium-cug sześcioletni z dawką nawet do 17mg/24h.

Trafiłem do dobrego ośrodka i lekarz zapowiedział że odstawi mi to w góra tydzień a da inne leki łagodzące skutki odstawienne.

I tak od dwóch dni mam poranną dawkę 2.5mg i wieczorną także 2.5mg

Do tego dołączony Depakine i Chlorprothhixen oraz z SSRI Fluwoksamine 50mg.

Benzo to śmieć który pustoszy organizm i znam to z autopsji.

Dzisiaj np świat nabrał barw których dawno nie widziałem...

Da się to odstawić,ale trzeba chcieć i to jest podstawa a wymówki typu"nie dam rady"...można sobie włożyć:-)

Owszem,jest ciężko ale jak mawia przysłowie "cel uświęca środki"

 

Przepraszam za post pod postem (może Pani moderator scali jak się da) ale nie da się edytować.

Leki które dostałeś Malin to antydepresant (fluwoksamina) oraz neuroleptyk (chloro...) i dlatego świat nabiera barw. Nie z powodu odstawienia, dawka którą brałeś przez tyle lat jest naprawdę bardzo mała więc nie masz się kompletnie czym martwić. Jak by mi pomagała taka dawka i to aż 6 lat to w niebie bym był i w ogóle jak skowronek latał hehe :)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samuraxo

Do zobaczenia przy odstawianiu benzo.

Dlaczego TEORETYZUJESZ?

Nie wypowiadaj się na tematy , o których masz tylko czysto teoretyczna wiedzę.

20 mg /dobę clonazepamu jako dawka podtrzymująca?

Zastanów się 2 razy zanim znów coś takiego napiszesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ulotka Clonazepamum TZF

 

Dorośli

Początkowa dawka dobowa nie powinna przekraczać 1,5 mg. Lek należy podawać w 3 dawkach podzielonych, w równych odstępach czasu. Dawkę należy zwiększać stopniowo o 0,5 mg do 1 mg co 3 dni w zależności od reakcji pacjenta na lek, aż do ustalenia dawki podtrzymującej wynoszącej zwykle 4 mg do 8 mg na dobę. Maksymalna dobowa dawka podtrzymująca nie powinna przekraczać 20 mg i powinna być osiągnięta w ciągu 2 do 4 tygodni leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak koleś chce się tym "leczyć " to niech zapozna się z tym:

 

Długotrwałe stosowanie leku prowadzi do stopniowego osłabienia działania w wyniku rozwoju zjawiska tolerancji.

 

 

oraz

 

U niektórych osób po odstawieniu przewlekle stosowanych benzodiazepin występuje przedłużający się zespół odstawienia. Objawy mogą utrzymywać się niekiedy nawet do kilku miesięcy. W niektórych przypadkach przewlekły zespół odstawienia mógł powstać ze względu na fizykochemiczne uszkodzenia neuronów, które mogą być stałe lub powoli odwracające się[7].

 

# stosowanie klonazepamu prowadzi do stopniowego osłabienia jego działania, w wyniku rozwoju zjawiska tolerancji

# przyjmowanie klonazepamu doprowadza do uzależnienia psychofizycznego

# problemy życia codziennego nie są wskazaniem do zażywania klonazepamu

# w dużych dawkach może spowodować tzw. deficyt lęku oraz niepamięć następczą po zmetabolizowniu

 

Działania niepożądane, zwłaszcza te niepowiązane bezpośrednio z działaniem na OUN, pojawiają się zwykle w przypadku przewlekłego stosowania. Pacjenci donosili o takich niechcianych objawach, jak:

 

* senność (somnolencja)

* ospałość

* zaburzenia koordynacji ruchowej

* zmiany w zachowaniu

* zaburzenia czynności układu nerwowego

* ruchy pląsawicopodobne

* podwójne widzenie

* oczopląs

* niewyraźna mowa

* dyzartria

* bóle głowy

* zawroty głowy

* niedowład połowiczy

* Zaburzenia psychiczne:

o stan dezorientacji

o stan umiarkowanej euforii

o depresja

o zaburzenia kojarzenia

o labilność emocjonalna

o bezsenność

o omamy

o zaburzenia libido

o infantylność

 

Doświadczyłem prawie wszystkiego stosują clona przez 3 lata.

 

Niektórzy widocznie muszą się sami poparzyć w ogniu zanim zmądrzeją. Nie wystarczy im widok zwęglonej ręki kolegi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×