Kochani, proszę pomóżcie.. Opiszcie jakie objawy fizyczne odczuwacie przy odstawieniu benzo. Ja brałam to świństwo 14 lat;>Bardzo długo bez świadomości ,że to lek tak szkodliwy. Zdiagnozowano u mnie bóle neuropatyczne niepoddające się żadnej terapii( po kilkudziesięciu pobytach w szpitalach). Od tego czasu walono we mnie różne leki jak w śmietnik. Clonazepam jakby przynosił najwiekszą ulgę, więc brałam zadowolona, że cokolwiek jakkolwiek pomaga. Po jakimś czasie doszły nowe dolegliwości. Bóle nóg, mięśni,międzyżebrowe, kręgosłupa. Piekło. Dopiero dwa lata temu powiązałam te dolegliwości z ilością clono. Im więcej jednego dnia benzo, tym gorzej bo dwóch dniach. Byłam u najmędrszych profesorów w Polsce. Nikt nie zwrócił uwagi na to,że moje cierpienie w dużej mierze może wiązać się z uzależnieniem i zespołem odstawiennym . Doszukłam się tego w necie sama. Sama też zgłosiłam się na odwyk. Nie miałam pojęcia w co się pakuję. To był odwyk przy.. izbie wytrzeźwień, gdzie byli głownie mieszkańcy dworca tudzież inni dziwni osobnicy z fioletowymi nosami. Główną metodą odwykową było.. uczestniczenie w mitingach AA. Próbowano mi tam wmówić, że ćpałam leki dla przyjemności . Nie przekonały ich nawet stosy wypisów ze szpitali, gdzie wciąż zapisywano clonazepam.
Wytrzymałam tam dwa tygodnie. Samo odstawienie było w miarę bezbolesne( byłam obstawiona różnymi innymi lekami). Po dwóch tygodniach poniżania, upodlania, zmuszania do wzbudzenia w sobie "żalu za grzechy", których przecież nie popełniłam świadomie, po prostu stamtąd uciekłam.
Po powrocie do domu miałam różne objawy odstawienne, ale psychicznie radziłam sobie doskonale. Benzo leżały w szufladzie obok, a ja nie myślałam nawet by po nie sięgnąć, choć cierpiałam strasznie. Mój stan fizyczny był jednak coraz gorszy. Po 5ciu miesiącach od czasu odstawienia benzo bóle nóg praktycznie nie pozwalały mi chodzić. Nie wiedziałam czy to ta moja neuropatia czy brak benzo. Wróciłam do małych dawek. Przywróciło mnie to do życia. Brałam max 1mg clona co dwa dni. Po dwóch, trzech tygodniach organizm wołał już o więcej i znów zaczęło się to potworne pieczenie w brzuchu , w zasadzie w całym ciele. Postanowiłam odstawić sobie sama. Z dnia na dzień . Brałam tylko osłonowo amizepinę. Myślałam,że z takich niewielkich dawek wyjdę bez problemów. Piekło prawdziwe jednak było dopiero przede mną. Zawroty głowy, zaburzenia równowagi, bezsenność to drobiazg.Najgorsze były bóle i parestezje. Bóle i podskórne( pieczenie) i pieczenie kręgosłupa, brzucha, bóle mięśni.
Po miesiącu męczarni i leżenia w łóżku znów się poddałam. Biorę prawie miesiąc, ale miedzy dawkami znów pojawia się to okropne pieczenie no i organizm wciąż woła o więcej. Szukam na razie jakiegoś mądrego psychiatry , który pomógłby mi to świństwo odstawić , obstawił mnie p/ bólowo..
Najgorsze jednak dla mnie jest to,że nie wiem czy to sa objawy odstawienia, czy też po prostu benzo łagodzą mi objawy neuropatii ( w zasadzie ta neuropatia to taka diagnoza "na felka oko") . Nie spotkałam się nigdzie z tak bolesnymi skutkami odstawienia.. Jeśli wiecie coś na ten temat, to proszę piszcie. Jestem na skraju wytrzymałości psychicznej..