G. prawda. Jak wytłumaczysz fakt, że zdałem dopiero za 9-tym razem, pracując około 5 lat jako zawodowy kierowca?
ja Ci wytłumaczę :) kurs uczy tego , jak zdać egzamin. np. uczy tego jak zrobić łuk - jak w lusterku zobaczysz czubek pachołka to półtora obrotu kierownicą, potem pachołek między zagłówkami prostujesz kierownicę.
być może zawodowy kierowca na egzaminie (jak to możliwe być zawodowym kierowcą bez prawka? no chyba że alko, ale za to osobiście zabierałabym dożywotnio...) popełnia błędy dyskwalifikujące, ale popularne na co dzień? nie zatrzymywanie się przed strzałką, nie przepuszczanie pieszych znajdujących się 5m od przejścia, nie zwalnianie do 20km/h przed skrzyżowaniami równorzędnymi.
i tak btw jeśli chodzi o kierowców, to bardziej niebezpieczni są 'miszcze kierownicy' niż osoby zaraz po egzaminie.
a wracając do głównego wątku. czy to naprawdę jest powód do wizyty u psychologa? nie mówiąc o psychiatrze... zwykły stres przed egzaminem. mi też się trzęsły ręce i nogi. ale dałam radę. i na samochód i na motor. u mnie działało to tak, że w momencie złapania za kierownicę przechodził stres, skupiałam się na jeździe.