Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cioban

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Cioban

  1. Też mi ciężko stwierdzić na jakim etapie jestem. Czy żyje normalnie czy też nie. Chociaż na normalne życie to nie wygląda, bo z osoby która patrzyła jak to najszybciej urwać się z roboty , stałem się tym co patrzy jak najpóźniej z niej wyjść. Wcześniej upragniony weekend , teraz jest dla mnie zmorą bo prawie cały przesypiam. A później są wyrzuty sumienia , że tyle czasu się zmarnowało , a można było coś kreatywnego zrobić (tylko co ?) . Zwarcie w mózgu nastąpiło.
  2. @Szczebiotka Hmmm , sam nie wiem czego się dokładnie spodziewałem po takiej konsultacji. Byłem chyba bardziej nastawiony na więcej chorób, jak się samemu szukało odpowiedzi w internecie w związku z objawami, niż ogólnikowo stwierdzony epizod depresyjny. Edit: jakoś nie mogę się przekonać do tabletek, w czym one tak naprawdę mogą mi pomóc , przecież nie dostanę nagłego olśnienia i świetnego planu na siebie
  3. Witam wszystkich, jestem nowy na forum i chcę się podzielić moim życiorysem. Co za tym idzie zaczerpnąć opinii , także rad osób spoglądających na to z innej perspektywy. Aktualnie mam 34 lata , jestem singlem i przez blisko 13 lat przebywam poza granicami kraju. Od najmłodszych lat byłem bardzo cichą, nieśmiałą osobą która nigdy nie lubiła wychodzić poza szereg. Bycie w centrum uwagi , granie pierwszoplanowej postaci w danej sytuacji bardzo mnie peszyło, stresowało i te wszystkie cechy są ze mną po dziś dzień. Byłem dzieciakiem nie stwarzającym problemów, a także wzorowym uczniem do czasu. Jakoś na przełomie szkoły podstawowej/gimnazjum wciągnąłem się w grę internetową. Coraz to częściej odpuszczało się prace domowe i naukę. W tym samym czasie zaprzyjaźniłem się ze starszym ode mnie o 2 lata chłopakiem z tej samej małej miejscowości. Z biegiem czasu zacząłem popalać papierosy , które pale do dziś a także coraz częściej piwkować. Nie wagarowałem , ale moje dni wyglądały tak , ze po szkole albo siedziałem przed komputerem jakieś 5 godzin , albo był wypad do tego właśnie kumpla na jakieś piwka. Mam bardzo słabą pamięć , ale tak mi zleciały napewno lata gimnazjum i szkoły średniej. Nie wiele było odskoczni od tej rutyny. Nie miałem, ani nie szukałem dziewczyny. Odpychała mnie moja niska samoocena , brak poczucia wartości i przede wszystkim brak warunków domowych. W wieku 21/22 lat wyjechałem za granice , z braku perspektyw na dobrą prace w okolicy. Ehh i tu rozpoczyna się kolejna przygoda. Rozpocząłem prace , zakwaterowanie w domu z 5 czasami 7 innymi osobami. Różnie to bywało , ale każdy miał swój pokój . Po dziś dzień pracuje w tej pierwszej pracy. Jako że jak się już przyzwyczaję to nie lubię zmian , to zostałem na tamtym zakwaterowaniu 7 lat . Z czego ostatnie 6.5 roku było systematyczne spożywanie alkoholu i palenie marihuany. Z czasem to było codziennością i pierwszą rzeczą po powrocie do domu. Takie niestety były realia żyjąc miedzy tyloma chłopami . Praca , relax po pracy i tak w kółko . Aż w końcu nadszedł przełom w moim życiu , poznałem kobietę i to całkiem ułożoną. Po niecałym pół roku romansowania , postanowiliśmy zamieszkać razem. Nastąpił koniec imprezowania i zioła . Od czasu do czasu przy weekendzie razem wypiliśmy drinka. Powstawały naprawdę realne plany miedzy nami i wydawało się , że to ta osoba na która czekałem. Po 5 latach niestety szlag wszystko trafił. Mam wrażenie, ze byl to okres w którym byłem naprawdę szczęśliwy. Było załamanie nerwowe , próba samobójcza. Choć prawdę mówiąc , prób i myśli mialem więcej w wieku młodzieńczym , tylko ze to było jakieś dziabnięcie się nożem po nodze czy ręce. I teraz właśnie zaczyna się mój problem. Od najmłodszych lat dopytywałem rodzine jaki sens ma te życie , doszukując się jakiegoś światełka w tunelu. Bo byłem i jestem osobą bez pasji , hobby jakichkolwiek zainteresowań czy tez planów na swoje życie. Nic mi nie sprawia radości , a każdy dzień jest do poprzedniego podobny. Jakoś nigdy nie byłem uparty co do swojego zdania , wręcz przeciwnie większość mi była obojętna i wolałem żeby ktoś inny sobie zdecydował. Około dwóch miesięcy temu miałem także epizod z “fetą“ pierwszy raz w życiu . Myśląc ze zajmę się czymś , znajdę jakieś zajęcie . Nawet to na mnie nie działało , bo tak jak cała reszta nie potrafi usiedzieć na miejscu po zażyciu tego to mnie to nie ruszało nawet aby pójść się ogarnąć i potrafiłem przesiedzieć przed lustrem w telefonie do następnego ranka żeby wyruszyć do pracy. Sporo czytałem różnych forum , grup wsparcia i chyba nic to nie wniosło do mojego życia oprócz teoretycznej wiedzy o chorobach. Jako, że nie mialem już innych pomysłów postanowiłem skonsultować się z lekarzem , tylko ze nie byłem pewien do kogo się udać. Psycholog , psychoterapeuta czy psychiatra. Postawiłem na tego ostatniego i powiem wam szczerze, że jestem trochę zawiedziony tą wizytą. Spodziewałem się innej diagnozy , po tym co czytałem w internecie. No , ale to osoba wykształcona i nie będę negować jej obserwacji. Mam zalecenia przyjmować Sertraline 50-tkę i w sumie nie wiem czy to dobry pomysł jak czytałem o skutkach ubocznych i czy mi bardziej nie siądzie na głowę . Nawet nie wiem czy jestem chory , a jeśli tak to od ponad 20 lat ? Może te wszystkie stymulanty zniszczyły mnie , “zjadły mózg“ i nie potrafię żyć na trzeźwo ? Z góry pragnę podziękować wszystkim którzy dotrwali do tego momentu , zaś wasz poświęcony czas. Także nie wiem czy dobry dział i po co ten temat, ale chyba potrzebowałem się poużalać trochę nad sobą.
×