Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A jest tutaj ktos kto nie bierze juz wogole lekow i dobrze sie czuje?

 

Ja. Ogólnie. I nie wracam do brania. Musieliby mnie kijem zagonić. W czasie leczenia (grubo 1,5 roku) brałam dość duże dawki (różne leki, różne grupy). Dawały efekty - ale głównie uboczne :P

 

Mam swoje wzloty i upadki, ale to nie są stany depresyjne jak kiedyś. Więcej problemu z napadami lęku. Tylko teraz znam ich źródło i łatwiej mi je przeczekiwać. Też nie są tak intensywne jak kiedyś.

 

Wolę rozmowę od leków. Przynajmniej jestem w stanie się uczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj, podałem przecież link do książki. Jeszcze raz:

http://www.speedyshare.com/files/29878651/Irving_Kirsch_-_The_Emperor_s_New_Drugs_Exploding_the_Antidepres.pdf

 

Nie umiem tego tłumaczyć, bo to nie moja branża i czytam to jako laik. Współczynnik "effect size" (nie wiem jak to jest po polsku) opisuje powiązanie ze sobą dwóch zmiennych. To jest taki wskaźnik. Przynajmniej tak pisze na wikipedii.

 

Chodzi generalnie o to, że np. mamy 100 osób. To przykład (zmyślam liczby). Z badań wychodzi, że lek zadziałał na 70 osób tzn. 70 osób nie ma depresji po terapii. Z tego faktu nie możemy wnioskować, że lek jest skuteczny. Nie wiemy przecież ile osób nie miałoby depresji bez leku, a zamiast tego łykałoby mentosy. No to robimy to samo badanie dając ludziom mentosy. I wychodzi nam, że 60 osób jedzących mentosy pozbywa się depresji. Czy to efekt placebo? Jeszcze tego nie wiemy. Musimy najpierw zbadać ile osób, które kompletnie nic nie wzięły nie ma depresji po danym czasie. Wychodzi nam 10 osób.

 

Z tego wynika, że:

- na 100 osób 10 wyjdzie z choroby naturalnie, bez żadnej pomocy

- na 100 osób 60 wyjdzie z choroby, gdy będzie łykać tabletkę i będzie wierzyć w jej skuteczność; z czego efekt placebo (czyli efekt mentosa) to 50 osób - tylu osobom pomoże mentos/tik tak, czy inne gówno

- na 100 osób 70 wyjdzie z choroby biorąc leki ale sam efekt leku to tylko 10 osób, na pozostałych nie działa lek, tylko wiara w niego

- na 100 osób 30 osób nie wyjdzie z choroby

 

Przy czym "wyjście z choroby" oznacza w przypadku badań nad antydepresantami różnicę 2 punktów w wymienionym post wyżej kwestionariuszu. I jest to zmiana badana zarówno w krótkim, jak i długim okresie czasu, a nie pierwszy krok. Czyli ta szczęśliwa garstka osób, która poczuła efekty leku miała na tyle małe zmiany dzięki antydepresantom, że nie warto o nich wspominać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mi się zdaje, że jest to na siłę szukanie sensacji. Analogicznie do tego: dajcie mi człowieka to znajdę paragraf.

 

Nie jest to szukanie sensacji, tylko wyniki badań klinicznych leków. Zarówno tych, które były robione niezależnie, jak i badań samych producentów leków. Danych dostarczanych do urzędów państwowych odpowiedzialnych za dopuszczenie leków do obrotu - dostarczanych przez same koncerny farmaceutyczne.

 

W nauce nie ma czegoś takiego, że komuś się coś wydaje albo nie, tylko rządzą dowody.

 

-- 15 sie 2011, 23:36 --

 

gazlupkowy, Tylko jakim cudem ze 100 zrobiło się już 170? :mrgreen:

 

Nie wiem za bardzo o czym mówisz. Czy moje wyjaśnienie jest niejasne? 10+50+10+30=100.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gazlupkowy, Ja zsumowałam tych co im pomogą leki, nieuleczonych, tym co pomogło placebo i zrobiło się 170

 

Aha, chodziło mi o to, że zbiór 100 osób dzieli się na 70 zdrowych i 30 chorych. 70 zdrowych dzieli się na 10 zdrowych dzięki chemii w leku i 60 pozostałych. Zbiór tych 60 dzieli się na 50 osób, które są zdrowe, bo zjadły jakąkolwiek pigułkę i uwierzyły w działanie oraz 10 osób, które wyleczyłyby się tak czy inaczej nawet gdyby nic nie robiły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gazlupkowy,

 

O Hesus ..przecież łyżeczka nie istnieje .

Rozumiem zainteresowanie lekami skoro je się łyka .

Ale Ty się strasznie zafixowałeś na tematyce ,

Odnoszę wrażenie ze 80 % czasu pozaświecana szukanie informacji .

80 % na jej analizowanie 70% na oglądanie opakowań i ulotek i

tylko 30% dla siebie masz .

 

Ups skąd mi się wzięło 260% czasu :D

 

To jest tak banalnie proste ,biorę leki pomagają jest ok.

Nie pomagają zgłaszam problem lekarzowi działamy dalej .

Dalej nie pomagają przez dłuższy czas ,zmieniam lekarza lub olewam leczenie .

Po chu.. się wbijać w periodyki medyczne ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie jak psychiatra przepisala pierwszy antydepresant SSRI (który sam przestałęm brać po 2 tyg. bo po spojrzeniu w lustro oczy miałęm po nim jak pijane...) to ja właśnie się jej pytałem czy ten lek uzależnia to stanowczo mi odpowiedziała, żę ten lek nie uzależnia.

Dziś w radio słuchałem audycji o lekomanii, bodajrze w radio kielce to było, i wypowiadała się tam psychiatra, mówiąc, żę "przez długie lata myśleliśmy (miała na myśli środowisko psychiatrów) żę leki przeciwdepresyjne nie uzależniają" a tymczasem uzależniają.

 

-- 16 sty 2012, 01:33 --

 

NO bo w sumie jeśli lek podnosi poziom neuroprzekażnikow ,poprawia nastroj czy co tam jeszcze robi, potem lek sie odstawia spada poziom neuroprzekażnikow do stanu pierwotnego a przyzwyczailismy sie do wyższego poziomu to niby jak ma nieuzalezniac . Oszusci jebani.

 

-- 16 sty 2012, 01:35 --

 

NO i jeszcze ta psychiatra z radia sie wypowiedziala, ze dowodem na uzaleznienie są objawy odstawienne wystepujace przy przerwaniu leczenia.

 

-- 19 sty 2012, 23:53 --

 

Tu jest ta audycja http://www.polskieradio.pl/7/15/Artykul/518357,Tabletki-na-zycie-uzalezniaja Rozmowa o antydepresantach zaczyna sie od 21m30s.

 

-- 20 sty 2012, 00:06 --

 

Tu jest jeszcze audycja o depresji tu jest jeszcze audycja o depresji http://www.polskieradio.pl/7/15/Artykul/397818,Depresja-ma-podstepna-nature

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@"Ale leki ssri pomagają w tym, dostaje się takiej odwagi, agresji i znika moralność... Sama wiem o tym bo miałam tak samo na początku leczenia, jakbym spotkała na swojej drodze mojego byłego, który zrobił mi krzywdę, to bym go normalnie zaje.ała, byłam strasznie agresywna i odważna wtedy. "

 

To wszystko prawda co napisałaś - to niesamowite jakiej odwagi,agresji dostaje człowiek po tych lekach. Wystarczy że cię ktoś zdenerwuję i już ci nerwy szarpie do walki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że uzależniają.

Trzeźwo myślący człowiek powinien to zauważyć.

Wiecie na jakiej zasadzie działają wszystkie TWARDE narkotyki typu amfetamina, extazy, heroina czy też kokaina?

Na szybkim i znaczącym MANIPULOWANIU poziomem neuroprzekaźników.

Brzmi znajomo?

Ciekawe , że w poczekalni do psychiatry od 4 lat spotykam ciągle tych samych ludzi, a nawet w psychiatryku spotykam przynajmniej kilku osobników poznanych na poprzednich turnusach.

Ciągle są na coraz to nowych lekach. Choroba nie odpuszcza ani trochę, a bez leków już nie są w stanie funkcjonować, bo odstawienie powoduje oficjalnie "nawrót choroby" ( jaki nawrót, skoro wcześniej nie było remisji ? )i pogorszenie stanu wyjściowego, jaki był przed lekami...

To nie uzaleznienie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to mam od lat słabą silną wolę, z niczym sobie nie radzę, i ogólnie jestem do dupy. Może ze dwa tysiące lat temu by mnie ukamienowali, tysiąc lat temu spalili, a teraz... tkwię w tym gównie własnych myśli podtrzymywanych chemicznie w jako takim stanie niby stabilności. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wujekEgonDaCiKlapsa, Musisz to robić tak jak ja:

"Po trupach do celu"

milion razy siedziałem na terapii i "srałem pod siebie" ze strachu. Było mi duszno, kilka razy prawie się zrzygałem na terapii.

Ale co tam najważniejsze,że nie musiałem brać leków i trzymam się tego do dziś,

To zależy od Ciebie czego tak na prawdę chcesz... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od pewnego czasu obserwuje się niezwykłą łatwość z jaką psychiatrzy ordynują leki osobom z problemami które farmakoterapii wogóle nie wymagają.Wynika to być może z ich lobbowania przez przemysł farmaceutyczny-psychiatrzy bowiem i przemysł leków psychotropowych potrzebują stały dopływ "chorych" psychicznie ludzi,najlepiej by Ci leczyli się przewlekle bowiem bez nich skazani są oni na ekonomiczną porażkę,stąd być moze wyszukiwanie przez psychiatrów (w kooperacji z przem.farmac.) coraz to nowych jednostek chorobowych by zwiększyć pule potencjalnie leczonych farmaceutykami.

Leki przeciwdepresyjne jeśli juz powinny byc zalecane w przypadkach ekstremalnych gdzie korzys ich stosowania przewyzsza szkody jakie powodują... osobiście mam awersje do leków przeciwdepresyjnych które zaburzają libido,to jakies nieporozumienia aby leczyć nastrój zabijając namiętności które nastrój zwiększają.przeciez nie jest tak ze stosowanie L.P. z koniecznosci musi pociągać za sobą zaburzenia w tej waznej sferze zycia-są leki wartosciowe jak Coaxil,Mocloxil,Remeron czy Trittico które nie zaburzają libido i są skuteczne w normalizacji nastroju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi i tu się mylisz poniewaz normalne libido nie oznacza tylko i wyłącznie gotowości do spółkowania,to nieco głębsza sprawa-normalny poziom libido odpowiada równiez za motywacje,napęd,reaktywnosc układu nerwowego,nastrój i wiele innych aspektów .Takze nie ma co tak spłaszczam tematu i wiązac normalny poziom libodo wyłącznie z gotowością do seksu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

QueenForever, pacjent w depresji nie ma libido, ani nastroju, ani napędu, ani nic.

Nie chce mi się szczerze mówiąc kontunuować wątku i rozbudowywać wypowiedzi, bo czuję w Twoich wypowiedziach jakąś gorliwość neofity, który odkrył coś ostatnio, i przez jakiś czas będzie uparcie w to wierzył. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi masz prawo wmawiać mi że coś ostatnio usłyszałem i ze bronie tego czegoś z uporem maniaka podobnie jak ja mam prawo się z tym zarzutem nie zgodzić co niniejszym czynie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek ma racje w depresji człowiek nie myśli czy mu stanie,czy nie raczej tylko o tym by wyjsc z tego stanu...

Jak jest deprecha to fikac mi sie nie chce....tylko mysle co zrobic by sobie pomoc....

 

-- 23 lut 2012, 12:23 --

 

Ponad dwa lata namietnie żarlem leki,ktore przepisywal mi psychiatra....generalnie nie daly nic

zrobily ze mnie warzywo....

Odstawilem wszystkie!z dnia na dzien....i poszlem na terapie....

Nie mialem zadnych skutkow odstawiennych....moze jakis dziwny jestem,ale tak było....

Boje sie lekow....moze zle na nie reaguje?nie dzialaja...?nie wiem

poki co musze radzic sobie bez nich...doraznie cos tam biore.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×