Skocz do zawartości
Nerwica.com

esikora

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez esikora

  1. No ja już miesiąc bez benzo, mam tylko Doxepin 10mg. Mam straszne bóle głowy i sztywność/skurcze polików, szczęk, zębów, zaczynam wątpić, że to skutki odstawienne...tyle tygodni...mam zrobiony rezonans głowy - nie ma nic. Myślę o masażu, bo to chyba objawy nerwicowe...lęk skumulował się w gębie, doprowadza mnie to do szału.
  2. Trzymajcie się za wszelką cenę! u mnie się pogorszyło, chociaż od początku stycznia nie biorę Afobamu. Odstawiłam też Doxepin, może za szybko, bo lęki wróciły, ale walczę z nimi i na razie wygrywam...zostały mi dwa inne leki, których do marca chcę się pozbyć. Jak długo to dziadostwo siedzi w organizmie, skoro 20 dni mija i dalej jest nie tak jak trzeba....
  3. Witaj silence, cześć wszystkim! Dziewięć dni bez Afobamu. Sztywność mięśni zelżała dopiero wczoraj, powiedzmy, że w takim stanie życie jest znośne. Doszedł ból, a raczej sztywność nogi z tyłu kolana, ale nie wierzę, że to zakrzepica i nie lecę już do lekarza Z tego co piszecie, to normalna rzecz, tzn. dolegliwości ze strony nóg.... Terapia na oddziale dziennym nie jest ani łatwa, ani przyjemna na razie, ale to dopiero początek. Podczas jej trwania chcę odstawić trzy następne leki, które biorę, na szczęście to nie benzo i ma być duuużo łatwiej. Nie mam lęków, jedynie niepokój, lepiej śpię, zastanawiam się jaka jest granica "zakręconości" snów, bo jak się obudzę to wszystko pamiętam i mogłabym pisać scenariusze z pogranicza abstrakcji i absurdu... Poprawiła się nieco zdolność przeżywania emocji, jak jest coś na rzeczy to od razu rozmawiam o tym i wywalam na bieżąco, a zamiatanie wszystkiego pod dywan stało się w ostatnich latach moją specjalnością. Mam dziką ochotę być bardziej asertywna, a to też nowość u mnie. Idzie ku lepszemu, tyję chyba po Doxepinie ale mam to gdzieś. E
  4. Gratuluję wszystkim samozaparcia i siły, ja od 31.12.2011 do nadal na dawce 0. Jest średnio, objawy się nasiliły, chodzę jak robot, bo głowa nie obraca się na boki z tyt. sztywności szyi i klatki - ale liczę na to, że z każdym dniem będzie lepiej. Następne leki czekają do odstawki, ale bez pośpiechu. Ale mam sny: wyraźne, ciekawe, wszystko rano pamiętam, zakręcone jak ruski słoik, ale to ponoć tak ma być, wracają fazy snu głębokiego itp. :-) Niepokój za to w górę, lęków nie ma, bo jest Doxepin i Trittico i za dużo już literatury połknęłam, żeby się godzić na niczym nieuzasadnione ataki.
  5. Flunaryzyna pomaga, głowa boli mniej, Doxepin trochę otumanił, ale lepszy na razie taki stan niż ciągły niepokój. Zauważyłam dzisiaj, że lżej mi się oddycha, jakby nie siedział mi już na klatce tonowy słoń...będzie dalsza poprawa, to zjeżdżam z dawką.... Jestem tak skupiona na sobie, że wyczuwam najmniejsze drżenie mięśnia, najmniejszy skurcz czy dodatkowe uderzenie serca...to na pewno nie pomaga, dobrze, że trochę roboty było przed Świętami. Wszystkim tu życzę, aby były spokojne, radosne - mimo wszystkich tych przeszkód. Zróbmy trzy dni urlopu od nerwicy, może ją to osłabi.
  6. Z tego, co mówicie, to trzeba przeczekać, aż organizm przyzwyczai się do nowej dawki, jeżeli są zjazdy, to trzeba się wstrzymać z dalszą redukcją... Dostałam flunaryzynę i doxepin 10mg, przetrwam najgorsze to dalsza odstawka Afobamu. Co o tym myślicie? Znowu noc przeleżana, sen nie przychodził, a tak jest teraz potrzebny. Kolejny proch? zrobiło się tego dużo...
  7. Jak nie poddać się na sam koniec? myślałam, że najgorsze mam już za sobą a tu tortury przed samymi świętami, muszę się sama zajmować cały dzień dzieckiem....wszystko leży przez ten ból, gębę mam sztywną cały czas. Może tak jak pisze p. Profesor Ashton trzeba na jakiś czas zatrzymać się, żeby złagodzić objawy, a z drugiej strony ile można to ciągnąć, nie mogę zejść do 1/4 Af., bo chodzę po ścianach, masakra! Ala- jak się czułaś na końcówce? jak na dawce 0? Strasznie żałuję, że w ogóle weszłam w leki....
  8. ....a jednak boli tak, że oczy chcą wyskoczyć z orbit..... Zapytam lekarza, poczytam opinie, jest to jakieś rozwiązanie w razie kryzysu. Ja też już się boję leków, ale jak nie będzie wyjścia, ból spowoduje nawrót choroby w tej ostrzejszej fazie - to na pewno skorzystam, doraźnie. Nie chciałam, żeby moje zapytanie budziło ostrzejsze wymiany zdań, nie potrzebne nam są teraz dodatkowe negatywne emocje. Dziękuję za wszelkie podpowiedzi. Może jednak ktoś w forumowiczów zaliczył taką terapię na oddziale.....
  9. ...dzielnie walczycie! ...ja jestem na....hmmm...1/4 tabletki Afobamu dziennie (z 0,25mg). Śmieszna dawka, ale po 6 miesiącach spożywania tego "lekarstwa" organizm się domaga, że hej, ćwiczę wolę, przesuwając godzinę zażycia na coraz późniejszą. Narzędzie do dzielenia tabletek jest OK, dałam w aptece 6 PLN. Słuchajcie, czy to możliwe, że na samej końcówce objawy odstawienne się nasilają? Głowa mnie boli od rana do wieczora, oczy chcą wyskoczyć, mam sztywne poliki, szczęki, skronie, bolą uszy....byłoby na prawdę spoko, gdyby nie to....a lekarz twierdzi, że nie ma na to p-bólowych.....czy na prawdę trzeba tak cierpieć? Chciałam Wam jeszcze napisać, jak tam moja psychoterapia - otóż DO DUPY. Pani psychoterapeutka w ośrodku zdrowia psychicznego nie zna się na lękowej, czekałam 2 m-ce na wizytę a wyszłam bardziej zdołowana, niż przyszłam, nie dała mi żadnej nadziei. Postanowiłam działać, zakwalifikowałam się na oddział dzienny leczenia nerwic. Cztery godziny zajęć, codziennie, przez 12 tygodni (nie pracuję, więc co mi tam). Macie jakieś doświadczenia z takiego leczenia? Ponoć na początku jest ciężko i objawy się nasilają...Proszę uprzejmie o opinie....pozdro. E
  10. Intel - wzruszyłeś mnie. Słuchajcie, rzeczywiście podczas odstawiania są lepsze i gorsze dni, ale im bardziej spada poziom badziewia w organizmie, tym naprawdę amplituda nieprzyjemnych efektów odstawiennych maleje (albo człowiek się przyzwyczaja, że dzień mija pod znakiem bólu głowy i ścierpniętych szczęk). Oby tak dalej...aż do dawki 0.
  11. Hej, fajnie przeczytać o waszych sukcesach. Czekając na upragnioną psychoterapię zaopatrzyłam się z wydawnictwa (a raczej wrzuciłam w księgarni do koszyka wszystko co miało w tytule "lęk", "niepokój", "panika", "zabójcze emocje", "stres"....) i rozpoczęłam autoterapię. Oczy mi się otworzyły na pewne sprawy, już pomału do mnie dochodzi, czemu to właśnie JA! gdyby można było pstryknąć palcem i po zrozumieniu niektórych spraw choroba odeszłaby sobie w cholerę, byłoby fajnie, jednak to nie jest takie proste, to tak nie działa. Ciężko jest zmienić to myślenia, który towarzyszy nam od dawna. Czuje, że będzie to długotrwały proces zdrowienia, nie narzucam sobie żadnych ram czasowych. Do końca roku mam zamiar zjeść ostatni kawałek afobamu, schodzę baaardzo pomału. Najbardziej dokucza mi napięcie szczęk i żuchwy, przeszkadza to w weselszym podejściu do życia, ostatnio także bardzo boli mnie głowa. Mieliście coś takiego? rozmawiam z koleżanką i nagle jej twarz zaczyna zmieniać się w potwora...przerażający fenomen, ale ponoć świadczy o zdrowieniu....oprócz tego wszystko mi śmierdzi, nie mogę się perfumować ani wąchać jedzenia.....a do tego brak apetytu a co za tym idzie osłabienie....codziennie biegunka (mam się cieszyć, że schudłam 4kg w ciągu 2 tyg?) Pisałam ten post pół godziny, taka słaba koncentracja, ręce ślizgają nie po klawiaturze.... Mieliście robione pole widzenia? mnie 2 razy wyszło marnie, ponoć muszę mieć skurczone naczynia krwionośne w gałach. Jakis czas temu pomyślałabym, że to na pewno guz uciska. Dobrze, że spektrum lekarzy, u których jeszcze nie byłam już się wyczerpuje. Życzę Wam wszystkim, aby każdy kolejny dzień był coraz lepszy. E -- 01 gru 2011, 22:24 -- Proszę napiszcie jak radzicie sobie z bólem głowy podczas odstawiania....dzisiaj męczę się okrutnie, drętwieją mi policzki, piecze skóra na głowie i skroniach, wszystko co próbuję zjeść pozostawia po sobie piekący smak w ustach. Mój psychiatra powiedział, że trzeba to przeżyć, nie ma leków wspomagających ten proces, i tak biorę już Trittico i Betaloc. Poradźcie coś! mam ochotę jechać do psychiatryka i poprosić, żeby mnie zamknęli i wypłukali resztę tego g.....a. Psychicznie czuję się nienajgorzej, ale fizycznie jestem bliska załamania i wzięcia dwóch afobamów naraz.
  12. clony: gratuluje serdecznie takiego sukcesu, nie poddawaj się, pomyśl o uczuciu uwolnienia, które będzie nagrodą za wszystkie cierpienia...ja sobie myślę, że to jedyna droga, bo nie wyobrażam sobie świadomego zwiększania dawki w nieskończoność. Niepotrzebnie obejrzałam parę filmików na YT pod hasłem "benzodiazepines", ludzie strasznie cierpiący na odwyku. Ja miałam Afobam brać codziennie, brałam go przez ponad 3 m-ce, co z tego, że małą dawkę jak się uzależniłam i ciężko idzie odstawka, ale to tak jest jak się nie ulotek i ślepo wierzy lekarzom. Na psychoterapię państwowo czekam już ponad półtora miesiąca...
  13. Już teraz wiem na pewno, że benzo to droga donikąd, pytanie, dlaczego lekarze tak chętnie je przepisują, pod nosem uprzedzając o możliwości uzależnienia. Nie rozwiązuje się problemu zaburzeń lękowych w żadnej mierze. Jestem pewna, że w dzisiejszych zwariowanych czasach pogoni za ideałem, niskiej samooceny, bieganiny i niebezpieczeństw, nierozwiązanych konfliktów wewnętrznych, strachu przed starością, niedołężnością, przed tragediami, które oglądamy na co dzień w wiadomościach..... coraz więcej będzie ludzi znerwicowanych, zalęknionych, z problemami osobowości w coraz młodszym wieku. Będą musieli stworzyć cały system leczenia tych chorób oparty na ośrodkach psychoterapii z wykwalifikowanymi fachowcami, i to powinna być podstawa leczenia, a nie wypisać prochy i pozostawić z nierozwiązanymi problemami człowieka. Po traumie związanej z odstawianiem tego gówna ciężko uwierzyć, że kiedyś będzie normalnie. Ja wiem jedno, chociażby mnie skręcało ze strachu, chociażbym miała mega ataki paniki, chociażbym umierała, więcej tego nie zeżrę, wolę krzyczeć i płakać, niech mnie zamkną gdzieś, nie chcę więcej tego przechodzić.
  14. clony - naprawdę gratuluję takich postępów. Osobiście wierzę, że lepiej wziąć tego byka za rogi "na trzeźwo". Mi się dzisiaj przyśniła moja zmarła koleżanka z pracy, która była dla mnie bardzo ważna, pierwszy raz od swojej śmierci w 2007r. Chciała mnie objąć. Obudziłam się, wcale nie przestraszona, tylko utwierdzona w przekonaniu, że przyszła mnie podtrzymać na duchu (dla niedowiarków: pojawiły się wyraźne marzenia senne, co świadczy o powolnym powrocie do zdrowego snu). Ja biorę w tym tygodniu dzień na dzień Afobamu 0,25/0,125 (?) plus 2/3 Trittico na noc (już nie potrzebuję Zolpicu). Może ci (do clony) taka dawka wydaje się być śmiesznie mala, ale na mnie działa jak na słonia, organizm się ewidentnie domaga więcej, szarpie mnie popołudniami za szczęki, pojawiają się prądy niepokoju. Kusi mnie, by to przyspieszyć, ale mój lekarz przestrzegał, im wolniej tym abstynencja mniej dokuczliwa. Powodzenia! E
  15. Do Tiska84: niestety mimo szczerych chęci nie mogę ci nic konstruktywnego poradzić w tej sprawie, bo córka ma 10 lat, syn skończył 2,5, natomiast zachorowałam w lipcu tego roku, także będąc w ciąży czy starając się o dzieci nie miałam nawet pojęcia, że jest coś takiego jak nerwica lękowa, nie przypuszczałam, że będę chora a już na pewno, że "na głowę". Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak to by było....współczuję ci serdecznie.....bo wiadomo, że ciąża to czas, gdzie nie powinno się zażywać leków a już na pewno nie "takie". Jedyne co mogę doradzić to lekturę blogu, który mi bardzo pomógł i dzięki któremu poznałam mechanizmy tej choroby i bardzo wierzę, że moja walka nie będzie trwała lata, ale miesiące. (moje-nerwica.republika.pl). Wszystko może być jeszcze takie, jak dawniej a nawet lepsze, gdyż ta choroba w swojej wredności uczy pokory i empatii. Będzie dobrzeeee!!!!
  16. Dzięki serdecznie za słowa wsparcia, jednakże nie powinnam się przechwalać zbyt szybko, ładnie żarło i zdechło. Tzn. odstawianie idzie boleśnie, ale zgodnie z harmonogramem. Przyszły dwie noce nieprzespane, spędzone na czuwaniu przy chorym dziecku, paskudny wirus, który nie pozwala synkowi zasnąć, paskudny kaszel, który wysłuchany został jako początek zapalenia oskrzeli - strach o jego zdrowie i już podatny grunt dla Pani N., żeby złapać za dupsko i zasiać ten okropny, nie pozwalający funkcjonować normalnie niepokój. Zdrowy człowiek pomyślałby: dzieci czasem chorują, kaszlą, wymiotują, gorączkują, ale wszystko kończy się dobrze, trzeba wykazać dużo cierpliwości i miłości. Tylko wiadomo jak to jest. Facet chory w domu to już tragedia, nawet taki mały (2,7) W takich chwilach wolałabym być w pracy i nie myśleć o niczym. Dziewczyny! Przestroga!!! nie siedźcie za długo w domu z małym dzieckiem, bo od tego można tylko stać się służącą wszystkich i nabawić się nerwicy, jak ja. Czekam z utęsknieniem na psychoterapię, niech już się ujawnią te wszystkie konflikty wewnętrzne, które niby to mną szargają. Dużo uśmiechu życzę i jeszcze raz dziękuję za czytanie mojego przynudzania
  17. ...cześć! dziś miałam w miarę normalny dzień, jeśli można w ogóle mówić o normalności w średnio-ostrej fazie choroby. Ale cały dzień wynajdywałam sobie zajęcia, mieszkanie wysprzątane, rodzina zadowolona z dobrego obiadu, sałatki i ciasta, zapominałam na długo o bólu i chorobie. Chyba zaczęło już działać trittico, ponad trzy tygodnia wcinane już. Działki afobamu obcinane zgodnie ze schematem, ciężko, ale radość z sukcesu jakaś jest. Tylko wkurzam się, że tyle trwa oczekiwanie na psychoterapię (na fundusz), czekam już ponad miesiąc, a znowu terapeutka się rozchorowala i zaś na połowę grudnia termin. Chyba nie wiedzą, co to znaczy czekać na pomoc tak dlugo...nie przeskoczymy niektórych rzeczy. Przespanej spokojnie nocy życzę!!!
  18. ...to współczuję....fatalnie....mnie bolała tak głowa przez miesiąc...potem przeszło...teraz padło na szczękę, nos i uszy....jeszcze nie byłam tylko u endokrynologa, coby sprawdzić, czy to nie tarczyca (to już się robi śmieszne)...
  19. tiska84, uwierz mi, w nerwicy potrafi bolec doslownie wszystko, od nosa, poprzez oko, skore glowy, wszystkie zeby, zyla podkolanowa, jelita sa bardzo wrazliwym na stres organem, u mnie bolalo wszystko w jamie brzusznej, po lewej, po prawej, po dolnej stronie. Ciezko przy tym powiedziec sobie - ten bol nie jest objawem chorob, cialo ma dosc ciaglego napiecia i strachu. Najczesciej szwankuje organ, ktory jest najslabszy, ale to pewnie kwestia idywidualna. Na poczatku jest szok, co mi jest? Potem poznanie choroby, zrozumienie, potem leczenie[*], ma byc juz tylko lepiej....a tu zjazd na odwyku, to niesprawiedliwe. Jak tu myslec pozywywnie, kuzwa.
  20. Jezu, wiec nie jestem jednak sama w tych przykrych doznaniach. Dziekuje za przeczytanie mojego przydlugiego postu. Wiem, ze musze odstawic afobam, bo zle na mnie dziala, zmienil moja osobowosc. Jestem gotowa walczyc z lekami bez prochow, zostaje mi jeszcze Trittico, ktorego tak sie nie boje...leczenie conajjmniej polroczne. Postanowilam skrocic urlop wychowawczy, bo siiedzac w domu mam za duzo czasu na myslenie, i wpadlam w manie sprzatania, z ktorej tudziez nic dobrego wyjsc nie moze. Zaczynam psychoterapie dla wspoluzaleznionych, poniewaz moja nerwica w duzej mierze wziela sie z problemu alkoholowego meza, wiaze w nia duze nadzieje, pani terapeutka obiecala poostawic mnie na nogi. Mysle, ze juz moze byc tylko lepiej. Pozdrawiam. E
  21. Witam Was serdecznie, pierwszy raz udzielam się na forum, czytam od dłuższego czasu. Napiszę w telegraficznym skrócie moją "przygodę z nerwicą" i proszę o pomoc, a najbardziej o słowa wsparcia. Nic nie zapowiadało późniejszych wydarzeń: jestem z rodziną po raz pierwszy w Chorwacji, początek lipca 2011, coraz bardziej niespokojna, bo rekordowe upały i uwięzieni pod klimatyzatorem, dzieci marudzą, czuję się coraz gorzej, coraz gorzej śpię...wreszcie noc przetruchtana wokół kuchennego stołu, biegunki, palpitacje, modlitwy, abym dotrwała do rana, kolejne dni i noce coraz gorsze - decyzja, wracamy. Wizyta na wysepce u miejscowego lekarza, który stwierdził, że nic mi nie jest, przepisał diazepam 2mg, probiotyk i kazał wyluzować. Droga powrotna, Czechy, palpitacje, szpital, badania serca (prawidłowe), w końcu kroplówka z magnezem (odwodnienie, wycieńczenie). Już w domu - poprawa tylko minimalna, ale dochodzą drgawki, jadłowstręt, problemy z pamięcią.....skierowanie do szpitala....wyniki badań prawidłowe. Pan doktor, internista (rodzina!!!) diagnozuje nerwicę lękową, zapisuje Betaloc zok 25X1 (rano) i Afobam 0,25X1 do zażywania CODZIENNIE na noc. Szybka poprawa, uwagi o groźbie uzależnienia, próba odstawienia po 2 miesiącach, zakończona niepowodzeniem (nasilone stany lękowe, bezsenność). Wygania do specjalisty. Pani psychiatra z przychodni zapisuje Asertin, każe brać od razu całą tabletkę, a Afobam i Betaloc odstawić od razu ( brałam ponoć dawkę dla komara, to nie trzeba żadnych schematów odstawiania stosować). Za dwie doby zjazd trzydniowy (nie mogłam zamknąć oczu przez 3 dni i noce, biegunki, drgawki, uczucie pieczenia skóry na klatce i ramionach, uczucie drętwienia policzków, szyi i szczęk, robaki pod skórą, ból wszystkich zębów.....mąż i dzieci byli przerażeni). Wizyta na cito u psychiatry prywatnie, diagnoza: wszystko źle: Afobamu nie odstawia się od razu, nawet jak brałam takie małe dawki, Betalocu nie odstawia się nagle, nowego leku nie wprowadza się od razu w pełnej dawce tylko stopniowo, i jeszcze niepotrzebnie zafundowałam sobie rzucenie palenia akurat wtedy. Powrót na dwa tygodnie do Afobamu 0,25, wprowadził Trittico CR 1/3tabl. na noc i dla odespania Zolpic doraźnie. Poprawa była po 2 dniach. -- 12 lis 2011, 21:54 -- c.d. Boję się tego leku jak ognia, sponiewierał mną okrutnie, muszę "podziękować" Pani dr za zafundowanie trzydniowych tortur. Ale i niepotrzebnie pozwoliłam, żeby leczył mnie kuzyn, który jest internistą i nie zna nowoczesnych leków psychiatrycznych i wprowadził mnie na przysłowiową minę. Jestem teraz pod opieką specjalisty, mogę dzwonić o każdej porze, uzyskam poradę i pocieszenie. Mój schemat odstawiania wygląda tak: pierwszy tydzień mam obciąć działkę do pół tabletki 2 razy (np. wtorek i piątek). Następny tydzień, obciąć 3 razy, nast. 4 razy, nast. 5 razy - i tak w przeciągu miesiąca z hakiem zejdę do połówki a potem ciąg dalszy. Mam niestety potężne objawy odstawienne, więc zwiększyłam Trittico do 2/3 tabl. Najbardziej dokucza mi uczucie ciągnięcia za nos i szczękościski oraz uczucie puchnięcia szyi, brak apetytu i biegunki. Co to jest do cholery z tym nosem? mieliście może tak? To jest nie do przejścia, próbuję walczyć ze sobą ale to uczucie nie pozwala zapomnieć o chorobie i uzależnieniu nawet na chwilę, tak się nie da żyć i funkcjonować. Co by było, gdybym musiała pracować? (urlop wychowawczy) Wiem, niektórzy powiedzą, że to niemożliwe, aby tak dramatycznie przechodzić odstawianie, ale widocznie jestem tak wrażliwa na leki, nawet najmniejsza dawka zrobiła spustoszenia. Muszę to dziadostwo odstawić bo pojawiła się tolerancja, byłam skołowana, łapałam zawiechy, intelekt kulał, pojawiły się zachowania agresywne - i pozostało mi albo zwiększyć dawkę albo pozbyć się tego. Zaczynam psychoterapię indywidualną i grupową we Wrocławiu, zaczynam sprzątać w moim życiu i w głowie, pomaga mi relacja "moja nerwica.republika.pl", blog chłopaka, który wyleczył się z nerwicy lękowej (polecam). Przepraszam za tę epistołę, proszę o komentarz i porady, jak przez to przejść, przecież musimy wyzdrowieć i jeszcze pocieszyć się życiem! pozdrawiam.
×