Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

naranja, moi rodzice twierdzą, że są w porządku. Starają się za wszelką cenę by nasza rodzina była dobrze postrzegana. I faktycznie ktoś patrząc z boku nie ma się do czego doczepić bo mam swój pokój, mam się w co ubrać co zjeść itd. Nigdy mi tego nie brakowało. Na tym się kończy. Mają jakiś obraz mnie i chcą bym taka właśnie była. Gdy przyszły problemy ze zdrowiem już nie pasowałam do obrazka. Tym bardziej, że dużo przez nie traciłam. Już nie mogłam być tym idealnym dzieckiem. To tylko kolejne potwierdzenie, że to ze mną coś nie tak, choć na początku nie wierzyli żadnym lekarzom, psychologom bo dla nich wszystko sobie wymyśliłam. A co do sytuacji nic nie dostawałam. Jak niespodziewanie zamarł mój najlepszy przyjaciel po zaledwie kilku dniach usłyszałam 'nie płacz tak, nie załamuj się to przecież nie była Twoja matka' i koniec tematu. Teraz pojawiły się miedzy nimi pewne problemy co i na mnie się odbija. Wszyscy zgodnie twierdzą, że ich nie zmienię i nawet nie ma co próbować. Póki co nie mogę się wyprowadzić, ale za rok jak mam nadzieję zakończę pewien etap spróbuję się odciąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do sytuacji nic nie dostawałam. Jak niespodziewanie zamarł mój najlepszy przyjaciel po zaledwie kilku dniach usłyszałam 'nie płacz tak, nie załamuj się to przecież nie była Twoja matka' i koniec tematu.

 

To następnym razem na ich argument, że miałaś wszystko, odpowiedz, że w tak ważnej dla Ciebie sprawie nie otrzymałaś wsparcia, ciepła, zrozumienia dla Twoich emocji i rozmowy. Tylko zbagatelizowanie. A od matki, tzw. bliskiej osoby, oczekiwałoby się czegoś więcej.

 

A na argument, że masz co jeść i gdzie mieszkać, odpowiedz, że nie jesteś tylko przewodem pokarmowym i ciałem. Masz też potrzeby emocjonalne, które oni przydeptują. Jako argument podaj to, co wyżej.

 

Ich to nie zmieni, jasne, ale myślę, że Ty będziesz choć trochę pewniej się czuła, mając im co "odgadać" na takie bezczelne teksty. Podając fakty. Bo tu o Ciebie chodzi - abyś przypadkiem nie uwierzyła w ich wersję, broń się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuję się już tym tak. Bronie się, a to wywołuje tylko kłótnie. naranja, tu nie ma już co argumentować. Próbowałam przez 2 lata. Argumenty terapeuty, który spokojnie wszystko im wyjaśnił podczas wspólnej sesji też nic nie dały tylko 'ciekawe jak ona wychowuje własne dzieci, a nam mówi, że popełniamy błędy'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, trochę się "zakręciłam"...grusia,buu,kite....czy potraficie tak na spokojnie,same sobie powiedziec czego Wam brak do szczescia? Dlaczego sie samookaleczacie? Wiem jaki jest tego "mechanizm", ale mi chodzi raczej aby szukac przyczyny ..Nie musicie byc "ofiarami" swoich rodziców, którzy pewnie z niewiedzy popełniaja błedy wychowawcze albo zwyczajnie sa ułomni emocjonalnie :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

całe ramię od pachy do łokcia w ranach. zastanawiam się, co ja powiem w pracy. że wywaliłam przełażąc przez płot? chyba tak. zobaczę jak oni na to zareagują :) i czy łykną to. pewnie że nie, ale co mam teraz zrobić? co oni mają zrobić? zasłoniłam plastrami i nie widać co to było.

i co ja mam powiedzieć? trzyma mnie od wczoraj adrenaline i endorfine rush i czuję się szczęśliwa, łażę uśmiechnięta jak po dobrym seksie. krótko mówiąc całe napięcie ostatnich miesięcy puściło, tyle że na nadchodzące upały będę chodzić w długim rękawie. mnie nie trzeba leczyć, tylko utylizować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, zgadzam się z kite. właściwie to jak na to patrzę z perspektywy swojego ramienia i blizn z przestrzeni wielu lat człowiek się nauczył że to mu właśnie doraźnie pomaga i jest. a im więcej blizn, tym mniejszy opór przed robieniem kolejnych :/

mi psychoterapia nic nigdy nie dała, a proszki od lekarza to też temat zastępczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuję się już tym tak. Bronie się, a to wywołuje tylko kłótnie.

 

Wiesz co... ja uważam, że nawet za cenę tych kłótni warto siebie bronić. Aby nie dopuścić do tego, żeby przyznać rodzicom rację, nawet nie chodzi werbalnie na zewnątrz, ale w głębi duszy przed samą sobą. Żebyś nie straciła tej chęci do samoobrony i nie stanęła po ich stronie, na zasadzie "a może mają rację... może ja za dużo wymagam... to ja jestem nienormalna...". Kiedyś do tego dopuściłam, zaczęłam rezygnować z siebie, siebie uważać za nienormalną, no i skutki tragiczne. Człowiek ma stawać po swojej stronie. A autoagresja to kroki przeciwko sobie, przerzucanie (całej lub części) złości z agresora i winnego na samych siebie. Na podobnej zasadzie może działać depresja. Anoreksja. Groźne. I niesprawiedliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malibu, ja, jak pisałam, już się nie tnę dla hmm zabicia bólu wewnętrznego.

ciachnęłam się raz, przy chłopaku. szantaż itd, najgorsze co mogłam zrobić. ale to nie było wytchnienie w samotności. tylko kłótnia, alkohol, nóż i poszło.

ostatni raz cięłam się dla cięcia chyba przed maturą, 7 lat temu.

jedyne moje wytłumaczenie teraz to wciąż - raniłam się fizycznie, żeby zabić psychiczny ból.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malibu, zgadzam się z Tobą. I tak już robię to rzadko. Wiem o tym, że to moje życie, a nie rodziców itd. Ale są te chwile słabości. Wtedy tylko myśli się o tym by poczuć tą cholerną ulgę. I wiem, że to chore i w żaden sposób nie usprawiedliwia.

 

Wróciłam z wizyty i jestem załamana :(

Nie wiem już gdzie mam szukać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukam nowego terapeuty bo moja była terapeutka już nie może ze mną pracować. Dostałam opinię, skierowanie, wszystkie papiery i zalecenie jak najszybszej kontynuacji terapii. Wyczekałam się na wizytę, no rozumiem trzeba czekać. Chciałam z kimś zwyczajnie pogadać. Dałam jej całą dokumentacje by mogła się zapoznać na jakim jestem etapie itd. Po czym kobieta zbyła mnie w dokładnie 20 min, co chwile wychodziła z gabinetu, jak coś mówiłam to dłubała sobie w paznokciach i o nic nie pytała. Powiedziała, że następny termin jest za miesiąc, i wspomniała, że wtedy ona idzie na urlop i to jeszcze nie będzie docelowa terapia. Muszę szukać dalej :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już się pogodziłam, że takie są realia nfz :? Gdyby to jeszcze był ktoś kto faktycznie by pomógł.. Tak trudno kogoś znaleźć. Przedtem miałam duże trudności z mówieniem, potrzeba było czasu żeby w ogóle ruszyć. Teraz było już z tym lepiej, przychodzę, mówię i spotykam się z czymś takim i znów nachodzi mnie niechęć do mówienia.

Dostałam od koleżanki nr, ale prywatnie. Nie wiem czy pytać rodziców. Z moich oszczędności starczyłoby mi na 3 wizyty..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×