Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

no właśnie, dokładnie tak, to jest logiczne, co mówili Ci lekarze – jak to zmierzyć, przecież nie ma na to badań laboratoryjnych, testów, itd. :/

 

o samej serotoninie nie było tam chyba mowy (obejrzę jeszcze raz to zwrócę uwagę), skupiono się przede wszystkim na rzekomym braku równowagi chemicznej w mózgu w przypadku CHADu, gdyż np. w Stanach wielu lekarzy naprawdę łagodnie mówiąc przesadza i pakuje leki w ludzi, którzy jak każdy z nas mają okresowo lepszy, okresowo gorszy nastrój. praktycznie u co drugiej osoby stwierdza się tam CHAD! w ogóle mówią o tworzeniu coraz to nowych etykietek, praktycznie każdemu człowiekowi można by teraz jakąś przylepić. i wlepić na to leki.

przecież w przeszłości ludzie też się rozwodzili, byli bardzo nieśmiali, stresowali się, umierali im bliscy, tracili pracę itd. a jakoś sobie radzili bez leków. bo bolesne emocje są wpisane w nasze życie i człowiek jest sobie w stanie z nimi poradzić tylko coraz mniej w to wierzy, coraz mniej się wysila i szuka łatwych rozwiązań. tymczasem koncerny farmaceutyczne wymyślają pigułki na każdy bolesny dla nas stan i oferują szczęście, gdy będziemy je łykać. tylko czy to jest rozwiązanie? ucieczka od tych uczuć? przecież kiedyś i tak będziemy musieli się z nimi skonfrontować. czy chcemy do końca życia brać leki? :/

niestety, w USA problem ładowania leków w ludzi dotyczy również masowo dzieci (!!!). to straszne. robione są w szkołach naprawdę bardzo pobieżne testy, na podstawie których stwierdza się u dzieci i młodzieży zaburzenia psychiczne (a każdy przecież czasem czuje się smutny, każdy trochę się stresuje przed wystąpieniem, każdy bywa zły – a tak bardzo ogólnie formułuje się pytania w tych testach) i przekonuje rodziców do brania leków. bardzo ciekawe a zarazem przerażające są wywiady z niektórymi z nich oraz ich rodzicami.

wymyślono mnóstwo jednostek chorobowych na określone stany duszy. bo chorobę można leczyć lekami. gdy mamy np. chorą wątrobę można to zdiagnozować badaniami laboratoryjnymi. przyjmuje się leki, by ją zregenerować. w przypadku zaburzeń psychicznych badań takich nie ma. dużo rzeczy jest subiektywnych, wiele także przesadzonych bądź wymyślonych. ludzie „zaleczają” stany emocjonalne lekami, tak naprawdę dużo więcej robi ich wiara niż te same leki, których działanie do końca nie jest znane (i psychiatrzy to przyznają) i w wielu przepadkach jeśli chodzi o poprawę stanu emocjonalnego nie mają większego znaczenia niż placebo. długo by o tym pisać. szkoda, że ten dokument nie jest dostępny po polsku, wtedy mogłoby go obejrzeć jeszcze więcej osób. a bardzo rzeczowy i fachowy.

 

-- 19 mar 2011, 07:46 --

 

a co z CHADem u dzieci? :pirate: w 1996 dr Joseph Biederman (związany w swoim życiu z 25 firmami farmaceutycznymi) "stwierdził", że występuje ono także u dzieci. Opublikował artykuły i środowisko psychiatrów je uznało. Coraz więcej dzieci zaczęto więc diagnozować w tym kierunku, otrzymywały leki (po których notabene wcale nie czuły się lepiej). wspaniały pomysł na dobry interes. w 2008 roku wyszło na jaw, że dr Biederman za współpracę z tymi firmami farmaceutycznymi zainkasował 1,6 miliona dolarów. I to ukrywał, zatajał.

gdzie tu troska o pacjentów, i to młodych? liczy się zarobek. przecież to przestępstwo!!!

przecież każde dziecko jest czasami bardzo żywe, wesołe, a czasem smutne, zmęczone. jaki CHAD??!!?? (abstrahując od tego, że nie można zmierzyć tej równowagi chemicznej w mózgu, nie ma na to dowodów, testów klinicznych).

najbardziej szkoda jest właśnie dzieci, które rosną, rozwijają się.

u nas na szczęście nie jest to powszechne, ale w Stanach dzieci wkręcane są w tą całą machinę farmaceutyczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marek77,

 

Przeciez ja mowie o tym samym. Tylko obecnie nie mamy takiej sytuacji, gdyz leki sa nieskuteczne !! Pisze to chyba po raz 10 ;) .

 

W interesie koncernow lezy to zeby leczenie bylo przewlekle, objawowe, natomiast w interesie panstw lezy to zeby pacjenci biorac piguly byli w dobrej formie, czyli zeby chcialo im sie zyc , pracowac, osiagac sukcesy = placic wysokie podatki.

 

W co najmniej 30-50 % mamy do czynienia teraz z sytuacja gdzie ludzie pomimo leczenia nie sa w stanie normalnie funkcjonowac. A nawet jesli ktos osiaga remisje to czesto jest ona bardzo podatna na wahniecia....

 

Obecnie spowodu stosunkowo niskiej skutecznosci lekow gospodarki traca stanowczo za duzo, wiec mozna obserwowac naciski mocarstw na koncerny.

 

Psychiatrzy w tej rozgrywce sa zwyklymi pionkami, nic nie znaczacymi w odniesieniu do koncernow i rzadow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_,

 

W lżejszych przypadkach nie powinno sie brac lekow. Ewentualnie bardzo krotko , kilka miesiecy czy cos.

 

-- 19 mar 2011, 09:10 --

 

Oczywiscie, ze emocje sa wpisane w zycie czlowieka. Tyle, ze dawniej ludzie sobie "jakos radzili" mowisz ?

 

Tak byli zamykani w domach dla oblakanych, poddawani torturom, glodzeni czy w koncu zabijani. Tak sobie radzili.

 

Powtarzam jesli sobie ktos sam radzi to znaczy, ze nie ma powaznego problemu.

 

Mowisz o jakis lajtowych nerwicach.

 

Chyba nie wiesz czym jest prawdziwa depresja...Jezeli bys wiedziala to bys byla pewna, ze istnieje cos takiego jak rownowaga biochemiczna w mozgu.

 

Leki niestety maja obecnie stosunkowo niska skutecznosc, ale dobrze, ze chociaz takie sa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zenonek, Ty z kolei mówisz o bardzo skrajnych przypadkach. ;)

Poza tym to, co napisałeś (o zamykaniu ludzi w domach dla obłąkanych, głodzeniu ich, zabijaniu) - to świadczy o stosunku społeczeństwa w przeszłości do zachowań odbiegających od normy. Wtedy nie było ludzi zajmujących się problemami duszy (psychologów, psychoterpeutów). W ogóle nie bardzo zwracano uwagę na emocjonalne problemy. To, że ktoś w jakiś sposób odbiegał od przeciętnej wzbudzało strach, odrazę i zwyczajnie takich ludzi chciano się pozbyć, odseparować od "zdrowych". Napisałeś nie o radzeniu sobie ludzi z tymi problemami, ale o braku zrozumienia i traktowaniu ich przez potencjalnie zdrowych, to dwie różne sprawy.

 

Będę też polemizować w kwestii, że gdy ktoś sobie jakoś radzi to nie ma poważnego problemu. Na swoim przykładzie. Radzę sobie bez leków. Ale jeśli już przyczepiać mi te chorobowe łatki to mam borderline, zaburzenia lękowe, okresowe stany depresyjne, jestem po dwóch anoreksjach (z drugiej wyszłam bez pomocy psychologicznej) i kilka innych "drobiażdżków". Miałam i mam nadal ciężką sytuację rodzinną, bardzo byś się zdziwił jakbym opisała, co ze mną wyprawiano w domu w dzieciństwie i okresie nastoletnim, jak ze mną postępowano.

Dwa lata temu był też czas kiedy bałam się wszystkiego, i byłam przy tym załamana, kilka lat wcześniej przechodziłam też depresję, o której już kiedyś pisałam.

Z tego wszystkiego wychodziłam bez leków, ku zdziwieniu psycholożki, psychiatry, które proponowały leki i oddział.

Miałam poważne problemy. Ale sobie z nimi poradziłam.

Teraz też mam problemy i staram sobie z nimi radzić. Bo zawsze będą jakieś trudności, to jest wpisane w życie. Można pakować się w błędne koło (leki). Niektórzy jednak mimo wszystko podejmują walkę inaczej.

 

-- 19 mar 2011, 08:35 --

 

zapewniam Cię, że wiem co to są poważne zaburzenia lękowe, natręctwa i depresja. to wszystko nie jest mi obce.

 

co do tej równowagi w mózgu (lub jej braku) - skoro negują to psychiatrzy jako fachowcy i niektórzy z nich mają tyle odwagi, by o tym mówić to ja tym bardziej nie jestem pewna, że coś takiego istnieje. ;) prędzej skłaniam się ku temu, że istnieje brak równowagi pierwiastków w organizmie, braki witamin, minerałów, które powodują rozchwianie naszego ciała i duszy. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_,

 

Napisalem w cudzyoslowiu, bo chodzilo mi o owczesne "metody leczenia"....Tak sobie wtedy radzili :P

 

 

Nie pisze o skrajnych przypadkach , tylko o przecietnych.

 

Przecietna depresja to stan w ktorym czlowiek nie ma zadnych albo prawie zadnych szans na poradzenie sobie z tym stanem.

 

Zadne pierdoly jak dieta itp niewiele sa w stanie pomoc....To mozna stosowac wtedy jak stan sie ustabilizuje.

 

Radzisz sobie ? To dobrze dla CIebie, masz szczescie albo nigdy nie mialas objawow, ktore uniemozliwiaja funkcjonowanie jak np depresyjna gonitwa mysli, silne lęki , natrectwa, obsesje etc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odnośnie mózgu, równowagi chemicznej, znalazłam coś takiego:

 

Przy całkowitej wadze zaledwie 1400 gram – co równa się dwóm procentom całkowitej wagi ciała – mózg pochłania 20 procent dostarczanych naszemu organizmowi składników energetycznych oraz 20 procent wdychanego przez nas tlenu. Nasz mózg ma nienasyconą potrzebę otrzymywania witamin, minerałów, aminokwasów, glukozy i tlenu. Niestety większość ludzi, pamiętając jedynie o potrzebach ciała i żołądka, nie dostarcza swojemu mózgowi odpowiednich składników potrzebnych do jego rozwoju. Wielu niesłusznie uważa, że inteligencja, pamięć oraz ogólna sprawność umysłowa jest uwarunkowana wyłącznie genetycznie. Nie próbują więc rozwijać możliwości swojego mózgu. Badania zaprzeczają tej teorii. Chociaż ilość neuronów mózgu jest ustalona przy urodzeniu, możliwości rozwoju przez całe życie wydają się być nieograniczone. Niezbędny jest jedynie odpowiedni trening intelektualny, oraz stworzenie warunków dla tego rozwoju. Kulturyści powiedzieliby, że do rozwoju mięśni potrzebna jest siłownia i odpowiednie suplementy białkowej.

 

Jak powiedziałem komórki nerwowe nie podlegają odnowie. Komórki przewodu pokarmowego reprodukują się co dwa lub trzy dni, czerwone krwinki wymieniają się co trzy, cztery miesiące, nawet komórki tkanki kostnej mają zdolność reprodukcji w odstępie od dwóch do pięciu lat. Mózg natomiast nie odnawia neuronów. Z biegiem czasu neurony mózgu akumulują produktu przemiany materii, co jest spowodowane działalnością destrukcyjnych atomów i cząsteczek zwanych powszechnie wolnymi rodnikami. Te cząsteczki niszczą ściany komórek oraz DNA, powodując przedwczesne starzenie się mózgu, a także złe funkcjonowanie komórek, utratę pamięci, zmiany osobowości, zmiany związane ze starzeniem się ustroju, udar mózgu i raka. Koniecznie więc trzeba się nauczyć jak prawidłowo odżywiać i chronić stałą liczbę neuronów mózgu, ponieważ one nigdy się nam nie odnowią. Około 15 procent wydychanego przez nas tlenu łączy się z tłuszczami i innymi substancjami w mózgu, tworząc destrukcyjne wolne rodniki. Na szczęście mamy do dyspozycji cały arsenał antyutleniaczy w postaci składników odżywczych takich jak witaminy B complex, witaminy C i E, pierwiastki takie jak cynk i selen, aminokwasy jak L-cysteina oraz L-glutation. Te wszystkie składniki odżywcze mają zdolność neutralizowania wolnych rodników.

 

Należy przy tym wiedzieć, że żaden z leków psychotropowych, powszechnie używanych w Stanach Zjednoczonych, nie jest ukierunkowany na zwalczanie przyczyn niewłaściwego funkcjonowania neuroprzekaźników. Większość tych leków stymuluje jedynie czasowe uwolnienie neuroprzekaźników z istniejących zasobów, nie wpływając natomiast na ich wytwarzanie. Zdrowe składniki odżywcze, o których w dalszej części powiem więcej, są odpowiedzią na problem niedoboru neuroprzekaźników. Dostarczają mózgowi niezbędnych aminokwasów, witamin, składników mineralnych oraz substancji odżywczych, potrzebnych do wytworzenia odpowiednich ilości neuroprzekaźników. Kontrolując ilość i jakość składników odżywczych za pomocą odpowiednio dobieranych pokarmów i suplementów, można spowodować, że te składniki będą pracować dla nas w optymalny sposób, zwiększając energię umysłową, polepszając nastrój i kreatywność.

 

np. odnośnie serotoniny:

 

Leki wpływające na mechanizmy działania serotoniny są stosowane w lecznictwie w postaci takich grup leków jak inhibitory MAO oraz SSRI takie jak na przykład fluoksetyna (Prozac). Są to leki przeciwdepresyjne działające dopiero po dłuższym czasie zażywania (tydzień-dwa). Mechanizm leków czy substancji psychoaktywnych wpływających na poziom serotoniny w mózgu polega zwykle na blokowaniu jej wychwytu zwrotnego. Należy uważać przy ich stosowaniu, by nie doprowadzić do zespołu serotoninowego.

 

czyli depresję, zaburzenia określa się na podstawie zachowań, które są wynikiem obniżonej ilości neuroprzekaźników.

sądzę, że muszą istnieć gdzieś badania, które określają przy jakiej liczbie neuroprzekaźników występują np. depresje.

ale tak gwoli ścisłości - jak się idzie do psychiatry, to on nie robi nam trepanacji żeby pomierzyć sobie ilość neuroprzekaźników w celu stwierdzenia depresji :mrgreen:

 

więc w zasadzie nie rozumiem czemu takie badania miałyby służyć.w ogóle zastanawiam się czy są możliwe.. no ale pewnie są.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłam wczoraj na ciekawy artykuł. Trochę mnie to przeraziło:

 

Działaniem mózgu zawiadują neurotransmitery - to związki chemiczne przenoszące pomiędzy neuronami sygnały docierające z zewnątrz organizmu. Najczęściej występującym neuroprzekaźnikiem jest glutaminian (kwas glutaminowy) - ok. 60 proc. i GABA - kwas gamma-aminomasłowy - ok. 40 proc. Noradrenalina, dopamina i serotonina stanowią 0,001 proc. przekaźników.

 

"Obecnie leczenie lęku i chorób o podłożu psychicznym opiera się właśnie o te nieliczne neurotransmitery. To pokazuje, jak jeszcze niewiele wiemy o funkcjonowaniu mózgu, a tym samym jak niewiele znamy mechanizmów rządzących powstawaniem różnych schorzeń psychicznych"

 

źródło:http://www.e-diagnoza.pl/artykul/75/Nowy-lek-przeciwlekowy/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znamy pięć neuroprzekazników na krzyż-istnieje ich prawdopodobnie ok tysiąca.

Nadal uważam,że dzialanie lekow opiera sie glownie na placebo effect.Choc nieliczni mogą mieć autentyczne deficyty,ktoregos z tych trzech..

Dopamina to np taki ćpunski przekaznik-prawie kazdy twierdzi,ze ma niedobor :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SSRI tez maja pewne dzialania realne. PRzynajmniej jesli chodzi o dane sprawy. Istotna poprawa nastroju to sprawa nielatwa. Natomiast SSRI na bank troche uspokajaja, dzialaja mniej lub bardziej przeciwlękowo, redukuja wrazliwosc itp itd. Przez co posrednio moga wplywac na nastroj.

 

JEdni reaguja na nie naprawde dobrze , inni maja tylko troche redukowane niektore przykre objawy, ale cos sie tam zawsze dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8) oj tam oj tam. o a tak poważnie - chyba jednak nie wszystkie leki mają skuteczność na poziomie placebo ? Jakieś badania medyczne ( niezależnie od firm farmaceutycznych) przeprowadzane były ...... :bezradny:

 

siła psychiki jest ogromna. tak notabene to kiedyś usłyszałam od psychiatry: "nie dam Pani leków, bo jest Pani do nich tak źle nastawiona, że i tak Pani nie pomogą". :lol:

 

-- 19 mar 2011, 11:23 --

 

Trafiłam wczoraj na ciekawy artykuł. Trochę mnie to przeraziło:

 

Działaniem mózgu zawiadują neurotransmitery - to związki chemiczne przenoszące pomiędzy neuronami sygnały docierające z zewnątrz organizmu. Najczęściej występującym neuroprzekaźnikiem jest glutaminian (kwas glutaminowy) - ok. 60 proc. i GABA - kwas gamma-aminomasłowy - ok. 40 proc. Noradrenalina, dopamina i serotonina stanowią 0,001 proc. przekaźników.

 

"Obecnie leczenie lęku i chorób o podłożu psychicznym opiera się właśnie o te nieliczne neurotransmitery. To pokazuje, jak jeszcze niewiele wiemy o funkcjonowaniu mózgu, a tym samym jak niewiele znamy mechanizmów rządzących powstawaniem różnych schorzeń psychicznych"

 

źródło:http://www.e-diagnoza.pl/artykul/75/Nowy-lek-przeciwlekowy/

 

bardzo ciekawe spostrzeżenie... nasuwa się więc pytanie jak skuteczne jest leczenie oparte na ich chemicznym wyrównywaniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abstrahując od (nie)skuteczności tych leków - trzeba na nie uważać, bo to naprawdę ciężki kaliber dla organizmu i może namieszać w głowie :? . leczenie w wielu przypadkach następuje na zasadzie placebo natomiast działania uboczne są bardzo namacalne. firma farmaceutyczna Lilly w 2004 roku przeprowadziła badania testując lek Cymbalta. na zdrowych osobach, wolnych od depresji. w czasie tych testów 11 testowanyh osób próbowało popełnić samobójstwo. 4 osoby faktycznie popełniły samobójstwo. całkiem zdrowe, nie miejące depresji osoby. mimo wszystko lek dopuszczono do obrotu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie spostrzeżenia są o dupe potłuc,... ja to nazywam syndromem POLAKA, każdy Polak to urodzony prawnik, lekarz itd. wie wszystko najlepiej, tylko jak przychodzi co do czego, to pozostaje płacz i zgrzytanie zębów....

 

tylko ,że to nie moje spostrzeżenia, a fragment wywiadu z panią doktor pracującą naukowo nad powyższymi zagadnieniami :P

 

.... a wspomniane przez Ciebie trzy: noradrenalina, dopamina i serotonina, to przekaźniki, które zawodzą w czasie depresji dlatego właśnie ich wychwyt jest przedmiotem zainteresowania psychiatrii...

 

 

a może dlatego?:

Receptory metabotropowe dla glutaminaniu zostały odkryte 20 lat temu. Jesteśmy więc na początku drogi" - podkreśla.

 

również fragment z powyższego artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abstrahując od (nie)skuteczności tych leków - trzeba na nie uważać, bo to naprawdę ciężki kaliber dla organizmu i może namieszać w głowie :? . leczenie w wielu przypadkach następuje na zasadzie placebo natomiast działania uboczne są bardzo namacalne. firma farmaceutyczna Lilly w 2004 roku przeprowadziła badania testując lek Cymbalta. na zdrowych osobach, wolnych od depresji. w czasie tych testów 11 testowanyh osób próbowało popełnić samobójstwo. 4 osoby faktycznie popełniły samobójstwo. całkiem zdrowe, nie miejące depresji osoby. mimo wszystko lek dopuszczono do obrotu.

Duloksetyny się u nas prawie w ogóle nie stosuje, więc nie wiem czy jest sens o tym pisać. A o ewentualnym samobójstwie trąbi każda ulotka antydepresanta. Trzeba się z tym liczyć i już.

 

-- 19 mar 2011, 20:48 --

 

a co z CHADem u dzieci? :pirate: w 1996 dr Joseph Biederman (związany w swoim życiu z 25 firmami farmaceutycznymi) "stwierdził", że występuje ono także u dzieci. Opublikował artykuły i środowisko psychiatrów je uznało. Coraz więcej dzieci zaczęto więc diagnozować w tym kierunku, otrzymywały leki (po których notabene wcale nie czuły się lepiej). wspaniały pomysł na dobry interes. w 2008 roku wyszło na jaw, że dr Biederman za współpracę z tymi firmami farmaceutycznymi zainkasował 1,6 miliona dolarów. I to ukrywał, zatajał.

gdzie tu troska o pacjentów, i to młodych? liczy się zarobek. przecież to przestępstwo!!!

przecież każde dziecko jest czasami bardzo żywe, wesołe, a czasem smutne, zmęczone. jaki CHAD??!!?? (abstrahując od tego, że nie można zmierzyć tej równowagi chemicznej w mózgu, nie ma na to dowodów, testów klinicznych).

Kurczę, obejrzyj sobie dokument Boy Interrupted (2008r.). To film o chłopcu, który cierpiał na CHAD od małego i w końcu popełnił samobójstwo (w wieku lat 15, tuż przed obiadem). Psychiatrzy nie chcieli wierzyć zrozpaczonej matce, że jej 6-letni syn chce się powiesić dopóki nie zaczęła mu robić zdjęć jak zawiązuje pętlę na szyi i filmów jak śpiewa o śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badziak, postaram się obejrzeć. :smile:

 

kurcze, tak się teraz na tym złapałam - nie wiem dlaczego ja Was próbuję przekonać o szkodliwości leków chemicznych, o znaczeniu braków w organizmie, o dużej roli odżywiania, witamin i minerałów w zaburzeniach psychicznych itd. :? w ogóle bez sensu jest to wzajemne przekonywanie się. :D

skoro uważacie, że leki Wam pomagają to je bierzcie, każdy jest przecież odpowiedzialny za swoje zdrowie i innym nic do tego. :P każdy swoje wie i niech tego się trzyma. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, uważam, że masz wiele racji! Zdrowe odżywianie i aktywność fizyczna są niezmiernie ważne w procesie zdrowienia. Tylko nie należy też przesadzać w drugą stronę. Leki to nie jest samo zło, to nie jest tylko placebo i wiele osób dzięki lekom dożyło dnia dzisiejszego. W tym ja.

 

Oprócz brania sertraliny staram się zdrowo odżywiać. Wcinam ALC dla poprawy produkcji dopaminy w organizmie i dużo bananów, które ponoć pomagają w produkcji serotoniny. Poza tym nie jem słodyczy, nie pijam napojów gazowanych, jem owoce i codziennie robię soki warzywne (sokowirówka). Ostatnio wróciło mi trochę energii, więc zaczynam biegać.

 

-- 19 mar 2011, 21:55 --

 

Może szału nie ma, ale powoli zdrowieję. Zarówno dzięki lekom jak i dzięki polepszeniu stylu życia. Chociaż szczerze mówiąc jakby nie leki to nie miałabym siły na miksowanie warzyw czy w ogóle na jedzenie czegoś poza słodyczami. Dlatego nie ma co ich demonizować. Trochę pomagają. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czytam i czytam ten wątek, w pewnym momencie nie wytrzymałam i poczułam że muszę dodać coś od siebie. Ktoś tam wcześniej pisze o jedzeniu kiełków, zdrowej żywności, nie jedzeniu mięsa, słuchaniu "przebudzonych" itp I wszystko fajnie ALE...

Otóż ja nie jem mięsa (nie smakuje mi i brzydzi mnie, mam tak od co najmniej piętnastu lat), przez wiele lat zajmowałam się szeroko pojętą "duchowością" (osho, potęga podświadomości, prawo przyciągania, elementy buddyzmu, joga, medytacje itd itp), kilka lat uczęszczałam na terapię.. I co? I nic - od momentu dojrzewania co miesiąc przed okresem - na ok. 10 dni przed, miewam gwałtowne, paraliżujące całe moje życie załamanie nastroju - czarna dziura na ok. 14 dni. Nie potrafię normalnie funkcjonować, ba, nie potrafię wstać z łóżka, umyć się, jeść, nie widzę sensu istnienia, boję się spać w obawie że się już nie obudzę, panicznie boję się śmierci a jednocześnie mam myśli samobójcze, nienawidzę siebie, swojego ciała, życia, nawet rodziny. Nie jest to "lekki epizod depresyjny" tylko ciężka cholera. GDYBY NIE LEKI PSYCHOTROPOWE, żyłabym pewnie, i owszem, ale jak? na 14 dni wyłączając się z tego świata? nie zajmując się dziećmi i domem? Dla mnie chemia to jedyna droga do prowadzenia w miarę normalnego życia. Mojej depresji nie da się wyleczyć ani terapią, ani zdrowym żarciem, ani medytacją, jogą, czy ćwiczeniami - wynika ona ewidentnie z biochemicznych zaburzeń mojego organizmu. I w moim przypadku porady - jak to sami siebie gdzieś tam w wątku nazywają - "uświadomionych" są o kant dupy rozbić. Każdy może pisać jedynie o swoim, konkretnym przypadku, a nie ferować ogólne wyroki w stylu :"chemia to zło". Szlag mnie trafia jak napotykam na takich "mędrców" - szkoda że w tej swojej świadomości nie uświadomili sobie swojej pychy i głupoty..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to problem z hormonami - wg wyników badań.

 

Ja z kolei czasem mam wrażenie że ludzie depresyjni są w istocie jedynie bardziej świadomi. To jedna z wielu moich teorii, niekoniecznie prawdziwa.

 

Aha i jeszcze jedno - umysł osób z zaburzeniami nastroju jest bardzo podatny grunt na wszelkiego rodzaju teorie spiskowe, spekulacje, nowe idee, czary mary i hokus pokus.

 

-- 07 kwi 2011, 08:56 --

 

beautyflower, w życiu chyba nawet nie chodzi o kiełki, chemię, czy mantrowanie do jakiegoś bożka... Szczęśliwe i zdrowe bywają jednostki na tyle tępe, by w owej tepocie pluć wszystkim wokół w twarz bez najmniejszych skrupułów. Być może psychoterapeuci powinni uczyć człowieka jak być tępym, samolubnym chujem, który ma innych za gówno.

To taka mała, subiektywna opinia, nie dodaję emotek, każdy sobie pomyśli o tym co tam chce.

 

Ano.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×